Sierpem #24 – Velasquez vs dos Santos III
Wielkimi krokami zbliża się fascynująco zapowiadające się zwieńczenie trylogii między dwoma najlepszymi obecnie ciężkimi na świecie – dzierżącym pas mistrzowski Cainem Velasquezem i pretendentem Juniorem dos Santosem.
Najwięksi?
Obaj zawodnicy znajdują się w kluczowym momencie swojej kariery, przed progiem, który stanowi ostatnią przeszkodę przed wejściem do panteonu największych legend dywizji ciężkiej w historii MMA. Cain Velasquez i Junior dos Santos walczą nie tylko o pas mistrzowski najbardziej elitarnej dywizji wagowej w UFC, ale też o królewskie miejsce na kartach historii – zwycięzca nie tylko stanie się żywą legendą, ale też w oczach wielu zagwarantuje sobie status tego jedynego, najlepszego w historii, mającego u stóp samego Fedora Emelianenko.
W pierwszym starciu bohaterów nadchodzącej gali UFC 166 Junior dos Santos odebrał pas mistrzowski świeżo wówczas upieczonemu mistrzowi, Cainowi Velasquezowi, nokautując go w 58 sekund. Obaj zawodnicy podchodzili do tamtejszej walki z kontuzjami, które być może miały wpływ na wynik starcia – jak pamiętamy, Amerykanin był znacznie mniej agresywny niż zwykle oraz wdawał się w wymiany bokserskie z lepszym strikerem, jakim jest Brazylijczyk, co przypłacił utratą pasa i pierwszą porażką w karierze.
GIF 1
Velasquez nie trafia lewym, zostawiając niechronioną głowę – dos Santos potężnym prawym ni to sierpem, ni to cepem powala Amerykanina, chwilę potem dobijając go w parterze i tym samym zdobywając pas mistrzowski.
Velasquez w tamtejszej walce spróbował jednego tylko – nieudanego – obalenia. Nie wywierał presji na Brazylijczyku, nie zmuszał go do ustępowania pola, wdał się w kickbokserski pojedynek toczony w neutralnym tempie, w którym to pojedynku nie miał szans na zwycięstwo.
JDS vs Velasquez II
Czytelnicy Lowking.pl pamiętają zapewne piąty odcinek serii Sierpem, w którym dokładnie przeanalizowałem pierwszą rundę rewanżu między Cigano a Velasquezem. O dokładnych przyczynach porażki Brazylijczyka i triumfu Amerykanina przeczytać można tutaj. W tym miejscu przypomnijmy sobie tylko kluczowe aspekty, które zadecydowały o takim a nie innym rozstrzygnięciu.
Agresja & nieumiarkowanie w obaleniach
Cain Velasquez od samego początku ruszył na dos Santosa niczym wściekły byk. „Siedział” na Brazylijczyku od pierwszej sekundy, nie dał mu złapać najmniejszego choćby oddechu, redukując do zera jego walory bokserskie. Rzucał serię bokserską, opuszczał głowę i ciało, schodził po nogi – i jeszcze raz, i kolejny, bez przerwy, bez wytchnienia… Amerykanin raz po raz lądował na deskach w karykaturalnych pozach (niczym rywale Mirko CroCopa za jego złotych czasów), nie mogąc obalić Brazylijczyka – ale nie zniechęcał się tym i parł nieustannie do przodu. Wielu zapaśników po nieudanym obaleniu odpuszcza – ale nie Cain.
GIF 2, GIF 3, GIF 4
Obalenia Velasqueza w pierwszej rundzie jego drugiego boju z JDS momentami wyglądały karykaturalnie i desperacko – ale towarzyszyła im ogromna determinacja i zawziętość.
