Szczwany lis czy młody wilk? Analiza i typ na walkę Jan Błachowicz vs. Aleksandar Rakić!
Analiza techniczna i typowanie walki Jan Błachowicz vs. Aleksandar Rakić, która zwieńczy sobotnio-niedzielną galę UFC Fight Night w Las Vegas.
Przypominamy, że dla Czytelników Lowking.pl, którzy nie są jeszcze graczami FORTUNY, przygotowaliśmy też Zakład Bez Ryzyka do 600 PLN. Szczegóły – tutaj.
Wczesnym niedzielnym rankiem około godziny 6:30 czasu polskiego były mistrz wagi półciężkiej Jan Błachowicz powróci do oktagonu, w daniu głównym gali UFC Fight Night w Las Vegas krzyżując pięści z Aleksandarem Rakiciem.
Nie będę ukrywał, że dumając nad tym zestawieniem – a dumam już od dobrych kilka dni, rzeczone dumanie uzupełniając o odświeżanie sobie walk obu zawodników oraz wysłuchiwanie różnorodnych analiz, mniej lub bardziej merytorycznych – miotam się między sprzecznymi emocjami i prognozami.
Przejdźmy natomiast do konkretów… Czy kursy bukmacherskie faworyzujące Rakietę są uzasadnione?
205 lb: Jan Błachowicz (28-9) vs. Aleksandar Rakić (14-2)
Kursy bukmacherskie: Jan Błachowicz vs. Aleksandar Rakić 2.24 – 1.65
Tytułem wstępu wszystkich Czytelników zainteresowanych szczegółami technicznymi stylów walki obu zawodników okraszonych konkretnymi przykładami zapraszam do analizy z Koloseum. Znaleźć można ją tutaj.
Starcie to stoi pod znakiem zmiany warty – Polak powalczy o to, aby do niej nie doszło, a Serb wręcz przeciwnie, spróbuje zająć miejsce rywala. Doświadczenie vs. młodość. Stary lis vs. młody wilk. Przewaga doświadczenia Polaka jest oczywiście okupiona prawie 10-letnią różnicą wieku, która może przekładać się na aspekty fizyczne – szybkość, siłę, odporność, kondycję.
Rozpocznijmy jednak od przyjrzenia się poszczególnym płaszczyznom walki. Jak może wyglądać rywalizacja w stójce, klinczu oraz w obszarze zapaśniczo-parterowym?
Stójka
Walczący niemal wyłącznie z klasycznej pozycji w relatywnie szerokim ustawieniu Aleksandar Rakić jest zawodnikiem niezwykle wyrachowanym pod kątem kickbokserskim. Żwawo pracuje na nogach, jest szybki, trudny do zamknięcia na ogrodzeniu.
Jest bardzo odpowiedzialny w defensywie – nie wpada z ciosami, uważa na kontry, nie tylko dobrze pracuje na nogach, ale też świetnie pracuje odchyleniami, unikając uderzeń czy kontruderzeń rywali. Ulokowanie mocnego ciosu na jego szczęce jest bardzo trudne – także dlatego, że Serb nie uderza z pełną mocą, w ten sposób kastrując oczywiście do minimum ryzyko zainkasowania kontry. Stara się raczej kąsać rywali z dystansu, doskakując z szybkim ciosem czy kopnięciem, by następnie czmychnąć przed kontrami.
Odwołuje się głównie do pojedynczych prostych i okolicznościowych sierpowych, zawsze bacząc na potencjalne kontry. Sam ma zresztą smykałkę do kontruderzeń – potrafi przepuścić uderzenie, odpowiadając sierpem, albo też nagle zatrzymać wsteczny i poszukać krzyżowego a la Conor McGregor – tyle że z klasycznego ustawienia.
Jego ulubioną kombinacją jest poprzedzony zamarkowanym obaleniem prawy podbródek z kolejnymi ciosami. Szczegółowo technikę tę omówiłem tutaj, zainteresowanych zapraszam.
Rakieta to jednak przede wszystkim kopacz. Uwielbia rąbać lowkingami na wysokości łydki prawą nogą. Lewą wykorzystuje natomiast przede wszystkim do okrężnych kopnięć na korpus i głowę – najczęściej po przekroku, ale czasami też w zasadzie z miejsca. Oddać trzeba Serbowi, że jego przednia noga jest naprawdę szybka – w okamgnieniu potrafi poderwać ją, atakując niesygnalizowanym kopnięciem.
