Technika MMAUFC

Jak oni uderzają #8 – co dos Anjos ma na Pettisa?

Sobotni rywal Anthony’ego Pettisa to przykład zawodnika, który zanotował jednen z największych progresów w UFC bez podziału na kategorie wagowe.

Rafael dos Anjos w 2008 roku był grapplerem debiutującym naprzeciwko Jeremy’ego Stephensa, który nie rokował nadziei na kogoś ze ścisłej czołówki. Natomiast w roku 2015 staje do walki o mistrzowski pas z Anthonym Pettisem i zapowiada, że go znokautuje. Jego wiara w to, że nawiąże walkę w stójce z wyśmienitym strikerem w osobie mistrza nie jest bynajmniej całkiem bezzasadna. Rozwój w płaszczyźnie uderzanej dokonany pod kuratelą świetnego trenera Rafaela Cordeiro uwidocznił się podczas pojedynku z solidnym Markiem Bocekiem, jednak walka z Donaldem Cerrone wykazała, że Brazylijczyk w stójce nie musi obawiać się nawet rywali z pierwszej dziesiątki. Demolki dokonane na Nicku Diazie czy Jasonie Highu tylko potwierdziły umiejętności Rafaela, a skończenie Bensona Hendersona ciosami w pierwszej rundzie (nikt inny tego nie dokonał!) jasno wskazują na to, że chwila nieuwagi może dzierżącego tytuł mistrza kosztować bardzo wiele.

Tekst ten należy traktować jako swoiste dopełnienie artykułu Naivera rozbijającego na czynniki pierwsze zwycięstwo RDA nad Smoothem. Opisuje on dosyć dobrze filozofię walki obecnego pretendenta – ja z kolei zamierzam skupić się na ulubionych zagraniach dos Anjosa i jego słabostkach, które także czasem się objawiają się.

Pięści

Rafael, który już wcześniej wykazywał ciężkie ręce, pod opieką Cordeiro zaczął prezentować całkiem dobry boks. Nie należy jednak do fighterów, którzy rażą szczególnie długimi i złożonymi kombinacjami. Praktycznie nie ma ich wcale. Czy to jednak źle świadczy o bohaterze sobotniej gali? Nie sądzę. Odwołuje się w każdym z ostatnich pojedynków do dosyć prostych schematów, które czasem nieco udoskonala lub zmienia. Wykonuje je perfekcyjnie.

Dos Anjos jest mańkutem dysponującym całkiem niezłym zasięgiem, co mocno utrudnia walkę jego przeciwnikom. Rzadko próbuje zasypywać rywali pojedynczymi jabami czy rzucać front kicki w celu utrzymania dystansu. Przypomina raczej Hectora Lombarda, który spokojnie stara się zepchnąć oponenta pod siatkę, by tam wystrzelić w niego z ciężką artylerią. Kubańczyk jednak często pozwala się nieśmiało zaatakować, by później w berserkerskiej kontrze zasypać potężnymi ciosami swoją ofiarę. RDA tu sobie kopnie, tam doskoczy… ale gdy rywal będzie odpowiednio blisko siatki, zaatakuje lewym prostym. Drugi gif przedstawia ten sam atak, ale zadany nieco niżej, po to tylko, by odciągnąć uwagę od mocnego prawego sierpowego, który zachwiał twardym przecież Donaldem Cerrone.

Chyba najczęściej używaną akcją RDA jest coś, co uchodzi za absolutną podstawę sportów uderzanych – lustrzana wariacja na temat lewy – prawy. Proste? Jasne. Nauczenie się tego nie wymaga ponadprzeciętnego talentu? Wiadomo. Skuteczne? I to jak! Rafael używa tego zagrania również na środku oktagonu, jak na pierwszym gifie, gdzie wykorzystując przesadne rozważanie każdego kolejnego ruchu przez byłego mistrza (jak wspominałem – tekst naivera to lektura obowiązkowa), trafia bez żadnych obaw o kontrę. W podobny sposób lekko naruszył już w pierwszych sekundach pojedynku Jasona Higha, by w drugiej rundzie zakończyć pojedynek tym samym motywem. Warto również zauważyć, że pretendent często, atakując lewą ręką, zadaje uderzenie pośrednie między sierpem a prostym.

