Relacja z UFC Fight Night 40 – Omielańczuk vs Rosholt
W rozwinięciu relacja na żywo z gali UFC Fight Night 40, na której walczyć będzie Daniel Omielańczuk.
Poniżej wszystkie zestawienia, wyniki i podsumowania pojedynków.
Antonio Rodrigo Nogueira < Roy Nelson
Roy Nelson zrobił to ponownie! Amerykanin w spektakularnym stylu znokautował Antonio Rodrigo Nogueirę, wcześniej kilkukrotnie mocno go naruszając. Brazylijczyk nie był w stanie klinczować i obijać pod siatką rywala, wdając się w bardzo ryzykowne wymiany w dystansie kickbokserskim. Na uwagę zasługuje znacznie lepsza praca nóg Nelsona, niż to onegdaj bywało – Amerykanin umiejętnie uciekał spod siatki, bardzo dobrze przechodził do półdystansu, skąd raził nieporadnego Minotauro. Dodatkowo, Big Country zachował chłodną głowę do końca, nie podpalał się niepotrzebnie, mając zaufanie do swojej prawicy. Taktyka okazała się słuszna, a cierpliwość się opłaciła.
Amerykanin przerywa tym samym passę dwóch kolejnych porażek, a Nogueira pierwszy raz w karierze przegrywa w UFC dwie walki z rzędu. Czas Brazylijczyka na wielkiej scenie powoli acz nieubłaganie dobiega końca, natomiast Nelson zwycięstwem zapewnił sobie bardzo solidne odbicie od dna, na którym znajdował się przed pojedynkiem.
Roy Nelson potężnym prawym pozbawia przytomności Minotauro.
Tatsuya Kawajiri < Clay Guida
Clay Guida narzucił mordercze tempo, którego nie był w stanie wytrzymać 35-letni Tatsuya Kawajiri. Amerykanin częściej też trafiał w stójce, powalając nawet w pierwszej rundzie Japończyka na deski, ale nieustannie dążył do klinczu, gdzie wygrywał wyczerpującą walkę na chwyty – nawet pomimo tego, że Kawajiri raz po raz próbował łapać go w kimurę. Guida jednak nie miał problemów z uciekaniem z technik kończących stosowanych przez Japończyka. Ten natomiast w ostatniej rundzie był już cieniem samego siebie – w przeciwieństwie do naładowanego energią Guidy.
Nie uważam, by Kawajiri jakoś specjalnie rozczarował. Na tym etapie swojej kariery nie jest już w stanie mierzyć się z czołówką, a pogłębiające się problemy kondycyjne dobrze mu nie wróżą. Guida z kolei pozwolił sobie dołączyć do Omera i reszty stawki ścigającej Conora McGregora, rzucając Irlandczykowi wyzwanie.
John Howard < Ryan LaFlare
Zgodnie z przewidywaniami Ryan LaFlare okazał się znacznie wszechstronniejszym zawodnikiem niż John Howard, zwyciężając na kartach sędziowskich. LaFlare miał przewagę w każdej płaszczyźnie poza półdystansem, skąd kilkukrotnie mocno trafił go Howard, chwilami nawet naruszając Ryana. Ten jednak w chwilach zagrożenia odwoływał się do swoich zapasów, raz po raz kładąc na plecach przeciwnika. Warto odnotować aktywność LaFlare’a w parterze, który nieustannie dążył do poprawienia swojej pozycji, co przypłacał jednak wieloma przetoczeniami. Chwali mu się jednak, że z góry jest ciągle aktywny, sporadycznie tylko odwołując się do taktyki lay and pray. Tym starciem LaFlare potwierdził też, że szczęki z tytanu nie posiada, a maniera trzymania głowy wysoko w wymianach kickbokserskich może go drogo kosztować z co lepszymi uderzaczami.
Rok temu nikomu nieznany, dziś ma na koncie cztery kolejne wygrane i prawdopodobnie w kolejnej walce zmierzy się z kimś z czołowej piętnastki swojej kategorii. Ryan LaFlare kontynuuje swoją fantastyczną przygodę z UFC!
