„Skończę go lowkingami” – wku*wiony Justin Gaethje o walce z Edsonem Barbozą i Alu Iaquincie
Słynący z absolutnie bezkompromisowego podejścia do oktagonowych bojów Justin Gaethje kipi ze złości – z powodów sportowych i finansowych.
Justin Gaethje nie jest zadowolony – delikatnie rzecz ujmując. Największy w ocenie wielu oktagonowy rzeźnik, jaki kiedykolwiek gościł w oktagonie, jest nie tylko zirytowany niemożnością doprowadzenia do starcia z Alem Iaquintą – który swego czasu wycofał się z ich walki, następnie zwycięstwem z Kevinem Lee wyprzedzając byłego mistrza WSoF w rankingu wagi lekkiej – ale także finansami.
Jak zdradził w rozmowie z ESPN.com, próbował renegocjować kontrakt z UFC, aby otrzymywać całą gażę – za występ i zwycięstwo – bez względu na wynik walki – a to z uwagi na jakość widowiska, jakie wnosi do oktagonu. Wierzył, że szefostwo UFC przystanie na jego warunki i zrobi z niego przykład do naśladowania dla innych – aby widzieli, że ostre jatki popłacają.
Nic z tego jednak nie wyszło.
Jestem wkurwiony.
– powiedział Gaethje.
Jestem wkurwiony z wielu powodów. W ostatnich dwóch latach biłem się w Walkach Roku – i jasne, zajebiście, brzmi fajnie, ale ni cholery z tego mam. To jawna kpina. Zawodnicy NFL dostają bonusy za różne osiągnięcia, a ja wychodzę tam, stawiam wszystko na szali i gówno dostaję.
Powracający po morderstwie na Jamesie Vicku, którym podniósł się po przegranych wojnach z Eddiem Alvarezem i Dustinem Poirierem Highlight nie ukrywa, że jego wymarzonym rywalem jest wspomniany Raging Al – ale znacznie bardziej prawdopodobna opcją jest Edson Barboza.
To straszna walka, ale lubię być przerażony.
– powiedział o Brazylijczyku.
To walka, którą jako fan chciałbym obejrzeć. Wiem dobrze, jak bardzo fani chcieliby coś takiego obejrzeć. Wyjdę tam więc i spróbuję skończyć kolesia lowkingami.
Próbuję utworzyć dziedzictwo, a nie da się tego zrobić, siedząc i narzekając. Będę walczył z kolejnym gościem w kolejce. Kogokolwiek mi zaproponują, biorę walkę.
Sklasyfikowany na 7. miejscu w rankingu wagi lekkiej 30-latek celuje w powrót do oktagonu w marcu lub nawet wcześniej.
Jeśli trzeba będzie wyjść i wpierdolić Barbozie, zrobię to.
– zapowiedział.
Ale któregoś dnia albo zmuszę Ala (Iaquintę) do zakończenia kariery, albo będzie musiał do mnie wyjść. Skurwiel musi do mnie kiedyś wyjść.
Dopytywany natomiast po pokonaniu Lee o potencjalny powrót do zestawienia z Gaethje, Iaquinta nie ukrywał, że mierzy wyżej – chciałby stanąć teraz naprzeciwko rywala z czołowej trójki dywizji.
*****