Sobotta: „Kiedyś byłem hobbystycznym fighterem”
Peter Sobotta opowiada o swoich początkach w UFC oraz Kyle’u Noke’u, z którym zmierzy się na UFC 193.
Pochodzący z Zabrza i walczący pod polską flagą Peter Sobotta wystąpi dziś w nocy w trzeciej walce w oktagonie po swoim powrocie do UFC. Pierwszy raz zawitał do największej organizacji w 2009 roku, ale po trzech kolejnych porażkach został zwolniony.
Gdy pierwszy raz dołączyłem do UFC, miałem 21 lat, chodziłem do koledżu, więc byłem hobbystycznym fighterem, ale miałem okazję tam walczyć, więc powiedziałem, że jasne, podejmę wyzwanie. Musiałem przekonać się na własnej skórze, że nie jestem wystarczająco dobry. Musiałem poprawić swoje umiejętności, swoją osobowość. Cały czas ciężko pracowałem, nigdy się nie poddawałem i utorowałem sobie drogę powrotną i teraz wszyscy wiedzą, że zasługuję na UFC.
– powiedział polski zawodnik w rozmowie z WHOA TV.
Sobotta odniósł się też do umowy UFC z Reebokiem, stwierdzając, że na nie istnieje coś takiego jaki niemiecki rynek MMA, wobec czego dla niego rzeczona umowa jest korzystna.
Na dzisiejszej gali UFC 193 zabrzanin, który w dwóch pierwszych walkach po powrocie do organizacji wypunktował Pawła Pawlaka oraz poddał Stevena Kennedy’ego, zmierzy się z doświadczonym Australijczykiem Kylem Noke.
Mam dla niego wiele szacunku, to weteran. Jest w sporcie od bardzo dawna. Mierzył się bardzo twardymi rywalami, ma wiele walk, a wiem, jak to jest być w sporcie od wielu lat, więc mam dla niego wiele szacunku.
Jestem jednak przekonany, że go pokonam. Jestem od niego szybszy, bardziej dynamiczny, uważam, że mam wyższe umiejętności w każdym aspekcie. Jednak nie chcę do lekceważyć, bo jest silny, ma dobre ciosy, dobre zapasy, to duży, silny gość. To będzie dobra walka, ale jestem przekonany, że wyjdę z niej zwycięsko.
Peter Sobotta poddaje Stevena Kennedy’ego na gali UFC Fight Night 69 w Berlinie.
Polak pokusił się też o bardziej szczegółową charakterystykę 35-letniego Australijczyka, który stanie dziś przed szansą na zanotowanie drugiego zwycięstwa z rzędu po tym, jak ostatnio niejednogłośnie wypunktował Jonavina Webba.
Ma dobre oko. Jak snajper. Nie wyprowadza zbyt wielu ciosów, ale gdy to robi, trafia. A uderza całkiem mocno. Jest wszechstronnym gościem, wie, jak się zachowywać w każdej sytuacji. Wie, co robić, gdy narzucasz presję, co zrobić, gdy próbujesz go poddać. To solidny zawodnik, dobry w każdej płaszczyźnie.
Jednak gdy myślę o jego słabościach, to jest nią to, że nie ma żadnej prawdziwej mocnej strony, np. nie ma nokautującego ciosu, doskonałych poddań. To dobry, solidny zawodnik, ale niezbyt niebezpieczny, a to w mojej opinii słabość, bo mogę walczyć pewnie, bo nie będę musiał tak bardzo obawiać się jego ataków.
28-latek nie ma też wątpliwości, jak potoczy się pojedynek.
Jeśli szybko zdobędę obalenie, mogę go poddać, ale może też być to ciężka trzy-rundowa walka, ale gwarantuję, że mnie nie skończy.