Analizy UFC 205 – Joanna Jędrzejczyk vs. Karolina Kowalkiewicz
Szczegółowa analiza techniczna największej walki w historii polskiego MMA między Joanną Jędrzejczyk i Karoliną Kowalkiewicz, do której dojdzie na gali UFC 205 w nowojorskim Madison Square Garden.
Wczesnym niedzielnym porankiem 13 listopada na gali UFC 205 w historycznym Madison Square Garden w Nowym Jorku w najważniejszej walce w historii polskiego MMA do oktagonu wejdą Joanna Jędrzejczyk i Karolina Kowalkiewicz, a na szali znajdzie się pas mistrzowski kategorii słomkowej, którego bronić będzie ta pierwsza.
Zdecydowaną faworytką tej konfrontacji jest Jędrzejczyk, dla której będzie to już czwarta obrona pasa. Czy Kowalkiewicz rzeczywiście pozostaje bez szans? Jak walczą obie zawodniczki? Jak ich style będą się ze sobą komponować w oktagonie?
W poniższej technicznej analizie pojedynku Jędrzejczyk z Kowalkiewicz odpowiem na te i wiele innych pytań związanych z walką.
Rozpocznę od przedstawienia charakterystyki obu zawodniczek i ich ulubionych technik, następnie przyjrzę się, jak nawzajem mogą sobie napsuć najwięcej krwi, by na koniec przedstawić mój typ i jego uzasadnienie.
A zatem… Startujemy!
Joanna Jędrzejczyk
Mistrzyni specjalizuje się niemal wyłącznie w uderzeniach, terroryzując swoje rywalki doskonałymi kombinacjami bokserskimi i kickbokserskimi, a także łokciami i kolanami w klinczu. Dysponuje dobrymi defensywnymi zapasami, a jeszcze lepiej prezentuje się jej defensywny grappling – utrzymanie jej w parterze jest piekielnie trudnym zadaniem.
Jędrzejczyk wyróżnia także wysoka agresja, niebywale duża aktywność na nogach oraz doskonała kondycja.
Ewolucję stylu olsztynianki świetnie widać na przykładzie jej kolejnych walk w UFC, którym się poniżej przyjrzę, wskazując nowalijki w jej oktagonowej grze.
Bokserka
W swoich pierwszych dwóch pojedynkach Jędrzejczyk w zasadzie ograniczała się niemal wyłącznie do ataków bokserskich. Już wtedy prezentowała dobrą obronę przed obaleniami i świetne umiejętności powracania do stójki, ale jej praca na nogach oraz kontrola dystansu pozostawiały wiele do życzenia – dawała się raz za razem zamykać pod siatką, tam będąc zmuszoną do bronienia się przed zapasami Brazylijek Juliany Limy i Claudii Gadelhy.
Bokserska z łokciami
W pojedynku o pas mistrzowski olsztynianka dokonała bardzo istotnej zmiany – wcześniej bowiem wyłącznie broniła się przed próbami obaleń rywalek, a teraz zaczęła je za nie karać soczystymi łokciami, które w starciu z Carlą Esparzą zaprzęgała do boju zaraz po wybronieniu obalenia, na rozerwanie zwarcia, a także w klinczu. Jej oktagonowa gra zyskała nowy wymiar.
Jędrzejczyk uczyniła z łokci swoją główną broń, męcząc Esparzę jeszcze w parterze ledwie po wybronieniu sprowadzenia, na rozerwaniu zwarcia, gdy walka wracała na nogi, a także w klinczu pod siatką.
Kickbokserka z łokciami
W swojej czwartej walce pod banderą UFC, a zarazem pierwszej obronie pasa mistrzowskiego, Jędrzejczyk stanęła naprzeciwko Jessiki Penne – i w końcu uzupełniła swoją grę o szeroką gamę kopnięć, którymi obijała nogi, korpus i głowę pretendentki. Oczywiście nadal ochoczo korzystała z ataków bokserskich oraz łokci, ale to właśnie kopnięcia stanowiły największą innowację w jej stylu walki.
W pojedynku z Jessicą Penne Joanna Jędrzejczyk po raz pierwszy na poważnie wplotła do swojej gry kopnięcia – zarówno pojedyncze, jak i w kombinacjach z ciosami.
Mistrzyni ochoczo kopała na głowę – powyżej atakuje w ten sposób z odwrotnej pozycji (wówczas rzadkość) oraz zaraz po rozerwaniu klinczu.
Kickbokserka z łokciami, sercem do walki i kondycją
Jeśli chodzi o aspekty stricte techniczne, to warto odnotować, że w walce z Valerie Letourneau reprezentująca jeszcze wówczas barwy Berkutu Arrachionu Olsztyn zawodniczka swoją główną bronią uczyniła soczyste lowkingi, którymi okropnie sterroryzowała nogi Kanadyjki.
Poza tym jednak poznaliśmy ją z dwóch innych stron. Po pierwsze, udowodniła, że potrafi radzić sobie z niepowodzeniami, nie załamując się i dalej walcząc o zwycięstwo po problemach w pierwszej odsłonie. Po drugie natomiast – pokazała, że dysponuje kondycją na pięć rund toczonych w mocnym tempie.
Frontalne kopnięcie na głowę w wykonaniu Joanny Jędrzejczyk. Polka zaprezentowała w walce z Valerie Letourneau jeszcze bogatszy arsenał kopnieć niż w starciu z Jessicą Penne, ale to lowkingi odegrały kluczową rolę w destrukcji Kanadyjki.
Kickbokserka z łokciami, sercem do walki i kondycją, która walczy z obu pozycji
Rewanżowe starcie z Claudią Gadelhą pokazało bodaj największy progres w dotychczasowych pojedynkach Joanny Jędrzejczyk. Polska zawodniczka wzbogaciła bowiem swoją grę o walkę z odwrotnej pozycji, co otworzyło jej multum nowych możliwości ataku, czyniąc jej styl bez porównania trudniejszym do rozczytania niż poprzednio. Był to absolutnie milowy krok w rozwoju Jędrzejczyk, której gra zyskała ogromną głębię.
Poniżej kilka z nowych trików z odwrotnej pozycji, jakie zaprezentowała polska mistrzyni w swojej ostatniej walce.
Jędrzejczyk uwielbiała kopać z odwrotnej pozycji – szczególnie wewnętrznymi lowkigami, co widać na pierwszym przykładzie. Wcześniej zaatakowała natomiast soczystym kopnięciem smagającym (front snap kick) na korpus, które odbierało dech w piersiach Gadelhy. Rzeczone kopnięcie potrafiła też mieszać z pojedynczym lewym, co widać na kolejnej animacji.
Wspomnianym kopnięciem smagającym z odwrotnej pozycji atakowała też wykroczną nogą, dodając potem krótki prawy prosty. Gdy natomiast przyzwyczaiła Gadelhę do kopania lowkingów, zaatakowała szybkim kopnięciem na głowę, co widać na drugim przykładzie.
