Sierpem #73: Israel Adesanya vs. Paulo Costa
Szczegółowa techniczna analiza i typowanie walki wieczoru gali UFC 253 pomiędzy Israelem Adesanyą i Paulo Costą.
W pasjonująco zapowiadającym się pojedynku wieńczącym galę UFC 253, która odbędzie się w sobotę w Abu Zabi, niepokonany mistrz kategorii średniej Israel Adesanya skrzyżuje rękawice z również mogącym pochwalić się nieskazitelnym bilansem Paulo Costą.
Który zawodnik ma po swojej stronie więcej argumentów? Czy kurs bukmacherski faworyzujący mistrza jest uzasadniony? Czy finezja i techniczna maestria Nigeryjczyka przesądzą o jego zwycięstwie? Czy może padnie on pod presją i zwierzęcą agresją brazylijskiego rębajły?
Przyjrzyjmy się najważniejszym elementom w oktagonowej grze obu zawodników, które mogą przesądzić o przebiegu i wyniku konfrontacji…
185 lbs: Israel Adesanya (19-0) vs. Paulo Costa (13-0)
Presja i agresja Costy
Borrachinha to zawodnik ultra-agresywny. Cofa się tylko od wielkiego dzwona – w obliczu ataków rywali chętniej unosi gardę, zostając w miejscu, aby następnie poszukać kontry własnymi ciosami. Nieustannie naciera i oddać mu trzeba, że nie jest typem zawodnika, który ganiałby swoich rywali. Nic z tych rzeczy – Brazylijczyk wywiera presję, umiejętnie zamykając oponentów na siatce, kastrując ich z możliwości ucieczki do prawej czy lewej strony.
Paulo Costa szczególnie w pierwszych dwóch rundach ustawiał sobie Yoela Romero na siatce, tam zasypując go kanonadą uderzeń na korpus i głowę. Zwracam uwagę, jak na drugim przykładzie Brazylijczyk nie gania Kubańczyka, zamiast tego, poruszając się równolegle do niego – odcina mu też przestrzeń z jego lewej strony prawymi sierpami i kopnięciami na korpus zakroczną nogą.
Pretendent posiada szereg narzędzi, które stanowią zagrożenie zarówno dla jego przeciwników, którzy chcieliby czmychnąć przed nacierającym Brazylijczykiem do prawej lub do lewej strony. Gdy rywal Costy próbuje odchodzić do swojej lewej strony, reprezentant Kraju Kawy odcina mu tę drogę srogimi okrężnymi kopnięciami na korpus lub głowę, ewentualnie – jeśli jest akurat w zasięgu – prawym sierpem.
Także w starciu z Uriahem Hallem Borrachinha bombardował rywala 3-uderzeniowymi kombinacjami, mieszając ciosy na głowę z tymi na korpus – trudno bowiem te dwie partie ciała bronić jednocześnie.
Paulo Costa bardzo chętnie atakował walczących z odwrotnego ustawienia Yoela Romero i Johny’ego Hendricska kopnięciami na głowę. Nawet jeśli trafiały one w blok, impet uderzenia mocno wstrząsał oboma. Na jednej z akcji z drugiej animacji to właśnie po zblokowanym kopnięciu na głowę Bigg Rigg zaliczył chwilę potem deski – właśnie z powodu impetu high-kicka.
Jeśli natomiast gagatek próbuje wydostać się z potrzasku, odchodząc do swojej prawej strony, wówczas Paulo ma w pogotowiu trzy narzędzia – lewego sierpa, jeśli jest w zasięgu, oraz lewe okrężne kopnięcie na korpus po przekroku, a także obrotówkę na głowę, gdy dystans jest nieco większy. W tym aspekcie przypomina zatem nieco Conora McGregora, który również tego rodzaju kopnięciami – obrotówkami i okrężnymi na głowę/korpus – stara się utrzymać rywali na środku ogrodzenia odpowiednio długo, aby dosięgnąć ich ciosami.
Jeśli oponenci reprezentanta Kraju Kawy odchodzą przy siatce do swojej prawej strony, muszą liczyć się z obrotówkami na głowę.
W kontekście stylu in your face mothermother Brazylijczyka trzeba jednak koniecznie odnotować, że nie jest to zawodnik zrywny, jak chociażby Kelvin Gastelum – niedawny rywal Israela Adesanyi – który czai się, czai, by nagle ruszyć z ostrą szarżą, rozpuszczając ręce i pędząc żwawo przed siebie. Nie. Borrachinha jest w swoich atakach niezwykle metodyczny – znacznie rzadziej: dynamiczny. Ciągła presja, krok po kroku, centymetr po centymetrze. Dopiero gdy ustawi sobie oponenta tam, gdzie chce – tj. plecami na siatce – wtedy, owszem, rozpuszcza ostre ciosy na głowę i korpus, mocno przyspieszając.
Jak na tym tle wypada Israel Adesanya? Jak może odpowiedzieć na presję ze strony pretendenta? Jak pracuje na wstecznym?