Kolejna kombinacja, którą uwielbia stosować Brazylijczyk, to uderzenie prawą ręką na korpus, po czym następuje lewy sierp na głowę. Również ta akcja nie powala może wyrafinowaniem, ale, pomijając jej oczywistą skuteczność, trzeba pochylić się nad dwoma elementami. Pierwszy to łatwość, z jaką Rafael skraca dystans, by ranić rywala. Drugi to fakt, że ze względu na odwrotną pozycję zostaje ona zadana w odrobinę nietypowy sposób – nie pod względem techniki, ale pod względem tego, że stosunkowo rzadko zawodnicy w swoich walkach są narażeni na jej częste stosowanie przez leworęcznych. Niby trenuje się pod takie zagrożenia, niby to wymaga „tylko” odwrócenia standardowej reakcji, ale zawsze zostaje ten ułamek sekundy, który mózg traci na rozpoznanie nadchodzących ciosów.

Wspomniane już modyfikacje tych najpopularniejszych kombinacji w zestawie RDA widać na dwóch zamieszczonych powyżej gifach. Pierwszy to modyfikacja tak skutecznego prawy – lewy, do którego dochodzi jeszcze dodatkowy, silny sierp ponownie bity lewą ręką. Druga animacja to pierwsze w tym tekście zetknięcie się z dobrymi lowkingami Brazylijczyka – tym razem zamiast potężnego ciosu na głowę lewa ręka „zasłania” niskie kopnięcie.

Co się jednak dzieje z tym dawniej jednowymiarowym wojownikiem, gdy ktoś chce zaatakować jego? W takich chwilach dos Anjos podejmuje działania tyleż oszczędne, co eleganckie. Nie od dziś wiadomo, że dobry sierp skutecznie obniża wolę dalszego pchania się w stronę rywala – Jason High dosyć boleśnie miał okazję się o tym przekonać, gdy coraz bardziej sfrustrowany brakiem odpowiedzi na stójkowe możliwości potencjalnego przyszłego mistrza skrócił dystans bez sensowniejszej akcji. Nate Diaz za rzucenie kolejnego prostego będącego raczej wyrazem bezradności niż przemyślanym ofensywnym ruchem dał się trafić kombinacją dwóch ciosów, po czym jeszcze zebrał bonusowe uderzenie od poruszającego się do przodu rywala. Ten sam mieszkaniec Stockton w jednej z wczesnych faz walk został skarcony bardzo ładnym łokciem. Jak widać, dos Anjos wie, jak używać rąk także w chwilach, gdy to on znajduje się pod presją.

Omówmy jeszcze pokrótce inne zagrania, które dobrze świadczą o ciągłym rozwoju dos Anjosa. Nie odwołuje się do widocznych na powyższych gifach ruchów nad wyraz często, ale zasługują one na odnotowanie jako coś, czego może on użyć w przyszłości, a także jako ostrzeżenie: „Może i głównie widać u mnie akcje złożone z dwóch – trzech ciosów, ale mam i inne fajności”.

Widoczny na pierwszym gifie sierp budzi pewne skojarzenia z zawodnikami takimi jak Michael Johnson czy będący olbrzymim talentem Chad Laprise. Po silnym ciosie Rafael ładnie schodzi do boku swojego rywala, przez co ten nie może odpowiedzieć na ten mogący powalić na deski niejednego cios, ale także otwiera sobie drogę do ewentualnych dalszych ofensywnych zachowań, w dodatku do ustawionego bokiem rywala – świetny kąt do ataku! Drugi gif prezentuje nieźle wykonanego superman puncha. Nie należy on może do ciosów, które kończą walki (chociaż Matt Dwyer czy Travis Browne mogliby się nie zgodzić), ale jako dynamiczna metoda siania zamętu – godne uwagi. Wreszcie należy pochylić się nad urodą sposobu przejścia przez defensywę Bensona Hendersona. Wkręcony prosty dos Anjosa niczego sobie nie robi z „ciaśniejszej” postawy tego wszechstronnego zawodnika – po prostu trafia go tak, jakby Smooth zupełnie rozluźniony i bez gardy stał sobie na środku oktagonu.

Nogi

Kuratela Cordeiro świetnie wpłynęła także na jakość technik nożnych prezentowanych przez pogromcę byłego mistrza. Jedyne, co można im ewentualnie zarzucić, to rzadkie używanie kombinacji – a to może jednak zemścić się w walce z tak uzdolnionym strikerem, jakim jest bez wątpienia Showtime.

Jednym z dwóch najchętniej wybieranych przez Brazylijczyka kopnięć są znane i lubiane low kicki. O ich destrukcyjności w jego przypadku można debatować – nie można kłócić się z ich co najmniej przyzwoitą siłą, jednakże też nie stoją one na poziomie Edsona Barbozy. Potworny stan nogi młodszego z pyskatych braci spowodowany został raczej jego absolutną niechęcią do ich blokowania. Jeśli jednak już o autorze być może najefektowniejszego nokautu w historii UFC wspomniano, to wypada pochwalić Rafaela za to, że zaczął w ostatnim starciu odwoływać się do luźnych podskoków pobratymca przed atakiem – dzięki temu nie uderza w pierwsze tempo i lekko dezorientuje oponenta.

