Polskie MMAUFCZapowiedzi gal UFC

Przed burzą – UFC FN 41, Munoz vs Mousasi

KARTA WSTĘPNA

155 lbs: Drew Dober vs Nick Hein

Drew Dober (14-5, 0-1 UFC) ma już za sobą debiut w największej organizacji MMA na świecie. Debiut, którego do udanych nie zaliczy – w starciu z Seanem Spencerem był całkowicie bezradny, raz po raz inkasując ciosy na głowę, nie będąc jednocześnie w stanie ani razu obalić rywala pomimo kilkunastu prób. Na jego usprawiedliwienie dodać trzeba, że po pierwsze – wziął tą walkę w zastępstwie, nie mając dużo czasu na przygotowania, po drugie – walczył w limicie 170 lbs, podczas gdy na co dzień rywalizuje w kategorii lekkiej. Jedynym pozytywem, jaki zademonstrował, były twarda szczęka i wola walki do końca starcia.

W konfrontacji z czołowym niemieckim lekkim, jeszcze niedawno półśrednim, Nickiem Heinem (10-1, 1NC, 0-0 UFC), będzie miał przed sobą trudną przeprawę. Dober bowiem jak na zawodnika wywodzącego się ze sportów uderzanych prezentuje przeciętną stójkę – składa co prawda niezłe kombinacje, dobrze kopie, ale pomijając nawet to, że został rozstrzelany przez większego Spencera ostatnio, to i w pojedynku poprzedzającym jego debiut w UFC jego defensywa była dziurawa jak szwajcarski ser – w pierwszej rundzie starcia z Tonym Simsem na deskach lądował dwa razy, przyjmując masę (so)czystych ciosów. W przeciwieństwie zatem do Dobera, którego styl bazowy przeciętnie sprawdza się pod MMA, Judo, z którego wywodzi się Hein, jest w jego przypadku doskonale widoczne w każdej niemal sekundzie walki – i sprawdza się wyśmienicie! Nikt, kto nie chce wylądować na plecach, nie powinien bawić się w klincz z Niemcem – zawsze znajdzie on sposób na to, by przenieść walkę do parteru, czy to jakimś rzutem, czy też haczeniem. Położenie jego samego na plecach graniczy z cudem – jak większość judoków, dysponuje doskonałym balansem, nie dając się wywrócić nawet w sytuacjach, gdy wydaje się, że nie ma prawa wybronić sprowadzenia.

Stójkowo przewaga powinna należeć do Amerykanina, bo pracujący jako policjant Niemiec nie jest najlepszym uderzaczem, ograniczając się niemal wyłącznie do uderzeń rękami, nie korzystając prawie w ogóle z dobrodziejstw kopnięć. Na swoje szczęście walczy z odwrotnej pozycji, więc w tym aspekcie będący również mańkutem Dober nie będzie miał przewagi. Myślę, że Hein będzie jednak w stanie przetrwać stójkową nawałnicę rywala – Amerykanin bowiem nie bije szczególnie mocno, a szczęka Niemca jest w stanie sporo przyjąć. Całkiem nieźle radzi sobie też, walcząc z kontry, co w konfrontacji z agresywnym Doberem może się przydać.

Amerykanin będzie musiał unikać klinczu za wszelką cenę, bo w tej płaszczyźnie Hein bryluje. Dodatkowo, zapasy Drobera stoją na niskim poziomie – zarówno te ofensywne (walka ze Spencerem), jak i te defensywne (walka z Simsem). Mimo wszystko jest to trudna walka do typowania, bo jeśli Amerykanin zrobi wszystko, by utrzymywać walkę w dystansie kickbokerskim i nie zbliżać się do Niemca na odległość intymną, jest w stanie wypunktować Niemca. Myślę jednak, że podopieczny Tima Leideckera będzie w stanie uporać się z debiutancką tremą i wykorzysta deficyty zapaśnicze rywala – a gdy znajdzie się na górze, nie wypuści go stamtąd. Skończenie Amerykanina przed czasem będzie jednak zadaniem bardzo trudnym.

