Ross Pearson: „W tym momencie Will Brooks jest zerem”
Ross Pearson opowiada o pojedynku z byłym mistrzem Bellatora Willem Brooksem, z którym skrzyżuje rękawice na gali TUF 23 Finale.
Zaprawiony w bojach Ross Pearson powalczy na gali TUF 23 Finale o wygranie drugiej walki z rzędu – sztukę, która pod banderą UFC udała mu się ostatni raz ponad trzy lata temu. Rywalem 31-letniego zawodnika będzie były mistrz kategorii lekkiej Bellatora Will Brooks, który zastąpił kontuzjowanego Jamesa Krause.
Szczerze mówiąc, nie widziałem wielu jego walk. Widziałem te walki z Michaelem Chandlerem, ale to wszystko.
– powiedział w rozmowie z FloCombat.com Pearson.
Wiem, że jest atletyczny, silny, sprawny, eksplozywny i dość wszechstronny, ale sądzę, że mu się wszystko układało, bo rywalizował przeciwko gościom z niższego szczebla.
W następny czwartek okaże się, czy potrafi to robić w UFC. Z nikim nie odpuszczam, z nikim się nie poddaję i możecie być pewni, że wyjdę tam, aby się bić. Lepiej, żeby zdawał sobie sprawę, że nie ma we mnie gotowości do poddania, nie da się mnie złamać. Jeśli trafi mnie dobrym ciosem, ale mnie nie uśpi, od razu rzucę się na niego i zasypię go pięcioma albo dziesięcioma własnymi, zanim zdoła odpowiedzieć. Szybko zda sobie sprawę, że to inny poziom rywalizacji.
The Real Deal jest zdecydowanym bukmacherskim underdogiem – największym w całej rozpisce – i niewielu daje mu szanse na wyjście z podniesioną ręką z walki przeciwko Brooksowi.
Brytyjczyk podchodzi jednak do tego z dystansem, przekonując, że cała presja spoczywa na Amerykaninie.
Will ma na sobie wszystkie oczekiwania, bo pytania wobec niego pozostają póki co bez odpowiedzi. W tym momencie jest zerem. Nic, co zrobił w przeszłości, nie ma znaczenia, bo nie był w UFC. UFC to główna scena. Ja sam wygrałem tytuły w innych organizacjach i nikt nigdy o nich nie mówił. Dlaczego tak się działo? Bo to nic wielkiego, niewiele znaczy.
Dopóki nie udowodnisz tego na największej scenie w UFC, nic to nie znaczy. Twoja historia jest niczym. Zaczynasz w UFC z rekordem 0-0 i to jest tak naprawdę początek twojej kariery.
Brooks zapowiedział, że skończy lub zdominuje Pearsona, który będzie tylko drobną przeszkodą na drodze do pasa mistrzowskiego. Przeplatający od ośmiu walk zwycięstwa z porażkami Brytyjczyk widzi to jednak zupełnie inaczej.
Nie mogę się doczekać, aby tam wyjść i sprzątnąć gościa. Naprawdę czuję, że wróciłem i czuję płonący we mnie ogień walki. Zbliżamy się do pojedynku i jestem podekscytowany perspektywą wyjścia tam i wykonania swojej roboty.