Amerykanin wiedział doskonale, że nieustanna presja jest receptą na to, by do minimum ograniczyć możliwości dos Santosa. Gdy dasz mu bowiem odrobinę czasu, odrobinę przestrzeni, pozwolisz się ustawić, wyczuć dystans – wtedy ryzyko zainkasowania nokautującego ciosu od Brazylijczyka dramatycznie wzrasta. Gdy jednak go przyciśniesz, zmusisz do nieustannej defensywy, do przejmującego strachu przed obaleniem, wtedy znacząco utrudniasz mu wyłowienie tego jednego, jedynego momentu (więcej nie potrzebuje), w którym może cię ustrzelić. Paniczna obawa przed wylądowaniem na deskach sparaliżowała poczynania Cigano w tamtym boju – po pierwsze, trzymał on ręce bardzo nisko, nieustannie będąc gotowym, by bronić obalenia, po drugie (co wynika w dużej mierze z pierwszego), inkasował raz za razem ciosy od Amerykanina.
JDS na wstecznym
Brazylijczyk dysponuje dobrą pracą nóg – innymi słowy, potrafi dobrze kontrolować dystans i znajdować się w pozycjach, z których może razić swoich rywali, samemu jednocześnie będąc względnie bezpiecznym.
GIF 5
Dos Santos błyskawicznie doskakuje do Franka Mira z kombinacją lewy sierp, prawy podbródkowy, by potem odejść w zupełnie innym kierunku niż ten, z którego zaatakował.
Wszystko to jednak zmienia się diametralnie, gdy ktoś napiera na Brazylijczyka z taką pasją i konsekwencją, z jaką czynił to Cain Velasquez w ich drugim starciu. Oczywiście, znajdziemy również pojedyncze przykłady, gdy JDS, będąc na wstecznym, skutecznie raził swojego rywala – jak miało to miejsce chociażby w jego starciu z Frankiem Mirem. Ten ostatni jednak nie stanowił dla Brazylijczyka żadnego zagrożenia w płaszczyźnie zapaśniczej, a i w kickbokserskiej odstawał od Caina. Nie wspominając nawet o tym, że presja wywierana przez Mira w porównaniu z tą, która jest udziałem Velasqueza jest nijak nieporównywalna.
GIF 6, GIF 7, GIF 8
Będąc na wstecznym, JDS nie jest już tak skuteczny, jak wtedy, gdy ma czas na przygotowanie akcji. Na pierwszym gifie cofa się przed szarżującym Roy’em Nelsonem, dwa kolejne natomiast pochodzą z jego drugiej walki z Velasquezem.
Junior dos Santos nie jest typem zawodnika, który chętnie walczy z kontry. Ma okrutną manierę wyprowadzania ciosów, gdy daje krok do tyłu, co powoduje, że rzeczone ciosy nie niosą ze sobą żadnej niemal siły, oraz – co istotniejsze – odsłaniają Brazylijczyka, który wówczas, z jedną nogą w górze, bez stabilizacji pozycji, narażony jest szczególnie na uderzenia rywali (patrz GIF 8). Zwróćmy uwagę, że taki, przykładowo, Lyoto Machida (analiza jego walki z Danem Hendersonem – tutaj, z Philem Davisem – tutaj), kontrując, zatrzymuje się i wykorzystuje impet rywala do zadania kończącego ciosu. To umiejętność, której wyraźnie brakuje Juniorowi (jak i 99% innych zawodników w UFC). Na domiar złego, Brazylijczyk słabo „czuje” oktagon, w szale bitewnym często nie jest świadom, gdzie dokładnie znajduje się siatka. A pamiętajmy, że stojąc przypartym do niej plecami, każdy zawodnik traci 3/4 swojego arsenału – nie ma wówczas bowiem możliwości odpowiedniego ustawienia nóg, co znacząco utrudnia wyprowadzenie jakiegokolwiek skutecznego ciosu.
GIF 9, GIF 10, GIF 11
W swoim ostatnim boju, przeciwko Markowi Huntowi, JDS miał wyraźne problemy z wyczuciem odległości od siatki, dodatkowo często cofając się w linii prostej.
