„Tak uratowałem karierę i to był jej punkt zwrotny” – Colby Covington szczerze o swojej grze medialnej
Były tymczasowy mistrz kategorii półśredniej UFC i pretendent do pasa Colby Covington zdradził, dlaczego dwa lata temu założył medialną maskę, które nie zdjął do dzisiaj.
Tajemnicą poliszynela było, że przed walką z Demianem Maią w październiku 2017 roku perspektywy Colby’ego Covingtona na pozostanie pod sztandarem amerykańskiego giganta nie były obiecujące – nawet pomimo tego, iż znajdował się wówczas na fali czterech zwycięstw.
Zobacz także: Alistair Overeem zabrał głos po makabrycznym rozcięciu
W najnowszym wywiadzie z Candace Owens Chaos opowiedział dokładnie o kulisach tamtej walki, rozmowach z UFC i swojej medialnej transformacji.
Nigdy wcześniej nie opowiadałem tej historii, ale trzy walki temu, przed walką z gościem, który był wtedy 2. na świecie, Demianem Maią w Brazylii, powiedzieli mojemu menadżerowi Danowi Lambertowi, że nie przedłużą ze mną kontraktu.
– powiedział Covington.
Nie podobał im się mój styl, nie podobało im się, że nie wnoszę żadnych atrakcji, nie daję rozrywki. To było, zanim stałem się medialnym tuzem i naprawdę zrozumiałem rozrywkowy aspekt tego biznesu.
Przed tamtą walką powiedzieli mi, że cokolwiek się nie wydarzy – a byłem na 6. miejscu na świecie – „nie przedłużymy z tobą umowy, bo nie podoba nam się twoja osobowość i nie podoba nam się twój styl walki”. A dostawałem wtedy $30 tys. za walkę z gościem numer 2 na świecie. Po podatkach i opłatach dla trenerów zostawało ci tak naprawdę $5-10 tys.
Wyszedłem tam jednak, rozbiłem go i zostawiłem w kałuży jego krwi w Sao Paulo w Brazylii. W jego rodzinnym mieście. Zrobiłem wtedy to promo o Brazylijczykach. Powiedziałem: „Jesteście wszyscy bandą obrzydłych zwierząt, a Brazylia to zadupie”.
Ludzie zaczęli opowiadać, że jestem rasistą, bo powiedziałem, że Brazylijczycy są brudnymi zwierzętami. Ale… Brazylia to nie rasa. To kraj.
Covington zdominował wówczas Maię na pełnym dystansie. Jak przyznał sztab Brazylijczyka, Amerykanin po wszystkim przeprosił za swoje zachowanie, podkreślając, że chodzi tylko o promocję, a Maię niezwykle szanuje.
Wyszedłem tam więc i zrobiłem to promo – a miałem przecież stracić robotę.
– kontynuował Covington.
To promo jednak stało się viralem, więc UFC uznało, że muszą mnie teraz zostawić. Musimy gościa zostawić, bo to promo jest wielkie. Tak więc uratowałem karierę i to był jej punkt zwrotny. Reszta jest historią.
Odnowili mój kontrakt z powodu tego nagrania. To była ostatnia walka w moim kontrakcie. Powiedzieli, że go nie przedłużą. Nie ma znaczenia, jeśli wygrasz.
The Colby Covington origin story #UFC245 pic.twitter.com/ej68Thyepm
— Borrachinha Depot (@FullContactMTWF) December 8, 2019
Sposobiący się do ociekającej złą krwią mistrzowskiej potyczki z Kamaru Usmanem – staną naprzeciwko siebie w walce wieczoru sobotniej gali UFC 245 w Las Vegas – Colby Covington rozbrajająco szczerze opowiedział też o swojej medialnej grze.
Przed kamerami podkręcam wszystko na 110, bo to świat showbiznesu, rozrywki.
– powiedział (za MMAFighting.com).
Daję rozrywkę. Daję fanom widowisko, bo chcą je oglądać. Na nie wydają swoje ciężko zarobione pieniądze. Daję im więc, co muszę dawać.
Cały wywiad poniżej:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK z bonusem 500 PLN na start
*****
ja wiem ze to nie jest popularna opinia na tym portalu, ale kozacko ze stworzyl sobie taki gimmick i tak nakreca to tak wszystko wokol siebie.