Jak szermierka na pięści i kopnięcia z Rakietą może leżeć Cieszyńskiemu Księciu? Stylowi walki mieszającemu od czasu do czasu ustawienie Polaka przyglądałem się na Lowking.pl wielokrotnie, więc… W telegraficznym skrócie – Janek dobrze korzysta z lewego prostego, czasami podwójnego czy nawet potrójnego. Uwielbia kontrować lewym sierpowym, który działa u niego niemal automatycznie. Jego ulubioną techniką jest natomiast lewy middlekick po przekroku, na ogół po serii ciosów dla odpowiedniego kamuflażu.
Cieszynianin demonem szybkości zdecydowanie nie jest, ale nadrabia to świetnym wyczuciem czasu i dystansu – wie, kiedy i gdzie uderzyć, aby cios doszedł celu. W swoich poczynaniach bywa mechaniczny, co jednak czyni go też – dzięki wspomnianemu timingowi – niełatwym do rozczytania.
Jak wyglądać może konfrontacja w stójce?
Rozłóżmy ją sobie na trzy dystanse – kickbokserski, czyli długi, półdystans, gdzie w ruch idą sierpy, oraz klincz. Temu ostatniemu przyjrzymy się później, a co do dwóch pierwszych… Otóż, Rakić to zawodnik preferujący walkę w dystansie kickbokserskim, który dobrze korzysta z długich kopnięć czy ciosów prostych. Mniejszy lub większy doskok, cios, odskok. Na pewno będzie miał po swojej stronie przewagę szybkości, którą jednak w pewnym stopniu – może nawet w niemałym, kto wie? – Błachowicz może zneutralizować timingiem.
Owszem, Rakić ma prawdopodobnie dłuższe nogi i oddać mu trzeba, że potrafi kopać lowkingi ze sporego dystansu – trudno jest go wówczas skontrować ciosami czy obalić – ale lewy prosty Błachowicza działa prawie jak broń długodystansowa, co również może mieć tutaj znaczenie.
Przyznam szczerze, że po głębszej zadumie wcale nie jestem pewien, czy dystans kickbokserski rzeczywiście faworyzował będzie tutaj Serba, jak pierwotnie zakładałem… Przypomnijcie mi, kiedy ostatnio Jan Błachowicz zainkasował mocne, soczyste kopnięcie na korpus albo kopnięcie na głowę? Z tym drugim pomogę – w rewanżu z Jimim Manuwą. Generalnie jednak Polak fantastycznie broni się przed kopnięciami – i to na wszystkich wysokościach! Przypominam, że rewelacyjnie zblokował lub odchylił się przed wszystkim high-kickami jeszcze sprawniejszego od Serba kopacza w osobie Israela Adesanyi. Kapitalnie wykluczył też najgroźniejszą broń Nigeryjczyka, czyli niskie kopnięcia – owszem, kilka przyjął, ale zdecydowaną większość bajecznie zblokował. Przypomnę też, że właśnie blokiem w pierwszej rundzie kompletnie zamknął lowkingi Dominicka Reyesa.
Jasne, kiedyś Polak miał problemy z niskimi kopnięciami – i nawet nie chodzi mi o walkę z Thierrym Sokoudjou, ale o potyczki z Thiago Santosem i Jaredem Cannonierem – ale wydaje się, że lukę tę w swojej obronie załatał kilka walk temu. Czy aby na pewno zatem dystans kickbokserski będzie tutaj faworyzował Rakietę i jego kopnięcia na głowę, korpus i nogi?