Jak widzimy na powyższych przykładach, Brazylijczyk nadal nie radzi sobie z presją rywali (tu – Marka Hunta), choć można było mieć nadzieje, że druga walka z Velasquezem winna go nauczyć więcej. Starcie z Nowozelandczykiem udowodniło jednak, że jest to autentyczny problem Brazylijczyka, którego źródła wcale nie trzeba upatrywać w doskonałych zapasach Velasqueza. Mogło się bowiem wydawać, że to paraliżujący strach przed obaleniami stanowił przyczynę słabej walki Brazylijczyka na wstecznym. O ile mogę się zgodzić, że odegrał sporą w tym rolę, to jednak w walce z Huntem właśnie Cigano ostatecznie potwierdził, że presja i agresywny atak są czymś, z czym kiepsko sobie radzi bez względu na to, czy istnieje ryzyko obalenia (Velasquez) czy też go brak (Hunt).
GIF 12, GIF 13
Junior dos Santos cofa się w linii prostej na siatkę w walce z Huntem, choć tym razem skutecznie razi go pojedynczyn lewym prostym – w porównaniu do drugiego boju Brazylijczyka z Cainem postęp w tym pięściarskim rzemiośle wydaje się minimalny, co w kontekście trylogii nie wróży Cigano dobrze.
Velasquez vs JDS III
Obaj zawodnicy znają się niemal jak łyse konie. Velasquez doświadczył najgroźniejszej broni dos Santosa w pierwszym starciu, Brazylijczyk natomiast miał wątpliwą przyjemność bycia poniewieranym przez 25 minut przez Amerykanina w ich drugim starciu. Do rewanżu Cigano podchodził bez tej cennej lekcji – teraz zatem może ona stać się jego atutem, pod warunkiem wszak, że wyciągnie z niej wnioski.
GIF 14, GIF 15, GIF 16
Lewy sierp to jedna z ulubionych technik Juniora dos Santosa. Na pierwszym gifie w spektakularny sposób nokautuje Gilberta Yvela, na drugim powala Gabriela Gonzagę, a na trzecim narusza tak mocno Marka Hunta (w starciu bardzo niesłusznie uznanym za jednostronne), że chwilę później po obrotowym kopnięciu Nowozelandczyk już się nie podnosi.
Doskonale wiemy, jaką taktykę przyjmie Cain Velasquez – nie ma sensu zmieniać tego, co było dobre. Spodziewam się raczej drobnych korekt (może więcej kopnięć, może więcej BJJ w parterze etc.), ale w ostatecznym rozrachunku jego gameplan nie ulegnie większej zmianie. Będzie wywierał ciągłą presję, nie dając Brazylijczykowi nawet chwili wytchnienia, ograniczając do minimum momenty, w których JDS będzie mógł pomyśleć o czymkolwiek innym niż rozpaczliwa defensywa. Biorąc pod uwagę poprawę w pracy głową Velasqueza, która nie jest już tak statyczna, jak to onegdaj bywało, pretendent będzie miał przed sobą szalenie trudne zadanie.
GIF 17, GIF 18, GIF 19
Dos Santos jest jednym z niewielu zawodników, którzy chętnie uderzają na korpus, zarówno lewym jak i prawym prostym. Na pierwszych dwóch przykładach jego akcje z walki z Frankiem Mirem, na ostatnim – przeciwko Markowi Huntowi.