Bajeczna praca na nogach Nigeryjczyka
Powiedzmy to sobie wprost – Israel Adesanya stoi o poziom wyżej pod względem pracy na nogach od reszty dywizji średniej. Nigeryjczyk czuje się komfortowo z obu pozycji – tj. klasycznej i odwrotnej – a to daje mu całą furę opcji, kompletnie wyprowadzając z rytmu jego oponentów.
Zmiana pozycji – tj. cofnięcie przedniej nogi – służy mu do kontroli dystansu, a takich rzeczy w UFC praktycznie nie widujemy. Cofając się, z każdym krokiem zmienia ustawienie – z klasycznego na odwrotne, z odwrotnego na klasyczne i tak dalej. To jednak nie wszystko, bo z każdym krokiem zyskuje dominujący kąt! Oznacza to, że metodycznie nacierający Costa będzie musiał z każdym krokiem dostosowywać swoje działania do nowej sytuacji – tj. zmieniającego na wstecznym ustawienie Adesanyi. Arsenał skuteczny na walkę z mańkutem jest inny niż ten pod walkę z klasykiem – odmienne są też zagrożenia. Brazylijczyk będzie musiał więc natychmiast przestawiać się w zależności od tego, jak ustawiony będzie Nigeryjczyk.
Na pierwszym przykładzie widzimy kilka przyruchów Adesanyi, który straszy Gasteluma krosami i kopnięciami z tylnej nogi – a czasami oboma jednocześnie. Następnie zewnętrznego lowkinga wykorzystuje do zmiany ustawienia na odwrotne. Chwilę potem ponownie ustawia się klasycznie. W ten sposób rysuje przed rywalem mnóstwo oktagonowych pejzaży, zmuszając go do nieustannego dostosowywania się do nowych okoliczności.
Na drugiej animacji niewyprowadzone ostatecznie kopnięcie prawą nogą Israel wykorzystał, aby zyskać dystans – Gastelum się cofnął – i zmienić ustawienie na odwrotne. Następnie wyprowadza krosa, ale nie dochodzi on celu. Wraca potem do klasycznego ustawienia.
Ustawiony klasycznie Nigeryjczyk doskonale zmienia pozycję na odwrotną – zachowując bezpieczny dystans – by od razu postawionego przed zupełnie innymi zagrożeniami Gasteluma potraktować lowkingiem. Dokłada krosa i odchodzi do boku.
Na drugim przykładzie Adesanya zmuszony jest do cofnięcia się – ale czyni to w ten sposób, że z każdym krokiem zmienia ustawienie, a dodatkowo mocno balansuje. W rezultacie unika przyszpilenia do ogrodzenia.
Powyżej mistrz ponownie cofa się w ten sposób, że regularnie zmienia ustawienie – Gastelum nacierał na klasyka, ale chwilę później ma już przed sobą mańkuta. A za moment znowu klasyka.
Nieprzypadkowo wspomniałem natomiast o metodycznej presji Paulo Costy, kontrastując ją z ostrymi zrywami Kelvina Gasteluma czy Yoela Romero. Dwaj ostatni byli bowiem w stanie kilka razy zamknąć Israela Adesanyą na siatce właśnie poprzez dynamiczną szarżę – a w takowych Borrachinha nie zwykł gustować. Jak wspomniałem, wywiera on metodyczną presję, co może stanowić pewnego rodzaju ułatwienie dla mistrza, który z uwagi na swoją bajeczna pracę na nogach może być w stanie wypracowywać sobie wystarczająco dużo miejsca i czasu, aby nie dawać się przyszpilić do siatki.
Rzecz jednak w tym, że kilka elementów może wskazywać na to, że scenariusz, w którym Brazylijczyk jest jednak w stanie notować sukcesy w tym obszarze – tj. ustawiać Nigeryjczyka na ogrodzeniu – może się ziścić.
Przypominam bowiem, że Costa wywiera inteligentną presję, umiejętnie odbierając rywalom przestrzeń do ucieczki. Posiada też wspomniane narzędzia, którymi straszy ich, gdy próbują czmychnąć do prawej/lewej strony.
Warto też rzucić okiem na potyczki Israela Adesanyi z Andersonem Silvą i Marvinem Vettorim. Brazylijczyk udowodnił, że na okoliczność walki z Nigeryjczykiem jest w stanie odrobinę zmodyfikować swój styl walki – pomimo ponad 40 lat na karku! Kilka razy zaatakował ostro i zdecydowanie, sprawiając rywalowi problemy, więc również Costa może wprowadzić do swojego stylu pewne poprawki, dostosowane pod Nigeryjczyka – tj. zaatakować ostrzej.
