Sierpem #40 – TJ Dillashaw, łamiąc rytm
W sobotę 30 sierpnia najszybciej zestawiona pierwsza obrona pasa mistrzowskiego w historii UFC stanie się faktem.
Po nieco ponad trzech miesiącach od ich pierwszego boju TJ Dillashaw i Renan Barao Pegado znów staną naprzeciwko siebie w oktagonie UFC. Stawką ich walki na gali UFC 177 nadal będzie pas mistrzowski kategorii koguciej, ale zmianie ulegną role, w które się wcielą – tym razem to Amerykanin jest mistrzem, Brazylijczyk – pretendentem.
TJ Dillashaw wprawił cały świat w osłupienie, serwując Renanowi Barao prawdziwe piekło w oktagonie i tym samym dając Brazylijczykowi wyobrażenie na temat tego, jak w dwóch ostatnich pojedynkach z Cainem Velasquezem czuł się trenujący od kilku miesięcy wspólnie z nim w Nova Uniao Junior dos Santos.
Dominator dywizji koguciej uchodził przed tamtym starciem za zdecydowanego faworyta. Trudno wszak, by było inaczej. W końcu miał na koncie spektakularną serię 32 zwycięstw (przedzielonych walką no contest), w tym 7 kolejnych w UFC. Wydawało się, że z każdym pojedynkiem staje się coraz lepszy, co potwierdzały jego trzy ostatnie starcia, w których skończył swoich rywali – odpowiednio: Michaela McDonalda, Eddiego Winelanda i Urijaha Fabera – przed czasem. Utalentowany – choć, paradoksalnie, młodszy od Barao! – TJ Dillashaw, który kilka miesięcy wcześniej stoczył bardzo wyrównany bój z solidnym Raphaelem Assuncao, służyć miał jedynie za worek treningowy dla potwora z Brazylii, dając się pięknie ubić.
Jednak absolutna deklasacja, którą pretendent zafundował mistrzowi, wprawiła w konsternację wszystkich ekspertów większych i mniejszych, choć dla piszącego niniejszy tekst nadal stanowi jego największe dokonanie bukmacherskie i malutki powód do dumy i chwały. Nie dawałem wówczas co prawda większych szans Dillashawowi, co nie powstrzymało mnie jednak przed postawieniem na niego. Cytując zapowiedź tamtej walki:
Oczywiście, zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że pisanie o nieprzewidywalności Dillashawa w kontekście jego walki z Barao jest trochę nie ma miejscu, ale… Amerykanin naprawdę dobrze pracuje na nogach, bardzo rzadko porusza się do przodu i do tyłu, preferując kierunki boczne, co może mieć ogromne zalety. Ponadto często zmienia pozycję z klasycznej na odwrotną – to kolejny punkcik do jego nieprzewidywalności. Wreszcie też całkiem nieźle kopie, co w połączeniu z dobrym boksem jeszcze bardziej urozmaica jego grę stójkową.
(…)
Nie odbieram jednak wszystkich szans pretendentowi, bo jeśli podejdzie bez respektu do Barao, a ten go zlekceważy, to być może jakimś cudem Amerykanin znajdzie drogę do zwycięstwa.
Jak się okazało, cud nie był potrzebny – podopieczny Duane’a Ludwiga sterroryzował mistrza, zostawiając go zakrwawionego i mentalnie skruszonego na deskach oktagonu i doprowadzając tym samym do tego, że następnego dnia liczne portale MMA zaczęły prześcigać się w przypominaniu innych pojedynków w UFC, w których skazywany na pożarcie zawodnik zwyciężał – GSP vs Matt Serra, Mirko Filipovic vs Gabriel Gonzaga, Shogun vs Forrest Griffin I czy Tim Sylvia vs Randy Couture.
Nie ukrywam, że przymierzałem się do analizy tego pojedynku od… 25 maja 2014, godzina 5:00 rano, a więc od momentu momentu, gdy Dillashaw spuścił ostatni cios na szczękę rozbitego Brazylijczyka. Mocno ograniczone zasoby czasowe w połączeniu ze świadomością tego, że w maestrii, którą zaprezentował Amerykanin, nie wolno pominąć najdrobniejszego szczegółu, doprowadziły jednak do tego, że tekst ten czytacie dopiero teraz. Okazja jednak jest nie lada, bo już w sobotę obaj ponownie ponownie skrzyżują rękawice w oktagonie UFC.