Zwycięzca: Nick Hein przez decyzję

BUKMACHER MMA

Minimalnym faworytem pojedynku jest Hein – 1.80. Kurs na Drobera wynosi około 1.95. Uwzględniając kilka niewiadomych (debiut Niemca, powrót do kategorii lekkiej i walka na obczyźnie Amerykanina), wydaje mi się, że taki kursy nieźle odzwierciedlają szanse obu fighterów na wygraną – co jednak powoduje, że nie są specjalnie atrakcyjne.

Propozycja – no bet.

145 lbs: Iuri Alcantara vs Vaughan Lee

Przeplatający zwycięstwa z porażkami Vaughan Lee (14-9-1, 3-3 UFC) zaprezentował się zjawiskowo w ostatniej potyczce, absolutnie dominując w stójce Nama Phana. Jego tamtejszy występ odrobinę przypominał to, co ostatnio Renanowi Barao uczynił TJ Dillashaw z tą drobną różnicą, że przeciwnik nowego mistrza kategorii koguciej to poziom kilka klasy wyższy niż ostatni rywal Anglika. Czy Lee będzie w stanie powtórzyć swoją dyspozycję w konfrontacji z Iuri Alcantarą (29-5 1NC, 4-2 1NC UFC)?

31-letniego Brytyjczyka czeka bardzo trudne zadanie, bo Brazylijczyk to czołowy zawodnik dywizji, który niedawno znajdował się o krok od walki o pas, ale zmuszony był uznać zapaśniczą wyższość Urijaha Fabera, ostatecznie ulegając mu na punkty. Marajo prezentuje ultra-agresywny, widowiskowy styl walki w każdej płaszczyźnie. W stójce nieustannie idzie do przodu, zapominając się jednak często w szale bitewnym, co objawia się obszernymi sierpami i kiepską obroną przed uderzeniami. Nawet w rywalizacji z Wilsonem Reisem, który w 22 walkach w karierze jeszcze nie zanotował wygranej przez (T)KO, miał kłopoty w stójce i swoje na szczękę zainkasował. Alcantara jest nie mniej agresywny w parterze, nieustannie szukając możliwości do przejścia pozycji, wyprowadzenia uderzeń czy poddania przeciwnika. Innymi słowy, gdziekolwiek trafi walka, Brazylijczyk nieustannie szuka skończenia.

O ile w stójce dzięki warunkom fizycznym (7 centymetrów przewagi wzrostu i aż 12 centymetrów przewagi zasięgu) Alcantara nie powinien szczególnie – jeśli w ogóle – ustępować Anglikowi, tym bardziej, że również walczy z odwrotnej pozycji, tak w parterze jego przewaga powinna być przygniatająca. Lee to co najwyżej przeciętny grappler, który aż 6 z 9 porażek odniósł przez odklepanie. Jedno udane obalenie w wykonaniu Brazylijczyka może oznaczać koniec walki dla Lee. Gdy dodamy do tego ogromną przewagę siły, którą dysponować powinien Alcantara, to szanse Vaughana nie przedstawiają się najciekawiej.

Pomimo tego jednak nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. A przynajmniej – nie musi być. Lee będzie miał po swojej stronie kilka atutów – z całą pewnością będzie szybszym zawodnikiem, który dysponuje lepszą kondycją. Brazylijczyk jest ogromny jak na kategorię kogucią, za co płaci kiepskim cardio, prawdopodobnie z uwagi na zbijanie dużej ilości kilogramów. Jeśli Lee będzie w stanie przetrwać pierwszą rundę dzięki pracy na nogach i unikaniu ataków i prób obaleń w wykonaniu Alcantary, jego szanse na triumf powinny mocno wzrosnąć. Nie zapominajmy też, że walka odbędzie się w Europie, co może niekorzystnie wpłynąć na dyspozycję Brazylijczyka – długi lot, aklimatyzacja.