Natomiast starcie Adesanyi z Vettorim… Otóż, Włoch walczy nieco podobnie do Costy. Nie opiera swojej gry na ostrych szarżach, zamiast tego atakując metodycznie. Poddany takiej miarowej presji i zmuszony do walki ze wstecznego, Adesanya w trzeciej rundzie wyraźnie osłabł. Oczywiście od czasu tamtego pojedynku minęły już ponad dwa lata, ale jest to poszlaka, która wskazywać może na to, iż metodyczna presja – a la Vettori i Costa – jest skuteczniejsza w konfrontacji z Adesanyą aniżeli walka na środku oktagonu przeplatana pojedynczymi zrywami – a la Romero, Gastelum czy Silva.
Festiwal bólu
Paulo Costa jest zawodnikiem, który regularnie terroryzuje korpusy swoich przeciwników. Bezpośrednim ciosem na korpus posłał na deski Uriaha Halla, ale w każdym z jego pięciu dotychczasowych zwycięstw – w tym czterech przez nokauty – uderzenia na korpus miały kapitalne znaczenie.
Rzućmy zresztą okiem na procentowy udział celnych uderzeń na korpus w jego wszystkich dotychczasowych walkach w UFC.
Garreth McLellan – 13% wszystkich celnych uderzeń Paulo Costy stanowiły te na korpus
Oluwale Bamgbose – 41%
Johny Hendricks – 46%
Uriah Hall – 44%
Yoel Romero – 38%
Innymi słowy, Paulo Costa niemal co drugim uderzeniem trafia na przysłowiowe schaby swoich rywali. A tego rodzaju uderzenia stanowią nie lada inwestycję na kolejne rundy, odbierając jego przeciwnikom tlen i wolę walki.
Brazylijczyk obija doły oponentów na wiele sposobów. Okrężnymi kopnięciami na korpus, gdy walczy z mańkutami, kopnięciami na korpus po przekroku, gdy bije się z klasykami, smagającymi kopnięciami bez względu na ustawienie rywala, prostymi z obu rąk, hakami na wątrobę czy sierpami na siatce. Dodatkowo, chętnie doskakuje też do rywali z kolanem na korpus.
Paulo Costa chętnie obija schaby rywali jabami – pierwsza animacja – oraz krosami – animacja druga.
Brazylijczyk lubi zaatakować lewym hakiem na wątrobę. W tym celu czasami chowa się za podwójną gardą, na nią przyjmując uderzenia rywali, by następnie grzmotnąć lewym na dołu.
Odwrotnie ustawionych przeciwników Borrachinha lubi atakować okrężnym kopnięciem na korpus zakroczną nogą.
Gdy natomiast rywalizuje z zawodnikami walczącymi klasycznie, wyprowadza lewe kopnięcia na korpus po przekroku. Na drugiej animacji widzimy natomiast, że Paulo rozpuszcza kopnięcia także z hand-trappingu.
Brazylijczyk nie zapomina też o smagających kopnięciach, którymi terroryzuje oponentów bez względu na ich ustawienie.
Rzeczone umiłowanie do ciosów na korpus w starciu z tak wybornym kontruderzaczem jak Adesanya może oczywiście stanowić pewne ryzyko – z uwagi na odsłoniętą wówczas głowę – ale wydaje się, że gra jest ze wszech miar warta świeczki. Adesanya jest oczywiście bardzo precyzyjnym uderzaczem, ale z kowadeł w pięściach nie słynie – a szczęka Costy jest piekielnie twarda.
To jednak nie wszystko…
Odchylenia Nigeryjczyka, sukcesy Gasteluma
The Last Stylebender dysponuje oczywiście świetną pracą na nogach, ale jak na wysokiego zawodnika przystało, chętnie przepuszcza też ciosy na mocnym odchyleniu. Rzecz jednak w tym, że w takich momentach jego korpus pozostaje narażony na ostrzał! Dobrze balansującego zawodnika znacznie łatwiej trafić w korpus aniżeli w głowę, wobec czego styl walki Costy może idealnie się pod taką taktykę nadawać.
To jednak nie wszystko, bo Kelvin Gastelum notował spore sukcesy, gdy atakował korpus Israela Adesanyi. Na 16 prób tego rodzaju uderzeń, celu doszło aż 12. A Amerykanin nie jest nawet w połowie takim specjalistą od obijania dołów jak Paulo Costa.
Kelvin Gastelum chętnie atakował lewym prostym lub sierpem na korpus, mocno zachodząc z zewnątrz wykroczną nogę Nigeryjczyka.
Podsumowując, ostrzał korpusu Skinny Clowna, jak określa Nigeryjczyka Brazylijczyk, może stanowić piekielnie istotny czynnik. Przypominam, że Borrachinha rozbija schaby rywali bez względu na ich ustawienie – middlekickami z prawej nogi albo z lewej po przekroku – a tutaj oczywiście o obalenie w zasadzie nie musi się martwić. Na siatce ruchliwego Adesanyę również łatwiej będzie trafić w brzuch aniżeli w głowę.