Jędrzejczyk atakowała też różnymi kombinacjam bokserskimi – czy te kończonymi lewym sierpowym za ręką Brazylijki (przykład pierwszy), czy też lewym prostym między jej rękami (drugi przykład). Wszystko oczywiście z piekielną szybkością.
Olsztynianka chętnie atakowała także najgroźniejszą bronią mańkutów, a zatem prawym sierpowym, którego klasycznie ustawionym zawodnikom bardzo trudno dostrzec. Powyżej dwa raz dzieli nim Gadelhę.
Innymi słowy, obecnie Jędrzejczyk jest bardzo wszechstronną specjalistką od walki w stójce, która dysponuje bardzo szerokim wachlarzem narzędzi odpowiedzialnych za czynienie krzywdy bliźnim.
Karolina Kowalkiewicz
W oktagonowej grze Karoliny Kowalkiewicz progres nie był aż tak widoczny, choć w każdej z trzech walk pod banderą UFC zaprzęgała do boju nieco inne narzędzia, udowadniając, że jej stójkowy arsenał jest bogaty i cały czas poszerzany. Oto jej trzy dotychczasowe walki w telegraficznym skrócie technicznym.
Mobilność i walka na dystans
W swoim debiucie przeciwko Randzie Markos Kowalkiewicz pozostawała niezwykle mobilna, gustując przede wszystkim w krótkich szarżach, po których starała się łapać dystans. Obejrzeliśmy też przebłyski jej klinczerskiej gry, ale nie była to jej docelowa płaszczyzna – wolała wymieniać z rywalką ciosy na dystansie. Pokazała dobrą pracę na nogach w defensywie, udowadniając, że zamkniecie jej pod siatką to trudna sztuka. Standardowo wypadła doskonale od strony kondycyjnej, w trzeciej rundzie bardzo mocno podkręcając tempo. Jej gra z góry oraz defensywa przed obaleniami stały na wysokim poziomie.
Poniżej dwie kombinacje bokserskie, które w starciu z Markos szczególnie upodobała sobie polska zawodniczka.
Kowalkiewicz regularnie próbowała podwójnym lewym ustawić sobie rywalkę pod mocny prawy – i kilka razy wyszło jej to całkiem nieźle, choć czasami, jak na drugim przykładzie, okupiła to przyjęciem kontry lewym.
Drugą ulubioną kombinacją Polki w tej walce była seria trzech prostych – prawego, lewego i ponownie prawego. Generalnie wystrzeliwanie prawym z klasycznej pozycji jako uderzeniem inicjującym akcję nie jest szczególnie częste, stąd kilka razy Kowalkiewicz zdołała zaskoczyć w ten sposób spodziewającej się raczej pierwszego ciosu lewą ręką Kanadyjkę. Widać to dobrze na pierwszym przykładzie, gdzie Markos spodziewa się lewego, a tymczasem nadchodzi prawy, bity z innego przecież kierunku.
Nowe wariacje starych technik i przebłyski morderczego klinczu
W swoim drugim starciu w oktagonie Kowalkiewicz stanęła naprzeciwko Heather Clark. Początek nie wyglądał najlepiej w wykonaniu naszej zawodniczki, która zainkasowała kilka uderzeń, ale rozkręcała się z minuty na minutę. Pokazała kilka dobrych – nowych w swoim wykonaniu – kombinacji, doskonałe defensywne zapasy (naprawdę świetne, bo bez problemu broniła nawet dynamicznych, w tak zwane „tempo” wejść w nogi w wykonaniu Amerykanki) oraz bardzo mocny klincz z soczystymi łokciami na czele.
Clark regularnie obniżała głowę podczas swoich ataków, co w dalszych fragmentach walki skrzętnie wykorzystywała Kowalkiewicz, kontrując jej szarże ślicznymi prawymi bitymi z dołu.
Łodzianka chętnie inicjowała też ataki kombinacją lewego prostego (markowanego) i prawego podbródkowego, co widać na pierwszym przykładzie. Urozmaiciła też jedną ze swoich ulubionych kombinacji z walki z Markos (prawy/lewy/prawy) o rozpoczęcie jej od ataku na korpus, co widzimy na drugiej animacji.
Podobnie jak w debiucie, tak i w drugiej walce Kowalkiewicz mocno przyspieszyła w ostatniej odsłonie, potwierdzając, że od strony wydolności prezentuje się wybornie.
Klinczerski terror w pełnej krasie
Wreszcie ostatnia walka, jaką Kowalkiewicz stoczyła w oktagonie – starcie z Rose Namajunas, które dało jej pojedynek o pas – było prawdziwym popisem klinczerskim naszej zawodniczki. Polka miała problemy w dystansie z mobilną i nieźle poukładaną stójkowo i bardzo ruchliwą rywalką, ale potrafiła umiejętnie zmienić strategię, ostatecznie odnosząc w pełni zasłużone zwycięstwo.
Na pierwszym przykładzie widzimy moment, w którym Polka zdała sobie sprawę, że może rozstrzygnąć ten pojedynek w klinczu i nie powinna w ogóle obawiać się zwarcia. Przyjęła co prawda kilka ciosów nad rękami, ale zdzieliła Namajunas soczystymi kolanami na korpus, będąc do samego końca stroną atakującą. Na drugim przykładzie – to początek drugiej rundy – gameplan Polki był już jasny – łapać tajski uchwyt i terroryzować Namajunas kolanami i łokciami.
Nawet gdy nasza reprezentantka była przyszpilona do siatki – świetnie, nawiasem mówiąc, broniąc obaleń – pozostawała piekielnie niebezpieczna, każdy milimetr wolnej przestrzeni wykorzystując do zadawania kolan na korpus i krótkich łokci. Jak widać powyżej, to Amerykanka – pomimo że wciskała Kowalkiewicz do siatki – czuła się w tej pozycji znacznie mniej komfortowo, salwując się ucieczkami na środek oktagonu.
Na koniec najlepsze podsumowanie stylu prezentowanego przez Karolinę Kowalkiewicz na jednym gifie.
Oto kwintesencja stylu Karoliny Kowalkiewicz – soczyste proste, kapitalne wybronienie próby zapaśniczej Heather Clark, pokaranie jej w klinczu łokciem i kolanem.
Tak w telegraficznym skrócie wyglądała droga do nowojorskiej walki o pas obu zawodniczek od strony technicznej. Póki co jedynie powierzchownie dotknęliśmytematu, zwracając uwagę na najważniejsze elementy w oktagonowych bojach naszych reprezentantek, które prowadziły je do zwycięstw.
Teraz natomiast zapraszam na część szczegółową, w której omówimy sobie poszczególne – kluczowe – aspekty, które najprawdopodobniej zadecydują o wyniku tego starcia. Podzielę je na trzy segmenty – w pierwszy przyjrzę się czynnikom, które mogą przemawiać na korzyść pretendentki, w drugim – tym wskazującym na mistrzynie, i wreszcie w trzecim – podsumuję dwa poprzednie, typując wynik.
