Sean Strickland lepszy od Nassourdine’a Imavova! Francuz nie znalazł sposobu na ciosy proste Amerykanina!
W pojedynku wieńczącym galę UFC Fight Night w Las Vegas
Opłaciło się wzięcie walki w zastępstwie! Sean Strickland (26-5) pokonał Nassourdine’a Imavova (12-4) w pojedynku, który uświetnił galę UFC Fight Night w Las Vegas.
Od początku walki Imavov polował na bezpośredni lewy sierpowy, podobny do tego, jaki Pereira w zeszłym roku znokautował Amerykanina. Strickland wywierał presję, starajac się atakować prostymi. Chętnie rozpuszczał też prawą rękę. Imavov trafił w końcu lewym sierpem, a potem mocnym overhandem, wyraźnie wstrząsając przeciwnikiem. Strickland szybko jednak doszedł do siebie i zażegnał niebezpieczeństwo.
Amerykanin był znacznie agresywniejszy niż w swojej poprzedniej walce. Atakował kombinacjami, rozpuszczał prawicę, uderzał z morderczymi intencjami. Soczystym kontrującym sierpem wyraźnie w pewnym momencie naruszył Imavova, ruszając do ostrych ataków. Francuz salwował się ucieczką – udaną.
W szermierce stójkowej to jednak nadal metodycznie nacierający Strickland rozdawał karty. Iamavov zaczął poszukiwać potężnych obszernych cepów prawą ręką – mocno sygnalizowanych. Amerykanin kąsał go prostymi i krótkimi kombinacjami.
Od początku drugiej rundy Tarzan wywierał presję. W swoim charakterystycznym stylu, z wyprostowaną sylwetką, kąsał rywala prostymi, między które wplatał też frontale na korpus. Walka na moment trafiła w klincz.
Po rozerwaniu obaj kontynuowali wymienianie się ciosami na środku oktagonu. Imavov trafił kilkoma dobrymi uderzeniami. Strickland nadal jednak dobrze pracował prostymi, tu i ówdzie dosięgając też rozpuszczającego cepy rywala kontrami. Amerykanin zaliczył obalenie, ale Imavov szybko wrócił na nogi.
W końcówce drugiej rundy Francuz zaczął w końcu dosięgać Amerykanina dobrymi kontrami, traktując go też łokciami na rozerwanie klinczu.
Trzecią rundę Strickland rozpoczął lepiej, lokując kilka ładnych ciosów na głowie Imavova. Francuz był zmuszony do oddania pola. Amerykanin nieustannie wywierał metodyczną presję. Bardzo dobrze pracował lewym prostym, który raz za razem lądował na szczęce Imavova. Ten polował na ostre kontry, ale miał problemy z celownikiem. Spróbował obalenia, ale Strickland z dziecinną łatwościa się wybronił.
Obaj traktowali się frontalami na korpus. Pod kątem pięściarskim to jednak Sean był wyraźnie skuteczniejszy – trafiała lewym, okolicznościowo dokładał prawy, czasami trafiał w kontrach.
Także w czwartą rundę Strickland wszedł lepiej, traktując Imavova dobrymi ciosami na głowę i korpus. Dagestański Francuz był jednak cały czas groźny. Starał się złapać swój rytm walki, rozluźnić. Strickland utrudniał mu jednak zadanie prostymi na głowę oraz frontalami na korpus.
Coraz więcej uderzeń dochodziło głowy Imavova. Prosty, kros, prosty, kros! Francuz poszedł w desperackie obalenie, ale został powstrzymany i ustawiony na ogrodzeniu. Po rozerwaniu to nadal Tarzan dyktował warunki gry. Kąsał rywala soczystymi, precyzyjnymi prostymi, unikając jego cepów.
W rundzie piątej Strickland ochoczo szukał klinczu, starając się zwolnić akcję. Imavov polował natomiast na rozstrzygające uderzenia. Amerykanin raz za razem nurkował jednak pod jego ciosami, unieruchamiając go w klinczu. Tam Francuz nieźle pracował łokciami, ale nie był w stanie wstrząsnąć rywalem.
Imavov broni jednak do końca nie składał, harując jak zły, aby ustrzelić Stricklanda – bez powodzenia.
Werdykt był formalnością. Wszyscy sędziowie wskazali na Seana Stricklanda (2 x 49-46, 48-47), który powrócił tym samym na drogę zwycięstw po dwóch porażkach.