KSWPolskie MMATrening MMAUFC

„Siedzi ten Masvidal i mówię, dobra, ch*j, idę do tego Masvidala” – Bartosiński opowiedział o treningu, po którym Masvidal, Eblen i inni zaobserwowali go na IG

Rozdający karty w 77 kg KSW Adrian Bartosiński opowiedział, w jaki sposób wyrobił sobie szacunek na matach American Top Team.

Mistrz wagi półśredniej Adrian Bartosiński jest pełen optymizmu przed zbliżającą się wielkimi krokami jubileuszową galą KSW 100, w walce wieczoru której stanie w szranki z Mamedem Khalidovem.

Goszcząc w najnowszej odsłonie Jurasówki Łukasza Jurkowskiego, Bartos bardzo chwalił sobie obóz przygotowawczy, który tym razem spędził częściowo na obczyźnie – a konkretnie na matach American Top Team na Florydzie.

Jakie były jego pierwsze wrażenia, gdy przekroczył klubu tego amerykańskiego klubu? O to między innymi zapytał Bartosa Juras

– Pierwsza myśl? – zadumał się Adrian. – Jak wchodzę do tego ATT, to myślę, ku*wa, ale to duże. Patrzę i mówię, ty jest za siedem czy tam za dziesięć, a nikogo nie ma. Nikogo nie będzie na treningu? I nagle, za pięć czy za cztery, pojawia się, nie wiem, z sześćdziesiąt osób! Nie wiem skąd! Nagle są.

– Parter pierwszy był, a ja (doleciałem) w nocy o 3. Chłopaki mnie budzą o 8 i pytają, czy idę na trening pierwszy. Mówię: tak. Nie no, idę. Miałem nie iść, bo mówię, kurde, po tym locie, te 11 godzin, przesiadka… Mówię tak, może nie pójdę, żeby się nic głupiego nie stało, bo to, wiesz, przykurczony cały po tym locie. Ale mówię tak, dobra, idę, parter jest. Zacznę od parteru i wezmę najmocniejszego tam, wiesz, w hierarchii się tam bije wysoko. Mówię, jak zrobię dobry trening pierwszy, to będą potem chcieli ze mną robić.

– I poszedłem na ten parter, ale taki byłem, ku*wa, dojechany, człowieku. Spałem ze cztery godziny po tym całym locie. Zrobiłem ten trening i mówię… Jeszcze taki był mocny ten trening. Tam naprawdę mocno robią.

– Robią bardzo dużo zadaniówek. Już nie pamiętam, czy to było siedem, sześć? Ale było tak, że w małych rękawicach robisz normalnie z uderzaniem i robisz kulankę. Jeden zaczyna z dołu, drugi z góry. Zadaniem tego z dołu jest sweepnąć, poddać, wstać, a z góry – kontrolować, poddać. Jak zmienicie pozycję, to jest akcja dalej, nie ma mulenia.

– I masz takie szóstki dwie. Potem masz dwie minuty jeden napierdziela w tarczę taką ruchomą, gdzie masz łokcie i GNP. Zmiana i drugi dwie minuty. Odkładasz i od razu masz sześć minut sparingu parterowego. Takie dziesiątki.

– A ja przyszedłem i tak… Zacząłem chyba z tym Austinem (Vanderfordem). Ten chłopak Page Van Zant. I robiłem z nim w parze akurat tą trzecią rundę. Wiesz, patrzę, on pierwszy uderza te dwie minuty, bo chciał pierwszy. I tak se puka, puka. Mówię, dobra, to ja drugie dwie minuty i napie*dalam w tą tarczę. Tłukę tak, że koniec! I mówię, że dobra, teraz pewnie będzie przerwa i potem jakaś runda. A trener: dobra, odkładamy i runda! A ja tłukłem dwie minuty! On pierwszy zrobił, bo już wiedział, o co chodzi. On zrobił pierwszy dwie minuty, bił tam trochę lżej, ja napie*dalałem, a teraz to sześć minut. Mówię, o ku*wa! I zrobiliśmy mocno tą rundę. Powiem ci, że takie te rundy były i to było mocne. Męczące.

Bartosiński stwierdził, że potrzebował dwóch treningów, aby wyrobić sobie szacunek na sali. Wszystko dzięki sparingowo zapaśniczo-parterowemu z uznawanym za jednego z najlepszych średnich na świecie Johnnym Eblenem. Jak do tego doszło?

– Pierwszy (trening) był z Parrumpą, a drugi był weryfikacją, bo był trening zapaśniczy z Mocco – powiedział. – Trener Steve Mocco. Za*ebiste treningi prowadził. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Taki w ogóle miły gość. A jak jeszcze zobaczył, że kumasz… Moje zapasy są… Powiem tak: poprawne. Kumam, na czym polegają dobre zejścia zapaśnicze i jestem w tym „miękki”, bo trochę robiłem tych zapasów. A niektórzy ememowcy przyjeżdżają, to, wiesz, głowa tak, głowa tak. Nie mówię, że to nie działa, ale jest to średnio poprawne zapaśniczo.

– I jak on zobaczył, że zrobiłem rundę z Eblenem… Tak, Johnny Eblen, mistrz 84 Bellatora, który jest zapaśnikiem… I było tak, że zrobiłem pierwszą rundą tam z kimś i mówię, kurde, jakoś można byłoby się wbić do tych mocnych. Tylko, wiesz, ci mocni z tobą nie zrobią, jak cię nie znają.

– Patrzę, tam w rogu jest Masvidal, jest ten Eblen i jest ten taki… Kurczę, rudy taki, śmieję się, że wygląda jak mój trener. W 77 (84 kg)… 6-0 albo 7-0, ma z ATT. Bo Nickal! Śmieję się, że wygląda jak mój trener.

– Siedzi ten Masvidal i mówię, dobra, ch*j, idę do tego Masvidala. I pytam, czy zrobi, a on mówi, że nie, że już zrobił dwie i jest tam na roztrenowaniu. Bo tam robiliśmy po siedem rund, on zrobił sobie dwie. Tylko, wiesz, ta runda zapaśnicza 6-minutowa z grapplingiem to jest, ku*wa, jazda. No i on mówi, że nie robi, ale robił z Eblenem, to mogę zrobić z Eblenem.

– No i ten Eblen tak na mnie patrzy… No dobra, że zrobi ze mną. No i zrobiłem z nim rundę. Akurat trener stał, Masvidal siedział i jeszcze nas podkręcał. Żeśmy zrobili taką naprawdę dobrą rundę. Zbudowała mnie ona od razu. A wiedziałem, że muszę dać dobrą, bo trener Mocco stał, Masvidal siedział obok. I jeszcze siedział Vettori. Bo Vettori miał bark i nie robił. Patrzył, jak robimy.

– No i po treningu wszyscy mnie zaobserwowali na Instagramie, łącznie z Masvidalem. To była grapplingowa (runda), z parterem, tak że miałem co pokazać, bo tak zapaśniczo czysto, to (Eblen) był mocny.

29-letni Adrian Bartosiński legitymuje się nieskazitelnym bilansem 16-0. Ma na koncie dwie obrony pasa mistrzowskiego wagi półśredniej KSW. Nie ukrywa, że jego aspiracje sięgają jednak znacznie wyżej, za Wielką Wodę.

Cała rozmowa jest dostępna tutaj.

Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button