Droga do zwycięstwa Karoliny Kowalkiewicz
Joanna Jędrzejczyk jest rewelacyjną uderzaczką, ale nie znaczy to w żadnej mierze, że nie da się jej trafić. Nic z tych rzeczy – jak każdy człowiek, olsztynianka także popełnia błędy. Naturalnie znokautowanie jej będzie piekielnie trudne, bo lotny styl Kowalkiewicz prowadzi do tego, że jej uderzenia generalnie nie są szczególnie mocne (rzadko kiedy osadza stopy mocno na podłożu, generując z nich moc), ale nie znaczy to, że pretendentka nie ma po swojej stronie innych argumentów. Część z nich wynika z cech Kowalkiewicz, część z błędów popełnianych przez Jędrzejczyk. Przyjrzyjmy się im wszystkim.
Mentalność i kondycja Kowalkiewicz
Jędrzejczyk znęca się na swoimi rywalami w oktagonie. Tak naprawdę żadna nie postawiła jej oporu w jej koronnej płaszczyźnie – czyli w stójce. Owszem, Gadelha napsuła naszej mistrzyni wiele krwi w obu walkach dzięki swoim zapasom i klinczowi, ale tak naprawdę Jędrzejczyk ani razu nie znalazła się w prawdziwych tarapatach – nawet po knockdownie na początku drugiej walki. Ponadto Polka w każdej ze swoich walk – także tej z Valerie Letourneau – dysponowała wyraźną przewagą kondycyjną, która rosła z każdą minutą.
Daleki jestem od dezawuowania serca do walki Jędrzejczyk, bo kilkadziesiąt akapitów wyżej pisałem przecież, że już w starciu z Kanadyjką udowodniła, że ma wolę walki nie od parady. Chodzi natomiast o dwie inne rzeczy. Po pierwsze – przeciwności losu, z jakimi mierzyła się Jędrzejczyk, nie były z gatunku tych największych (co absolutnie nie znaczy, że i ich nie pokona, jeśli się pojawią), po drugie, znacznie istotniejsze, chodzi o charakter samej Kowalkiewicz.
Pretendentka nie dysponuje najlepszą obroną przed uderzeniami, co paradoksalnie pozwala jej udowadniać raz za razem, że przeciwności losu – na przykład po przyjęciu kilku mocnych ciosów, byciu całkowicie skontrolowaną w parterze przez kilka minut (vide walka z Markos) czy wyraźnym przegraniu kilku minut walki (choćby i w stójce!) – to dla niej żadna przeszkoda. Kowalkiewicz wydaje się być zawodniczką, którą niepowodzenia nie zniechęcają, ale wręcz przeciwnie – mobilizują do ataków ze wzmożoną siłą. To cecha mentalna, której nie da się wyuczyć. Wydaje się, że nie brakuje takiego nastawienia także i Jędrzejczyk, ale ona w swojej koronnej płaszczyźnie nigdy nie była dominowana nawet przez minutę.
Gdy próbuję wizualizować sobie scenariusz, w którym Karolina Kowalkiewicz wygrywa z Joanną Jędrzejczy, przed oczami staje mi pierwszy pojedynek… Conora McGregora z Natem Diazem! Jego szczegółową analizę znajdziecie tutaj, nawiasem mówiąc.
Zdaję sobie doskonale sprawę z masy różnic dzielących te walki, ale pozwólcie, że skupię się na podobieństwach – bo takowe istnieją. Tam i tutaj mieliśmy bowiem pojedynek o wiele lepiej poukładanego technicznie zawodnika/zawodniczkę (Conora/Joannę), emanującego pewnością siebie i mordującego przeciwnika za przeciwnikiem, który mierzył się z rywalem/rywalką (Nate/Karolina) o potwierdzonym piekielnie twardym charakterze, rewelacyjnej kondycji i niezwykle dużej aktywności.
McGregor naprawdę w pierwszej walce (o drugiej nie wspominając!) kilka razy po prostu upokorzył Diaza, trafiając go przepięknymi i mocnymi uderzeniami. Nie robiły one jednak na stocktończyku większego wrażenia. Przyjmował, co miał przyjąć, aż wreszcie sam przejął stery walki w swoje ręce, ubijając i dusząc złamanego nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim mentalnie Irlandczyka.
Nie twierdzę, że ten scenariusz powtórzy się w konfrontacji Jędrzejczyk z Kowalkiewicz – ba, byłbym zdziwiony, gdyby tak się stało – ale jestem bardzo daleki od lekceważenia charakteru, z jakim do oktagonu wchodzi Karolina Kowalkiewicz. Nie zapominajmy, że jeszcze w KSW toczyła naprawdę mordercze wojny, w których jej wola walki została przetestowana do granic możliwości – i dała radę.
Nie chodzi bowiem tylko o samą mentalność, bo ta przestaje mieć znaczenie, gdy ciało odmawia posłuszeństwa – a tak stało się z Claudią Gadelhą, która też była twarda, aż opadła z sił. Kowalkiewicz natomiast jest typowym długodystansowcem i nie sposób przejść obok tego obojętnie. Żelazna kondycja uzupełnia jej niezłomny charakter.
Korekty taktyki w trakcie walki
W kolejnych pojedynkach Karoliny Kowalkiewicz w UFC rozwój jej arsenału nie był tak widoczny jak u Joanny Jędrzejczyk – inna rzecz, że kopała już wcześniej – ale uwagę przykuwa coś zupełnie innego. Łodzianka jest zawodniczką, która z pomocą swojego narożnika potrafi dokonywać świetnych korekt w taktyce na walkę, czyniąc to niejako w locie. Wychodzi z określonym gameplanem, ale jeśli w trakcie pojedynku zauważy jakąkolwiek słabość swojej rywalki, zauważy, że ta nie radzi sobie w jakimś elemencie, że jakaś technika jest skuteczna – błyskawicznie modyfikuje swoją taktykę.
Oto przykłady.
Lewy prosty – prawy podbródkowy – i…
Wspominałem już wcześniej, że Kowalkiewicz w środku walki z Clark zauważyła, że Amerykanka ochoczo obniża głowę przy atakach. W rezultacie nasza zawodniczka zaczęła atakować – z dużymi sukcesami – ciosami bitymi z dołu, czy to w kontrze, czy w ataku. Dwa przykłady poniżej.
Identycznej kombinacji nasza zawodniczka poszukiwała też w kolejnej batalii, mierząc się z Rose Namajunas. Sęk w tym, że na początku Amerykanka radziła sobie z takimi atakami Kowalkiewicz bardzo dobrze.
