Przed rewanżem z Muhammedem Lawalem na gali Bellator 175 Quinton Rampage Jackson opowiada o niechęci do treningów, nudnych zapaśnikach i Conorze McGregorze.
Na przestrzeni swojej bogatej kariery, która rozpoczął jeszcze w 1999 roku, Quinton Jackson nie tylko nokautował ludzi, kpił z dziennikarzy, ale też chętnie narzekał – a szczególnie na treningi i zapaśniczych nudziarzy, z którym przychodziło mu się czasami mierzyć.
Wobec tego, że w najbliższy piątek stanie w walce wieczoru gali Bellator 175 naprzeciwko Muhammeda Lawala, zapaśnicze demony przeszłości wróciły.
Ludzie nie rozumieli mnie, próbowali mnie cenzorować albo wyjmowali moje wypowiedzi z kontekstu. Zawsze byłem szczery w tym, co mówiłem. Nienawidzę treningów – kocham walki.
– powiedział Jackson w rozmowie z Yahoo! Sports, nawiązując następnie do roli zapaśników w MMA.
Owszem, narzekam na to, ale nie ma to żadnego związku z tym, jakoby brakowało mi serca do walki. To wręcz pokazuje, jakie mam serca i jak mnie to dotyka emocjonalnie, bo uważam, że ci goście rozwalają nasz sport. Ten sport stał się tak popularny dzięki ekscytacji, jaką wzbudzali tacy ludzie jak Dan Henderson, Wanderlei Silva, Chuck Liddell, Vitor Belfort czy Tito Ortiz. Tito był zapaśnikiem, ale obalał cię i ubijał. Ci goście uczynili ten sport tak popularnym.
Ale z drugiej strony masz gości takich jak King Mo czy – z całym szacunkiem – Rashad Evans i DC (Daniel Cormier), którzy po prostu lubią przytulać ludzi na ziemi. Ludzie na to narzekają i nie chcę walczyć w ten sposób. Chcę dawać ekscytujące walki. Jeśli mamy prosić fanów o kupowanie biletów, przyjście na halę i oglądanie tego wszystkiego przez kilka godzin, to musimy nadać wartość wydawanym przez nich pieniądzom.
Rampage odniósł się też do największej gwiazdy dzisiejszego MMA, Conora McGregora, nie szczędząc mu komplementów, a zarazem przyjmując narracją zbliżoną do… Nate’a Diaza.
Ten gość na nikim nie leży.
– stwierdził Amerykanin, zwracając jednak uwagę, że biorąc pod uwagę medialność i styl walki, Irlandczyk nie był pierwszy.
To ja byłem pierwszym Conorem. Byłem Conorem McNiggerem.
Potrafi gadać i mówić, czego chce, mówić o pieniądzach, mówić, że jest tu dla pieniędzy – i nikt inny nie otworzy gęby, żeby powiedzieć coś negatywnego na ten temat.
Ja robiłem to samo, ale wszyscy próbowali mnie zamknąć. No i byli ludzie, którzy wyjmowali moje słowa z kontekstu, powtarzając: „O, jest w tym tylko dla pieniędzy, nie kocha już tego”. Wiecie co? Próbuję bawić ludzi. Tylko tego cały czas próbowałem. Zabawiam ludzi i zawsze będę starał się to robić.
*****