A zatem…
Duane „Bang” Ludwig
Zanim przejdziemy do analizy, po prostu nie możemy nie poświęcić Duane’owi Ludwigowi, trenerowi TJ Dillashawa, osobnego akapitu. To on w największym stopniu doprowadził do nieprawdopodobnego progresu w umiejętnościach Amerykanina i innych reprezentantów Alpha Male.
Ludwig rozpoczął swoją przygodę ze sportami walki od karate w wieku 8 lat, by jako 15-latek zafascynować się tradycyjnym Muay Thai. Z tej fascynacji niewiele mu już jednak pozostało – uważa teraz, że ten styl walki nie pasuje do realiów dzisiejszego MMA, jest zdecydowanie zbyt statyczny. Kickboxing jest mu zdecydowanie bliższy, ale… Na podstawie wieloletnich doświadczeń sam opracował swój system. Tak, wiem, mamy od groma systemów, ale, jak utrzymuje Ludwig, a co zdają się potwierdzać jego podopieczni, jego system jest wyjątkowy.
Kluczowe w systemie Ludwiga są dwa elementy – praca na nogach oraz atletyczna pozycja (athletic position). Skala złożoności jego systemu jest nieprawdopodobna, a szczegółowość – przyprawiająca o ból głowy. Sam Ludwig mówi, że gdy rozpoczyna pracę z zawodnikami, którzy go nie znają, i próbuje tłumaczyć im, w jaki dokładnie sposób ustawiać stopę, która jej część powinna jako pierwsza dotykać podłoża, która jako druga, która jako trzecia, w jakiej odległości od siebie (w centymetrach!) powinny być kolana, kiedy i jak ustawiać biodra (wspomniana atletyczna pozycja) – a wszystko to dostosowane do każdej z pięciu milionów sytuacji w walce – kończy się to słowami: „O czym ty, kurwa, gadasz?”.
Duane Ludwig nie ukrywa, że ma obsesję na punkcie MMA, że myśli o nowych technikach, nowych kombinacjach nieustannie – gdy wstaje, gdy jest w klubie, gdy je, gdy wraca do domu, gdy bierze prysznic, gdy kładzie się spać. Sam TJ Dillashaw wspominał, że pasja Banga przekracza wszelkie granice. Na potwierdzenie tych słów mistrz przytacza historie o tym, jak będąc półżywym po ciężkim treningu i marząc jedynie o ciepłym łóżku, raz po raz otrzymuje sms-y od Ludwiga, w których ten dzieli się z nim swoimi przemyśleniami na temat walki, bo właśnie wpadł na nowy pomysł i trzeba to jutro przetestować!
System Ludwiga dopasowany jest też do indywidualnych możliwości i umiejętności poszczególnych zawodników, dlatego TJ Dillashaw i, przykładowo, Chad Mendes nigdy nie będą walczyć tak samo. Tym, co jest dla Duane’a kluczowe, są jednak pewne fundamentalny aspekty – wspomniane praca na nogach (mobilność) oraz pozycja, przy czym wymaga on od swoich zawodników, by w trakcie walki byli w stanie toczyć boju z obu – klasycznej i odwrotnej. Praca na nogach rozłożona jest na czynniki absurdalnie pierwsze, w stylu – „która część dużego palca u nogi wykrocznej powinna pierwsza dotykać podłoża w sytuacji X – i dlaczego!”.
Mając ten krótki wstęp za sobą, możemy przejść do właściwej analizy, która znajduje się na kolejnych stronach. Najpierw omówimy sobie cały arsenał Amerykanina, by potem przyjrzeć się niebezpieczeństwo, jakie czają się na niego w rewanżu.
Uprzedzam, że na kolejnych stronach jest bardzo wiele gifów, więc może minąć kilka chwil, zanim się załadują.
Mega analiza robota super.
Muszę Ci powiedzieć, że to chyba najlepsza analiza, jaką do tej pory czytałem nie tylko na lowkingu, ale i w polskiej sieci. Kawał fantastycznej roboty!
Nie wspominając już o tym, że dopiero po przeczytaniu zainteresowałem się tym rewanżem, tak jak trzeba. Dzięki za świetny tekst.