Pytanie to jest tym bardziej zasadne, że… Jan Błachowicz sam potrafi niemiłosiernie rąbać lowkingami! Pamiętacie walki z Ronaldo Jacare Souzą czy Luke’iem Rockholdem? Lowkingi Polaka miały w tych pojedynkach kapitalne znaczenie dla ich przebiegu i wyniku. A pamiętacie starcie Aleksandara Rakicia z Volkanem Oezdemirem? Szwajcarski Turek zmasakrował wykroczną nogę austriackiego Serba! A Oezdemir żadnym gigantem pod kątem lowkingów nigdy nie był… Rzecz jednak w tym, że szerokie ustawienie Rakicia czyni go podatnym na niskie kopnięcia – utrudnia poderwanie przedniej nogi do bloku. Porównajcie jego sylwetkę z sylwetką chociażby – by daleko nie szukać – Charlesa Oliveiry. Brazylijczyk jest wyprostowany, nie opiera ciężaru ciała na wykrocznej nodze. Ot, Muay Thai. Nieprzypadkowo był w stanie uniknąć większości lowkingów Justina Gaethje, za niektóre nawet srodze go karcąc.
Jestem mały żuczek w porównaniu do Dana Hardy’ego, który zjadł zęby na MMA także od praktycznej strony, ale prawie śmiechem wybuchłem, gdy w analizie polsko-serbskiego starcia przytaczał lowkingi Rakiety ze starcia z Anthonym Smithem jako potwierdzenie tezy, iż Rakieta może zmasakrować wykroczną nogę Polaka. W tamtej walce po każdym niemal kopnięciu Rakicia Amerykanin prawie robił piruet. Gdzie jednak Lwie Serce, a gdzie Cieszyński Książę pod kątem blokowania niskich kopnięć? Nasz zawodnik automatycznie odkręca nogę, blokując zewnętrzne kopnięcia – szczególnie widoczne było tak w walkach z Jimim Manuwą, Dominickiem Reyesem i Israelem Adesanyą.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Koniecznie jednak w dywagacjach dotyczących długiego dystansu wspomnieć trzeba o umiłowaniu Serba do kiwek, zmyłek i przyruchów. Przypomina pod tym kątem odrobinę The Last Stylebendera. Markuje ciosy, kiwa biodrem, obniża pozycję, podnosi ją. Maluje przed swoim przeciwnikiem mnóstwo oktagonowych obrazów, czyniąc piekielnie trudnym rozróżnienie iluzji od rzeczywistości – kiwki od uderzenia. Owszem, Cieszyński Książę spisał się wzorowo, nie dając się nabrać na sztuczki Adesanyi, ale… Tam nie musiał obawiać się obaleń! Jeśli zaś Rakić stójkę spróbuje przeplatać z podejściami zapaśniczymi, będzie miał znacznie więcej narzędzi aniżeli Adesanya do wyprowadzania Polaka w pole.
Zwracam też uwagę na nieokiełznaną żądzę Rakicia do oddawania kopnięciem za kopnięcie. Gdy zainkasuje jakieś, natychmiast niemal odpowiada własnym. Mając tego świadomość, można zaczaić się oczywiście na kontrę, aby nadlatujące niechybnie kopnięcie ze strony Serba zamienić na obalenie.
Podsumowując, Polak to zawodnik, który kapitalnie radzi sobie z zagrożeniem, jakie niosą techniki nożne – kluczowe w dystansie kickbokserskim. To zła wiadomość dla Aleksandara Rakicia, który swoje sukcesy zbudował, walcząc właśnie przede wszystkim w dystansie kickbokserskim. Wiadomo, MMA, małe rękawice, prawda klatki, dyspozycja dnia, jeden lowking w czuły nerw na wysokości łydki i może być po wszystkim, ale… Bardzo – bardzo! – ostrożnie podchodzę do teorii, wedle których Rakić będzie tutaj w stanie rozstrzelać czy choćby wypunktować Błachowicza z dystansu. Przewaga szybkościowa to nie wszystko…
Jak natomiast może wyglądać półdystans? Tutaj robi się jeszcze ciekawiej! Rakieta nie jest zawodnikiem, który lubi ostre wymiany pięściarskie. Owszem, okolicznościowo się w takowe wdaje, czasami nawet z niezłym rezultatem – dobrze balansuje, obniża pozycję – ale widać tam pewien chaos, pewien dyskomfort. Jest to jednak zawodnik, który preferuje czyste kickbokserskie, techniczne boje – nie sierpy i cepy w półdystansie. Mając zaś na uwadze, że Polak uderza mocniej i w tego rodzaju wymianach prezentuje się jednak lepiej – pomimo niechlubnej akcji w starciu z Gloverem Teixeirą, który wstrząsnął nim w drugiej rundzie – to spodziewam się, że Serb stronił będzie od półdystansu, preferując dystans kickbokserski lub klincz.
