Przed burzą – UFC Fight Night 30, Hallmann vs Iaquinta
Gala UFC Fight Night nie będzie lepsza niż UFC 166. Jednak za sprawą Piotra Hallmanna może dostarczyć Polakom dużo więcej emocji.
Walką wieczoru będzie starcie debiutującego w dywizji średniej Lyoto Machidy z Markiem Munozem. Nas jednak zdecydowanie najbardziej interesuje pojedynek Płetwala i od jego krótkiej analizy rozpocznijmy.
155 lbs: Piotr Hallmann vs Al Iaquinta
Wszystko o mocnych i słabych stronach Amerykanina napisałem w obszernej analizie Sierpem, którą przeczytać można tutaj. W tym miejscu zatem króciutko o szansach Piotra Hallmanna.
Uważam, że Al Iaquinta to groźniejszy przeciwnik niż Francisco Trinaldo, czyli dokładnie odwrotnie niż większość ekspertów większych i mniejszych na świecie, którzy wcześniej prognozowali wygraną Brazylijczyka, teraz natomiast niemal gremialnie stawiają na Polaka. Dla mnie jest to walka na zasadzie 50/50. Obaj zawodnicy mają wielkie serce do walki, obaj też mają dobrą kondycję. W stójce w płaszczyźnie bokserskiej przewagę będzie miał Amerykanin – co prawda nie radzi sobie z kopnięciami, ale… ileż tych kopnięć w wykonaniu Piotrka widzieliśmy w poprzednich walkach? Niewiele… Chyba, że niespodziewanie zacznie kopać, jak – nie przymierzając – Francisco Trinaldo.
Klincz i zapasy to klucz do sukcesu. Jeśli Hallmann nie będzie w stanie powalać Amerykanina, czeka go bardzo trudna przeprawa. W takim wypadku dobrze byłoby, gdyby chociaż był w stanie pomęczyć Iaquintę w klinczu, bo uważam, że dysponuje przewagą siłową nad Alem, którą można dobrze wykorzystać, gdy walka przeniesie się do zwarcia.
Idealnym scenariuszem byłby taki, w którym w początkowym okresie walki Piotr obaliłby Amerykanina, nawet gdyby nie wyrządził mu tam większej krzywdy. Myślę, że mocno zachwiałoby to pewność siebie i ofensywne poczynania w stójce Iaquinty. Z drugiej strony oczami wyobraźni widzę Amerykanina, który od początku chętnie uderza na korpus, polującego na wątrobę Polaka swoją firmową kombinacją bokserską lub kopnięciem…
Nie spodziewam się tu nokautu z żadnej ze stron. O poddanie Piotrowi też nie będzie łatwo, więc, trzymając kciuki…
Zwycięzca: Piotr Hallmann przez decyzję.
185 lbs: Lyoto Machida vs Mark Munoz
Debiutujący w dywizji średniej Lyoto Machida zmierzy się z Markiem Munozem, z którym swego czasu szlifował zapasy. Nie jest jednak wykluczone, że jeśli Smok zwycięży, a w grudniu jego przyjaciel Anderson Silva pokona Chrisa Weidmana, to Machida znów znajdzie się w kłopotliwej sytuacji. W takim scenariuszu tylko trylogia między oboma wspomnianymi zawodnikami jakoś ratowałaby Lyoto.
Wracając jednak do jego pojedynku z Markiem Munozem. Brazylijczyk ma absolutnie wszystko, by tą walkę wygrać. Munoz co prawda dobrze zaprezentował się w starciu z Timem Boetschem, ale gdzie Boetsch, a gdzie Machida… Odrobinę podobny do Hawajczyka stylistycznie Ryan Bader został z łatwością rozbity przez Smoka. Podobnego scenariusza spodziewam się tutaj, tym bardziej, że Brazylijczyk będzie miał aż pięć rund na to, by znokautować swojego rywala. Przypuszczam, że pierwsza, może pierwsze dwie rundy nie będą najciekawsze dla spragnionych krwi fanów, ale w trzeciej lub czwartej Munoz padnie. Jego jedyną szansą jest klincz i zapasy, ale najpierw trzeba złapać Lyoto lub zamknąć go pod siatką, a to może okazać się ponad siły Munoza, bowiem nikt w UFC nie kontroluje dystansu lepiej niż Brazylijczyk, wliczając w to Jona Jonesa.