W grze Costy też jednak znajdziemy kilka luk, które wykorzystać może Adesanya…
Podatność na lowkingi największym kosztem agresji
Niebywała agresja pretendenta oraz jego niechęć do oddawania pola oznaczają, że bardzo często ciężar ciała opiera mocno na wykrocznej nodze – wszak porusza się niemal wyłącznie do przodu. Z tego właśnie powodu jest bardzo podatny na niskie kopnięcia – znacznie trudniej jest bowiem poderwać do bloku czy cofnąć nogę, na której mocno oparty jest ciężar ciała.
Potwierdzają to statystyki. W dotychczasowych pięciu potyczkach pod sztandarem UFC Paulo Costa został zaatakowany niskimi kopnięciami łącznie 50 razy. Aż 43 próby doszły celu. Oznacza to – biorąc pod uwagą łączny czas, jaki spędził w oktagonie – że inkasuje lowkinga średnio co 50 sekund.
Niemal każdy z dotychczasowych rywali Paulo Costy notował sporo sukcesów przy atakowaniu jego lewej – wykrocznej – nogi.
Jak na tym tle przedstawia się lowkingowa ofensywa Israela Adesanyi – otóż, doskonale. Przyjrzyjmy się statystykom skuteczności jego niskich kopnięć w dotychczasowych występach w oktagonie amerykańskiego giganta.
Rob Wilkinson – 4 celne / 6 prób
Marvin Vettori – 15/19
Brad Tavares – 37/42
Derek Brunson – 1/3
Anderson Silva – 29/31
Kelvin Gastelum – 23/28
Robert Whittaker – 7/7
Yoel Romero – 25/29
Innymi słowy, sytuacja nie przedstawia się tutaj kolorowo dla Brazylijczyka – tym bardziej, że Nigeryjczyk potrafi kopać z bezpiecznego dystansu, umiejętnie też przygotowując sobie lowkingi różnorodnymi kiwkami, aby nie narazić się na kontrę.
Z drugiej natomiast strony, pomimo zainkasowania masy niskich kopnięć, Costa nigdy nie sprawiał wrażenia, jakby robiły one na nim jakiekolwiek wrażenie. Nawet przez głowę nie przeszła mu zmiana ustawienia na odwrotne czy jakieś ostre podkręcenie tempa walki, żeby uniknąć kolejnych lowkingów. Nic z tych rzeczy. To po pierwsze.
Po drugie natomiast – i to odnosi się do wszystkich technik nożnych Israela – presja ze strony Paulo z całą pewnością utrudni mu zaprzęganie do działania kopnięć. Najlepszą taktyką na sprawnego kopacza jest bowiem zawsze presja – kastrowanie go z miejsca i czasu na wyprowadzanie kopnięć. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że Nigeryjczyk jest tak sprawnym kopaczem, że nawet na wstecznym potrafi czasami wysprzęglić nacierającemu rywalowi kopnięciem na głowę czy korpus.
W temacie lowkingów warto też wspomnieć, iż Adesanya tytanem w ich bronieniu również nie jest. Może nie inkasuje ich tak wiele jak Costa, który czasami bywa wręcz ścinany niskimi kopnięciami z nóg z uwagi na mocno przeniesiony na tę przednią ciężar ciała, ale dotychczasowi rywale Nigeryjczyka notowali sporo sukcesów w tym elemencie. Brazylijczyk do lowkingów odwołuje się natomiast rzadko, ale oddać mu trzeba, że gdy już to robi, kopie jak koń – z pełną mocą i morderczymi intencjami.
Poza lichą obroną przed lowkingami – w zasadzie nieistniejącą – Paulo Costa nie jest też gigantem w innym obszarze…
Podatność na proste
Brazylijczyk nie jest szczególnie mobilnym zawodnikiem, jeśli chodzi o korpus i głowę. Owszem, od czasu do czasu bujnie się w jedną lub drugą stronę, ale na pewno balans nie jest jego najmocniejszą stroną. Głowa długimi fragmentami pozostaje nieruchoma.
W rezultacie Borrachinha inkasował masę lewych prostych nie tylko od szybkiego Uriaha Halla, ale też od niewyróżniającego się w tym obszarze Yoela Romero. Chwilami wyglądało to wręcz groteskowo, gdy Jamajczyk tańcował wokół Brazylijczyka, trafiając go jabem co 1-2 sekundy. Owszem, zdarzało się czasami, że Brazylijczyk odchylił się, czy nawet skontrował lewego prostego, ale i tak przyjmował ich zatrważajaco wiele.
Na pierwszej animacji trzy akcje Yoela Romero, który zmienia ustawienie na klasyczne, następnie – zanim Paulo Costa przestawi swój „procesor” – dosięgając go szybkim lewym prostym. Ta niezdolność do dostosowania się do nowych zagrożeń (zmiany pozycji) w starciu z mieszającym wściekle ustawienie Nigeryjczykiem może go wiele kosztować.
Na drugiej animacji hasający po łuki Uriah Hall regularnie smaga Brazylijczyka szybkimi jabami.