W jaki sposób zatem zdefiniować swoją taktykę może Junior dos Santos, aby nie tylko nawiązać równorzędną walkę z Cainem Velasquezem, ale by go pokonać? Przede wszystkim, musimy wziąć pod uwagę, że knockdown, który pod koniec pierwszej rundy Brazylijczykowi zafundował Amerykanin, miał duży wpływ na dalsze losy tego pojedynku. Absolutnie nie twierdzę, że gdyby nie ten cios, Cigano wygrałby – bo już dobrą minutę wcześniej zaczęła wzrastać przewaga Velasqueza – ale jeśli tym razem dos Santos uniknie mocnego razu od mistrza, walka może potoczyć się inaczej. Drugim czynnikiem, który jednak należy traktować z lekkim przymrużeniem oka, jest rzekome przemęczenie/przetrenowanie, którego jakoby przed drugim bojem z Velasquezem doświadczył Brazylijczyk – a co przypłacił słabą kondycją, która już po 2-3 minutach dawała mu się mocno we znaki. Jeśli jest w rzeczonym przetrenowaniu ziarno prawdy, szanse JDS w trzecim starciu rosną.
GIF 20, GIF 21, GIF 22
Brazylijczyk wcześniej ochoczo korzystał z kombinacji lewy sierpowy – prawy podbródkowy. Powyżej oszałamia Roy’a Nelsona, a wcześniej ubił w ten sposób Fabricio Werduma. Najczęściej jednak Cigano zaprzęga do boju potężny prawy sierpowy, czasami poprzedzany markowanym lewym prostym – powyżej powala nim Velasqueza w pierwszej walce (GIF 21) oraz Marka Hunta (GIF 22).
By spróbować odpowiedzieć na pytanie, jak pokonać agresywnego Caina Velasqueza, spróbujmy znaleźć zawodników przypominających go agresją. Niewątpliwie do takowych należą Kevin Gastelum (choć przed nim jeszcze daleka droga, by udowodnić swoją wartość), Matt Brown czy Nick Diaz. Perfekcyjny sposób na pokonanie tego ostatniego zademonstrował swego czasu Carlos Condit. Kluczem było tutaj unikanie klinczu, co możliwe było dzięki umiejętnemu odchodzeniu od siatki w wykonaniu podopiecznego Grega Jacksona. Różnica między tamtym starciem a zbliżającym się bojem Velasquez vs JDS jest jednak taka, że Condit nie musiał trzymać rąk nisko (abstrahujemy trochę od tego, że Diaz lubi uderzać na korpus…), nie musiał obawiać się sprowadzenia, stąd nawet gdy został kilka razy przyparty do siatki, był w stanie szybko stamtąd uciec, nie inkasując ciosów. Czy jednak dos Santos dysponuje wystarczająco dużymi zasobami kondycyjnymi, by przez pięć rund skutecznie uciekać spod siatki, skoro ledwie 2-3 minuty zdołał to robić w drugim pojedynku z Velasquezem?
Nieustępliwy… striker?
Co zatem będzie kluczem do zwycięstwa dla Brazylijczyka, skoro z jednej strony jego cardio – nawet pomimo tego, że bardzo dobre jak na ciężkiego – jest nieporównywalnie słabsze niż Amerykanina, a z drugiej – w dwóch ostatnich walkach zaprezentował się fatalnie, będąc na wstecznym?
Otóż, rozwiązanie wydaje się być tylko jedno – JDS musi zapomnieć o obaleniach, wyzbyć się paraliżującego go strachu przed wylądowaniem na plecach. Strachu, który całkowicie spętał mu ręce w drugim starciu z Velasquezem. Musi po prostu uderzać, wyprowadzać ciosy, szczególnie podbródkowe w momencie, gdy Cain po wystrzelonej serii, opuszcza głowę, idąc po nogi. Cigano powinien atakować, nawet pomimo tego, że ryzyko wylądowania na plecach wzrasta wówczas w tempie geometrycznym. Uważam jednak, że dos Santos do poprzedniego boju podszedł ze zdecydowanie zbyt dużym respektem, nie do końca uzasadnioną bojaźnią w stosunku do zapasów Amerykanina – nie twierdzę, broń, Boże, że są one słabe, ale jednak pamiętajmy, że Brazylijczyk – będąc przez ponad 20 minut tamtejszego starcia w trybie zombie – wybronił aż 66% prób sprowadzeń Velasqueza! A nawet gdy Amerykanin zdołał go obalić, nie miał problemów z unikaniem większych obrażeń, błyskawicznie z powrotem przenosząc walkę do stójki, gdzie… znów dostawał łomot, obawiając się kolejnego sprowadzenia. Wobec tego uważam, że na UFC 166 winien oczyścić swoją głowę z paniki przed obaleniem i skupić się na tym, by samemu ustrzelić Velasqueza – pamiętajmy bowiem o tym, że udaną obroną sprowadzeń nie wygrywa się walk.
