„Sto tysięcy złotych to słaba stawka” – Szymon Kołecki o pieniądzach w KSW i początkach kariery MMA
Świetnie radzący sobie w MMA Szymon Kołecki opowiedział o początkach swojej przygody z nową dyscypliną i pieniądzach w KSW.
Dwukrotny medalista olimpijski w podnoszeniu ciężarów Szymon Kołecki, który w 2000 roku w Sydney sięgnął po srebro, a osiem lat później w Pekinie po złoto, w 2017 roku rozpoczął zawodową karierę MMA.
Doskonale rozpoznawalny w Polsce zawodnik nie związał się jednak z żadną czołową organizacją, zdając sobie sprawę, że zanim wejdzie na wielką scenę, musi nabrać umiejętności i złapać doświadczenie. Dopiero po siedmiu zawodowych występach, z których wygrał sześć – wszystkie przez nokauty w pierwszych rundach – podpisał kontrakt z KSW.
Zobacz także: Jorge Masvidal rzuca wyzwanie Conorowi McGregorowi
Nie przychodziłem do MMA, żeby zarobić pieniądze i zniknąć.
– powiedział Kołecki w rozmowie ze Sport.pl.
Tak nie chciałem, ale też pieniądze były oczywiście jednym z czynników, które do tego MMA mnie przyciągnęły – poza oczywiście sportem, startem w walkach, adrenaliną. Pieniądze miały oczywiście znaczenie, ale ja przede wszystkim musiałem w MMA tak się zaprezentować, żeby nie zmarnować 20-letniej pracy nad sowim nazwiskiem w sporcie.
Bardzo łatwo jest stracić to, na co się pracowało tyle lat i co się reprezentowało po prostu dwoma-trzema nieudanymi startami. I później ludzie by tylko zapamiętali, że to jest gościu, który dostał w pędzel od jakichś innych leszczy. Dlatego potrzebowałem dwa lata, żeby się dobrze przygotować, powalczyć i później związałem się z największą organizacją, która złożyła mi ofertę.
Podobnie jak inny medalista olimpijski wojujący w KSW, Damian Janikowski, tak i Szymon Kołecki przyznał, że na zarobki pod sztandarem polskiego giganta narzekać nie może – choć taki stan rzeczy nieszczególnie go dziwi.
Nie jestem zaskoczony, że tak dobrze się płaci.
– powiedział.
Jest to bardzo trudne zajęcie i bardzo interesujące dla widzów – i dlatego tak dobrze się płaci. Myślę, że będzie się płaciło dużo więcej, bo uważam, że ten rynek się bardzo szybko rozwija.
Dopytany o to, ile zarobił w swoim debiutanckim boju w KSW, w którym pokonał Mariusza Pudzianowskiego, „ciężarowiec startujący w MMA” – bo ocenił, że takie określenie do niego pasuje – nie wdawał się w szczegóły.
Jest to tajemnica, ale jak na moje warunki, czyli jakby na moje oczekiwania – to bardzo dużo.
Zapytany przez prowadzącego, czy stawka 100 tys. złotych oznaczałaby dużo, Kołecki nie pozostawił wątpliwości.
Nie, to jest słaba (stawka).
– powiedział Kołecki, a dopytany, czy 750 tys., jakie miał rzekomo zarobić Popek Rak, spełnia te kryteria, odparł:
Tego nie wiem, ile dostał Popek, ale to już jest bardzo dobra stawka.
Póki co nie wiadomo, kiedy Szymon Kołecki powróci do klatki KSW i kto będzie jego rywalem. Współwłaściciele KSW Martin Lewandowski i Maciej Kawulski nie ukrywają jednak zainteresowania doprowadzeniem do rewanżu sztangisty z Pudzianem.
Cały wywiad poniżej:
*****