Ta duża podatność Costy na jaby może oznaczać, iż Adesayna walczył będzie głównie z klasycznej pozycji. W ten sposób znacznie łatwiej o trafienie szybkim lewym prostym, a ponadto w ten sposób utrudni pretendentowi okrężne kopnięcia – te po przekroku wymagają bowiem nieco więcej miejsca i czasu, a co za tym idzie, są łatwiejsze do obrony.
W temacie prostych zawsze przypomina mi się co prawda walka Adesanyi z Tavaresem, w której także Nigeryjczyk zainkasował naprawdę sporo czystych prostych, nie czując dystansu i nie będąc w stanie w porę się uchylić, ale… Akurat jab był od dawna mocnym narzędziem w arsenale Hawajczyka, więc wielkiej ujmy Adesanyi przyjęcie kilkunastu na przestrzeni 25-minutowej walki nie przynosi.
Wracając zaś do Brazylijczyka… Podobnie jak w przypadku przyjmowanych lowkingów, tak i po prostych nigdy nie wymiękał, bo…
Costa – bitnik
A w zasadzie rzeźnik, rębajło. Paulo Costa jest urodzonym wojownikiem. Nie do złamania. Zainkasowawszy czyste – mocne! – uderzenia, uśmiecha się tylko i zachęca swoich rywali do dalszych wymian.
Pamiętacie knockdown, jaki zafundował mu Hall? Wróciwszy błyskawicznie na nogi, Costa tylko się uśmiechnął, ruszając do ataków. Podobnie było, gdy zainkasował kilka bomb od Johny’ego Hendricksa – tylko szczerzył zęby w odpowiedzi, szybko odpłacając Amerykaninowi własnymi uderzeniami.
Na obu powyższych przykładach Paulo Costa nie robi sobie nic z kilku celnych, mocnych ciosów Johny’ego Hendricksa, zachęcając go tylko do kolejnych i odpowiadając własnymi.
Najlepszym pokazem jego charakteru było natomiast starcie z Yoelem Romero, w którym musiał stawić czoła poważnym przeciwnościom losu. Wygrał walkę w pełni zasłużenie – dwie pierwsze rundy padły bezwzględnie jego łupem – ale w trzeciej Kubańczyk podkręcił tempo. Jak zareagował na to porozbijany już i przecież okrutnie zmęczony Costa? Otóż, jak rzeźnik – uśmiechał się po największych bombach, nic sobie z nich nie robiąc.
Końcówka trzeciej rundy w totalnej wojnie na wyniszczenie. Costa inkasuje kilka ciosów pod ogrodzeniem. Romero – postrach dywizji! – wraca na środek oktagonu. Brazylijczyk zaprasza go z powrotem pod siatkę, ale Kubańczyk ma inne plany, czekając na rywala na środku oktagonu. W porządku! – rzecze Costa, ruszającw kierunku Żołnierza Boga. Po drodze prześmiewczo mu salutuje, następnie ruszając z ostrą kombinacją 1-2.
Jakże kontrastuje to z zachowaniem Adesanyi, który po przyjęciu pierwszego mocnego ciosu od Kubańczyka w pierwszej rundzie, przeszedł w tryb ograniczonego do cna ryzyka, nie wdając się już w żadne ostrzejsze wymiany – trzymał rywala na dystans kopnięciami smagającymi, prostymi, okopywał lowkingami.
Nie znaczy to oczywiście, że podejście Nigeryjczyka jest mniej skuteczne – ale jak na dłoni pokazuje to, kto jest gotowy na wojnę, a kto znacznie wyżej ceni sobie taktykę i ograniczenie ryzyka.
Starcie z Żołnierzem Boga dowiodło też, iż pięści Borrachinhy są naprawdę ciężkie. W pierwszej rundzie soczystym lewym sierpem – to jego ulubiony cios na głowę – posłał bowiem Kubańczyka na deski. Pozostaje to jedyny knockdown, jakiego pod sztandarem UFC doświadczył Romero – nikt inny nie był w stanie usadzić go na deskach.
Paulo Costa chętnie atakuje zarówno kombinacjami krosa z lewym sierpem – trzy akcje na pierwszej animacji – jak i lewego sierpa z krosem – dwie akcje na drugim przykładzie.
Ba! Na półtorej minuty przed końcem pierwszej rundy Paulo zaatakował kolejnym lewym sierpem – ale nieczysto i ostatecznie trafił Yoela przegubem. Rzecz jednak w tym, że i tym uderzeniem zachwiał Kubańczykiem, który doszedł do siebie, lecąc już na deski, i zszedł wtedy do nóg Costy. Gdyby się uprzeć, można również tę akcję zaliczyć jako knockdown.