Popieram, zawsze długie sierpy mnie mimo wszystko męczyły i zwykle robiłem sobie przerwy, jeśli nie dotyczył moich ulubieńców. Tutaj jednak, mimo, że końca nie było widać przeczytałem jednym tchem. Kilka pomyłek się trafiło – np dwukrotnie Barao był nazywany mistrzem piórkowej, czy „BrazylijczykA uprzedza atak Amerykanina” przy gifie 72. Ogólnie przed sierpem walka była mi obojętna i nie miałem faworyta, teraz tak jak Calo zajarałem się i to mocno.
Świetna robota.
Najlepsza analiza w polskim internecie, wspaniała robota!
Co może zrobić Barao? Mnie do głowy przychodzą trzy rzeczy, które musiałyby zostać wykonane perfekcyjnie :
-lowking po każdym trafionym uderzeniu pięścią, by spowolnić Amerykanina
-wystrzeliwanie front kickiem z nogi wykrocznej, gdy tylko TJ zmniejszy dystans – ryzykowne, ale może nieco utrudnić skracanie dystansu
-dążenie do klinczu tajskiego i zasypywanie tam uderzeniami.
Inna rzecz, że choć bardzo lubię Barao to nie widzę go w rewanżu. Nie po trzech miesiącach.
Dzięki, panowie! Zajęło mi to tym razem naprawdę dużo czasu..
Dodam, jeszcze dwie ciekawostki, które dopiero dzisiaj wyłapałem:
1) Barao podobno nie miał obozu przygotowawczego przed pierwszą walką (tzn. jakiś tam był, ale w niczym nie przypominający tego właściwego) – to by potwierdzało, że zlekceważyli TJ-a.
2) Ludwig mówi, że TJ przed walką z Barao znał 13 kombinacji, a wykorzystał tylko kilka z nich.
W sumie lepiej wykorzystać kilka porządnie, niż próbować wszystkich ze słabszym efektem :D
Super artykuł – co prawda nie przeczytałem jeszcze całego, ale wiem, że będzie dobry. Naprawdę wielki szacun za poświęcony czas!
Naiver, może to będzie pytanie bezczelne po takim gigancie, ale planujesz jakieś sierpem Aldo-Mendes? :D
Tego nie wiem, ale analiza progresu Mendesa przy pomyślnych wiatrach będzie… :)
To super, oby się udało. Strasznie jaram się tą walką i czuję w kościach, że Mendes to wygra.
Dzięki, IjonTichy! Co do Aldo – Mendes, chyba raczej nie, bo mam w planach jeszcze dwóch rywali Polaków z najbliższych walk, więc małe szanse, żebym się wyrobił, ale wiem, że Bolt coś tam myśli ;)
Bolt, odnośnie frontali, o których pisałeś, rzuć okiem na gify 1, 2 i 5… Nie z wykrocznej, ale i tak trudna sztuka to będzie.
Za długie. Sorki ;-)
Fantastyczna robota. Wszystko rozpracowane na najdrobniejsze kawałeczki… nie ma się do czego przyczepić, więc dalsza część komentarza mogłaby stanowić tylko i wyłącznie pean pochwalny na cześć naivera ;).
Zanim przeczytałem analizę, myśląc o tym pojedynku (rzecz jasna nie tak szczegółowo) też miałem wrażenie, że jedynie lowkingi w wykonaniu Barao mogłyby coś zmienić, ale czy naprawdę ktoś wierzy, że przez tak krótki okres czasu Barao zdąży dokonać znaczących zmian? Czegoś co dawałoby mu chociaż odrobinę nadziei? Ja w to wątpię… oczywiście Barao bije mocniej od Dillashawa i w tym należy upatrywać szansę, ale co z tego jeśli nie zdoła zneutralizować szybkości Amerykanina i będzie rzucał ciosy/kopnięcia w powietrze?
Świetna robota. Moim zdaniem powinien właśnie wywrzeć presje. Non stop spychać Dilshawa pod siatke i wdawac sie w ostre wymiany w tym klincz i poldystans. Wiem ze Dilshaw ma swietne zapasy ale przy takiej presji nie potańczy a Barao ma czym uderzyc
Naiver, Ty jesteś nienormalny.Ja doczytałem do 15 GIFa w pierwszym podejściu. O dalszych postępach będę informował na bieżąco;)
Dzięki raz jeszcze!
