UFC

Robert Whittaker podsumował zwycięstwo z Kelvinem Gastelumem, zareagował na przytyk ze strony Israela Adesanyi

Rozdający swego czasu karty w 185 funtach Robert Whittaker opowiedział o wiktorii z Kelvinem Gastelumem, nie pozostawiając wątpliwości w sprawie swoich dalszych planów.

W daniu głównym sobotniej gali UFC Fight Night w Las Vegas były mistrz kategorii średniej Robert Whittaker w świetnym stylu rozprawił się z Kelvinem Gastelumem, zwyciężając jednogłośną decyzją sędziowską.

Na przestrzeni pięciu rund Australijczyk pozostawał nieuchwytnym celem dla agresywnego Amerykanina, rozbijając go ciosami prostymi, kontrując sierpami, atakując kopnięciami na wszystkich poziomach. Popisał się też kilkoma świetnymi obaleniami.

– Jestem trochę obolały – powiedział zwycięzca z uśmiechem podczas konferencji prasowej po gali. – To była ciężka walka. Takiej się spodziewałem. Po pierwsze, zawsze miałem przeczucie, że kiedyś się zmierzymy. Po drugie, wiedziałem, że to będzie naprawdę ciężka walka.

– Wiem, że miał za sobą serię porażek, więc ludzie bardzo mocno mu umniejszali, bo gdy lądujesz na 8. miejscu w rankingu, wygląda to źle – szczególnie dla bukmacherów i reszty. Uważam, że ludzie mocno go nie doceniali, a wiedziałem, że to będzie ciężki pojedynek. I to było widać.

– Po każdym uderzeniu, jakim trafiłem, dawał dwa kroki do przodu. Twardy gość. Kopnąłem go w głowę w pierwszej rundzie, a on poszedł w czterech kolejnych na wojnę. Czapki z głów przed nim.

Australijczyk zaznaczył, że z uwagi na mały oktagon, w którym toczył się pojedynek, jednym z głównych założeń było podkręcenie aktywności. Whittaker miał rozpuszczać ręce i nogi bez względu na poziom agresji Gasteluma – razić go uderzeniami w dystansie, w półdystansie, na wstecznym. Zawsze być pierwszym, który rusza do ataku.

Zwyciężając w sobotę, Robert Whittaker odniósł już trzecie cenne zwycięstwo od czasu klęski z Israelem Adesanyą w 2019 roku. Wcześniej w pokonanym polu zostawiał Darrena Tilla oraz Jareda Cannoniera – a zatem dwóch zawodników, w starcia z którymi mierzył nigeryjski mistrz.

Australijczyk nie ma teraz wątpliwości, że w kolejnym starciu stanie ponownie naprzeciwko Israela Adesanyi.

– To zabawne, że po każdym zwycięstwie wszyscy nawołują o walkę o pas dla mnie – powiedział Whittaker. – Zawsze podchodziłem do tego na takiej zasadzie, że jeśli pokonam ich wszystkich, to przede mną w końcu będzie tylko szczyt. To prosta droga. Nie ma teraz dla mnie żadnej innej sensownej walki poza walką o pas. Jej chcę i ją dostanę.

– Teraz muszę wrócić do domu i zadbać o swoje urazy, bo to była ciężka walka. Granice w Nowej Zelandii są chyba teraz otwarte jak nigdy, więc myślę, że we wrześniu możemy wypełnić cały stadion i raz jeszcze rozgrzać na miejscu cały ten biznes MMA.

Zapytany o słowa rozpędzonego serią pięciu zwycięstw Marvina Vettoriego, który zasugerował, że powinno teraz dojść do ich walki w charakterze eliminatora, Australijczyk nie wyraził nią zainteresowania.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN

– Walczyłem ostatnio tylko w eliminatorach – zaznaczył. – Już podejmowałem ryzyko. Pokonałem wszystkich, którzy mieli dostać walką o pas, gdyby mnie pokonali. Tyle.

– Szczerze mówiąc, lubię Marvina. Jest w porządku. Wydaje mi się jednak, że powinien jeszcze stoczyć jakąś walkę. Nie bił się chyba z zawodnikami z Top 3 czy nawet Top 5, którzy rządzą w tej chwili. Groźnymi gośćmi. Może więc jeszcze poczekać. Może się bić ze zwycięzcą naszej walki (z Adesanyą).

Zaraz po zwycięstwie Roberta Whittakera Israel Adesanya krótko je podsumował.

– Dobra robota, mój synu – obwieścił.

Zapytany o ten właśnie wpis, Australijczyk podszedł do niego z rezerwą.

– Całe życie grałem w gry komputerowe, więc tego typu gadki nie są mi obce – powiedział. – I szczerze mówiąc, ma prawo to robić. Wygrał naszą walkę, więc mogłem się tego spodziewać. Taki po prostu jest.

Cały wywiad poniżej:

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

*****

Dyrygent oktagonu

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

  1. I to jest gość, mój ulubiony zawodnik.

    Chociaż prawdę mówiąc, jak nie mógł się pozbierać po tych bitwach z Romero – przeciągające się problemy zdrowotne, wypadanie z walk, później wrócił i zaliczył podwójne lądowanie na deskach z Adensanyą. To myślałem, że może to już być zawodnik po swoim 'prime’, młody, ale już bardzo wyniszczony tym sportem.

    A tu proszę, zebrał się do kupy i wygląda świetnie. Jak tak popatrzeć na jego rekord, to zaliczył jedną porażkę przez dobrych kilka lat, bijąc się głównie z samą topką. No i ten styl walki w stójce i bardzo dobre TDD.

Dodaj komentarz

Back to top button