Robert Whittaker nie wróci w 2018 roku z powodu kontuzji w rewanżu z Yoelem Romero
Kontuzje nie opuszczają Roberta Whittakera – w wyniku tych odniesionych w rewanżowej konfrontacji z Yoelem Romero do oktagonu już w tym roku nie zawita.
Od czasu, gdy w lipcu 2017 roku Robert Whittaker w starciu z Yoelem Romero zdobył tymczasowy pas mistrzowski – kilka miesięcy później wobec abdykacji Georgesa Saint-Pierre’a będąc promowanym na niekwestionowanego mistrza – rozpoczęły się jego problemy zdrowotne.
Borykał się z uszkodzonym kolanem, a gdy w końcu je naprawił, dopadł go gronkowiec, siejąc spustoszenie w jego narządach wewnętrznych. W rezultacie zmuszony był wycofać się z pierwszej obrony pasa, w której w lutym miał skrzyżować pięści z Luke’iem Rockholdem.
Do akcji powrócił podczas czerwcowej gali UFC 225, ale pech chciał, że naprzeciwko niego ponownie stanął opromieniony wiktorią ze wspomnianym Luke’iem Rockholdem Żołnierz Boga. Nowozelandczyk po prawdziwym dreszczowcu wypunktował co prawda niejednogłośnie Kubańczyka, ale pogruchotał na jego głowie rękę.
Przez kilka tygodni wierzył jednak, że do akcji będzie w stanie powrócić jeszcze w tym roku – może nawet w listopadzie – podkreślając, że złamanie jest „czyste”, bez komplikacji, ale… Sprawa już nieaktualna.
Jak bowiem poinformował w programie Ariel Helwani’s MMA Show, poza złamaniem ręki doznał też uszkodzenia więzadeł w lewej ręce. W rezultacie w 2018 roku już go w akcji nie zobaczymy. 27-latek celuje w powrót do oktagonu w lutym przyszłego roku.
Obecnie natomiast skupia się na programie The Ultimate Fighter, który poprowadzi naprzeciwko Kelvina Gasteluma. I to właśnie Amerykanin będzie najprawdopodobniej – jeśli UFC nie zdecyduje się po raz kolejny na utworzenie tymczasowego pasa – jego najbliższym rywalem.
*****
Cygan nadal może, wizjoner Iaquinta i ostatni Mohikanie – czyli cztery wnioski po UFC Boise