Chwilami też mi się wydaje, że tryb agresora 100% może być tym, co przyniesie sukces Brazylijczykowi. Iść na wymiany, wóz albo przewóz – ma cięższe ręce i prawdopodobnie twardszy czerep. No, ale jednak w półdystansie TJ porusza się jak duch…
Aż mnie ciekawość zżera, jak też rozegra to Brazylijczyk. Myślę, że jednak będzie to jakiś mix w postaci większej agresji, próbach zamykania Amerykanina pod siatką, dużo więcej kopnięć wszelakich + być może więcej klinczu i prób obaleń. Jedno jest pewne – Dillashaw nie zostanie drugi raz zlekceważony.
Nie mam na myśli „Diego Sanchez style”, a cos w stylu Weidmana – nieustanna presja, zamykanie pod siatką, powinnien nawet odwazniej ruszyc do przodu. Wyglada na to, ze TJowi nie mozna pozwolic sie rozkrecic w tym swoim tancu. Ciekawe jak walczy z wstecznego. Sila rzeczy technicznie niemozliwe jest pokazanie takiej wszechstronnosci pod presja, poza tym ciekawe jak sobie radzi z kontry Dilshaw.
PS. Czy to nie paradoks, że taki swietny stojkowicz jak Barao musi zmienic swoj dotychczasowy styl by stanac na przeciw takie wirtuoza jakim jest teraz TJ ? :D Bo moim zdaniem musi ten styl zmienic ..
Też jestem ciekaw, jak na wstecznym wygląda Dillashaw, ale… na kilku gifach było widać – potrafi świetnie odchodzić do boku w przeciwieństwie do Barao, który cofa się w linii prostej na siatkę. Zgadzam się jednak z tym, że Brazylijczyk nie może czekać na Amerykanina, bo to się dla niego fatalnie kończy z uwagi na różnice szybkościowe.
W ogóle TJ to jakiś ewenement jest, jeśli weźmiemy pod uwagę, że trenuje MMA dopiero… 4 lata!
Jak trenuje 4 lata, skoro 4,5 roku temu debiutował?
Pozwoliłem sobie zaokrąglić w dół.
I mimo wszystko rozgraniczyłbym okazjonalne kulanie się od pełnej profesjonalizacji i poświęcenia się tylko MMA.
Jeśli druga część postu jest do mnie, to jego związki z Serra – Longo były chyba od początku podporządkowane dążeniu do zawodowstwa.
Nawiasem mówiąc jak patrzę na TJa to się zastanawiam czy jakby nie trenował zapasów, tylko od wieku nastoletniego coś uderzanego to nie doszedłby tak daleko przez brak bazy zapaśniczej pozwalającej absolutnie nie martwić się o bycie obalonym czy może byłby jeszcze lepszy i nokautowałby w tej chwili ludzi samymi jabami.
Bardziej chodziło mi o TJ-a.
Co do drugiej części, cholera wie… Gdybym musiał na coś postawić, to uznałbym, że jednak dobrze się stało, że zaczął późno, mając już świetną bazę zapaśniczą i wszystkie atrybuty fizyczne na najwyższym poziomie. Kluczowy tutaj jest Ludwig według mnie, z którym TJ zaczął trenować relatywnie szybko po swoim debiucie. Wobec czego wydaje mi się, że gdy Bang przychodził, TJ nie miał jeszcze standardowych nawyków stójkowych, był „gotowy do urobienia przez Ludwiga”.
To trochę tak, jak z zatrudnianiem przez niektóre firmy pracowników bez doświadczenia – bo doświadczenie oznacza też pewne nawyki, czasami złe – a jak komuś go brakuje, ale jest inteligentny i szybko się uczy, to na ogół można z niego wyrzeźbić, kogo się chce.
Nie no, zrozumiałem, że gość np po pół roku treningów wystartował zawodowo i debiutował w 2011. Imponujące, fakt, ale przykładowy Jones zdobył pas po zaledwie 3 latach od debiutu.
Prawda – co jeszcze lepiej świadczy o Jonesie. Kluczowa różnica między nimi, która niektórym – w tym mnie – każe z minimalnie większym dystansem patrzeć na dokonania Jonesa (nie w porównaniu z dokonaniami Dillashawa tylko ogólnie, żeby była jasność) to coś od nich niezależnego, czyli warunki fizyczne. TJ jak na swoją kategorię nie jest duży.
