Słowo na niedzielę: Reminiscencja
Legendarna organizacja PRIDE powstaje z popiołów i spróbuje się odrodzić pod postacią Rizin FF.
Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. To przez reminiscencję. No, jakże może mi się podobać piosenka, którą pierwszy raz słyszę.
Słynna kwestia niezapomnianego inżyniera Mamonia stała się mottem przewodnim Nobuyuki Sakakibary, twórcy reinkarnacji PRIDE.
PRIDE jaki był, każdy wie. Legendarny, niesamowity, jedyny w swoim rodzaju, bezlitosny, największy, najsłynniejszy, najlepszy. Przymiotniki leją się strumieniami, by dokładnie przekazać uwielbienie fanów dla japońskiej organizacji. O PRIDE mówi się albo dobrze, albo wcale. Więc kiedy gruchnęła wiadomość, że współtwórca potęgi legendarnej organizacji powraca do gry, serce fanów MMA zabiło mocniej. Wreszcie! Niejeden chciałby krzyknąć.
Nobuyuki Sakakibara swoimi poczynaniami szybko potwierdził, że będzie chciał karmić swoje nowe dziecko sentymentem i reminiscencją fanów. Pierwszym i kluczowym elementem tej układanki okazał się wielki powrót Cara. Nie ma drugiego zawodnika w całej historii MMA cieszącego równie wielką estymą co Fedor Emelianenko. Wojownik, powszechnie szanowany, lubiany i uważany za najlepszego wszech czasów, dla swojego dawnego szefa i sporej sumy pieniędzy zdecydował się przerwać spokojną emeryturę. Chwila pokazowego wahania i zastanawiania się nad ofertą z UFC, by zdecydować o powrocie do Japonii, miejsca, gdzie zawsze był wielbiony, stoczył najbardziej emocjonujące walki i wygrywał z najlepszymi. Po prostu wrócił do domu. Oczywiście powrotowi Fedora towarzyszy wielkie zainteresowanie. Wydawałoby się, że jest bez znaczenia, z kim będzie walczył, najważniejsze, że będzie. Chociaż reakcje fanów na plotkę, że rywalem Rosjanina będzie debiutujący w MMA kickbokser z Indii Jaideep Singh, muszą tą tezę podważyć. No, ale umówmy się, wszystko ma swoje granice – hinduski wymysł zdecydowanie je przekroczył.
Mając na pokładzie najlepszego z najlepszych, który automatycznie wzmógł zainteresowanie wszystkim dotyczącym nowej federacji, można było zwołać konferencję i podać dalsze informacje. Rizin Fighting Federation, bo tak brzmi oficjana nazwa neopride’u, ogłosiło, że rozpocznie działalność od dwóch eventów 29 i 31 grudnia w Saitama Super Arena. Umieszczanie dużych wydarzeń sportowych w sylwestrowy wieczór ma w Japonii długą tradycję. Jest to swoisty odpowiednik SuperBowl weekend w Stanach Zjednoczonych, jeśli chodzi o oglądalność. To wtedy będziemy mogli się przekonać, czy Fedor na emeryturze nie zardzewiał i nie zdziadział. Dwa dni wcześniej, w tym samym miejscu, odbędzie się preludium, którego main eventem zostało starcie Shinya’i Aokiego z Kazushi Sakurabą. Tak, tak Gracie Hunter w wieku 46 lat będzie ponownie walczył w MMA. Ogłoszono również, że walki będą się toczyć według zasad, jakżeby inaczej, PRIDE, co oznacza między innymi dozwolone soccer kicki, stompy, ocenianie całych walk zamiast poszczególnych rund i dziesięciominutową pierwszą rundę.
Jak widać, nawiązań jest sporo. Będzie też turniej w kategorii do 100 kilogramów, Gabi Garcia, która mimo olbrzymich umiejętności jiu-jitsu przywodzi na myśl ideę freak fightu, Rampage Jackson i Wanderlei Silva chcieliby się tam pojawić, mówi się o mistrzu sumo Asashoryu… Nawet nazwa eventu – World Grand Prix – nawiązuje do najlepszych czasów PRIDE.
Czy to może się udać? Czy fani, słysząc po raz kolejny tą samą melodię, ulegną jej urokowi i ruszą tłumnie w tany? Na początku zapewne tak, pytanie jest, czy może to być projekt długofalowy? Czy może to być coś, czego powinno obawiać się UFC? O pozycji tego typu przedsięwzięć w dzisiejszych czasach świadczy jakość umowy telewizyjnej. Tutaj Rizin na razie nie ma się czym za bardzo chwalić. Co prawda swoisty patronat nad wydarzeniem objęła Fuji TV, ale nie oznacza to telewizyjnej transmisji. Ta będzie dostępna w systemie PPV na platformie SkyPerfecTV. Fuji zarezerwowało sobie możliwość pokazania najważniejszych walk w formie highlightów w późniejszym czasie. Nie podano żadnych szczegółów odnośnie czterech dalszych eventów planowanych na 2016 rok. Czyli na ten moment wszystko finansowo opiera się na tajemniczych, trzymających się w cieniu Sakakibary prywatnych inwestorach.
I tutaj dochodzimy do clou sprawy. Pieniędzy. Fanowska fascynacja ma tą zaletę, że nie musi bilansować budżetu. W całej tej nostalgii za PRIDE łatwo zapominamy, że, jakby to brutalnie nie zabrzmiało, ta formuła biznesowo się nie sprawdziła. Z rozrzewnieniem wspominamy bankruta przejętego przez największego konkurenta. Czy z tego upadku zostały wyciągnięte wnioski? Plotki o 2 500 000 dolarów gaży Emelianenki mogą świadczyć, że niekoniecznie.
Myślę, że debiut Rizin FF będzie znaczącym sukcesem. Hala w Saitamie wypełni się po brzegi. Sprzedaż PPV będzie zadowalająca, a oglądalność retransmisji zauważalna. Tyle, że prawdziwym triumfem jest stworzenie czegoś, co będzie w stanie utrzymać markę, zainteresowanie fanów i dodatni bilans finansowy przez lata. Niewielu się to udało. Nobuyuki Sakakibara otrzymał drugą szansę, by to zrobić. Zobaczymy, czy ją wykorzysta.
Komentarze: 1