Grzechem byłoby nie wspomnieć też, że obaj zawodnicy – ale szczególnie Aleksandar! – lubią się mocno odchylać przed uderzeniami. Ot, bronią się trochę tak, jak czynią to na ogół rośli zawodnicy. Dzięki temu oczywiście Rakić jest trudny do trafienia w głowę, ale… Niepodnoszenie gardy jest jednak ryzykowne – to po pierwsze. Po drugie zaś – jak pokazali Oezdemir czy Santos, nawyk ten Rakicia można wykorzystać, aby kąsać go prostymi na korpus. Błachowicz ma natomiast w tym temacie doświadczenie, bo przecież Adesanya również uwielbia odchylać głowę, zostawiając korpus – Polak wykorzystywał to świetnie, atakując właśnie schaby Nigeryjczyka. Spodziewam się, że spróbuje powtórzyć to wczesnym niedzielnym rankiem.
O ile jednak ani w dystansie kickbokserskim, ani szczególnie w półdystansie spisywać Janka na straty nie sposób, to znacznie większymi obawami napawa mnie…
Klincz
Aleksandar Rakić wydaje się zawodnikiem bardzo silnym w klinczerskich bojach i kotłach wszelakich. Przestawiał na siatce Volkana Oezdemira, Thiago Santosa czy Anthony’ego Smitha. Owszem, dwaj ostatni to byli średni, ale i tak jego balans, praca podchwytami, ustawienie nóg, praca głową, smykałka do rozrywania klinczu z uderzeniami muszą niepokoić. Spisuje się naprawdę dobrze w tym elemencie oktagonowego rzemiosła.
Jan Błachowicz nie wygląda tak dobrze w tym aspekcie… Owszem, pod kątem defensywy zapaśniczej na ogrodzeniu przeszedł długą, wyboistą i krętą drogę, ale pamiętamy wszyscy, jak długimi fragmentami męczył go na ogrodzeniu Jacare. Pamiętamy, jak męczył go w pierwszej walce Manuwa. Nawet Rockhold miał swoje momenty. Może to wprawiać w zadumę przed starciem z silnym jak tur i sprawnym technicznie w klinczu Rakiciem.
Zapasy i parter
Przyznam szczerze i uczciwie, że mam poważne wątpliwości z oceną potencjalnej konfrontacji zapaśniczej obu zawodników… Cieszyński Książę ma smykałkę do dynamicznego schodzenia do nóg swoich rywali pod ciosami, ale… Rakić nie z tych, którzy zapominaliby się w ataku! Ostre szarże w jego wykonaniu – nadające się pod zanurkowanie z obaleniem w kontrze – można policzyć na palcach jednej ręki. O przewrócenia Serba łatwo zatem nie będzie.
Jednocześnie jednak nie sądzę, aby Rakieta posiadał odpowiednio mocne zapasy, aby notorycznie przewracać Polaka. Jego zapaśnicze próby w zarodku dusił chociażby Oezdemir. W starciu ze Smithem Rakić spędził oczywiście sporo czasu na górze, ale lądował tam nie w wyniku własnych prób obaleń a po kotłach zapaśniczo-parterowych.
W mojej ocenie znacznie łatwiej od konfrontacji zapaśniczej można rozczytać tutaj walkę na chwyty w parterze. Otóż, upraszczając sprawę, uważam, że zawodnik, który znajdzie się na górze, będzie w stanie utrzymać tego drugiego na dole. Rakicia na plecach prawie nie widzieliśmy, ale jeśli Błachowicz położy odpowiednio duży nacisk na kontrolę, spodziewam się, że nie pozwoli Serbowi wrócić na nogi. Z kolei Rakieta z góry skupia się niemal wyłącznie na kontroli, więc nawet niezłe przetoczenia Janka mogą nie zadziałać…
Natomiast pod kątem poddań groźniejszy powinien być tu oczywiście Cieszyński Książę – nawet z pleców! Przypomnę nieśmiało, że Anthony Smith dwukrotnie zaszedł w zasadzie za plecy Aleksandarowi Rakiciowi w klinczu! A nasz zawodnik lubi duszenia, oj lubi!
