Boks

„To nie była prawdziwa walka, to były zawody bokserskie” – Nate Diaz wyjaśnia, dlaczego MMA jest znacznie trudniejsze od boksu

Nate Diaz podsumował przegrany bokserski pojedynek z Jake’iem Paulem, wyjaśniając, dlaczego był on bardzo łatwy w porównaniu do MMA.

W bokserskim debiucie Nate Diaz przegrał w sobotę w Dallas jednogłośną decyzją z Jake’iem Paulem. Po wszystkim stocktończyk szat jednak nie rozdzierał – zawitał na konferencję prasową, podczas której opowiedział o walce.

Jako że w drodze do gali Diaz stwierdził, że bez względu na jej wynik nie zmieni to faktu, że Paul nie potrafi się naprawdę bić, to jedno z pierwszych pytań pod adresem weterana UFC dotyczyło tego właśnie wątku.

– Nie próbowałem w ten sposób pie*dolić bzdur – wyjaśnił Nate. – Gość trenuje boks z mocnymi gośćmi, trenuje ciężko, pracuje z dobrymi ludźmi… A potem zaczyna pie*dolić do mnie przez cały obóz?

– Przyszedłem na jego teren. I oczywiście wszystko w porządku, sprawiedliwie. Możesz gadać, co zechcesz. W porządku. Ale gdy potem próbował zrobić z tego sprawę osobistą, plotąc rzeczy, których nie powinien był pleść?

– Wtedy powiedziałem, że to nie jest prawdziwa walka, co uraziło uczucia niektórych. Gdyby to była prawdziwa walka… Pamiętacie Logana Paula z Nowego Orleanu? Rozumiecie? Żaden problem. A to tutaj to nie była prawdziwa walka, więc tak się do mnie nie gada. To zawody bokserskie.

– I o to chodziło, gdy powiedziałem, że tak naprawdę bić się nie potrafi. Nie mówiłem tego, żeby go obrazić. Jeśli więc nie potrafisz naprawdę się bić, nie pie*dol głupot.

Na przestrzeni dziesięciu rund Paul trafiał znacznie mocniejszymi ciosam, głównie lewym sierpem w kontrze, wielokrotnie będąc też w stanie wymanewrować nacierającego czołowo Diaza. W piątej rundzie posłał nawet rywala na deski, choć ten szybko wrócił do gry.

Do końca walki stocktończyk nacierał niczym zombie, tu i ówdzie trafiając krótkimi uderzeniami w bliskim dystansie. Inkasował jednak znacznie mocniejsze od szybszego i lepiej pracującego na nogach rywala.

– Oberwałem kilkoma uderzeniami, których, ku*wa, nie dostrzegłem, co mnie wku*wiło – powiedział Diaz. – Ale nie byłem zaskoczony. Spodziewałem się tego.

– Nie widziałem tego uderzenia (w piątej rundzie). Myślę sobie, a to kawał sku*wysyna! Wstałem i doszedłem do siebie. Wiedziałem, na co się piszę. Wychodzę do do walki z dużym, silnym i zmotywowanym gościem, który chce podbić świat. Nic mnie w tym gównie nie dziwi.

Diaz podkreślił, że po walce czuje się doskonale. Zwrócił uwagę, że w MMA kończy pojedynki porozcinany, a później przez kilka dni nie może chodzić z powodu okopanej nogi. Teraz natomiast wyszedł z walki bez szwanku.

– Ta gilotyna była zbyt łatwa – zażartował. – I obalenie też. Przepuściłem cios i miałem go całego na widelcu. A jak próbuję obalać ludzi w MMA, to napie*dalają mnie po głowie i traktują łokciami. Potem się męczę. A boks? Walka w boksie jest łatwa w porównaniu do tej prawdziwej. Tak, wiem, to było niegrzeczne.

Co zaś tyczy się jego dalszych sportowych planów, Nate Diaz nie wyklucza żadnej opcji. Nie zamierza rezygnować z formuły bokserskiej. Interesuje go też rewanż z Jake’iem Paulem w MMA, zaproponowany przez tego ostatniego. Póki co na oku nie ma jednak żadnego konkretnego przeciwnika, choć jest pewien, że szybko się to zmieni.

– Wrócę do domu i na pewno odezwą się krytycy – powiedział. – Odbędą się inne walki i znowu zacznie się całe to gówno. Zapytajcie mnie więc za tydzień – na pewno będę już wtedy miał całą listę sku*wieli, którzy będą prosić się o wpie*dol.

Cała konferencja prasowa poniżej.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie z 3X ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100, 200 i 300 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button