Jeśli puścimy wodze fantazji, to możemy wyobrazić sobie, że podrażniony porażką z Philem Davisem (szczegółowa analiza tutaj) i zdający sobie sprawę, że w oczach sędziów z jego stylem czasami trudno jest zwyciężyć Lyoto Machida będzie agresywniejszy, ergo – nie będzie sobą – a to może się zemścić. Tym niemniej, wracajmy na ziemię…
Zwycięzca: Lyoto Machida przez TKO.
155 lbs: Ross Pearson vs Melvin Guillard
Starcie Rossa Pearsona z Melvinem Guillardem zapowiada się na ekscytującą wojnę w stójce. Obaj zawodnicy brylują w tej płaszczyźnie, więc miejmy nadzieję, że nie skończy się na grapplingu.
Uważam, że bardzo trudno wytypować w tym pojedynku faworyta. Melvin to dynamiczniejszy i mocniej bijący zawodnik, ale bardziej poukładany w płaszczyźnie bokserskiej jest Pearson. Na korzyść Guillarda działa to, że podobno odnalazł w końcu swoją przystań i na stałe zakotwiczył a American Top Team, gdzie przygotowywał się do walki z Anglikiem. Z drugiej strony, Melvin jest zawodnikiem szalenie nieprzewidywalnym – dobre występy przeplata fatalnymi. W ostatnim jednak starciu z Mac’kiem Danzigiem zaprezentował coś, z czego nigdy nie słynął – cierpliwość. O ile pierwotnie skłaniałem się minimalnie ku spokojniejszemu, ale i bardziej technicznemu Pearsonowi, tak teraz minimalnie faworyzuję Guillarda, wierząc, że walka z Danzigiem nie była przypadkiem. Eksplozywnością Melvin przypomina odrobinę Edsona Barbozę, z którym Pearson przegrał. Wszystko to powoduje, że ostatecznie postawię na…
Zwycięzca: Melvin Guillard przez TKO.
205 lbs: Jimi Manuwa vs Ryan Jimmo
Nie ukrywam, że jestem wielkim fanem tego, co w płaszczyźnie kickbokserskiej prezentuje Jimi Manuwa. Uderzenia pięściami, kopnięcia, kolana, ciosy na korpus, na głowę, potężna moc za tym wszystkim stojąca – ogląda się to pięknie. Niestety, towarzyszy też temu fatalna kondycja. W zasadzie nie „towarzyszy”, a jest rezultatem, bo gdy ktoś w każdy niemal cios wkłada pełną moc, zmęczenie dopada go znacznie szybciej. Warto mieć to na uwadze, gdy mówi się o tym czy o innym zawodniku, że ma słabą kondycję – często bowiem wynika to właśnie z rzucania potężnymi ciosami w każdej akcji.
Rywalem Manuwy będzie Ryan Jimmo – ni to karateka, ni to zapaśnik. Nie mam wątpliwości, że mający na koncie 9 zwycięstw na pełnym dystansie, z tego 2 po 5-rundowych bojach, Kanadyjczyk znacznie lepiej potrafi rozkładać swoje siły witalne podczas walk. Jeśli zatem przetrwa pierwszą rundę, w drugiej powinien mieć przewagę, a w trzeciej być może nawet skończy rywala, który jak dotychczas nigdy w swojej karierze nie wychodził do trzeciej rundy. Gdy przyjrzymy się jednak dotychczasowym rywalom Anglika w UFC, to okaże się, że walczył z lepszym zapaśnikiem niż Jimmo (Kyle Kingsbury), któremu oddał co prawda kilka obaleń, ale nie dał sobie w parterze zrobić większej krzywdy, oraz z lepszym strikerem niż Kanadyjczyk (Cyrille Diabate), z którym wygrywał wymiany stójkowe. Ryan musi przetrwać pierwszą rundę, potem w klinczu i może w parterze siłowo powinien zdominować Manuwę. Wydaje mi się jednak, że Anglik znajdzie drogę do szczęki Kanadyjczyk i dla Jimmo walka ta zakończy się tak, jak jego pierwsze starcie w karierze.
