Roman Szymański: „UFC? Każdy chciałby tam wylądować”
Jeden z najlepiej zapowiadających się zawodników w polskim MMA, Roman Szymański, podsumował swoje zwycięstwo z Marianem Ziółkowskim na gali FEN 11: Warsaw Time.
Nowy, pierwszy mistrz kategorii lekkiej Fight Exclusive Night, Roman Szymański, gościł w programie Puncher, gdzie opowiedział o swoich najbliższych planach.
Dalej na pewno obrona tego pasa. Czy jedna, druga, to już się okaże, jaki włodarze federacji będą mieli na mnie plan.
Poznaniak w sobotę na gali FEN 11 w Warszawie wypunktował na pełnym dystansie Mariana Ziółkowskiego, zgarniając pas mistrzowski. Przez całą niemal walkę Szymański dużo pracował na nogach, będąc nieuchwytnym dla rywala. Świetnie radził też sobie w płaszczyźnie klinczerskiej i zapaśniczej, kilkukrotnie ciskając Ziółkowskim o deski.
Walka poszła dobrze. Przygotowywaliśmy się, mocno rozpracowaliśmy przeciwnika.
– stwierdził 22-letni zawodnik.
Chcieliśmy, żeby to dobrze, dynamicznie na nogach było utrzymane całe tempo pięciu rund. Gdyby nogi mi stanęły, to Marian by zaczął mnie trafiać, po prostu. Moje nogi tutaj były bardzo ważne, żeby cały czas być ruchomym.
Walczył lepiej, niż myślałem, też odrobił lekcje, też się przygotował. Generalnie nie zaskoczył mnie niczym nowym, wszystko, co zrobił, to myśleliśmy, że to będzie.
Nie wiadomo, z kim i kiedy reprezentant Linke Gold Team, dla którego było to ósme z rzędu zwycięstwo, stanie do pierwszej obrony złota.
Osobiście wolałbym klasowego rywala z zagranicy, bo tutaj w Polsce tą pierwszą dziesiątkę tak trochę przeszedłem, a te nazwiska, które są gdzieś tam przede mną, wiadomo, że nie są osiągalne. Są w innych organizacjach.
Szymański skromnie przyznaje, że nadal ma jeszcze wiele nauki przed sobą i jest dopiero na początku swojej drogi. Dokąd ona prowadzi? Nie ukrywa, że celem jest UFC.
Jak najbardziej. To są kolejne jakieś marzenia, każdy chyba w tej dyscyplinie chciałby tam wylądować.