Czołowymi atrybutami Lee w tej potyczce będą szybkość i technika, które mogą okazać się kluczowe, ale… Gabaryty, agresja, wyższość parterowa i doświadczenie Brazylijczyka niwelują, przynajmniej na papierze, mocne strony Anglika, wobec czego nie mogę typować innego wyniku niż na zwycięstwa Alcantary – nie odbierając jednocześnie szans Vaughanowi. Nie mógłbym tego czynić, mając w pamięci Anglika, który w stójce prezentował się lepiej niż Raphael Assuncao, pozwalając sobie na taką zuchwałość jak atakowanie pięścią… kolana przeciwnika!

Zwycięzca: Iuri Alcantara przez poddanie

BUKMACHER MMA

Bukmacherzy bardzo wyraźnie faworyzują Alcantarę w tym pojedynku, wystawiając kurs okolicach 1.25 na jego zwycięstwo. Za każdą złotówkę postawioną na Lee możemy zarobić 4.00. Z tych dwóch propozycji bardziej podoba mi się ta ostatnia. Nie ulega wątpliwości, że faworytem tego boju jest Brazylijczyk, ale jeśli Anglik wyjdzie do niego z formą ze swojej ostatniej walki, dodatkowo przetrwa pierwszą rundę, to dzięki przewadze szybkości i kondycji w kolejnych dwóch może zacząć zyskiwać przewagę nad walczącym w Europie Brazylijczykiem. Jakieś drobne? Dlaczego nie!

Propozycja – Zwycięstwo Vaughana Lee (4.00)

145 lbs: Andy Ogle vs Maximo Blanco

Maximo Blanco (9-6-1 1NC, 1-3 UFC) to zawodnik, który miewa przebłyski znamionujące wielki talent, ale wyraźnie brakuje mu systematyczności – świetne akcje przeplata fatalnymi albo, częściej, faulami. Innymi słowy, wydaje się, że ma wszelkie właściwości fizyczne i atletyczne do tego, by wedrzeć się do czołowej piętnastki dywizji koguciej, ale nijak nie potrafi poskładać tego wszystkiego w całość.

W starciu z nie wyróżniającym się gabarytami nawet jak na kategorię piórkową Andym Oglem (9-4, 1-3 UFC) Blanco będzie miał wszelkie atuty fizyczne po swojej stronie. Anglik to swego rodzaju odwrotność Wenezuelczyka – brak mu jakiejkolwiek iskry Bożej, nie wyróżnia się w żadnej płaszczyźnie, ma kiepskie warunki fizyczne, nie drzemie w nim żaden większy potencjał. Ma za to coś innego – jest twardy jak skała, zdeterminowany i nieugięty. Deficyty fizyczne nadrabia atutami psychicznymi wspartymi twardą szczęką i niezłą kondycją, dzięki której nawet po przegraniu pierwszych dwóch rund (walki z Colem Millerem i Charlesem Oliveirą) nadal stanowi zagrożenie.

Jeśli jest jakaś płaszczyzna, która dawałaby najwięcej nadziei Anglikowi, to będzie nią kontrola z góry w parterze. Problem polega jednak na tym, że Blanco to z wykształcenia zapaśnik. Na domiar złego dla Ogle’a, będzie też dysponował przewagą siłową. Jeśli zatem Anglikowi nie uda się przenieść walki do parteru (w drugą stronę jest to znacznie bardziej możliwe), zmuszony będzie bić się w stójce, a tam przewagę powinien mieć znacznie kreatywniejszy, dysponujący bogatszym i cięższym arsenałem ofensywnym Wenezuelczyk.