Zwycięzca: Jimi Manuwa przez TKO.
155 lbs: Norman Parke vs Jon Tuck
Zarówno Norman Parke, jak i jego rywal, Jon Tuck zdecydowanie najlepiej czują się w parterze, choć naprawdę trudno ocenić, kto będzie miał przewagę, jeśli walka faktycznie się tam przeniesie – a miejmy nadzieję, że tak się stanie! Uważam, że jest to bardziej wyrównane starcie, aniżeli wynikać mogłoby z kursów bukmacherskich.
W stójce minimalnie skłaniałbym się w stronę dysponującego lepszymi warunkami fizycznymi (dłuższy zasięg ramion o 7 centymetrów) Jona Tucka. Na pewno też bije on mocniej niż Parke. Ten ostatni z kolei będzie posiadał ogromną przewagę doświadczenia oraz niewykluczone, że od niego właśnie zależało będzie, czy ta walka trafi do parteru. Słaba kondycja Tucka dała o sobie znać w jego ostatnim boju z Chińczykiem Tiequanem Zhangiem i może to okazać się decydujący czynnik również i w tym boju. Gdy weźmiemy jeszcze pod uwagę, że Tuck nie walczył od roku, to…
Zwycięzca: Norman Parke przez decyzję.
185 lbs: Alessio Sakara vs Niko Musoke
Nie ulega wątpliwości, że Alessio Sakara po trzech kolejnych porażkach w UFC znajduje się pod ścianą. Przegrana będzie oznaczać zwolnienie z organizacji. Biorąc pod uwagę, że nie walczył prawie rok, ciekawie zapowiada się jego konfrontacja z zawodnikiem, który ledwie dwa tygodnie temu wziął walkę, zastępując Magnusa Cedenblada – czyli z Niko Mosuke.
Jako że Szwed walczył dotychczas w wadze półśredniej, Sakara będzie dysponował przewagą warunków fizycznych. Doświadczenie oraz ciężkie ręce także przemawiają za Włochem. Wielką bolączką Włocha pozostaje jednak krucha szczęka i w tym aspekcie upatruję największej szansy Musoke. Dodatkowo, Szwed trenuje na co dzień z Alexandrem Gustafssonem – wydaje się też być bardzo dynamicznym zawodnikiem, który w stójce dysponuje niezłym arsenałem uderzeń, a i jego gnp prezentuje się całkiem nieźle. Będący pod presją Sakara nie udźwignie jej, ponosząc niespodziewaną porażkę.
Zwycięzca: Nicholas Mosuke przez TKO.
125 lbs: John Lineker vs Phil Harris
John Lineker to jedyny w wadze muszej zawodnik, który może się równać z Johnem Dodsonem – lub nawet przewyższa! – pod względem siły ciosu. Ochoczo korzysta też z ciosów na korpus, co do pary z odporną szczęką czyni go szalenie groźnym stójkowiczem. Phil Harris, z którym się zmierzy w sobotę, wyraźnie odstaje od niego w płaszczyźnie kickbokserskiej, a i nie spodziewam się, by był w stanie sprowadzić Brazylijczyka do parteru, gdzie mógłby go poskręcać. Jeśli tylko po raz kolejny Lineker nie będzie miał problemów z wagą, to zwycięstwo nad Anglikiem może zaprowadzić go prosto do walki o pas lub, co bardziej prawdopodobne, do eliminatora.
Zwycięzca: John Lineker przez TKO.