Dystans kluczem
Nie jest większym sekretem, jak obaj zawodnicy podejdą do walki. Israel Adesanya powalczy o to, aby utrzymać pretendenta na końcach swoich kopnięć i pięści, w czym pomoże mu na pewno jego praca na nogach oraz gigantyczna przewaga zasięgu. Mistrz posiada aż o 20 centymetrów lepszy zasięg ramion od Brazylijczyka, który ze swoimi 183 centymetrami jest pozostawiany w tyle nawet przez wielu zawodników kategorii lekkiej – choćby Dustina Poiriera, Conora McGregora czy Michaela Johnsona.
Także oczywiście dlatego – tj. lichy zasięg – Borrachinga walczy tak, jak walczy, tj. naciera, szuka półdystansu. Tylko w ten sposób może bowiem dosięgnąć swoich rywali ciosami.
A zatem pretendent zrobi, co w jego mocy, aby presją ograniczać kopnięcia mistrza i choćby na krótkie chwile unieruchamiać go na siatce, gdzie uwielbia rozpuszczać ręce w ostrych kombinacjach. Jak wspominałem, jest w tym naprawdę dobry, przeplatający ataki na głowę z tymi na korpus i stosując pokaźną liczbę kiwek.
Nie oszukujmy się – na środku oktagonu Coście będzie piekielnie trudno wygrać ten pojedynek. Adesanya posiada bogatszy zestaw uderzeń, walczy z obu pozycji, jest szybszy, posiada zdecydowaną przewagę zasięgu. Jego gra kiwkami, zmyłkami, przyruchami stanowi absolutną maestrię. Nigdy nie wiadomo, gdzie kończy się zmyłka, a zaczyna prawdziwy atak. Markuje kopnięcia z obu nóg, ciosy z obu rąk. Wszystko to przeplata w niemożliwy w zasadzie do rozczytania sposób. W dystansie Brazylijczyk będzie musiał liczyć na cud. Może zaprzęgnie do działania lowkingi, próbując spowolnić rywala? Może trafi jakimś atomowym kopnięciem na korpus? To MMA, wszystko możliwe, ale w dystansie kickbokserskim trudno nie widzieć przewagi Israela Adesanyi, który na kickboxingu zjadł zęby.
W starciu z Yoelem Romero Israel Adesanya poszukiwał okolicznościowo kopnięć na kolano, a mając na uwadze trudności Paulo Costy z blokowaniem lowkingów z uwagi na ciężar ciała mocno oparty na wykrocznej nodze, wydaje się, że i z tego rodzaju atakami na kolano może mieć problemy.
Pewnym atutem Borrachinhy w szermierce na pieści i kopnięcia mogą natomiast okazać się – poza wspomnianymi kopnięciami, zwłaszcza snap-kickami – zapasy. Nie wierzę bowiem, aby Nigeryjczyk poszukiwał tutaj parteru – a jeśli nawet to zrobi, nie przewróci Costy. A jeśli nawet jakimś cudem przewróci – co już wydaje się szalone – nie utrzyma go na dole. Natomiast nie wykluczam, że obaleń poszukać może Paulo, w ten sposób odrobinę temperując zapędy ofensywne Nigeryjczyka w stójce, w tym kopnięcia.
Jak jednak powtarzam, środek oktagonu to królestwo Adesanyi. Sprzyjać będzie mu też duży oktagon, bo w takowym Coście trudniej będzie zamykać rywala na ogrodzeniu, gdzie wykonuje najbrutalniejszą robotę.
Aktywność i precyzja
Paulo Costa zadaje średnio aż 8,43 znaczących uderzeń na minutę. To najlepszy wynik w całym UFC – bez podziału na kategorie wagowe! Wyczyn nieprawdopodobny, mając na uwadze, że Brazylijczyk rywalizuje w kategorii średniej, zostawiając w tyle tak aktywnych zawodników jak Justin Gaethje, Max Holloway czy Shane Burgos.
Dla porównania, Israel Adesanya trafia średnio 3,96 znaczących uderzeń na minutę. To zdecydowanie typ snajpera, w przeciwieństwie do Brazylijczyka, który jest rzeźnikiem.
Zupełnie inaczej wyglądają natomiast statystyki defensywne. Paulo Costa inkasuje bowiem średnio aż 6,84 znaczących uderzeń na minutę – to naprawdę zatrważająco słaby wynik, ale… Taki ma styl walki. Nigeryjczyk przyjmuje średnio ledwie 2,4 znaczących uderzeń na minutę.
Co ciekawe, Brazylijczyk może pochwalić się lepszą procentowo skutecznością. Celu dochodzi 57% jego znaczących uderzeń. W przypadku Adesanyi jest to 48%. Trzeba jednak mieć na uwadze, że Brazylijczyk większość uderzeń zadaje z półdystansu, odpalając często długie 4-6 uderzeniowe kombinacje.