Drugie, jeszcze częstsze z preferowanych kopnięć to middle kicki. Świetnie sprawdzały się w walce z podatnym na nie Kowbojem, jednakże ich częstotliwość nie była jednorazową taktyką. RDA kopie je bardzo mocno, co widać chociażby po grymasie Higha. Częste odwoływanie się do nich bez zasłony dymnej w postaci boksu może kiedyś źle się skończyć, ale… skoro nikt jeszcze go za to nie pokarał, to czemu miałby popadać w jakąś przesadną ostrożność? Próbował wprawdzie zrewanżować się za nie Cerrone, ale już wtedy dos Anjos zaprezentował bardzo dobre odchylenia, które w walce z Bensonem ostatecznie przybiorą postać „pulsującego” stylu poruszania się.

W ostatnich walkach Rafael również próbuje naśladować Lyoto Machidę, a przynajmniej jego nokaut na Randym Couturze. No, może odrobinę przesadzam, ale front kick z wyskoku, poprzedzony mylącym ruchem drugiej nogi, również nie należy do rzadkich zagrań w repertuarze pretendenta. Wątpię, by takie kopnięcia znokautowały kogokolwiek o chociażby solidnej szczęce – to nie jest na moje niewprawione oko technika Machidy – ale pozwalają z jednej strony wyganiać rywala do tyłu, a z drugiej strony lądować w taki sposób, by móc szybko go zaatakować. No chyba, że trafi się na dobrego uderzacza z kontry – Pettis w walce z Gilbertem Melendezem udowodnił, że potrafi wplatać diabelnie szybkie proste.

Rewelacyjne skończenie twardoszczękiego Hendersona szeroko odbiło się w świecie MMA nie tylko ze względu na wynik starcia, ale i piękno pokazanej techniki. To jednak nie była jedyna próba zaatakowania w ten sposób. Zwróćcie uwagę na to, co wyczynia nogami przed samym wyskokiem w walce z Cerrone obecny kandydat do pasa – uderzenie nie doszło, jednakże pewne skojarzenie z Werdumem powinno zostać zasiane…

Rafael Cordeiro

I bardzo słusznie! Ten wybitny trener, szkolący obecnie w swoim klubie Kings MMA takie tuzy jak Fabricio Werdum czy młodych gniewnych jak Beneil Dariush, odcisnął na sposobie walki Rafaela olbrzymie piętno. Widać to nawet bardziej w tym, co następuje przed atakiem, niż w jego trakcie – jakby nie patrzeć, to jednak dwójka wymienionych zawodników preferuje raczej dłuższe kombinacje. Sam proces mylenia i przygotowywania sobie akcji jednak musi po prostu skojarzyć się z Werdumem, którego dos Anjos chyba w tym nawet przewyższa.

Pokazane w walce z Donaldem „kiwki” świetnie spisały się jako narzędzie do wyłączania ofensywy rywala. Machanie niby – prostym, przeskoki, ruchy ramionami… Wszystko to jednak nie wygląda jak nieskordynowana próba pokazania „jestem groźny!”, a raczej jak zapowiedź „mogę uderzyć tak, i tak… oraz tak!”, po czym często następuje właściwe uderzenie.

Trzy powyższe gify pokazują przeniesienie tego typu rozwiązań na grunt kopnięć. Pierwsze ruchy przygotowują na wpakowanie kolejnego middle kicka w regularnie dręczonego nimi Cerrone. Później RDA coraz częściej podnosił nogę nie tylko po to, aby postraszyć, ale i by zaraz później wystartować z atakiem. Trzeci gif ukazuje jeszcze ciekawsze zagranie – lekki naskok zdaje się zwiastować raczej kolejnego supermana niż szybko uderzonego z nogi wykrocznej high kicka.

Właśnie w takich rozwiązaniach upatruję szansy jednej z największych niespodzianek ostatnich lat. Nie oszukujmy się – Anthony Pettis zjadł zęby na stójce, jeszcze zanim stoczył pierwszy pojedynek w WEC, a więc stanie z nim na środku oktagonu i próby taśmowego klepania prawy – lewy/hak – głowa/middle kick/low kick skończą się góra w po trzeciej próbie. Wtedy Showtime zwyczajnie wystrzeli z jakimś front kickiem na twarz, latającym łokciem czy inną techniką, która będzie wrzucana w każdy możliwy highlight. Brazylijczyk musi spróbować wciągnąć Pettisa w swoje gierki.

