Roberto Soldić wymiękł? „Swój charakter pokazał teraz na ONE FC” – Mamed Khalidov bez ceregieli o Robocopie!
Mamed Khalidov nie zapomina! Były mistrz KSW nie zostawił suchej nitki na Roberto Soldiciu za niedotrzymaną obietnicę drugiej walki.
Ależ powiało chłodem! Mamed Khalidov zdecydowanie sympatią do Roberto Soldicia nie pała, co do czego nie pozostawił najmniejszych wątpliwości w najnowszym odcinku magazynu Oktagon Live.
Kilka dni temu współdowodzący KSW Martin Lewandowski roztoczył nieoczekiwaną wizję dalszej sportowej kariery Czeczena. Zamarzyło mu się mianowicie zorganizowanie rewanżowego pojedynku pomiędzy Mamedem Khalidovem i Roberto Soldiciem.
Do pierwszej walki doszło przed rokiem. Kapitalnie usposobiony Chorwat zdemolował wówczas nadwiślańską legendę, fundując mu ciężki nokaut i setki złamań twarzoczaszki. Do rewanżu, jaki Roberto miał obiecać Mamedowi, nigdy nie doszło. Robocop opuścił bowiem Polskę, przechodząc pod sztandar azjatyckiego giganta z ONE Championship.
Lewandowski chciałby jednak doprowadzić do drugiego starcia. Na czym miałaby polegać współpraca ONE z KSW? Czy Chorwat zostałby wypożyczony nad Wisłę, czy może walka odbyłaby się na promowanej przez obie organizacje gali? Polski promotor jest otwarty.
Okazuje się jednak, że nieco inaczej do tematu podchodzi Mamed Khalidov. Zapytany bowiem we wspomnianym Oktagon Live, czy wybrałby się pod sztandar azjatyckiego potentata, aby tam dopaść Chorwata, wykluczył taki scenariusz.
– W ogóle nie konsultował tego ze mną Martin – powiedział Mamed. – To raz. Dwa – ja już nie będę za nim biegał, bo ludzie nie wiedzą, jak wyglądały rozmowy z tym człowiekiem, jeżeli chodzi o te dwie walki, na które byliśmy umówieni.
– Co chwilę słyszę, że nie mógł walczyć, bo kontrakt mu się kończył, bo odchodził i tak dalej. Niestety – ja nie oceniam ludzi, ale dla mnie ten człowiek nie dotrzymał słowa z tego względu, że raz: przez klatkę wyskoczył, do mnie przyszedł… Nie do menadżerów, nie do kogoś innego tylko do mnie i poprosił mnie o walkę. Nie musiał za mną biegać i prosić. Powiedziałem: ok, dwie walki. Przybiliśmy sobie rękę.
– Ok. Przygotowywałem się do walki. Tydzień przed walką… I to nie tłumaczy mnie, tylko gdybym wiedział, że on w ten sposób postąpi, to mając anginę i biorąc najmocniejszy antybiotyk, robiąc wagę, to bym do niego nie wyszedł, bo za duże ryzyko jest.
– Ale wziąłem to na swoje barki, wyszedłem i za to zapłaciłem, licząc na to, że słowo tego człowieka coś znaczy.
– Po walce spotkałem się z nim na kolejnej gali. Aslambek stał z tyłu. Powiedziałem: pamiętasz? „Tak, ja słowo dałem przecież”. „Pamiętasz o swoim słowie?”. „Tak, słowo dałem przecież”. Przybiliśmy jeszcze raz.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
– Później znowu jakieś rozmowy były między nim, Martinem, KSW, że zaraz, że coś tam. Powiedziałem, że w każdej chwili jestem gotowy już, gotowy na jesień. Gotowy walczyć z nim.
– Po czym napisałem do niego na Instagramie: co ty robisz? On mi odpisał, że jego menadżerowie rozmawiają. Ale jak przeskoczył przez klatkę, to nie z moim menadżerem rozmawiał, ale ze mną. Jak facet z facetem. I podał mi rękę – a nie mojemu menadżerowi. Ja więc za nim biegać nie będę.