Kondycja
Rywalizacja w tym obszarze może okazać się kluczowa – i takową pewnie się okaże, jeśli walka wejdzie w mistrzowskie rundy. Przyjęło się powszechnie uważać, że to Nigeryjczyk jest zawodnikiem lepiej dysponowanym kondycyjnie. Wszak stoczył już dwie 5-rundowe walki – z Kelvinem Gastelumem i Bradem Tavaresem – w obu prezentując się bardzo przyzwoicie pod kątem wydolności. Tymczasem w trzeciej rundzie potyczki z Yoelem Romero Paulo Costa założył na chwilę ręce na biodra, co stanowi mocną przesłankę, iż jechał na ostatnich oparach.
Rzecz jednak w tym, że temat jest znacznie bardziej złożony…
Otóż, po pierwsze, rzeczywiście, gdyby popatrzeć chociażby na twarz Brazylijczyka w starciu z Kubańczykiem, to wydawał się okrutnie zmęczony, ale… Statystyki temu przeczą. W trzeciej rundzie Borrachinha wyprowadził bowiem najwięcej znaczących uderzeń – 73, z których celu doszło 44. W rundzie pierwszej: 69/37, a w rundzie drugiej: 71/37. Innymi słowy, aktywność Brazylijczyka wcale nie spadła – pomimo widocznego zmęczenia. Widoczne było ono natomiast w przyjętych przez Costę uderzeniach, bo w ostatniej odsłonie zainkasował ich najwięcej.
Po drugie, Tavares i Gastelum to nie są zawodnicy, którzy słynęliby z wywierania presji. Obaj – szczególnie Hawajczyk – długimi fragmentami godzili się na toczenie walki na środku oktagonu, gdzie karty rozdaje Adesanya. Costa bije się inaczej – naciera.
Po trzecie wreszcie, co wynika z drugiego, czy zmuszony do walki ze wstecznego mistrz nadal będzie w stanie tak dobrze konserwować swoją energię, jak czynił to we wspomnianych 5-rundówkach? Wszak walka ze wstecznego kosztuje jednak sporo energii.
Przerwa Paulo Costy
Brazylijczyk nie był widziany w oktagonie od sierpnia ubiegłego roku i wspomnianego pojedynku z Yoelem Romero. Nie sposób zatem wykluczyć, że w pierwszych minutach zmuszony będzie strząsnąć z siebie oktagonową rdzę, zwłaszcza, że powraca też po kontuzji bicepsa, ale… Warto odnotować, że tak długie przerwy w występach nie są niczym nowym w karierze pretendenta.
Na początku swojej przygody ze sportem miewał nawet dłuższe przerwy. Ba, do walki z Żołnierzem Boga również podchodził po dokładnie 13 miesiącach przerwy – i w najmniejszym stopniu nie odbiło się to na jego dyspozycji.
Innym słowy, nie spodziewam się, aby długi rozbrat Borrachinhy z oktagonem miał większe znaczenie.
Typowanie
Starcie zapowiada się rewelacyjnie, bo Paulo Costa nie może pozwolić sobie w nim na przyjęcie taktyki podobnej do tej, jaką przyjął Yoel Romero w potyczce z Nigeryjczykiem. Nie jest tak dynamiczny, nie jest tak zrywny, nie kontruje tak dobrze. Musi zatem nacierać, odbierając mistrzowi czas i miejsce na wyprowadzanie kopnięć czy przygotowywanie sobie innych ataków. Zmusić czempiona do walki – a najlepiej zamienić ją ma bijatykę, w czym zresztą jest naprawdę dobry.
Jego największymi atutami będą tutaj agresja oraz odporność. Ta pierwsza może oczywiście dawać Adesanyi okazje do kontr, ale wtedy w sukurs Coście przyjdzie ta druga. Metodyczna presja, jaką preferuje Brazylijczyk, wydaje się lepszym rozwiązaniem od pojedynczych ostrych zrywów, którymi próbowali ustrzelić Nigeryjczyka niektórzy z jego dotychczasowych rywali.
Różnorodne ataki na korpus ze strony pretendenta również mogą stanowić problem dla mistrza – bywa bowiem na nie narażony, co potwierdziło starcie z Gastelumem. To także czynnik, który – poza presją ze strony Costy zmuszającą Adesanyę do walki ze wstecznego – może uszczuplić bak z paliwem mistrza. Nie ukrywam też, że nie zdziwię się, jeśli Borrachinha w tej potyczce znacznie chętniej niż dotychczas poszukiwał będzie niskich kopnięć, w ten sposób próbując ograniczyć mobilność rywala.
Pretendent w dotychczasowych walkach nie poszukiwał zbyt często niskich kopnięć, ale gdy już je odpalał, czynił to z morderczymi intencjami.
Ba, nie zdziwię się w najmniejszym stopniu, jeśli Paulo poszuka przeniesienia walki do parteru – chociażby po to, aby dodatkowo obciążyć oktagonowy procesor przeciwnika, zmuszając go do wkalkulowania w swoje poczynania ryzyka wylądowania na plecach. Czy jednak z góry będzie w stanie zdominować Adesanyę? Poddać go, rozbić? Trudno rzec, bo o parterze Costy niewiele wiemy – poza tym, że ma czarny pas BJJ. Wiemy natomiast, że Nigeryjczyk nie jest łatwy do utrzymania na plecach i próbuje atakować z tej pozycji poddaniami.