Jeśli Cain jest jednym z bardzo nielicznych fighterów, których nie deprymuje nieudane, choćby i pokracznie wyglądające, sprowadzenie, to Junior winien stać się tym niezwykle rzadkim okazem strikera, który po tym, jak zostaje obalony, nadal potrafi atakować w stójce, nie będąc sparaliżowanym ryzykiem kolejnego wylądowania na plecach. Sztuka to nie lada, a przykłady doskonałych kickbokserów, którzy nie potrafili się „otworzyć” w stójce ze strachu przed sprowadzeniem, można mnożyć. Dos Santos jednak mierzy wysoko – tam, gdzie wymagania są znacznie wyższe niż w 99% innych walk w UFC, stąd jeśli marzy o odzyskaniu pasa mistrzowskiego, musi wspiąć się na absolutne wyżyny swoich możliwości.
Nie podlega dyskusji to, że zaproponowana przeze mnie taktyka może skończyć się tym, że Velasquez po raz drugi pozamiata oktagon dos Santosem, ale… jeśli Cigano nie podejmie ryzyka, skończy tak, jak poprzednim razem.
fot. ufc.com / Zuffa LLC
…………………
Pozostałe części cyklu Sierpem:
Omielańczuk vs Guelmino – jak ubić Huna?
Hallmann vs Trinaldo – czym dysponuje Massaranduba?
Fenomen Conora McGregora
Machida vs Davis – kontrowersja czy skandal?
Weidman detronizuje Silvę
Analiza stójki Chrisa Weidmana
Szczwany lis Fabricio Werdum
Jak JDS znokautował Hunta?
JDS vs Hunt – analiza przed walką
Czy Daniel Cormier to Fedor 2.0?
Gegard Mousasi – archetyp fightera
Held nie ubił Jansena – analiza
Held vs Jansen – jak w stójce ubić Dave’a cz. II
Held vs Jansen – jak w stójce ubić Dave’a
Machida nieuchwytny dla Hendersona
Aldo vs Edgar – analiza rund mistrzowskich
Aldo vs Edgar – analiza pierwszych 3 rund
Jak Pettis ubił Cerrone
Velasquez vs JDS II – analiza walki
Boks Juniora dos Santosa
Stójkowy arsenał Nate’a Diaza
Te Huna i jego boks
Co na GSP ma Condit
Opinię mam bardzo podobną – jeśli JDS nie ma zamiaru wejść w Caina „na pełnej kurwie” polując na knockout, to przegra swoją walkę jeszcze zanim wejdzie do oktagonu.
Nie jestem w stanie w żaden sposób wytypować przebieg tego pojedynku. Tu może się zdarzyć wszystko :)
Albo Naiver jest hakerem i wykradł mój jeszcze nieopublikowany epizod BC, albo zaczynamy myśleć w niemal identyczny sposób, bo zarówno wstęp jak i wizja taktyki JDS są bardzo podobne.