Pierwsze kilka prób kombinacji lewego prostego i prawego podbródkowego w wykonaniu Kowalkiewicz wyglądało tak, jak widać powyżej. Nasza zawodniczka idzie w linii prostej, trzymając głowę dokładnie w tym samym miejscu, podczas gdy Namajunas schodzi do lewej z soczystym kontrującym lewym.
Z czasem jednak Polka wyciągnęła wnioski z tych niepowodzeń i pomimo, że sposób, w jaki skracała dystans z wyżej wymienionymi ciosami – w linii prostej z głową wysoko uniesioną, o czym napiszę później – powodował, że nadal czasami dostawała kontrę, to jednak wydłużyła kombinację o kolejne uderzenie – niskie kopnięcie (rzadziej) oraz prawy prosty (zdecydowanie częściej).
Na pierwszym przykładzie Kowalkiewicz ponownie inkasuje lewy sierpowy na odchodne, ale tym razem szybko dostraja się do kierunku, w którym uchodzi Namajunas, dzieląc ją na koniec lowkingiem.
Na kolejnej animacji wyprostowana Polka ponownie szturmuje z lewym prostym i prawym podbródkowym – znów Namajunas unika ataku, odchodząc do prawej i tym razem zostawiając kontrujący prawy – ale Kowalkiewicz nie kończy natarcia – kontynuuje je prawym, który dochodzi szczęki Amerykanki.
Tym razem Kowalkiewicz odrobinę modyfikuje swój atak, wyprowadzając ciasny lewy sierpowy na początku zamiast lewego prostego, po którym rusza prawy podbródkowy – Namajunas dobrze unika ataku, odpowiadając standardowo lewym sierpowym, ale Polka znów kontynuuje natarcie i soczysty prawy sierp wstrząsa Amerykanką.
Bliźniaczo podobnie wygląda to na drugim przykładzie – łodzianka znów atakuje kombo jaba i podbródkowego, prawie trafiając, Amerykanka odpowiada lewym, a Polka kontynuuje szarże soczystym prawym. Na koniec przyjmuje jeszcze prawy od Namajunas, ale to już osobna akcja.
Na powyższe przykłady można oczywiście patrzeć z różnych perspektyw. Po pierwsze – widzimy tam jedną z ulubionych kombinacji Karoliny Kowalkiewicz. Po drugie – widzimy, że jej defensywa w momencie skracania dystansu nie należy do najlepszych. Po trzecie – możemy być pewni, że jeśli powyższe ataki nie będą działać, Kowalkiewicz – jako inteligentna bestia – poszuka czegoś innego, ewentualnie dokona modyfikacji w sposobie wyprowadzania kombinacji.
Przyjrzyjmy się jeszcze jednemu elementowi, który świadczy o oktagonowej inteligencji podopiecznej Łukasza Zaborowskiego.
Łapiemy klincz!
Z czasem Kowalkiewicz urozmaiciła swoje kombo jab-podbródkowy nie tylko o ponawiający atak prawy, ale też o łapanie klinczu. Stało się to wtedy, gdy w pierwszej rundzie zdała sobie sprawę, że Namajunas w obszarze klinczerskim wyraźnie nie domaga.
Kowalkiewicz skraca dystans omawianym wyżej kombo, dostaje prawego, ale błyskawicznie chwyta głowę Namajunas, następnie ostrzeliwując ją kolanami i łokciami. Na drugim przykładzie Polka próbuje kontrować wspomnianym podbródkowym, ale tak naprawdę ponownie chodzi o złapanie klinczu – co też czyni, znów terroryzując Namajunas kolanem i łokciem.
Ostatni przykład – Kowalkiewicz ponownie zaprzęga do boju lewy prosty i prawy podbródkowy, ale na tym etapie to już zmyłka – chodzi jej bowiem o tajski klincz. Błyskawicznie przekłada ręce za głową Namajunas, trafiając następnie soczystym kolanem na głowę.
Innymi słowy, umiejętność dostosowania taktyki do przebiegu walki to cenny atut Kowalkiewicz. Jeśli coś nie będzie działało, pewnikiem jest, że pretendentka nie będzie powtarzała błędów raz za razem, starając się wprowadzić poprawki. Czy to w locie, czy też w przerwach między rundami z pomocą sztabu trenerskiego.
Aby jednak nie było tak różowo dla Kowalkiewicz, dodam, że i Jędrzejczyk w tym elemencie pokazała pewne przebłyski. Oto jeden z nich – z pierwszej walki z Claudią Gadelhą.
W czym rzecz? Otóż, przed tym starciem Jędrzejczyk słynęła przede wszystkim z prawego sierpowego, który wyprowadzała nieco podobnie do Chucka Liddela. Gadelha doskonale zdawała sobie z tego sprawę, więc za każdym razem, gdy Polka ruszała z atakiem, Brazylijka przyklejała lewicę do ucha, co możecie zobaczyć na obu powyższych przykładach. Co zatem uczyniła olsztynianka? Widać na końcu drugiej animacji – wyprowadziła śliczny prawy podbródkowy, do którego droga stała otworem – a to oczywiście dlatego, że lewica Gadelhy powędrowała do głowy.
Wracając do właściwego tematu, przyjrzyjmy się kolejnym elementom, które powodują, iż nie sposób całkowicie skreślać Kowalkiewicz.
Lowkingi Jędrzejczyk z odwrotnej pozycji
Wspominałem wcześniej, że w starciu z Claudią Gadelhą Jędrzejczyk wprowadziła na stałe do swojej gry odwrotną pozycję. Rzecz jednak w tym, że w większości jej ataki były mimo wszystko przewidywalne i polegały na wewnętrznym lowkingu – czy to po zmianie pozycji na odwrotną, czy to po przekroku, więc notabene także z odwrotnej pozycji.
Dwa przykłady, gdy Jędrzejczyk atakowała lowkingami z odwrotnej pozycji (pierwszy) i po przekroku (drugi). W obu mistrzyni zainkasowała prawy sierpowy Gadelhy. Po części było to też wynikiem braku gardy. Olsztynianka bowiem, nieco podobnie do Kowalkiewicz, o czym dalej, nie jest typem zawodniczki, która swoją defensywę opiera na gardzie.
Powyżej dwie kolejne akcje, w których Jędrzejczyk trafiła lowkingiem – owszem – ale albo oddała klincz, jak na pierwszym gifie, albo zainkasowała kolejny prawy, jak na drugim gifie.
Ostatnie dwa przykłady bliźniaczo podobnych akcji. Jędrzejczyk trafia wewnętrznym lowkigiem (raz poprzedzając kopnięciem markowanym jabem), ale inkasuje prawy sierpowy nad swoją wyprostowaną bądź opuszczoną lewicą.