Ogle to twardziel, który w zawodowej karierze przez (T)KO jeszcze nie przegrał, ale nie zapominajmy, że w TUFie jego szczękę zdążył skruszyć Al Iaquinta. Blanco ma wszelkie atrybuty fizyczne wsparte sporym talentem, aby wyczyn ten powtórzyć. Jeśli tylko po raz kolejny ten permanentny faworyt bukmacherów (takowym był we wszystkich czterech dotychczasowych walkach w UFC, z których jednak wygrał tylko jedną) nie wymyśli po raz kolejny czegoś głupiego w oktagonie, co przypłaci dyskwalifikacją bądź, w wersji light, odjęciem punktu, powinien uratować swoją posadę w organizacji, kończąc przed czasem Andy’ego Ogle’a. W końcu jeśli zwycięża, to przez (T)KO (7 z 9 wygranych)…

Zwycięzca: Maximo Blanco przez (T)KO

BUKMACHER MMA

Faworytem bukmacherów jest oczywiście Blanco (1.50), a underdogiem Ogle (2.70). Bezkompromisowy styl Wenezuelczyka jest sporą zagadką w tym boju, tym bardziej, że będzie walczył na wyjeździe. Czy zaprowadzi go do efektownego zwycięstwa, czy też dyskwalifikacji? Myślę, że takie rozłożenie kursów w miarę dobrze oddaje szanse obu zawodników, co nie zachęca do postawienia na któregokolwiek z nich.

Propozycja – no bet.

265 lbs: Ruslan Magomedov vs Viktor Pesta

Galę otworzy interesujący pojedynek w kategorii ciężkiej między dwoma debiutantami – dagestańskim Rosjaninem Ruslanem Magomedovem (11-1, 0-0 UFC) i Czechem Viktorem Pestą (9-0, 0-0 UFC).

Magomedov to obecnie jeden z najlepszych rosyjskich ciężkich, który po nieudanej przygodzie z Bellatorem spowodowanej problemami wizowymi zawitał w rezultacie do UFC. Trenujący w Albuquerque u Grega Jacksona Ruslan to bardzo dobrze technicznie poukładany kickbokser. Ostatnio pokonywał co prawda raczej obieżyświatów lub wypalone gwiazdy w osobach Tima Sylvii, Mikea’ Hayesa czy Ricco Rodrigueza, ale pomimo, że nie był w stanie ich skończyć przed czasem, wyraźnie zwyciężał na punkty.

Podopieczny Jacksona preferuje walkę z kontry, dysponując jednocześnie bardzo bogatym arsenałem ofensywnym w stójce. Nie znajdziemy w jego wykonaniu jakichś szalonych szarż z cepami tnącymi powietrze. Nie, Magomedov to wytrawny uderzacz, dobrze poukładany technicznie – atakuje precyzyjnymi, ciasnymi na ogół kombinacjami, które bardzo często kończy kopnięciem na głowę. W ogóle jego nogi stanowią o największym zagrożeniu dla rywala – Magomedov kapitalnie markuje kopnięcia na górę, rzuca je bez sygnalizacji, kopie frontkicki, middlekicki i lowkingi. A także obrotówki i latające kopnięcia! Może w starciu z Sylvią trochę kulała w pierwszych dwóch rundach jego praca nóg, bo dawał się niepotrzebnie spychać na siatkę, ale nie miał tego problemu w starciu z Hayesem, świetnie przepuszczając masę ciosów Amerykanina, by kontrować je własnymi kombinacjami.

Viktor Pesta natomiast to bardzo ciekawy zawodnik, który swego czasu założył kapitalnie pomyślaną stronę internetową. Obecnie trenuje w Allstars Training Center w Szwecji i dopiął swego, zdobywając upragniony kontrakt z UFC.

Stójkowo ten 23-letni Czech nie prezentuje się najlepiej. Jest agresywny, rzuca obszerne ciosy, robiąc wszystko, by przenieść walkę do klinczu i potem parteru. Mocno gubi się w defensywnie. Gdy jednak złapie swojego rywala i rzuci nim o matę, zaczyna się prawdziwa zabawa. Jedynym, czego potrzebuje Pesta, jest pozycja boczna z góry – błyskawicznie wówczas przechodzi do krucyfiksa, kompletnie unieruchamiając ręce swojego rywala i zasypując go gradem morderczych łokci/ciosów. Skończył w ten sposób aż czterech (!!!) rywali – Lukasa Tupę, Sasę Lazica, Zorana Krpana i Alexandra Uhlira, a niewiele brakowało, by ubił w ten sam sposób także Christiana Colombo. Krucyfiks to zdecydowanie jego firmowa technika, ale czy to, co udawało się w starciu z niewiele znaczącymi rywalami, uda mu się też w konfrontacji z Magomedovem?

gifmagomedov


Ruslan Magomedov trafia efektownym kopnięciem z wyskoku Mike’a Hayesa. Takich sztuczek Rosjanin ma w swoim arsenale wiele.

