„To będzie dziwne” – Gilbert Burns chce walki z Kamaru Usmanem, ale gotowy też na innych rywali
Opromieniony efektownym zwycięstwem z Tyronem Woodleyem, Gilbert Burns mierzy w pojedynek z klubowym kolegą Kamaru Usmanem.
W pojedynku wieńczącym sobotnią galę UFC Apex w Las Vegas Gilbert Burns odniósł zdecydowanie najcenniejsze zwycięstwo w zawodowej karierze, rozbijając na pełnym dystansie byłego mistrza kategorii półśredniej Tyrona Woodleya.
– Wykonałem wszystko, co trenowałem – powiedział Brazylijczyk podczas konferencji po gali. – Wyobrażałem sobie wszystko razem ze skończenie. Nie skończyłem walki, ale nie wyszło źle, bo chciałem też pokazać wszystkim, że potrafię przewalczyć pięć rund z byłym mistrzem, obalać go i robić wszystko, co zrobiłem.
– Na pewno jest jeszcze wiele elementów, które muszę poprawić. Trener Henri (Hooft) wskazał mi kilka rzeczy. Jestem jednak bardzo zadowolony z tego występu.
Droga do ścisłej czołówki kategorii półśredniej walczącego dla UFC od sześciu lat Brazylijczyka nie była usłana różami. Trzy razy kończył pokonany, będąc zmuszony uznać wyższość Rashida Magomedova, Michela Prazeresa i Daniela Hookera.
Jednak gdy w zeszłym roku przeszedł z kategorii lekkiej do półśredniej, wszystko się zmieniło.
– Byłem zakochany w stójce i tylko tym się zajmowałem – powiedział. – Na początku było mi bardzo łatwo obalać gości i szybko trafiałem do swojej strefy komfortu. Musiałem więc poprawić stójkę. Zacząłem jednak tracić dryg do obaleń, jiu-jitsu. Zdałem sobie sprawę, że to moje korzenie i muszę do nich powrócić. Zacząłem więc znowu rywalizować w zawodach jiu-jitsu, więcej trenować i to okazało się kluczem.
– Gdy tylko wróciłem do jiu-jitsu, wszystko zaczęło działać. Były obalenia, były uderzenia.
– To proces. Gdy zaprzestałem tego szalnego ścinania wagi, zacząłem walczyć lepiej.
33-latek mierzy teraz w pojedynek o tytuł mistrzowski 170 funtów ze swoim klubowym kolegą Kamaru Usmanem. Nie ukrywa jednak, że jeśli takowego nie dostanie, nie zamierza bezczynnie czekać.
– Nie wiem, jak to będzie wyglądało, ale obaj jesteśmy profesjonalistami – powiedział o potencjalnym starciu z Nigeryjczykiem. – Bardzo gościa lubię. Mocno mnie zmotywował, gdy został mistrzem, bo widziałem, jak dochodzi na szczyt od zera.
– Zawsze lubimy razem trenować, bo ja mam jiu-jitsu, a on ma zapasy. Nie wiem więc, jak to będzie. Będzie dziwnie, ale chcę walczyć o pas, a on jest mistrzem. Tylko dlatego chcę tej walki. W przeciwnym razie nie miałoby to żadnego sensu.
– Chciałbym walcyć w kolejnym starciu o pas, ale wiem, że jest (Jorge) Masvidal i całe to szaleństwo. Powiedziałem jednak Danie na zapleczu, że jestem dostępny na lipiec. Jeśli więc ci goście nadal będą szaleć, chcę walczyć o tytuł. Jeśli nie będę walczył o tytuł, dajcie mi kogoś, kto jest dostępny. Jeśli nie Colby (Covington), to dajcie mi Leona Edwardsa albo kogoś innego. Chcę po prostu być aktywny.
Cała konferencja prasowa poniżej:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****
Justin Gaethje 2.0 – największe zagrożenie dla Khabiba Nurmagomedova?