Na tym jednak nie koniec, bo Czeczen najwyraźniej nie był pod wrażeniem debiutanckiego występu Robocopa w Azji. Kilka tygodni temu starcie Chorwata z Muradem Ramazanovem zakończyło się wynikiem no contest. Soldić zainkasował bowiem tak mocne kolano w krocze, że nie był w stanie kontynuować zawodów. Wygląda jednak na to, że Mamed ma tutaj pewne wątpliwości…
– On swój charakter pokazał teraz na ONE FC – powiedział. – Pokazał. Ja za nim więc biegać nie będę. Jeżeli przyjdzie do KSW, może dam mu walkę.
Khalidov podkreślił, że jeśli KSW jednak zdołałoby ściągnąć Soldicia z powrotem nad Wisłę, wtedy, owszem, wyjdzie do niego ponownie.
– Po walce ja za nim biegałem – powiedział. – Nie tyle biegałem, co chciałem, żeby dotrzymał słowa. Tyle. Jeżeli teraz taka opcja będzie, to oczywiście, że chcę tej wali. Tylko czy on się zgodzi? Nie wiem.
– Dla mnie było ważne, żeby dotrzymał tego, co powiedział, żeby wyszedł. Za dużo poświęciłem, żeby… Jak ich paluszek zaboli, na walkę nie wychodzą. Jak jest ryzyko, że gala się nie odbędzie… Już nie raz ryzykowałem, wychodziłem do tych walk i mi się udawało wychodzć z zawodnikami, którzy byli 10 kg ode mnie ciężsi. Irvin. Trzeba było wyjść, to wyszedłem. Ludzie nie pamiętają.
– Miałem kręgosłup rozwalony, dwa tygodnie przed galą miałem już kłaść się do operacji, ale „nie no, trzeba, bo coś tam, coś tam”. Zaryzykowałem, wygrałem, wypunktowałem i od razu położyłem się na stół. Te momenty nikogo nie obchodzą. Tych, którzy nas tam hejtują, po nas jadą.
– A później oni tego nie widzą, że my wychodzimy, ryzykujemy. Teraz też zaryzykowałem, wyszedłem z nim. Nie tłumaczę tego. Chodzi mi tylko o to, że trzeba było dotrzymać słowa i dać mi tę umówioną walkę, a nie w ten sposób postępować ze mną.
– Dlatego mówię, że jeżeli oni się dogadają? Proszę bardzo, gadajcie teraz wy, bo ja z nim gadać nie będę, bo zrozumiałem, że ten człowiek nie ma pojęcia, co to jest słowo dane. Ja z nim więc nie będę w ogóle rozmawiał. Jedynie porozmawiam z nim w klatce.
42-latek podkreślił, że przed sobotnim starciem z Mariuszem Pudzianowskim – rozprawił się z nim w niespełna dwie minuty – miał za sobą prawdopodobnie najlepszy obóz przygotowawczy w karierze.
– Marzyłbym o tym, żeby rok temu tak wejść do klatki – powiedział. – Ja bym marzył dzisiaj, żeby wejść do tej klatki jeszcze raz z Soldiciem w takiej formie.
Robocop nie zabierał póki co głosu na temat najnowszych rewelacji Martina Lewandowskiego. Wcześniej przyznał, że obiecał Czeczenowi drugą walkę, ale podkreślił, że nie było sensu czekać na jego powrót przez rok.
Cała rozmowa z Mamedem Khalidovem poniżej.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Jeśli Soldic coś obiecał, a później nie dotrzymał słowa, to jest to słabe, tak po ludzku.
Ale też, naiwnością Mameda jest liczyć, na to, że Soldic będzie całą swoją karierę ustawiał pod rewanż z nim, bo coś tam kiedyś do niego powiedział.
Tym bardziej, że spuścił mu lanie.
Ogólnie trochę nie rozumiem, takiego śmiertelnie poważnego podejścia w tym biznesie. Coś ktoś powie, raz, czy dwa w emocjach po walce, a później wiadomo, że dochodzą sprawy kontraktowe, prywatne, kontuzje, matchmakerzy, właściciele organizacji. I jest różnie.
Tak samo, trochę żenujące były żale Janka, do Prochazki, czy Jonesa, że mu obiecali.
Inna sprawa jak jest jakiś poważny 'beef’, albo ktoś konsekwentnie powtarza, że chcę walki z tym i z tym. A później kręci.