Tak, wiem, bez skilla nic by te warunki Jonesa nie znaczyły, ale relacja między warunkami fizycznymi a skillem nie wskazuje tutaj na Bonesa. Gdybyśmy mieli setki czy chociaż dziesiątki zawodników na wysokim poziomie, którzy mają taką przewagę gabarytów nad swoimi rywalami jak Jones, a MIMO TO nie są w stanie osiągnąć tego co on, wtedy wyglądałoby to inaczej – ale ze świecą takich szukać, co prowadzi zawsze do dywagacji na temat znaczenia warunków fizycznych kosztem znaczenia umiejętności.
Walki nie są równe trenowaniu, z tego co czytałem Weidman już w college’u (może i nawet na samym początku tej części edukacji) zaczął się z Longo i Serrą kumplować i trenować „całe” MMA, a nie jak chcieliby niektórzy fani stójkę z 3 lata temu ;)
Wlasnie kolejny raz ogladam ich walke. Nie moge sie doczekac tego rewanzu. :D
Muszę przyznać, że tą analizą narobiłeś mi apetytu na rewanż, który uważam za co najmniej naciągany. Wcześniej nie dostrzegałem wielu szczegółów stylu TJ’a, gdyż zwyklę patrzę na całość, nie rozbijając na czynniki pierwsze tak bardzo. Wielki szacun, bo to chyba najlepszy tekst w swojej kategorii.
Natomiast wg mnie szanse są zdecydowanie bardziej wyrównane i taki też będzie drugi pojedynek tych zawodników. Oczywiście atuty TJ’a stawiają go w roli faworyta, jednak nie skreślam Barao, tak jak przed pierwszą walką nie skreślałem obecnego mistrza. Wydaje mi się, że Renan nie był sobą. Nie biorę tego za pewnik, ale nie wyglądał jakby był w optymalnej formie. Z drugiej strony Brazylijczycy po przegranych zwykle znajdują 101 powodów, dla który akurat tego jednego dnia przegrali, a potem rozgłaszają je wraz ze swoim teamem na prawo i lewo;) Tu jednak tego nie było… Liczę na fajerwerki!
Odnosząc się do walki Aldo vs Mendes… Wielokrotnie już pisałem, że widzę Chad’a w roli zwycięzcy i oczywiście zdanie podtrzymuję, a nawet powoli się w tym upewniam. Ostatnia akcja, choć prawdopodobnie zrobiona pod publikę, na pewno nie ukazuje w najlepszym świetle nerwów i psychiki, co może w walce mieć znaczenie. Oczywiście w tym przypadku znaczenie ma raczej marginalne i może występować bardziej jako ciekawostka, ze względu na małą wiarygodność prawdziwości.
I na koniec, kilka słów o kimś, o kim powinno być zdecydowanie głośniej w świecie mma. Sukcesy Alpha Male to ogromna zasługa Duane’a Ludwig’a. Myślę, że to jeden z największych geniuszy trenerskich we współczesnym mma. Alpha Male to na dzień dzisiejszy chyba najlepszy team, jeśli chodzi o najlżejsze kategorie. Ciekawe rzeczy też piszesz o stylu, który Ludwig stworzył, chciałbym tego spróbować (marzenia…). A tak w ogóle, wie ktoś może jakie teraz są relacje między Alpha Male a Ludwig’iem? Wiem, że miał przenosić się do własnego teamu, ale jakoś mi umknęło jak teraz sprawa wygląda.
Teraz Kampmann zastąpił Ludwiga, ale ten z powodu rewanżu TJ’a zgodził się jeszcze go do niego przygotować. A odnośnie wymówek – to pewnie, że są, zobacz sobie countdown :) Zły dzień Barao, dobry dzień Dillashawa, przetrenowanie, zlekceważenie, złe nastawienie psychiczne…
Duane podobno ma jakieś spięcie z Faberem.
