Tim Johnson o walce z Danielem Omielańczukiem: „Trafimy się i zobaczymy, kto padnie pierwszy”
Tim Johnson opowiada o zbliżającej się konfrontacji z Danielem Omielańczukiem na gali UFC Fight Night 107 w Londynie oraz porażce z Alexandrem Volkovem.
Matchmakerzy UFC regularnie fundują Timowi Johnsonowi wycieczki do Europy. Ostatnie dwie walki Amerykanin stoczył na Starym Kontynencie i na kolejną również tutaj zawita, 18 marca na gali UFC Fight Night 107 w Londynie mierząc się z Danielem Omielańczukiem.
Myślę, że to dobra walka dla nas obu.
– powiedział Johnson w rozmowie z portalem FloCombat.com.
Obaj jesteśmy poza czołową dziesiątką i chcemy się do niej przebić. Zwycięstwo powinno jednemu z nas dać miejsce numer 10.
Ma solidne kopnięcia i ogólnie dobrą stójkę. W zasadzie to walczy tak jak ja. Trafimy się i zobaczymy, kto upadnie pierwszy. Na czyjąkolwiek stronę pójdzie walka, uważam, że to dobre zestawienie dla fanów.
Jak dotychczas Johnson przeplata w UFC zwycięstwa z porażkami. Ostatnio widziany był w akcji na listopadowej gali UFC Fight Night 99, przegrywając niejednogłośną decyzją – i mocno kontrowersyjną – z debiutującym w oktagonie Rosjaninem Alexandrem Volkovem.
Mój wniosek z tej walki jest taki, że ma żelazną szczękę.
– stwierdził Amerykanin.
Nigdy jeszcze nie uderzyłem nikogo tak mocno, żeby potem spojrzeć na nich i zobaczyć, że nawet nie byli w najmniejszym stopniu zamroczeni. Zaraz po podbródkowym trafiłem serią naprawdę mocnych uderzeń z góry. To był pierwszy raz w mojej karierze, gdy doszło do tego, że poczułem przypływ adrenaliny. Trochę mnie to osłabiło w trzeciej rundzie.
Po obejrzeniu walki kilka razy uważam, że mogła pójść w dwie strony. Oglądałem tę drugą rundę i po prostu nie wiem, jak można było mu ją przyznać. Ale to już za mną. Pora na następną walkę. Uważam, że wygrałem tę walkę, ale nie zamierzam siedzieć i marudzić. Wyglądałbym na idiotę.
*****