Jeśli chodzi o stójkę, to w żadnej innej walce obecny pretendent nie musiał aż w tak dużym stopniu skupić się na gameplanie – tylko dzięki jego właściwemu dobraniu i wyegzekwowaniu może odnieść sukces. Ma jednak narzędzia, by poprawnie prowadząc walkę, w końcu zacząć trafiać mocnymi ciosami. Życie może mu ułatwić także nieco stalowa – dosłownie – szczęka. Ta pamiątka po feralnej walce z Clay’em Guidą dziś staje się błogosławieństwem. Dowód? Połamane na niej dłonie Gleisona Tibau oraz Anthony’ego Njokuniego. Czy ten los podzielą także kości Pettisa? Nie da się tego wykluczyć.

Słabe punkty

Nieprawdziwe byłoby jednak przedstawienie Rafaela jedynie jako kogoś, kto posiada w stójce same atuty – zdarzają mu się błędy. Czy któryś z nich może doprowadzić jednak do utraty przytomności lub wpadnięcia w szpony ADCC Pettisa?

Luźny styl poruszania się Brazylijczyka ma bardzo wiele zalet, jednak także powoduje, że łatwiej wytrącić go z równowagi, a nawet w konsekwencji przewrócić. Powyższe animacje pochodzą z walk z posiadaczami jednych z najpotężniejszych kopnięć w całej wadze lekkiej.

Cerrone, który obudził się w trzeciej rundzie, zaczął odwoływać się do swoich firmowych low kicków z nabiegiem. W efekcie raz dos Anjos widocznie odczuł ich siłę, a raz dał się przewrócić. Walka z Hendersonem to kolejny przykład – świetnie wstrzelony front kick posyła Rafaela na oko przez pół oktagonu. Pamiętacie walkę Andersona Silvy ze Stephanem Bonnarem? Tam wybitny uderzacz najpierw podciął i pchnął TUFowca, by w chwili gdy ten wstawał, zadać decydujący cios. Coś podobnego może zrobić obecny mistrz – Rafael w chwili podnoszenia się daje jakąś sekundę Pettisowi. Mistrzowi może to wystarczyć.

Najbardziej jednak niebezpieczne dla pierwszego w historii brazylijskiego kandydata do pasa kategorii lekkiej mogą być chwile, gdy obniża swoją pozycję. Zdarza mu się to często, chociaż na zaledwie ułamki sekund – takie są cechy jego stylu poruszania się, który w tej walce może stać się niestety przekleństwem. O ile Cerrone nie trafił w dos Anjosa żadnym kolanem o sile porównywalnej do tych, które pakował raz za razem Evanowi Dunhamowi, to kopnięcie na głowę, które miało ułatwioną drogę przez nawyk Rafaela zostało odczute – gdyby była to petarda z walk z Adriano Martinsem czy Jimem Millerem, to losy pojedynku mogłyby się jeszcze całkiem odwrócić.

Zapasy? Nie sądzę, aby dos Anjos dawał radę obalać dalej niż w pierwszej rundzie. To wprawdzie dobry ofensywny zapaśnik, ale tu dochodzimy do jego dużego problemu – średniej kondycji. W walce z Diazem kłopot ten nie był widoczny tylko ze względu na decyzję o przeniesienie walki do parteru w trzeciej rundzie. W walce z Cerrone bak Brazylijczyka był blisko wyczerpania w trakcie trzeciej rundy. Pojedynek z Highem nie obfitował w setki zadanych ciosów, a mimo to RDA był już w drugiej rundzie widocznie zmęczony. Po drugiej rundzie to może być bardzo niemiłe przeżycie dla Rafaela.

Pokrótce – Rafael dos Anjos to obecnie jeden z najlepszych zawodników wagi lekkiej na świecie. Jego parter nigdy nie wymagał poprawek, zapaśnicza ofensywa prezentuje się przynajmniej nieźle, obaleń raczej nie będzie musiał bronić (chociaż… Jeremy Stephens był obalany przez obecnego króla), a w stójce może ubić lub dać trudne starcie każdemu. Sęk w tym, że chwil, w których będzie mógł ubić Anthony’ego, wiele nie będzie. Dlatego też, mimo dużego szacunku do umiejętności przedstawiciela Kings MMA, rozkładam szanse 70 – 30 na korzyść mistrza.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button