Apropo Aldo – Mendes to dzień wcześniej trener Aldo mówił publicznie, że powinni robić takie akcje. Aldo go posłuchał, zrobił to „pod publikę”, ale później przyznał, że źle się z tym czuł i nie będzie tak promował walk. Psychikę to akurat on ma mocniejszą, Chad do teraz płacze i czuje się urażony tym, że Aldo pobiegł do swoich po znokautowaniu go :D
O konflikcie Ludwiga z Faberem nie słyszałem, myślałem, że chodzi o to, że Duane tęskni za rodziną.
Mnie swoją drogą ciekawi, dlaczego jakiś czas temu wycofano kursy na Aldo – Mendes. Były dostępne już kilka miesięcy temu, nawet pamiętam, że po Barao – TJ I znacznie spadł kurs na Chada.
Zgadzam się, że szanse są wyrównane – rozłożyłbym je mniej więcej tak, jak kształtują się kursy (1.65 – 2.35), a może nawet odrobinę bardziej je wyrównał. Jednocześnie naprawdę trudno wykluczyć tutaj zarówno scenariusz, w którym Dillashaw funduje nam powtórkę z rozrywki, jak i scenariusz (trochę mniej prawdopodobny, rzecz jasna), w którym półdystans go w którymś momencie gubi i pas trafia z powrotem w ręce Brazylijczyka.
Co do systemu Ludwiga, ciężko znaleźć cokolwiek więcej na ten temat poza tym, co napisałem. Zresztą jest o niego pytany, to na ogół odpowiada tak, że człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, jak jest ten system głęboki, a zarazem niewiele więcej się dowiaduje. Trudno mu się dziwić, bo jest teraz rozchwytywany przez kluby i zdradzanie szczegółów do niczego nie jest mu potrzebne.
Ja osobiście uważam Dillashawa za pewniaka. Gdyby Barao przegrał przez jakiś błąd, czy niedopatrzenie, ale on po prostu poległ po całości. Takiej szybkości nie zrobi się w kilka miesięcy. 70/30 na Dillashawa.
W ogóle podoba mi się to starcie dwóch światów, choć z pewnością wyolbrzymione na potrzeby promocji, to jednak namacalne.
Dillashaw jeździ na trening nową furą, ma swoje sushi w jednej z restauracji, tradycyjny amerykański domek, żona, profesjonalny camp, wizyty w komorach hiperbarycznych, rozpisuje i analizuje kombinacje, układa skrupulatnie taktykę na walkę. Jednym słowem bije z tego profesjonalizm.
Barao z kolei mieszka w jakiejś kanciapie w stylu niemalże studenckim, chodzi sobie z plecakiem na treningi, które głównie polegają na bieganiu pod górę lub po schodach, co w zasadzie pozwala stwierdzić, że każdy z nas bez żadnego problemu mógłby imitować przygotowania jego przygotowania nie narażając się na koszty. Spytany o taktykę odpowiada tak jakby specjalnie nie przywiązywał do niej wagi, a ścinanie jak widać również jest dla niego bolesne, podobnie jak w przypadkukażdego innego osobnika próbującego robić to na własną rękę.
Mam wrażenie, że Barao (jak zresztą wielu Brazylijczyków) wierzy po prostu w to, że posiada bożą iskrę. Ich najlepsi piłkarze szlifowali swój geniusz na bosaka strzelając do bramek bez siatek, kiedy w Europie takiego dzieciaka bierze się pod skrzydła pod każdym kątem i począwszy od butów i stroju aż po dietę – jest obstawiony.
Długi czas w tej konfrontacji „kopciuszek” mógł być górą, jednak coraz częściej do głosu w sporcie dochodzi nauka, wiedza i to ona decyduje w dużej mierze o tym kto i na jaką skalę odniesie sukces. To trochę krzywdzi idealizm, ale, niech to, im bliżej walki tym bardziej irracjonalnie ściskam kciuki za Barao :).
Dużo racji, olbrzymią rolę w przygotowaniach mają faktycznie wszelakie komory itp. – TJ może więcej trenować, jest świeższy, natomiast jedyne co może zrobić Barao w ramach regeneracji to iść wcześniej spać i zjeść solidną kolację (no, może przesadzam, ale wiadomo o co chodzi).
PAN EM, przyznaję Ci trochę racji, jednak chyba mijasz się nieco z prawdą.