Jest jednak jedna zasadnicza różnica – Fedor Emelianenko jest dla mnie niezagrożonym numerem jeden w historii wagi ciężkiej i wątpię, aby kiedykolwiek pojawił się ciężki, który pobije jego pozycję. Fedor był królem PRIDE, które stało wyżej w rankingu od UFC, szczególnie na początku XXI wieku. Wygrał 31 walk z rzędu (przegrana z Kosaką nie była przegraną) detronizując przy tym najlepszych ciężkich na świecie. Mimo, że MMA ciągle się rozwija, to nie pojawił się jeszcze żaden zawodnik, który dorównywałby wszechstronnością Fedorowi. Jeśli Cain Velasquez lub JDS będą dzierżyć fotel króla wagi ciężkiej przez 7 lat i również zanotują tak imponującą serię zwycięstw jak Fedor, to wtedy będzie można ich porównywać do rosyjskiej legendy. Dlatego sorry Naiver, ale sugestia kiepska i dobra dla ludzi, którzy zaczęli oglądać MMA po walce Pudziana z Najmanem. Niezależnie od wyniku zbliżającej się walki, pozycja króla wszech czasów nie ulegnie zmianie.
Do walki JDS VS Cain Velasquez III dorzucę swoje 3 grosze w Betting Club, chociaż moja analiza jest bardzo bardzo dziwna i czegoś takiego jeszcze nie pisałem. No i muszę zmienić wstęp i opis wskazanej taktyki dla JDS, bo będzie można zarzucić mi plagiat.
Spokojnie, Slipmych, dla mnie po UFC 166 – bez względu na wynik walki Cain vs JDS – również Fedor nadal będzie na szczycie. Opinię, że zwycięzca go zdetronizuje wygłosił wczoraj Ariel Helwani w MMA Hour, stąd ta teoria – której nie podzielam.
O zgrozo, pomyślałem sobie, że przeczytałem bzdurę na lowkingu, dobrze, że zdementowałeś :)
Mam nadzieję, że Junior zaryzykuje i da z siebie wszystko, nie bojąc się obaleń.
Tak jak wygrana z Aroną nie była wygraną ;)
Co nie zmienia faktu, że Fedor był w swoim prime gorszym zawodnikiem niż Cain jest dziś.
Dyskutowałby, oj, dyskutowałbym. MMA to jednak nie piłka nożna, gdzie możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że Pele ze swojego prime dziś nie byłby tak dobry jak Messi / Ronaldo. MMA jest młodsze i złote lata Fedora nie różniły się aż TAK drastycznie od tego, co obserwujemy dzisiaj. Ergo, Fedor za najlepszych czasów dałby sobie dziś świetnie radę.
Fedor, wiadomo, wszystko spoko, ale PRIDE > UFC, jak?
W moim rankingu Cain zajmuje wyższe miejsce niż Fedor. Oczywiście nie mam zamiaru się spierać, jednakże uważam, że Cain pokonał lepszych zawodników i gdyby przyszło się mierzyć tym zawodnikom w swoim szczycie formy, bez żadnych wątpliwości postawiłbym na Velasqueza.
A, i nie zacząłem oglądać dyscypliny od starcia Pudzianowski – Najman ;)
PAN EM
Może trudno w to teraz uwierzyć, ale Pride było uważane za najlepszą organizację na świecie i nie jest to ani wymysł Azjatów, ani coś niezgodnego z prawdą. Zawodnicy walczący w Pride byli uznawani za najlepszych na świecie i były ku temu podstawy. Oczywiście były pewne wyjątki, ale popatrz na to z tej strony. Odkąd w UFC pojawili się zawodnicy ze Strikeforce, byliśmy świadkami biansu Strikeforce > UFC. Nie pamiętam dokładnie ile wynosiła statystyka wygranych zawodników ze Strikeforce, ale jeśli dobrze kojarzę, to byliśmy świadkami pogromu zawodników UFC. Czy zatem są podstawy aby uważać, że Strikeforce było lepszą organizacją od UFC? Moim zdaniem nie, ale być może znajdzie się ktoś kto powie, że dla niego Strikeforce > UFC. Podobne przypuszczenia można snuć po tym jak radzili sobie w UFC weterani Pride, chociaż akurat kompromitacji nie było. Szkoda tylko, że większość fanów nie pamięta jak radzili sobie mistrzowie UFC w Pride, bo to w ogóle był kataklizm, ale przejdźmy do rzeczy
Trzymając się faktów i panowania Fedora w wadzę ciężkiej. Tak się składa, że w Pride pojawiało się wielu mistrzów UFC wagi ciężkiej. Jedni ze względów na lepsze warunki finansowe, a drudzy to już nie pamiętam. Trochę czasu minęło. Oto byli mistrzowie ciężkiej UFC, którzy walczyli w Pride:
– Mark Coleman
– Maurice Smith
– Kevin Randleman
– Josh Barnett
– Ricco Rodriguez
Każdy z byłych mistrzów UFC, który walczył z Fedorem przegrywał i to przed czasem. Inni nie byli nawet wstanie dojść do walki o pas, bo po prostu nie radzili sobie z lepszymi zawodnikami Pride. Przypominam Ci jeszcze, że w chwili kiedy Fedor rządził w Pride, w UFC królował między innymi taki mistrz jak… Tim Sylvia. Oczywiście obydwoje spotkali się ze sobą później na ringu i wynik walki był jaki był.