Inne czynniki
Jan Błachowicz wraca do akcji po poważnej kontuzji kręgosłupa w odcinku szyjnym, być może – tego nie wiem – pochodną can openera autorstwa Glovera Teixeiry. Bóg jeden raczy wiedzieć, czy – jak? – odbiło się to na jego przygotowaniach.
Wydaje się, że pod kątem motywacji do walki i determinacji sytuacja Polaka jest znacznie korzystniejsza niż przed zeszłoroczną konfrontacją z Brazylijczykiem. W dużym stopniu jest to zasługą Darii Albers, z którą współpracę nawiązał były polski mistrz. Czy jednak odzyskany jakoby na nowo ogień zaprocentuje też w warunkach bojowych?
Aleksandarowi Rakiciowi – wchodzącemu być może w najlepsze lata kariery – motywacji również jednak z całą pewnością nie brakuje. To największa walka w jego karierze. Przepustka do pojedynku o złoto.
Z drugiej zaś strony, Serb wraca po 14-miesiecznej przerwie. Oktagonowej rdzy, istotnej w początkowej fazie walki, wykluczyć nie sposób. Z trzeciej zaś strony, Polak ma na karku 39 lat. Jakkolwiek byśmy rzeczywistości nie zaklinali, spadek formy zbliża się nieubłaganie.
Warto też odnotować, że Polak przyleciał do Stanów Zjednoczonych na ponad dwa tygodnie przed galą, a Serb dokładnie na tydzień przed.
Typowanie
Przyznam, że mam pewien problem z oceną kondycji obu zawodników. Wiele zależy tutaj oczywiście od przebiegu walki, zainkasowanych uderzeń, wymian zapaśniczych, ale… Jednak faworyzuję tutaj doświadczonego w 5-rundowych bojach Polaka. Zwłaszcza że spodziewam się, że będzie tutaj stroną atakującą, zmuszając Serba do pracy ze wstecznego, hasania do boków. Przy małej klatce może być to męczące.
Natomiast rzeczona mała klatka wcale nie musi stanowić korzyści dla Polaka. Dlaczego? Otóż, jeśli rzeczywiście to Rakić rozdawał będzie karty w klinczu, wówczas będzie miał ułatwione zadanie w dopadaniu Błachowicza. Nie ukrywam zresztą, że takiego scenariusza obawiam się najbardziej – tj. hasającego do boków Rakicia, który tu i ówdzie trafia, a gdy tylko poczuje moc pięści Polaka, natychmiast przypiera go do ogrodzenia, tam punktując przez minutę czy dwie. I tak w kółko – kilka ciosów, bomba Janka, Aleksandar klinczuje i męczy Polaka na siatce. To możliwe!
Rzecz jednak w tym, że Błachowicz łatwy do obalenia na ogrodzeniu nie jest. Wierzę też, że wyciągnął wnioski z pojedynku z Souzą pod kątem zrywania klinczu i łapania dystansu. Być może zatem wystarczy to, aby neutralizować potencjalne klinczerskie ciągotki Rakicia?
Przyznam zresztą szczerze, że nie spadnę z krzesła, jeśli pod pewnymi względami starcie to wyglądać będzie podobnie do walki Błachowicza z Reyesem. Gdy również lubujący się w długodystansowej szermierce Amerykanin poczuł moc w pięściach Polaka, kompletnie się pogubił – stał się płochliwy, ograniczył aktywność, atakował ze zbyt dużego dystansu. Taki scenariusz może się powtórzyć w niedzielę.
Podsumowując, nie będę ukrywał, że zdanie zmieniłem – o ile wcześniej minimalnie faworyzowałem Aleksandara Rakicia, tak poukładawszy sobie to wszystko w głowie i obejrzawszy klatka po klatce ostatnie walki Serba, stawiam na wiktorię Jana Błachowicza. Doświadczenie, kondycja, zdolność do radzenia sobie z kopnięciami, cięższe pięści w półdystansie oraz poprawiony – miejmy nadzieję – klincz zaprowadzą Polaka do zwycięstwa. Nokautu nie wykluczam, ale mając na uwadze pewnego rodzaju nieuchwytność Serba oraz jego dobrą defensywę, spodziewam się decyzji sędziowskiej po taktycznym boju.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Zwycięzca: Jan Błachowicz przez decyzję
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.