Przed rewanżem z Michaelem Bispingiem Dan Henderson zapowiada powtórkę z UFC 100
Dan Henderson chce rozstrzygnąć rewanżowe starcie z Michaelem Bispingiem na gali UFC 204 w ten sam sposób, co pierwszą walkę na UFC 100.
W swojej karierze pokonywał takich gigantów jak Fedor Emelianenko, Mauricio Rua, Vitor Belfort czy Wanderlei Silva, ale 8 października na gali UFC 204 w Manchesterze stanie przed szansą zdobycia najcenniejszego trofeum – pasa mistrzowskiego UFC – i zakończenia kariery w glorii chwały. Warunek jest jeden – musi ponownie pokonać Michaela Bispinga.
Moim głównym sparingpartnerem pod tę walkę będzie Sam Alvey – ustawię go tylko w pozycji praworęcznego zamiast mańkuta.
– powiedział Amerykanin w rozmowie z FloCombat.com.
Sean Strickland będzie kolejnym, ma zasięg i dobrze się porusza, trochę podobnie do Bispinga, więc to będą moi dwaj sparingpartnerzy.
Dwa albo trzy dni w tygodniu na sali będzie też Sokoudjou, podczas gdy inni goście, których mamy na co dzień, też będą mi pomagać. Przyjedzie też na tydzień albo dwa Nick Catone, więc będę w najlepszej formie.
Szef UFC Dana White powątpiewa co prawda, by Henderson przeszedł na emeryturę, jeśli pokona Bispinga – oznaczałoby to konieczność zwakowania pasa – ale Amerykanin przekonuje, że 46-letni zawodnik przekonuje, że nie ma już odwrotu i bez względu na wynik starcia zawiesi rękawice na kołku.
Oczywiście ostatnią walkę miło byłoby stoczyć w Stanach Zjednoczonych, ale nie mogłem odrzucić szansy przejścia na emeryturę z pasem. Nie mogłem przejść obok tego. Miejsce nie ma dla mnie znaczenia. Oktagon wszędzie na świecie jest taki sam i będzie miło znokautować Bispinga ponownie w mojej ostatniej walce.
Henderson nigdy nie słynął z nadmiernej gadatliwości, przemawiając w klatce, najczęściej za pomocą petardy w swojej prawicy. Z 32 zwycięstw połowę odniósł przez nokaut.
Nie jestem kimś, kto wysyła jakieś ostrzeżenia rywalom przed walkami, ale gdybym miał wysłać jedno, to powiedziałbym, że powinien uważać, o co prosi, bo może to dostać – i wierzcie mi, dostanie to.
– powiedział Hendo, który rozpoczął przygodę z MMA w 1997 roku, a starcie z Hrabią będzie dla niego 47. w karierze.
Chcę podziękować wszystkim za wsparcie przez te lata. To będzie dobra zabawa dla wszystkich ludzi na hali i w domach. Dla was, którzy mnie dopingujecie i motywujecie, postaram się wyjść tam i zrobić to, co ostatnim razem.
Wszyscy musicie obejrzeć, jak kończy się tak historia, ale mam nadzieję, że skończy się podobnie jak na UFC 100 – nokautem.