W stójce bezsprzecznie przewaga powinna należeć do znacznie lepiej poruszającego się i dysponującego o wiele bogatszym arsenałem Ruslana Magomedova. Na jego korzyść powinno działać też to, że Pesta to typ agresywnego zawodnika, który idąc do przodu, rzuca potężne sierpy, idealnie wpisujące się w kontrujący styl Rosjanina, który na to właśnie będzie czekał. Magomedov rewelacyjnie przepuszcza ciosy, odpowiadając szybkimi i precyzyjnymi kombinacjami, bardzo dobrze też walczy na wstecznym. Na domiar złego dla Pesty powalenie na matę trenującego z doskonałymi zapaśnikami Ruslana również będzie nie lada wyzwaniem, a nie ulega wątpliwości, że własnie w parterze młody Czech szukać musi swoich szans.

Na jego szczęście Magomedov raczej nie należy do zawodników, którzy dysponują ciężką artylerią – jego jest raczej bogata i zróżnicowana, przez co i zaskakująca, ale mocy czasami jej brakuje. Dysponuje za to twardą szczęką i kondycją prawdopodobnie lepszą od Pesty, co może mieć spore znaczenie, jeśli pojedynek wejdzie w trzecią rundę.

gifpesta
Viktor Pesta rozbija Alexandra Uhlira, zmuszając jego narożnik do poddania walki.

Dla obu będzie to debiut w UFC, więc czynnik stresu może odegrać tu sporą rolę. Tym niemniej przewaga doświadczenia Ruslana w połączeniu z jego wszechstronną stójką, dobrymi zapasami i gameplanem od Jacksona (ucieczki z krucyfiksa?) powinny zaprowadzić go do zwycięstwa. Postawię na to, że jednak dokona tego przed czasem, bo Pesta w swojej karierze bywał już naruszony ciosami przez dużo słabszych rywali niż Magomedov.

Zwycięzca: Ruslan Magomedov przez (T)KO

BUKMACHER MMA

Magomedov jest faworytem tego starcia – jego wygraną bukmacherzy wycenili na około 1.50. Zwycięstwo Pesty warte jest około 2.70. W moim odczuciu to dobre rozłożenie szans. Wiadomo, że każdy niemal tak, jak Pesta, rozpoczynał karierę od walk ze słabeuszami – samemu nim będąc – ale myślę, że kickbokserskie umiejętności Magomedova okażą się barierą nie do pokonania dla Czecha. 1.50 odrobinę kusi, ale póki co…

Propozycja – no bet.

Poprzednia strona 1 2 3 4Następna strona

Powiązane artykuły

Komentarze: 41

    1. a kiedy już tak było? zresztą to też nie było zaplanowane, ale akurat 31 miała być w Niemczech konkurencyjna gala krajowej federacji, więc UFC zorganizowało gale w tym właśnie terminie i krajowa federacja odwołała galę. u nas planowali zrobić to samo w październiku, ale im nie wyszło.

    1. Puczi, wydaje mi się, że kurs zawyżony, ale nie na tyle, by to postawić, chyba, że jakieś absolutne drobniaki. Villante zamiatał matę Maldonado, ale od drugiej rundy już nie miał po prostu powietrza. Myślę, że scenariusz może się powtórzyć i Stipe będzie z góry niemiłosiernie obijał Brazylijczyka, a i w ewentualnym klinczu z uwagi na przewagę siły nie będzie się tak pompował. Pamiętajmy, że Maldonado dobry jest tak naprawdę TYLKO w klinczu, mając rywala na siatce – gdy walka toczy się na środku, już tak nie błyszczy. Zasięg, poruszanie się i siła ciosu będą po stronie Amerykanina, więc…

      Z drugiej strony jeśli Brazylijczyk przetrwa pierwsze 2 rundy, to zdarzyć może się wszystko.