Poza tym, że lewa ręka Jędrzejczyk nie chroni ją przed kontrą na powyższych przykładach, da się zauważyć jeszcze jedną rzecz – otóż, wielokrotnie olsztynianka zaraz po zmianie pozycji na odwrotną, atakowała wspomnianym kopnięciem na nogi. Rzeczy jednak w tym, że zmieniając pozycję, znajdowała się już bardzo blisko Gadelhy. Innymi słowy, były to ataki sygnalizowane – zmieniam pozycję i dosłownie za chwilę zaatakuję lowkingiem. Nie uważam, aby złą taktyką Kowalkiewicz była błyskawiczna reakcja na zmiany pozycji Jędrzejczyk na odwrotną – czy to własnym atakiem, czy próbą obalenia.
Istnieje jeszcze jeden ku temu powód. Otóż, mistrzyni walkę z mańkuta wprowadziła do swojej gry niedawno. Nie jest w tej sztuce jeszcze tak biegła, jak w walce z klasycznej pozycji. Pół biedy z wyprowadzaniem ataków – klucz bowiem tkwi w tym, że gdy uczysz się walczyć z odwrotnej pozycji, najtrudniejszym zadaniem jest nauka kontrowania z tejże pozycji. W starciu z Brazylijką Jędrzejczyk nie pokazała mocnych kontr, walcząc z odwrotnej pozycji. A to oznacza, że jeśli ją atakować, to właśnie wtedy, gdy ustawia się w leworęcznym ustawieniu. Szansa na zainkasowanie kontry jest wtedy bez porównania mniejsza niż wówczas, gdy Jędrzejczyk zostanie zaatakowana, będąc ustawioną klasycznie.
Przyjrzyjmy się jeszcze wspomnianej już powyżej lewej ręce polskiej mistrzyni.
Odsłonięta lewa strona Jędrzejczyk
Reprezentantka American Top Team uwielbia atakować kombinacją 1-2 lub odrobinę rzadziej 1-2-3, a zatem lewym prostym, prawym prostym i lewym sierpowym. Lewy prosty na ogół jest tutaj tylko markowany i ma za cel ustawienie sobie rywalki pod prawy.
Claudia Gadelha jednak wielokrotnie była w stanie czy to skontrować Jędrzejczykowe 1-2, czy też idealnie w tempo wstrzelić się w 1-2-3, trafiając Polkę, zanim jej kończący kombinację lewy sierpowy dosięgnął celu.
Jędrzejczyk wyprowadza kombinację 1-2-3, ale Gadelha dobrze schodzi do prawej strony, odpowiadając ładnym prawym. Podobnie jest na drugim przykładzie, gdy olsztynianka doskakuje z 1-2/4, ale nie trafia, a sama dostaje kontrującym prawym.
Bliźniaczo podobne akcje obserwujemy powyżej – Jedrzejczyk na pierwszym przykładzie doskakuje z 1-2, ale Gadelha podnosi gardę, odchyla się i zanim Polka wychodzi z dystansu, trafia ją (smaga) kombinacją lewego i prawego. Na drugim przykładzie mistrzyni atakuje 1-2-3, ale prawy Gadelhy wędruje nad jej kończącym kombinację lewym, dochodząc celu.
Jędrzejczyk próbowała też uderzać prawy z dołu (pierwszy przykład), ale jej lewa strona nadal pozostawała odsłonięta, co narażało ją na kontry prawym Gadelhy. Nisko opuszczona lewica zwraca też uwagę na drugim przykładzie, co zawodniczka z Polski przypłaca przyjęciem mocnego prawego, później jednak kontynuując ofensywę.
Zamiłowanie Jędrzejczyk do dłuższych kombinacji – a 3-uderzeniowe w MMA są już tymi zdecydowanie dłuższymi – naraża ją na ryzyka, które będą potrafiły zamienić na swoją korzyść co sprawniejsze uderzaczki. Nie chodzi jednak tylko o długość kombinacji, tendencję do opuszczania lewicy czy statyczną głowę.
Diabeł tkwi bowiem w jeszcze jednym elemencie – pozostawaniu w zasięgu przez zbyt długi czas. Jędrzejczyk nie jest bowiem zawodniczką, która walczy w sposób, powiedzmy, Stephena Thompsona, który zupełnie nie jest zainteresowany półdystansem, starając się cały czas trzymać rywal na końcach swoich kopnięć i pięści. Nie. Jędrzejczyk po ataku, wejściu w półdystans, nie ma nic przeciwko, żeby wejść w wymiany. Nie odskakuje od razu, jest gotowa powymieniać się ciosami.
To również może stanowić szansę dla Kowalkiewicz, bo…
Agresywna natura Jędrzejczyk
Pisałem już o tym przy okazji drugiego pojedynku Jędrzejczyk z Gadelhą. Otóż, rozwijając poruszoną wyżej myśl, Polka nie jest zawodniczką, która za wszelką cenę unikałaby półdystansu czy nawet klinczu, choć wielokrotnie w starciu z Brazylijką byłoby to dla niej korzystniejsze. Gotowość do wymian w półdystansie oraz w klinczu (tamże łokci) objawia się u Jędrzejczyk zarówno w ataku, gdy po szarży nie zawsze odskakuje, zamiast tego z bliższego dystansu kontynuując natarcie, albo – o czym teraz opowiem szerzej – w momencie ataku rywalki, gdy Polka nie odskakuj, twardo stojąc na swojej pozycji i odpowiadając kontrami.
Na pierwszym z powyższych przykładów zwracam uwagę przede wszystkim na kluczowy moment, gdy Jędrzejczyk mając już Gadelhę pierś w pierś, szamocze się z krótkimi sierpami, co pozwala Brazylijce przechwycić jej głowę, złapać klincz, a chwilę potem (nie widać tego na gifie) obalić.
W podobny sposób Jędrzejczyk walczyła chwilami w rewanżu, co widać na drugim przykładzie. Gadelha wystrzeliwuje z atakiem, a Jędrzejczyk zamiast odejść do boku, najlepiej z ciosami, rzuca krótkie sierpy, pozostając na swojej pozycji. W efekcie Brazylijka łapie tajski klincz i wbija mistrzynię do siatki.
Jeśli cofniecie się do śródtytułu Korekty taktyki w czasie walki Kowalkiewicz (Łapiemy klincz), zobaczycie, że pretendentka bardzo lubi skracać dystans po to, by łapać tajski klincz właśnie. Jeśli mistrzyni nadal będzie decydować się, by bronić swojej pozycji i za wszelką cenę nie oddawać pola, może ułatwić sprawę łodziance.
Poniżej jeszcze dwa przykłady, w których nieutrzymywanie dystansu przez Jędrzejczyk prowadzi ją w tarapaty.
Polka najpierw broni obalenia, ale potem rozochocona wpada z łokciem, dając się złapać w klincz, z którego sama następnie inkasuje łokieć, po którym przewraca się na siatkę.
