Przekonany, że „pokonuje Oliveirę 9 na 10 razy”, Michael Chandler otwiera się na walki z Top 10
Michael Chandler podsumował przegrany pojedynek z Charlesem Oliveirą na UFC 309, wskazując też idealnych rywali na swoją kolejną walkę.
Podsumowując na kanale Ariela Helwaniego przegrany pojedynek z Charlesem Oliveirą na nowojorskiej gali UFC 309, Michael Chandler pokusił się o kilka osobliwych stwierdzeń.
Dla przykładu, Amerykanin kategorycznie zaprzeczył, jakoby uderzał w tył głowy Brazylijczyka. Podkreślił, że nie można atakować tylko wąskiego na 5 centymetrów pasa z tyłu głowy, biegnącego od jej dołu do czubka. Jak zapewnił, wbrew narracji komentatorów, jego uderzenia nie trafiały w tę część głowy.
Odnosząc się także do poprzedniej walki – porażki z Dustinem Poirierem – Michael Chandler stwierdził, że nie ma problemu z tym, aby wytykać mu pewne braki w bitewnej grze, ale nie podoba mu się, gdy określa się go mianem zawodnika walczącego nieczysto. Zwrócił uwagę, że ani w potyczce z Poirierem, ani z Oliveirą sędziowie nie zwracali mu uwagi na żadne faule – a, jak zaznaczył, byli to bardzo doświadczeni sędziowie.
Na tym jednak nie koniec, bo rozwodząc się chętnie o tym, jak fantastyczne i niezapomniane boje w oktagonie daje – pomimo porażek – Iron pozwolił sobie na zaskakującą obserwację dotyczącą pojedynku z Do Bronxem.
– Nie jestem zadowolony ze swojego występu – powiedział. – Dałbym sobie 2 na 10. Nie jestem w stanie wyrazić, jak fatalny to był występ albo jak fatalnie okoliczności wpłynęły na to w pierwszej rundzie w porównaniu do tego, jak wyobrażałem sobie tę walkę, jakie posiadam umiejętności.
– Wierzę, że pokonuję Charlesa Oliveirę dziewięć razy na dziesięć walk. Oczywiście przegrałem z nim dwa razy. Dwa razy na dwie walki. 100-procentowa skuteczność porażek, więc rozumiem, że zrobić wielkie oczy na te słowa, ale po prostu jestem bardzo niezadowolony ze swojego występu. Nie mogę się doczekać powrotu do zdrowia, aby dać fanom takie widowisko, na jakie zasługują. I moim trenerom także.
Bilans Amerykanina pod sztandarem UFC wynosi obecnie 2-4, ale nadal nie składa on broni w rajdzie o najwyższe laury, przekonany, że którego dnia „spotkamy się na szczycie”. Ne jego radarze jest teraz Conor McGregor, choć Amerykanin zaznaczył, że jest też otwarty na innych rywalu.
– Czy naprawdę jestem w położeniu, aby wybierać sobie przeciwnika? – powiedział, zapytany o idealne zestawienie, gdyby Irlandczyk jednak dostępny nie był. – Muszę tam wyjść i wygrać. Muszę wygrać. Nie mogę dać takiej walki, jaką teraz dałem. (…)
– Jest wielu gości, którzy teraz dużo gadają. Oczywiście mamy Maxa Hollowaya, który ma pas BMF i jest teraz w wadze lekkiej. Jorge Masvidal wymieniał moje nazwisko kilka razy. Ktokolwiek z Top 5, Top 10 wagi lekkiej. Jest wiele różnych dużych zestawień, dużych walk.
– Walką, która ma najwięcej sensu, jest oczywiście ta pomiędzy Chandlerem i McGregorem. Trzeba dokończyć TUF 31. Zobaczymy, jak to się zgra czasowo, zobaczymy, co sądzi UFC. Wiem, że nie chcą mnie trzymać długo poza oktagonem. Nie jest dla nich korzystne biznesowo, abym nie trenował, nie przygotowywał się do walki, żeby potem dać najwięcej rozrywki, najwięcej akcji, najwięcej przemocy ze wszystkich zawodników w UFC. Biznesowo opłaca im się, gdy walczę i jestem aktywny. Porozmawiamy i zobaczymy, jak się zgramy czasowo.
Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100 ZŁ
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.