  1. Będzie cykl jak ubić.. z przeciwnikiem Jotki? Bo jeśli chodzi o walkę Pawlak-Sobota, to mam mieszane uczucia. Pawlak wydaje się utalentowanym zawodnikiem i jest jednak znaczne bardziej związany z polskim mma niż Sobota, ale ze względu że związał się z moim „ulubionym” menadzerem, to w tej walce mi wszystko jedno kto wygra.

    1. Będzie tym razem tylko rozszerzona zapowiedź. Z dwóch powodów – z uwagi na dwie gale UFC jednego dnia i inne teksty poza Przed burzą, które aktualnie piszę, czasu jak na lekarstwo. Po drugie – widziałem tylko ostatnie 3 walki Cedenblada, które potrwały mniej niż 10 minut łącznie z czego zdecydowana większość w parterze.

  2. Do stójki Niinimakiego dodałbym tylko, że mimo, że prezentuje ostatnimi laty parter, to bazę ma w uderzanych i wbrew preferowanemu stylowi tam też może całkiem ładnie obić Backstroma.

  3. Na mnie też wreszcie zrobił wrażenie Carmont i uważam go za lekkiego faworyta walki z Dollowayem. CB jednak mam wrażenie, że co by nie zrobił, nigdy nie zostanie należycie doceniony i zawsze będzie skreślany.

  4. Niby to 4.00 na Lee to świetny kurs, ale ja nie widzę w nim value. To prawda, że Anglik na tle Phana zaprezentował się imponująco, ale to tylko Phan. Acantara jest rywalem lepszym o conajmniej dwie klasy. Poza tym będzie miał chyba sporą przewagę siły i zasięgu. I to on będzie wybierał płaszczyznę, w której będą się bić. Myślę, że walka szybko trafi do parteru z inicjatywy Yuriego, a tam Brazylijczyk pokaże swój kunszt. Jakoś nie widzę sposobu, w jaki Vaughan miałby to wygrać.

  5. Wiesz, VaiCavalo, to nie jest bet życia, ale Lee do czasu oddania obalenia Raphaelowi Assuncao w drugiej rundzie bardzo dobrze sobie z nim radził, a Phana zlał w lepszym stylu niż Takeya Mizugaki, który teraz jest w absolutnym czubie dywizji. Jakieś drobne na pewno postawię, licząc na to, że Lee przetrwa pierwszą rundę (biorąc pod uwagę agresję Alcantary, jest to trudne zadanie, wiem), a od drugiej albo zacznie delikatnie przejmować ster walki w swoje ręce w stójce – dzięki lepszej kondycji i technice.

    1. Przemknął mi środkowy kciuk przez głowę, nie zaprzeczę. Ale też bardzo szybko uznałem, że jednak bardziej odpowiedni jest ten skierowany lekko do góry. Munoz ma 36 lat, walczy na obczyźnie itd., itp. :) Nie będzie drugim Lawalem.

  6. „W kolejnym boju, już po przejściu do kategorii średniej, Chwytacz Snów zmierzył się z Lyoto Machidą, ale pomimo kilku przebłysków nie był w stanie poradzić sobie ze stylem Smoka, zasłużenie przegrywając na kartach sędziowskich.”
    Mam inne zdanie na ten temat;)Wg statystyk w tym pojedynku Mousasi zadal znacznie wiecej znaczaących ciosow niz machida, ale jego leniwy styl walki powoduje, że ciężko to wyłapać.

    1. Ha! Kołatało mi się to po głowie, bo pamiętam, że wspominałeś też wtedy o tym :) Mimo wszystko, oglądając tą walkę, punktowałem na korzyść Brazylijczyka, bo znaczące ciosy chyba jednak należały do niego.

          1. Wiem, czytałem Twój tekst odnośnie tych statystyk, niemniej jednak, to nie było takie wyraźne zwycięstwo;)

Dodaj komentarz

Back to top button