Także w poprzednich pojedynkach Jędrzejczyk często dawała się łapać w klincz w rezultacie nadmiernej agresji i niechęci do utrzymywania rywalek na końcach swoich pięści i kopnięć. Oczywiście trzeba cały czas brać poprawkę na to, że w klinczu mistrzyni z całą pewnością nie jest bezbronna, świetnie korzystając tam z łokci. Tak czy inaczej daje rywalkom okazję do obaleń.
Na pierwszym przykładzie jeszcze jedna akcja z ostatniej walki, w której Joanna Jędrzejczyk odpowiada ciosami, wdając się w ostre wymiany, zamiast po prostu przepuścić atak. Uwagę zwracają tutaj dwa elementy. Po pierwsze – nisko opuszczane po ciosach ręce Jędrzejczyk, po drugie – jej nieruchoma głowa w półdystansie. Na pierwszym przykładzie lewy sierpowy Gadelhy to najmocniejszy cios, jaki zainkasowała olsztynianka – jak widać, na chwilę zastygła w bezruchu po uderzeniu. Drugi przykład to doskonałe zbicie jaba prawicą (widać wyraźnie, jak Gadelha czeka na cios) przez Brazylijkę i odpowiedź dobrym lewym. Jędrzejczyk standardowo nie trzyma gardy, zostając w półdystansie zbyt długo.
Podobnie bowiem jak Kowalkiewicz, tak i Jędrzejczyk nie jest zawodniczką, która słynie z przepuszczeń ataków, odchyleń, zejść do boków. W półdystansie polega przede wszystkim na swoich szybkich rękach – i w zdecydowanej większości przypadków to wystarcza.
Omówmy jeszcze jeden słabszy element Jędrzejczyk. Tym razem w płaszczyźnie zapaśniczej.
Defensywa przed obaleniami Jędrzejczyk
W drugiej walce z Gadelhą Jędrzejczyk kilkakrotnie lądowała na plecach po bliźniaczo podobnych obaleniach ze strony silnej Brazylijki.
Gadelha nie miała problemu z łapaniem podwójnych podchwytów i ściąganiem Jędrzejczyk do parteru. Gdyby nasza zawodniczka postawiła prawą nogę z przodu, próbując utrzymać równowagę, Gadelha zastawiłaby ją i szarpnęła w odwrotnym kierunku – tak czyniła chociażby w starciu z Jessicą Aguilar.
Oto, jak wyglądało to w walce ze wspomnianą Aguilar.
W telegraficznym skrócie – Gadelha łapie Aguilar w pas, ściąga ją do swojej prawej, ale ta przekłada prawą nogę do przodu, aby złapać równowagę, co Brazylijka wykorzystuje, aby zmienić kierunek natarcia, przewracając Amerykankę na plecy.
Poniżej jeszcze jeden przykład tego typu ataku w wykonaniu Gadelhy.
Co ciekawe, w pierwszej walce Brazylijka w identyczny sposób kładła Polkę na plecach – więc Jędrzejczyk w tym obszarze nie zanotowała żadnej poprawy, co jest odrobinę zastanawiające.
Oczywiście trzeba wziąć poprawkę na to, że Kowalkiewicz nie ma tak dobrych zapasów i nie jest prawdopodobnie tak silna jak Gadelha, ale jeśli złapie podwójny podchwyt – a tych Jędrzejczyk nie zwykła bronić najlepiej – będzie miała swoje okazje.
Nie jest też tak, że nie da się obalić mistrzyni wejściami w nogi – a to z powodu jej nadmiernej agresji, którą omawiałem wcześniej.
Na pierwszym przykładzie mistrzyni próbuje lewego prostego, ale Gadelha nurkuje po obalenie – Jędrzejczyk najprawdopodobniej zdołałaby je wybronić, gdyby od razu skupiła się na defensywie. Nie robi jednak tak, szamotając się z sierpami i dopiero po chwili próbując ratować się przed obaleniem – jest już jednak za późno i ląduje na plecach z Gadelhą w pozycji bocznej.
Na drugiej animacji Jędrzejczyk atakuje z odwrotnej pozycji, zachodząc wykroczną nogę Gadelhy, ale podchodzi zbyt blisko, a dodatkowo do końca próbuje uderzać, zamiast od razu ratować się przed obaleniem – w rezultacie kończy na deskach, choć swoim zwyczajem od razu walczy o powrót, spychając głowę Brazylijki i próbując uciekać z biodrami.
Backfisty
Nie jest to atak, który jest łatwy do przeprowadzenia, ale akurat Karolina Kowalkiewicz potwierdziła w dotychczasowych walkach, że potrafi świetnie korzystać z obrotowych backfistów, jednocześnie absolutnie nimi nie spamując.
Teraz natomiast przyjrzyjmy się, dlaczego to Jędrzejczyk uchodzi za faworytkę – a powodów nie brakuje.
Droga do zwycięstwa Joanny Jędrzejczyk
Powyższe fragmenty, w których omawiałem słabsze strony Jędrzejczyk, skupiając się jednocześnie tych mocnych Kowalkiewicz, nie mogą przesłonić nam klasy mistrzyni oraz deficytów pretendentki. I to na tych dwóch teraz się skupię.
Szybkość mistrzyni
Lewy prosty Jędrzejczyk
Jab to jedna z broni zaczepnych najczęściej stosowanych przez olsztyniankę.
Lewy prosty bity przez mistrzynię jest przede wszystkim piekielnie szybki. Biorąc pod uwagę, że od strony szybkościowej Jędrzejczyk powinna mieć bardzo wyraźną przewagę, trudno wykluczyć scenariusz, w którym olsztynianka raz za razem częstować będzie łodziankę soczystymi jabami.
1-2-3
Nie inaczej ma się sprawa z analizowaną przeze mnie wcześniej kombinacją 1-2-3 reprezentantki ATT. Owszem, Gadelha notowała na początku sporo sukcesów w przerywaniu tej kombinacji własnymi ciosami, ale z czasem sama opadła z sił, podczas gdy dynamika mistrzyni pozostała praktycznie na tym samym, bardzo wysokim poziomie.
W trzeciej i czwartej rundzie Brazylijka była już bardzo zmęczona, unosząc jedynie gardę, aby zblokować ciosy. Nie było to jednak łatwe z uwagi na doskonałą szybkość ataków Jędrzejczyk.
Dlaczego wspomniana szybkość Jędrzejczyk może mieć absolutnie kluczowe znaczenie dla losów walki?
Brak gardy, wolne nogi, statyczna głowa Kowalkiewicz
Właśnie… Karolina Kowalkiewicz w najmniejszym stopniu nie jest demonem defensywy. Opiera ją w zasadzie na swojej tytanowej szczęce i niezmordowanej woli walki. Jak bowiem w defensywie walczy pretendentka?