Mi się wydaje, że w tej kanciapie widocznej na vlogach Barao nie mieszka, a jedynie jest to jego mieszkanie podczas obozu przygotowawczego. Mówił to chyba przy okazji countdownu do UFC 173. Treningi też nie polegają głównie na wbieganiu po schodach, bo wielokrotnie ukazywały się filmiki z jego treningów w Nova Uniao.
Co nie zmienia faktu, że rzeczywiście nawet takiemu elitarnemu klubowi jak NU daleko standardem nawet do średnich amerykańskich gymów.
W ramach naciąganej „ciekawostki” – ta sytuacja przypomina mi drugą walkę Juniora z Cainem:
1. obaj zachwycali przed pierwszym starciem ze sobą;
2. obaj przegrani uchodzili za znacznie lepszego zawodnika, który może przegrać tylko przez skończenie – przegrana punktowa nie wchodziła w grę;
3. obaj przegrani mówili, że nie byli w formie;
4. obaj wygrani byli mocno faworyzowani przed rewanżem, co miało solidne podstawy w analizach pierwszych starć.
Masz rację PAN EM, że to trochę starcie old schoolu z nowoczesnym sportem. W każdym razie jaram się mocno.
PAN EM, to zderzenie światów raczej nie wygląda tak jak jest kreowane, fajnie podkręca atmosferę, ale z rzeczywistością może mieć niewiele wspólnego. Nie uwierzę, że zawodnik na tym poziomie trenuje jak amator. Może tak mówić, może mieć filmiki z takich „treningów”, jednak trzeba to traktować z odpowiednim dystansem, jak większość informacji, które są łatwodostępne. Żaden z nich takiej formy nie zbudował na ryżu z kurczakiem, ale oczywiście żaden by nie przyznał, że stosował doping. W jednym natomiast się zgodzę, sport się profesjonalizuje i bez sztabu trenerskiego, lekarzy, dietetyków i osiągnięć naukowych, pewnego poziomu nie przeskoczysz. Druga rzecz, nie wiem czy traktowanie TJ’a jako pewniaka jest na miejscu, bo Barao to nie byle leszcz, deklasował już takich rywali, że stawianie go w roli dużego underdoga wydaje się conajmniej dziwne. Poza tym, przed pierwszą walką niemal każdy skreślał Dillashaw’a i wszyscy wiemy co z tego wyszło. No, ale każdy widzi to inaczej, więc nie ma co się spinać;)
Puczi, Bolt, nie oglądam countdownów, ani tym bardziej wywiadów z trenerami wszelakimi – brak czasu, ale dzięki za info.
Bolt, gdzie tam Aldo go znokautował? Odbił się od Chada i uciekł, a ten z dobroci serca mu nie oddał;)
Naiver, po zerknięciu do Przed Burzą, widzę, że szanse rozkładasz w miarę równomiernie, ale po przeczytaniu Sierpem odniosłem wrażenie, że uważasz, że zwycięstwo Barao jest na pograniczu szczęścia i cudu. W każdym razie, dalej jestem pod wrażeniem tej analizy i zastanawiam się, co szykujesz na jubileuszowy, 50-ty odcinek. Masz jakieś pomysły?
„Bolt, gdzie tam Aldo go znokautował? Odbił się od Chada i uciekł, a ten z dobroci serca mu nie oddał;)”
UFC 142 kolega widział? :P
Widział, widział… Ale nie myślał, co czyta:) przed oczami miałem „spinę”, bo o niej była mowa i nie odniosłem tego zupełnie do walki. Trochę głupotę palnąłem, bywa;)
Naiver raz jeszcze gratulacje i podziękowania, bo Twoja analiza na tyle głośno mi dźwięczała w głowie, że pomimo zmiany przeciwnika dostrzegałem te wszystkie schematy, które wplata w swoją grę TJ. Nie powiem, bo wnosi to dodatkową frajdę z oglądania Dillashawa, który staje się powoli jednym z moich ulubieńców.
Teraz doczytałem, dzięki! Trzeba przyznać, że Soto odrobił jednak lekcję doskonale, bo jego balans momentami był naprawdę kapitalny. Było kilka takich wymian, w których Dillashaw pruł powietrze seriami jak odrzutowiec. Do tego dużo uderzał na korpus i miałem wrażenie, że nie są one obojętne mistrzowi. Regularnie też trafiał prawicą w kontrze, choć i tak wszystko to zdało się na nic.