Nawiązując do Twojego pytania „wszystko spoko, ale PRIDE > UFC, jak?”. No właśnie tak. Waga ciężka Pride zawsze była dużo mocniejsza od ciężkiej UFC, więc Twoje pytanie akurat w tym konkretnym przykładzie jest już chyba nieaktualne, prawda? Co do całości tematu UFC vs Pride, to potrzeba na to bardzo długiego artykułu, na który brak mi czasu.
Kurekq, Comber.
MMA rozwija się w tak atomowym tempie, że za 10 lat waga ciężka może stać na o wiele wyższym poziomie niż teraz. Żebyście się nie zdziwili jak w przyszłości będzie sytuacja, że mały Antek Xsiński, który nie dawno oderwał się od cycka mamy, trochę podrośnie, zacznie oglądać MMA i napiszę Wam, że Velasquez to był zwykły laps, który był słabym mistrzem, a swoje zasługi zawdzięcza temu, że walczył ze słabymi rywalami. Teraz to by mógł co najwyżej robić we Freak Show na gali KSW 112, bo w prawdziwym MMA nie byłoby dla niego miejsca.
Oczywiście można napisać, że Wladimir Kliczko zlałby teraz Mike’a Tysona, no bo Mike miał słabszych rywali i porównywać dekady w taki a nie inny sposób. Ale czy to by była prawda?
Fakty są takie, że jeszcze 7 lat temu królem wagi ciężkiej UFC był Tim Sylvia. Przecież 7 lat, to nie lat 40 a różnica poziomu jest kolosalna. Uważam, że takie porównanie Fedora z Velasquezem to w tym momencie próba odpowiedzi na pytanie, na które nigdy nie poznamy odpowiedzi. Fedor Emelianenko w tamtych warunkach pokonał wszystkich najlepszych ciężkich na świecie i wyśrubował fenomenalny rekord. Nie możecie przewidzieć tego co by było, gdyby Velasquez trenował w tamtych czasach, tamtych standardach i walczył z Fedorem. Tak samo jak nie wiem co by było gdyby Fedor był młodszy i zaczął trenować w tym samym czasie co Cain.
Uważam, że Fedor był najwszechstronniejszym ciężkim w historii MMA i w młodości zawsze potrafił znaleźć drogę do wygranej. Nie wydaje mi się, żeby Velasquez był faworytem w walce z rosyjskim mistrzem, gdyby stanęli ze sobą do walki w najlepszej dyspozycji, ale tutaj żadne argumenty nie pomogą, bo każdy ma swoją wizję… Dla mnie Fedor był, jest i najprawdopodobniej będzie najlepszym ciężkim w historii. Gdyby miało dojść do walki najlepszy Fedor vs najlepszy Cain, stawiałbym na tego pierwszego.
Teraz Władimir zlałby Tysona, w końcu jest numerem jeden, a Mike rozbitym emerytem, ale jak już bawimy się we wróżenie z fusów, to Ukariniec nie miałby wielu argumentów w starciu z Amerykaninem z najlepszy lat.