Tak czy inaczej, jestem bardzo daleki od skreślania Costy. Posiada wszelkie narzędzia, aby zdetronizować Adesanyę – agresywny styl walki utrudniający kopnięcia, charakter, twardą szczękę, różnorodne ataki na korpus, ciężkie pięści, wszechstronniejszą prawdopodobnie grę – nieźle odnajduje się bowiem w klinczu i przyjmuję, że ma lepszy parter.
Z drugiej zaś strony gabaryty Nigeryjczyka wespół z jego technicznymi szlifami i niezwykle głęboką grą kickbokserską – z masą kiwek i przyruchów, płynnym mieszaniem pozycji i bajeczną chwilami pracą na nogach – stanowić mogą zagadkę nie do rozwikłania dla opierającego swój styl na prostszych rozwiązaniach Brazylijczyka. Szybkie i soczyste proste w locie ze strony mistrza mogą okazać się dla Paulo koszmarem. Podobnie przebogaty wachlarz kopnięć mistrza – jeśli nie wywrze odpowiednio dużej presji, aby je uniemożliwić, ale jednocześnie nie tak dużej, aby atakować jak jeździec bez głowy, narażając się na kontry.
O ile atakowanie ciosami korpusu wydaje się dobrym pomysłem na walkę z tak nieuchwytnym rywalem jak Adesanya, to jednocześnie stanowi pewne ryzyko – odsłania bowiem atakującego na kontry. Powyżej Romero soczystym lewym sierpem na głowę kontruje krosa na korpus autorstwa Costy.
Podsumowując, nawet mi brew nie drgnie, jeśli Israel Adesanya pozostanie na mistrzowskim tronie. Ba, nie wzruszę nawet ramionami, jeśli dokona tego w dominującym stylu – np. da się wystrzelać Coście, trzymając go na końcach swoich kopnięć i pięści, by z czasem – gdy Brazylijczyk będzie już porozbijany – podkręcić tempo. Także scenariusz, w którym rozbija wykroczną nogę pretendenta, w ten sposób zmuszając go do coraz bardziej desperackich ataków, by następnie skończyć go jakąś soczystą kontrą, jest ze wszech miar możliwy.
Nigeryjczyk jak nikt inny w UFC potrafi mieszać różnorodne kopnięcie, między nie wplatając różnorodne kiwki. Na pierwszym przykładzie smaga Romero frontalnym kopnięciem na korpus, następnie atakując lowkingiem. Na drugiej animacji – tym razem ustawiony odwrotnie – wyprowadza najpierw lowkinga, by następnie potraktować Kubańczyka brazylijskim kopnięciem.
Jednak… sposób, w jaki Costa osacza swoich rywali, jest czymś, czego w oktagonie nie miał jeszcze wątpliwej przyjemności doświadczyć Adesanya. Presja twardego jak skała Brazylijczyka oraz jego umiłowanie do ataków na korpus mogą odbić się na kondycji zmuszonego do walki ze wstecznego Nigeryjczyka, mocno ten element – tj. zasoby z paliwem – wyrównując.
Wahając się do ostatnich chwil i będąc o włos od wskazania na techniczną wirtuozerię, szybkość, pracę na nogach i przebogaty arsenał kickbokserski mistrza, stawiam jednak na zwycięstwo metodycznej presji i zwierzęcej agresji pretendenta.
Pojedynek obstawić można u naszego partnera PZBUK.pl w linku poniżej:
Israel Adesanya vs. Paulo Costa 1.52 – 2.30 – z cashbackiem 200 PLN
Zwycięzca: Paulo Costa przez (T)KO
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****
Khabib Nurmagomedov wskazał pięciu najlepszych półciężkich na świecie
Jak zwykle świetna analiza. W skrócie zgadzam się z nią, mam zamiar postawić u buka Costa przed czasem. Nie skreślam Israela, ale minimalnie typuję pretendenta, a kurs zachęcający.
Oczywiście jeśli ta walka wyjdzie poza powiedzmy 2 rundę, a szarże Costy nie wiele zaszkodzą Adensanyi to z każdą minutą będzie zyskiwał przewagę. Ataki na korpus i rzeźnicka presja to klucz do sukcesu Costy. Wydaje mi się, że w walkach z Gastelumem czy Romero Israel szybko wypracował sobie komfort prowadzenia prowadzenia walki na swoich warunkach. Costa mu na to nie pozwoli, nie w pierwszych rundach. Zaciągnie Adensanyę na głęboką wodę tak sądzę.
Ja jednym trzymam mocno kciuki za moim ulubieńcem. Maestria ruchów i technika oby wygrała z rzeźnicką siłą aulo Costy :)
Za analizę jak zwykle czapki z głów