UFC

„To najbardziej porąbane w mojej sytuacji” – Jon Jones kusi Bellatorem, ale wierzy w porozumienie z UFC

Jon Jones ani myśli wracać do oktagonu UFC, jeśli nie otrzyma satysfakcjonujących go pieniędzy.

Mistrz kategorii półciężkiej UFC – za takiego jest nadal formalnie uważany pomimo medialnego zwakowania pasa – Jon Jones od kilku dobrych tygodni toczy boje z Daną Whitem i spółką, domagając się większej gaży.

Goszcząc w najnowszym odcinku podcastu Wild Ride!, Bones powrócił do tematu, zdradzając, co najbardziej irytuje go w kontraktowych wojażach z UFC.

– To najbardziej porąbane w mojej sytuacji – powiedział. – W każdym innym sporcie jeśli nie jesteś zadowolony z tego, jak cię traktują, ile ci płacą czy z jakiegokolwiek innego powodu, zabierasz po prostu swoje rzeczy i idziesz do nowego szefa. Sprawdzasz, czy wyceniają cię lepiej. W moim położeniu byłbym zmuszony, żeby kompletnie zrezygnować z walki – chyba że w charakterze trenera w klubie. Mam związane ręce.

– Szczerze jednak wierzę, że firmy takie jak Bellator i inne organizacje posiadają takie samo wsparcie finansowe, jakie ma UFC. I wierzę też, że posiadanie Jona Jonesa jako twarzy twojej organizacji (byłoby korzystne).

– UFC będzie dalej działać – bez względu na to, czy będę dalej walczył, czy nie będę – kontynuował. – W moim położeniu nie mam teraz nic do stracenia.

Jon Jones zapowiedział kilka tygodni temu, że nie interesuje go powrót do oktagonu w najbliższej przyszłości. Medialnie wakując pas, wyznaczył Dominicka Reyesa i Jana Błachowicza jako pretendentów, którzy powinni walczyć o koronę 205 funtów. Stwierdził, że być może powróci w 2021 roku na walkę z Israelem Adesanyą.

Jak się okazuje, nic się w tym temacie nie zmieniło.

– Nie chcę walczyć w bliskiej przyszłości – powiedział. – Nie chcę walczyć w najbliższym czasie. Nie interesuje mnie walka dla UFC, dopóki nie dostanę pieniędzy, których moim zdaniem jestem wart. Wielu fanów nadal będzie oglądać UFC i nie mam z tym najmniejszego problemu. Sam wykupiłem ostatnie PPV.

– Uważam jednak, że bardzo ważne jest, aby walczyć o swoje. Myślę, że w końcu UFC zda sobie sprawę, że są zbyt uparci, że mają wyjątkowego sportowca w mojej osobie. Myślę, że ostatecznie spotkamy się w połowie drogi.

Bones ocenia, że ostatnie wyrównane walki, jakie stoczył – z Dominickiem Reyesem czy Thiago Santosem – mogą tak naprawdę okazać się dla niego korzystne. Wcześniej bowiem był widziany w roli gigantycznego faworyta w każdym niemal starciu, co nie sprzyjało budowaniu zainteresowania. Teraz natomiast otaczająca go dotychczas aura nietykalności zniknęła.

– W końcu jestem w położeniu, w którym mam przed sobą wielkie walki – powiedział. – Dominick Reyes, rewanż z Thiago Santosem…

Jak stwierdził, otrzymał od UFC informację, iż bez względu na to, z kim stanie do walki w kolejnym występie – Dominickiem Reyesem, Janem Błachowiczem czy Francisem Ngannou – warunki jego kontraktu nie ulegną żadnej zmianie. To przesądziło o jego decyzji o przejściu na czasową emeryturę.

– Nie domagam się żadnej szalonej kwoty – zapewnił. – Wiem, że jest pandemia i wiem, że gdy jesteś multimilionerem i prosisz o więcej, wyglądasz na chciwego. Jestem tego w pełni świadom, ale jednocześnie wiem też, że mój głos jest donośny i mam odpowiednią platformę, aby zainicjować zmiany.

– Większość gości, którzy są w najgorszym położeniu, nie może pozwolić sobie na to, żeby mówić o tym publicznie. „Mam drugą pracę, pożyczam pieniądze od rodziców”. Znam mnóstwo zawodników, którzy mieszkają w Jackson Wink MMA, bo nie stać ich na własne mieszkanie – a to zawodnicy UFC! To po prostu smutne.

– Jeśli muszą ucierpieć moje relacje z Daną, jeśli muszę poczekać 2-3 lata, aby pokazać światu, co się dzieje, to są to rzeczy, z których ludzie zapamiętają mnie bardziej niż ze zdobywania kolejnych pasów. Wstawiłem się za młodymi zawodnikami.

Cały wywiad poniżej:

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN

*****

„200 tysięcy w górę” – Jan Błachowicz o możliwym wzięciu kolejnej niemistrzowskiej walki

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

Dodaj komentarz

Back to top button