Ramsey Nijem > Beneil Dariush
Ramsey Nijem potwierdził, że hype na Beneila Dariusha, który w ocenie bukmacherów (ale nie mojej, o czym mogliście przeczytać w zapowiedzi gali) był wyraźnym faworytem tego starcia. Nijem przetrwał początkowe ataki Dariusha, by potem naruszyć go jednym z ciosów – niedoświadczony podopieczny Rafael Cordeiro dał po sobie poznać, że coś jest nie tak, czym sprowokował natarcie Nijema. Później Beneil popełnił kolejny błąd wynikający prawdopodobnie z upodobania do klinczu – w wymianie stójkowej próbował łapać klincz, zostając bez gardy, co wykorzystał Nijem, powalając Irańczyka na deski kombinacją bokserską. Ramsey nie odpuścił i od tego momentu rozpoczęła się rzeźnia w parterze przerwana tylko na chwilę próbą przechwycenia nogi przez Dariusha. Nijem jednak agresywnie dążył do skończenia, masakrując twarz rywala, czym zmusił w końcu sędziego do przerwania pojedynku.
Nijem w końcu zaczyna przypominać zawodnika, którym był w TUFie, notując drugie zwycięstwo z rzędu. Beneil Dariush z kolei nie zaprezentował się źle, ale brak stójkowego doświadczenia powoduje, że z dobrym strikerem dysponującym dobrymi defensywnymi zapasami na dzień dzisiejszy nie ma większych szans. Wszystko jednak przed nim.
Ramsey Nijem ciosami w parterze odprawia Beneila Dariusha.
Daniel Omielańczuk < Jared Rosholt
Daniel Omielańczuk niestety nie miał nic do powiedzenia w konfrontacji z zapasami Jareda Rosholta. Drobne przebłyski kickbokserskie w wykonaniu Polaka były szybko grzebane przez bardzo słabe defensywne zapasy – wizyty w AKA i Ankosie na niewiele się zdały. Omielańczuk stracił dużo sił na próbę gilotyny w pierwszej rundzie – zupełnie niepotrzebną i podobną do próby kimury z walki z Nandorem Guelmino. Mocno zawiodła też kondycja Polaka i schodzenie na siatkę raz po raz. Wciągnięcie do gardy Rosholta również było zupełnie niezrozumiałe w momencie, gdy Daniel trafił kilkoma ciosami – być może wynikało to z potwornego zmęczenia? Trudno doszukiwać się pozytywów w tym starciu, ale miejmy nadzieję, że Polak wróci silniejszy. Tego mu życzę!
Rosholt zrobił to, co powinien, choć również nie zachwycił. Kondycyjnie zaprezentował się znacznie gorzej niż w debiucie z Walterem Harrisem, a i w stójce przyjął kilka mocnych uderzeń. W parterze, tradycyjnie, zaprezentował kapitalną kontrolę przeplataną uderzeniami z góry. Nie widzę na to, by Amerykanin był w stanie mierzyć się z czołówką dywizji.
Thales Leites > Trevor Smith
Niedoszły rywal Mameda Khalidova, Thales Leites, błyskawicznie rozprawił się z Trevorem Smithem, częstując go błyskawicznie serią prawych sierpowych i dobijając w parterze. Tym samym świetny w parterze Brazylijczyk zanotował pierwszą wygraną w UFC przez nokaut, potwierdzając, że mocno poprawił umiejętności kickbokserskie, a wcześniejsze zwolnienie go z najlepszej organizacji po porażkach z Andersonem Silvą i Alessio Sakarą było pochopne. Czas na trudniejszych rywali dla Leitesa!
Thales Leites powala na deski Trevora Smitha i ubija go w parterze, notując trzecie kolejne zwycięstwo w UFC.
Jim Alers > Alan Omer
Jim Alers i Alan Omer dali bardzo dobrą walkę. W pierwszej rundzie Omer był odrobinę skuteczniejszy w stójce, udanie broniąc wszystkich prób obaleń Alersa. W drugiej odsłonie natomiast byliśmy świadkami szalonych wymian i zaskakujących zwrotów akcji – gdy wydawało się, że zyskujący coraz wyraźniejszą przewagę w płaszczyźnie kickbokserskiej Omer ma już Alersa na widelcu, zapomniał się w szalonej szarży, którą po ciężkiej prawicy rywala przypłacił wylądowaniem na deskach. W rezultacie Amerykanin odwrócił losy drugiej rundy, prawdopodobnie wygrywając ją na kartach sędziowskich. Najmniej wątpliwości co do punktowania wzbudziła runda trzecia, w której Alers w końcu udanie sprowadzał do parteru i obijał z góry swojego rywala.
Mimo porażki Omer zaprezentował się bardzo dobrze, demonstrując ciekawą stójką i dążenie do skończenia przeciwnika za wszelką cenę – co jednak przypłacił wspomnianym knockdownem w drugiej rundzie. Zapowiada nam się jednak ciekawy zawodnik!
