Rafael dos Anjos przerywa milczenie po porażce z Colbym Covingtonem
Były mistrz kategorii lekkiej Rafael dos Anjos zabrał głos na temat nieudanego występu podczas gali UFC 225 w Chicago, gdzie przegrał jednogłośną decyzją z Colbym Covingtonem.
W sobotę stanął przed wielką szansą zdobycia pasa mistrzowskiego w drugiej kategorii wagowej – czym dołączyłby do takich zawodników jak Randy Couture, BJ Penn, Conor McGregor i Georges Saint-Pierre – ale nie podołał amerykańskim zapasom i morderczej presji ze strony Colby’ego Covingtona, przegrywając w co-main evencie gali UFC 225 w Chicago.
Dwa dni po walce Rafael dos Anjos wydał oświadczenie w mediach społecznościowych, podsumowując swój występ i zdradzając kolejne plany.
https://www.instagram.com/p/Bj5cKV9gNNC/
Dziękuję wam wszystkim za wszystkie wiadomości i wsparcie. Nakręca mnie rywalizacja i nigdy nie wiem, jak poradzić sobie z porażką. Dałem z siebie wszystko w oktagonie. Miałem wsparcie najlepszych trenerów na świecie. Rezultat nie był dla mnie korzystny, ale nic mnie nie złamie. Uwielbiam wyzwania, a to po prostu kolejne na mojej drodze.
W 2014 roku po walce z Khabibem pracowałem bardzo ciężko i z Bożym błogosławieństwem 11 miesięcy później zostałem mistrzem kategorii lekkiej. Nie inaczej będzie i tym razem. Miałem szansę walczyć o tymczasowy pas mistrzowski już po trzech walkach w kategorii półśredniej. Moja droga w tej kategorii dopiero się zaczęła. Wiem, na co mnie stać. Wiem, co mogę osiągnąć. Nie przestanę dążyć za marzeniem z powodu pierwszego niepowodzenia w kategorii półśredniej. Teraz pora ocenić, co nie działało, poprawić to i powrócić na drogę na szczyt.
Bóg wie wszystko. Źli goście czasami wygrywają w prawdziwym życiu, ale na koniec to zawsze dobrzy zwyciężają. Możesz przegrać bitwę – ale nigdy wojny. Dzięki Bogu, mam najlepszą rodzinę i najlepszych przyjaciół. Wrócę niebawem silniejszy niż kiedykolwiek. Zobaczycie!
Nie wiadomo, kiedy sklasyfikowany obecnie na 1. miejscu – straci je zapewne po aktualizacji rankingów – 33-letni Brazylijczyk powróci do akcji. W czubie kategorii półśredniej na brak rywali narzekać jednak nie będzie.
*****
Nowozelandzki twardziel, Romero jak Zidane i amerykański konfident – pięć wniosków po UFC 225