Tak w ogóle, to w mojej ocenie od końca lat 70 ubiegłego wieku mamy w tej kategorii nie tylko mniej talentów, ale też te które się pojawią są gorszej próby.
W niby złotych latach 90 wracający ze sportowej emerytury po 10 latach Foreman zostaje najstarszym mistrzem świata, pokonując Moorer’a, który był świeżo po pokonaniu Holy’ego, ośmiesza wielką nadzieję Ameryki, którą był Briggs i daje twardą walkę samemu Evanderowi – zresztą podobnie jak stary dziadek Holmes. I ciekawostka, od walki z Big Georgem rękami i nogami broni się Tyson.
I dalej w las: najcięższy w swojej karierze, fatalnie przygotowany Lennox bądź co bądź odprawia przed czasem lepszego z braci Kliczków.
O dzisiejszej czołówce, z wyjątkiem braci i Haye’a, w konfrontacji z czołówką, ale nie tą ścisła z lat 70 czy 90 nawet nie ma co pisać!!!
Również uważam że porównywanie zawodników którzy walczyli nawet 7 lat temu z obecnymi, to tak jakby porównywać np. sprinterów na 100 metrów z lat 70 z obecnymi. Generalnie w każdym sporcie z biegiem czasu jest postęp, wystarczy spojrzeć na rekordy w pływaniu, lekkoatletyce, albo zobaczyć jak wyglądali kulturyści dawniej, a jak dzisiaj. A w sporcie tak młodym jak MMA postęp jest ogromny. Dlatego porównywanie zawodników, którzy walczyli w innych czasach nie ma sensu.
Co do walki Velasquez – JDS, to ja jestem mniej pewny zwycięstwa Amerykanina niż przed ich drugą walką. Mam nadzieje, że to będzie świetna walka, bo to jest jedna z dwóch walk na które najbardziej czekam, drugą jest Chandler vs Alvarez. Również mam nadzieje, że to nie będzie ich ostatnia wspólna walka.
Odnośnie wszechstronności dodajmy, że Fedor w stójce ubijał strikerów, z gardy zawodników BJJ, z pleców zapaśników. Nie było kalkulacji – ta pojawiła się dopiero po 3 kolejnych porażkach.
Nie zrozumieliśmy się Slpimych, sądziłem, że chcesz przyrównywać poziom sportowy dawnego PRIDE i dzisiejszego UFC, stwierdzając, że ta pierwsza sięgnęła wyżej.
W kwestii dokonań nie mam wątpliwości, że Fedor jest najlepszym ciężkim w historii. Jednocześnie utrzymuję też, że Cain w obecnej formie zdemolowałby Fedora za czasów świetności. Cain ma jednak przed sobą jeszcze sporo do udowodnienia, a tak jak wspomnieliście wcześniej – Rosjanin dominował przez wiele lat.
PS jeśli już jesteśmy przy metodologii porównywania poziomów to byłbym za tym, żeby jednak porównywać najlepszych z najlepszymi, a nie na zasadzie zestawień które miały miejsce w UFC. Wiadomo, że mistrzowie poszczególnych kategorii z SF raczej mają nikłe szanse w walce o tytuł, co według mnie jest argumentem za przewagą UFC, a nie na odwrót.
Witam,
W moim odczuciu walka będzie bardziej wyrównana niż ich drugie starcie, jednak Buffer na koniec wypowie „and still…”. Mam wrażenie, że jeżeli Cain obali JDSa i zajdzie mu za plecy, to tym razem go podda i będzie spora sensacja. No, ale zobaczymy, jaram się jak pochodnia tym starciem.
Rewelacyjna analiza! Czytałem dzisiaj 2 podobne na zagranicznych portalach i w zasadzie dzieki temu, ze tą przeczytałem wczesniej niewiele nowego się dowiedziałem. Keep it up!