Ryan Bader: „Evans był już mistrzem, teraz czas na mnie”
Niedoszły pretendent do pasa mistrzowskiego stara się by znów o nim nie zapomniano.
Ryan Bader (19-4, 12-4 UFC) ilekroć spogląda na plakat zbliżającego się UFC 192, musi czuć ukłucie lekkiej irytacji. Blada twarz Alexandra Gustafssona (16-3, 8-3 UFC) spoglądającego z niego musi mu nieustannie przypominać, jak słaba jest jego pozycja w oczach Dany White’a i spółki. Bo jak inaczej można uzasadnić wybór do walki mistrzowskiej Szweda, będącego świeżo po ciężkim nokaucie z rąk Anthony Johnsona (20-5, 11-5 UFC), kiedy on sam może pochwalić się imponującą serią czterech zwycięstw z rzędu? W wywiadzie dla mmajunkie Darth próbował przekonywać wszystkich, a może głównie siebie, że już o tym nie myśli.
Całą tą sytuację z Cormierem mam już za sobą. Skupiam się na Rashadzie. Jeśli nie pokonam Evansa, to wszystko to nie będzie miało znaczenia. Jestem głodny. Nigdy nie zaznałem smaku titleshota. Evans był już mistrzem. Ja nie. Nie osiągnąłem jeszcze swojego celu. Chcę wyjść do walki i udowodnić fanom, mediom i każdemu innemu, że to ja powinienem być następny w kolejce do pasa.
Być może cierpliwość Badera zostanie wystawiona na kolejną próbę. Niedawno odbyła się rozprawa Jona Jonesa, który ostatecznie uniknął więzienia i wygląda na to, że może szybko wrócić i upomnieć się o to co jego. A wtedy Baderowi i 10 zwycięstw z rzędu nie pomoże. Usłyszy to co Stipe Miocic – „Jesteś za mało popularny, by walczyć o pas.”