Zwycięzca natomiast skorzystał z chwili chwały po walce, dołączając do szerokiej grupy zawodników chcących bić się z Conorem McGregorem, by skrócić sobie drogę do sławy.
Johnny Bedford = Rani Yahya
Johnny Bedford błyskawicznie zepchnął do defensywy Rani Yahyę, który od razu próbował obalać. W pierwszej poważnej akcji jednak obaj zawodnicy zderzyli się bardzo niefortunnie głowami, ale zdecydowanie mocniej uderzenie to odczuł Brazylijczyk, który padł na deski półprzytomny. Sędzia przerwał walkę, która ostatecznie zakończyła się brakiem rozstrzygnięcia – no contest. Wściekły Johnny Bedford nie mogąc pogodzić się z taką interpretacją, chciał w czasie wywiadu od razu wyrównać rachunki, co stanowi dobrą podstawę do błyskawicznego zestawienia obu zawodników w rewanżu – co też zapewne będzie miało miejsce, bo marketingowcy UFC takiej okazji nie przepuszczą.
Bojowo nastawiony Johnny Bedford chce się bić z Rani Yahyą chwilę po ogłoszeniu walki jako no contest.
GIFY – ZombieProphet
Szkoda Daniela, po prostu nie istnieje :( walka nudna jak 7 nieszczęść.
Niestety sprawdził się czarny scenariusz. Kondycja zawiodła najbardziej. Rosholt to nie będzie jednak na pewno ani w połowie drugim Velasquezem
Niespodzianki nie było. Obawiam się, że to może być przedostatnia walka Daniela w UFC. Nie miał nic do powiedzenia, zero zapasów, i ta kondycja… Od 2 rundy praktycznie przewracał się sam ze zmęczenia. Rosholt też słabo, ktoś lepszy od Polaka nie da mu większych szans.
Guida -McGregor to byłoby świetne zestawienie, prawdziwy test dla Conora. Jeśli Irlandczyk będzie w stanie poradzić sobie z zapasami Claya to odszczekuję i dołączam się do jego hype’u. Ale póki co stawiałbym na Amerykanina;) Mam nadzieję, że Joe Silva z Daną to zestawią, będzie ciekawie.
Wątpię, żeby do takiego starcia doszło. McGregor walczy z Millerem dopiero za kilka miesięcy, a nie sądzę, by aż tyle kazano czekać Guidzie. Dobrych zapaśników dla Irlandczyka jednak nie brakuje :)
Yahya vs. Bredford – trashtalk live po walce, to jest to! A nie jakieś lizanie się po jajach…
Alers vs. Omer – podobało mi się, chociaż Alers mocno przegiął z wyzywaniem Conora do pojedynku po takim wyrównanym starciu.
Leites vs. Smith – szybka destrukcja. Trevor prezentuje się bardzo słabo ostatnimi czasy i – prędzej lub później – czeka go zwolnienie.
Omielańczuk vs. Rosholt – chciałbym napisać coś pozytywnego odnośnie Polaka… Rosholt nie porwał, ale zawalczył prawidłowo i to wystarczyło, by ugrać wygraną nad Danielem.
Dariush vs. Nijem – Beneil już wczoraj na ważeniu wyglądał nienajlepiej i to przełożyło się na walkę.
LaFlare vs. Howard – przewaga warunków fizycznych zrobiła nieco swoje, chociaż Ryan zebrał kilka mocnych ciosów od przeciwnika. Nie ogarniam tego suplesa w pierwszej rundzie O_O
Guida vs. Kawajiri – początek był ok, potem było coraz gorzej…
Nogueira vs. Nelson – Nog wytrzymał kilka mocnych uderzeń, ale Roy ostatecznie zrobił swoje. Myślę, że czas na pożegnalną walkę Minotauro w Brazylii…
Gala nie była jakoś wielce udana i cieszy mnie, że była taka krótka
Tak pisząc pół serio, szkoda że walki Daniela nie sędziował ten sędzia z walki Tybury z Perakiem, lub Łukasz Bosacki. Wtedy Polak miałby więcej okazji w stójce.
Nelson, Guida i Leites zaprezentowali się najlepiej. Ciekawe kogo teraz dostanie grubasek? Gala ogólnie na plus choć poza nokautem Nijema i Nelsona fajerwerków nie było.
Maerkx, dobra uwaga z tym sedziowaniem :)