Otóż, po pierwsze, ręce niemal zawsze trzyma na poziomie piersi, często i gęsto nawet niżej, na wysokości bioder. Oczywiście ma to pewne zalety przy wyprowadzaniu uderzeń (ciosy z dołu trudniej dostrzec), ale od strony obronnej nie ma większego uzasadnienia. Miałoby, gdyby Kowalkiewicz była lotna na nogach lub dysponowała dobrym balansem ciała – ale brakuje jej jednego i drugiego. Owszem, poza zasięgiem rywalek Kowalkiewicz jest bardzo mobilna, ale w jej przypadku nie ma mowy o nagłym skróceniu dystansu czy nagłym odskoczeniu. Finalnym efektem jest mnogość ciosów, jakie Polka inkasuje od swoich rywalek.
W tym miejscu jedno zastrzeżenie – otóż, nie wykluczam, że łodzianka podniesie gardę na walkę z Jędrzejczyk, bo teraz prawdopodobnie nie będzie musiała obawiać się o obalenia – a tak było w poprzednich starciach.
Powyżej dwie kombinacje lewego i prawego w wykonaniu Namajunas (odrobinę zwolnione tempo nagrania) – zawodniczki znacznie mniej dynamicznej od Jędrzejczyk – które dochodzą szczęki Kowalkiewicz. Łodzianka nie trzyma gardy, nie odskakuje w porę, a jej głowa pozostaje nieruchoma. Porównajcie te akcje z powyższymi, na których mistrzyni atakuje Gadelhę szybkim 1-2-3.
Kolejne dwa przykłady lichej defensywy stójkowej Kowalkiewicz w półdystansie. Po przestrzelonych atakach zostaje w miejscu, oddaje Namajunas dominujący kąt i inkasuje uderzenia na nieruchomą głową przy zerowej gardzie.
Tutaj natomiast widać, jak Kowalkiewicz przestrzeliwuje lewym prostym (na drugim przykładzie próbuje jeszcze potem podbródkowego – omawiałem tę kombinację wcześniej), nie cofa ręki do szczęki i inkasuje prawy od schodzącej do lewej Namajunas.
Nawet jednak w starciu z bez porównania słabszą rywalką od strony bokserskiej w osobie zaawansowanej już wiekowo – że tak się wyrażę – Heather Clark Kowalkiewicz miała spore problemy na początku pojedynku. Oczywiście, wiemy wszyscy, że pretendentka wolno się rozkręca i czasami przegrywa pierwsze rundy, ale w konfrontacji z Jędrzejczyk swoje tendencje do wolnego wchodzenia w pojedynek może przypłacić niemożnością odbudowania się po tym, co zainkasuje w pierwszych minutach.
Ci widzimy powyżej? To samo – nisko opuszczona lewa ręka, nieruchoma głowa i niedostatecznie szybkie nogi, by ustrzec się przed prawymi cepami Heather Clark. Ręce Jędrzejczyk są o wiele szybsze, a do tego uderza najchętniej szybszymi od cepów prostymi.
Podobnie wygląda to na powyższych przykładach – wyprostowana Kowalkiewicz z nieruchomą głową nie jest w stanie wystarczająco szybko zdystansować rywalki, aby uniknąć ciosów. A że nie zwykła trzymać gardy na wstecznym, to i ułatwia sprawę Clark..
Oczywiście, jak wspominałem wcześniej, łodzianka szybko rozpracowała Amerykankę, atakując później soczystymi ciosami bitymi z dołu w odpowiedzi na obniżanie pozycji przez Clark.
Wspomniane deficyty – brak gardy, wolne nogi i nieruchomy tułów/głowa – narażają też Kowalkiewicz przy innych atakach.
Lowkingi
Niechęć do trzymania gardy powoduje, że pretendentka jest mocno podatna na kontry przy lowkingach. Namajunas notowała w tym obszarze mnóstwo sukcesów.
Na pierwszej animacji Kowalkiewicz atakuje zewnętrznym lowkingiem, ale jest całkowicie odsłonięta (lewa ręka nisko) i inkasuje kontrę Amerykanki. Podobnie wygląda to na drugim przykładzie, gdy atakuje wewnętrznym lowkingiem i wysokim kopnięciem.
Kopnięcie na kolano
W konfrontacji z Namajunas Kowalkiewicz dodała do swojego arsenału kopnięcia na kolano, za co należy jej się wielki plus, bo to naprawdę mordercza broń dystansująca, która może dobrze działać na niechętnie oddającą pola Jędrzejczyk, ale… rzecz w tym, że nie wyglądało to jeszcze tak, jak trzeba.
Zwracam szczególnie uwagę na ręce łodzianki na obu animacjach – jak wędrują w dół, gdy tylko skraca dystans. Bardzo, bardzo niebezpieczny i ryzykowny nawyk dla zawodniczki, który nie balansuje tułowiem i nie porusza się szybko na nogach.
Szarże
Nie najszybsze nogi Kowalkiewicz widać też w momencie, gdy rusza do kilkuuderzeniowych ataków.
Na pierwszym przykładzie Namajunas spokojnie odchodzi przed frontalnie atakującą Kowalkiewicz do swojej lewej, zostawiając jeszcze Polsce krótki lewy na odchodne, natomiast na drugim uchodzi do swojej prawej.
Jędrzejczyk od początku swojej kariery w UFC pracuje nad tym, aby nie cofać się przed atakami w linii prostej – i wygląda coraz lepiej w tym elemencie. A to może zwiastować wiele przestrzelonych ataków przez Kowalkiewicz – pod warunkiem oczywiście, że mistrzyni nie zdecyduje się zostać na swojej pozycji, próbując kontr, czego absolutnie nie sposób wykluczyć.
Kopnięcia na głowę
Jędrzejczyk bardzo mądrze korzysta z kopnięć na głowę. Zanim jakieś wyprowadzi, poprzedzi je najczęściej masą lowkingów, skutecznie je kamuflując. Brak gardy Kowalkiewicz będzie jak igranie z ogniem w przypadku, gdy mistrzyni zdecyduje się odpalić high kicki.
W konfrontacji z Heather Clark – nie muszę dodawać, o ile słabszą specjalistką od kopnięć od Joanna Jędrzejczyk – Karolina Kowalkiewicz dała się dwa razy mocno trafić na głowę, w obu przypadkach zupełnie nie rozczytując zamiarów rywalki i opuszczając wyjątkowo wówczas trzymane wysoko ręce. Szczególnie zwracam uwagę na drugą animację, na której Amerykanka trafia niesygnalizowanym kopnięciem kończącym kobminację na rozerwanie. Jędrzejczyk ma w swoim arsenale kilka kombinacji kończonych kopnięciami na głowę właśnie.
Poniżej dwie przykładowe akcje z high kickiem w wykonaniu olsztynianki.
Na pierwszym przykładzie jedno z pierwszych kopnięć na głowę w wykonaniu mistrzyni, które poprzedziła masą lowkingów. Odwraca pozycję na odwrotną (jak wspominałem, w tym momencie Kowalkiewicz powinna dynamicznie wchodzić z ciosami, obaleniem, ale czy tak będzie – zobaczymy) i wystrzeliwuje szybkim kopnięciem. Na drugim natomiast niesygnalizowane kopnięcie lewą nogą na głowę przy rozerwaniu klinczu z walki z Penne.
Innymi słowy, jeśli Kowalkiewicz nadal nie będzie trzymała gardy, może mieć sporo problemów z kopnięciami na głowę w wykonaniu mistrzyni, szczególnie na rozerwanie klincz/zwarcia.
A skoro już o klincz zahaczyłem…
Klincz Jędrzejczyk
Nie ulega wątpliwości, że poza atrybutami mentalnymi Kowalkiewicz jej najmocniejszą stroną jest właśnie klincz. Rzecz jednak w tym, że w tej płaszczyźnie także i Jędrzejczyk prezentuje się wybornie i trudno spodziewać się, by dała się tam terroryzować łokciami i kolanami jak chociażby Rose Namajunas.
Jędrzejczyk krótkimi, dynamicznymi łokciami trafia Gadelhę, wcześniej lewicą ustawiając ją sobie pod uderzenia.
Nie twierdzę automatycznie, że to Jędrzejczyk będzie miała przewagę w bojach klinczerskich, bo Kowalkiewicz bardzo dobrze potrafi korzystać też z kolan, ale jednak wydaje się, że dynamika i siła stać będą po stronie Jędrzejczyk, co w walce w zwarciu może mieć kapitalne znaczenie.
Kontry łokciem Jędrzejczyk
Mistrzyni od czasu do czasu lubi zaatakować łokciami w kontrze i trzeba przyznać, że jej wyczucie czasu oraz precyzja mogą robić wrażenie.
Jędrzejczyk buja się niczym Conor McGregor przed rozstrzygającym ciosem przeciwko Jose Aldo, by następnie zdzielić szarżującą Gadelhę ślicznym łokciem i kolejnymi uderzeniami w półdystansie. Oczywiście taka gotowość do wchodzenia w bliski kontakt może być ryzykowna, o czym pisałem wcześniej, ale na ogół mistrzyni uchodzi to płazem dzięki jej dużej dynamice.
Na drugim przykładzie podobna akcja z kontrującym prawym łokciem w wykonaniu mistrzyni w roli głównej. Tym razem olsztynianka szybko zrywa też klincz i oddala się.
Biorąc pod uwagę, jak niedbale czasami Kowalkiewicz wpada w półdystans – odsyłam do przykładów w Brak gardy, wolne nogi, statyczna głowa Kowalkiewicz – nie będę zdziwiony, jeśli Jędrzejczyk spróbuje zaczaić się na łokciową kontrę.
Typowanie
Aby myśleć o zwycięstwie, Karolina Kowalkiewicz musi znaleźć złoty środek na Joannę Jędrzejczyk. Musi spróbować różnych technik i znaleźć tę, która będzie działać. Droga do jej odnalezienia będzie jednak piekielnie trudna i najeżona niebezpieczeństwami.
Pretendentka powinna być piekielnie wyczulona na palce, które czasami wkłada w oczy rywalkom mistrzyni.
Jeśli tylko do tego dojdzie, powinna protestować wniebogłosy, by uczulić na to sędziego.
Nie ulega wątpliwości, że na dystansie kickbokserkim Kowalkiewicz będzie czekało arcytrudne wyzwanie, bo arsenał Jędrzejczyk jest znacznie bogatszy – dodatkowo poszerzony teraz o techniki z odwrotnej pozycji – a do tego będzie ona szybsza. Pretendentka musi zatem szukać klinczu, gdzie być może – tylko być może – będzie mieć przewagę oraz przede wszystkim obaleń – bo na tym etapie karier obu zawodniczek wydaje się, że od strony jiu-jitsu to Kowalkiewicz prezentuje się lepiej (tak, pamiętam, że kilka lat temu olsztynianka poddała łodziankę). Jednak i tam reprezentantka Shark MMA może napotkać ogromne problemy, bo mistrzyni potrafi kapitalnie wracać do stójki, dystansując rywalki i uciekając z biodrami.
Powyżej jedna z bardzo niewielu akcji, w których Gadelha zdołała unieruchomić Jedrzejczyk, wykluczając jej prawą nogę i ostrzeliwując jej głowę.
Kowalkiewicz musi od razu reagować na zmiany pozycji Jędrzejczyk na odwrotną – to bowiem najlepszy moment na tak pięściarski lub zapaśniczy.
Absolutnie kluczowe będzie jednak nastawienie pretendentki, która musi przygotować się na prawdziwą wojnę. Musi mieć świadomość, że przyjmie masę soczystych uderzeń od mistrzyni, że będzie bolało, że będzie krwawić, że czeka ją piekło. Musi wzorem Nate’a Diaza z pierwszej walki z Conorem McGregorem przetrwać początkowe nawałnice Jędrzejczyk, licząc na to, że w końcu ją przełamie, że to jej kondycja okaże się lepsza.
Czy taki scenariusz jest jednak realny? Jak najbardziej – to w końcu MMA. Tym niemniej znacznie realniejszym jest ten, w którym Jędrzejczyk swoją kreatywną stójką rozbija z dystansu Kowalkiewicz, terroryzując ją bogatym arsenałem kickbokserkim z obu pozycji (i na wszystkich wysokościach, bo mistrzyni absolutnie nie zapomina o atakach na korpus!) i w ten sposób wykorzystując swoje atuty szybkościowe i techniczne. Oczywiście jej przeprowadzka do American Top Team stanowi pewien znak zapytania, ale wydaje się mało prawdopodobne, by tamtejsi trenerzy zepsuli mistrzynię tak, jak zepsuli Juniora dos Santosa przed jego pierwszym występem pod nową banderą, przegranym w słabym stylu z Alistairem Overeemem.
Nie sądzę jednak, by Jędrzejczyk zdołała skończyć piekielnie twardą Kowalkiewicz. Wygra jednak decyzją sędziowską.
Zwycięzca: Joanna Jędrzejczyk przez decyzję
Kursy bukmacherskie
Przyjrzyjmy się najważniejszym kursom bukmacherski na tę walkę. Przy każdym moja ocena (w formie graficznego kciuka) atrakcyjności danego kursu.
Zwycięstwo Joanny Jędrzejczyk – 1.25
Zwycięstwo Karoliny Kowalkiewicz – 3.75
Joanna Jędrzejczyk przez decyzję – 1.83
Karolina Kowalkiewicz przez decyzję – 6.50
Wszystkie powyższe zakłady oraz wiele innych dostępne na UNIBET.
*****
Zaprezentowana powyżej opinia przedstawia wyłącznie subiektywne odczucia autora na temat analizowanego pojedynku. W sporcie tak złożonym jak MMA na wynik walki wpływa ogromna liczba czynników, których często nie da się przewidzieć.
Komentarze: 12