185 lbs: Luke Barnatt vs Andrew Craig
Andrew Craig prawie ubił tytanoszczękiego Chrisa Lebena, a w starciu z Lukiem Barnattem będzie co prawda znacznie niższy, zasięg ramion obu zawodników będzie jednak praktycznie identyczny. Craig pokonywał znacznie lepszych rywali w swojej karierze. Nie jest absolutnie materiałem na top 10, ale pokonanie Barnatta nie powinno sprawić mu większych problemów.
Zwycięzca: Andrew Craig przez decyzję.
135 lbs: Jessica Andrade vs Rosi Sexton
Rosi Sexton to twarda zawodniczka, ale to samo można powiedzieć o Jessice Andrade. Nie mam zielonego pojęcia, kto zwycięży w tym pojedynku, a krótka i wybiórcza pamięć, jeśli chodzi o walki pań, kiepsko mi tu służy… Postawię na to, że będąca u schyłku kariery Sexton nie podoła młodej lwicy w postaci Jessiki Andrade.
Zwycięzca: Jessica Andrade przez decyzję.
145 lbs: Cole Miller vs Andy Ogle
Aż 25-centymetrowa przewaga zasięgu pozwoli Cole’owi Millerowi kontrolować poczynania kickbokserskie Andy Ogle’a, a zniechęcony tym Anglik w końcu przeniesie walkę do parteru, gdzie próbując uderzeń z góry, da się złapać w poddanie. Tym samym Miller uratuje swój kontrakt z UFC.
Zwycięzca: Cole Miller przez poddanie.
145 lbs: Jimy Hettes vs Robert Whiteford
Robert Whiteford wziął tą walkę ledwie tydzień temu, podobno ciężko idzie mu też ścinanie. Nie błyszczy w żadnej płaszczyźnie, a jego lekko barowa stójka woła momentami o pomstę do nieba. Nawet w stójce przewagę może mieć Jimy Hettes, choć niewątpliwie Amerykanin, który porażką z Marcusem Brimage doprowadził do przekłucia własnego balona, będzie chciał przenieść tą walkę do parteru – co uda mu się najpewniej z klinczu przy wykorzystaniu swojej bazy judo. W parterze będzie to już gra do jednej bramki.
Zwycięzca: Jimy Hettes przez TKO.
185 lbs: Michael Kuiper vs Bradley Scott
Może Michael Kuiper nie jest olbrzymem jak na wagę średnią, ale i tak powinien mieć przewagę warunków fizycznych nad walczącym dotychczas w dywizji półśredniej Bradley’em Scottem. Holender po raz pierwszy w karierze całkowicie poświęcił się treningom MMA, co dobrze mu wróży przed starciem z Anglikiem. Jego judo okaże się kluczem do sukcesu i tym razem nie da się złapać w żadne poddanie.
Zwycięzca: Michael Kuiper przez decyzję.
fot. ufc.com
sa dwa bledy:P zwyciezca w walce kupier scott
i doswiadczenie oraz ciezkie rece Wlocha powinna byc
Artykul bardzo dobry:P
Dzięki!
Al jak dla mnie to pewniak , przewaga w stójce zadecyduje o wygranej , 30-27 lub 29-28 dla Ala , inaczej nie będzie , Hallman to żaden dobry zawodnik
Naiver coś za mało optymistycznie piszesz o szansach Hallmanna;) To źle wróży, bo przy poprzednniej walce Piotrka i Omieliańczuka bardziej optymistycznie podchodziłeś do ich szans na wygrana;)
Chyba dlatego, że uważam Iaquintę za trudniejszego rywala niż Trinaldo. Amerykanina można obalić, ale przede wszystkim z klinczu i to raczej po jego własnym błędzie (tak było dotychczas), a jeśli nie będzie klinczu (do którego Amerykanin pewnie nie będzie dążył, chyba że się zapędzi z agresją), to Piotrka czeka ciężka przeprawa. Jestem sobie w stanie wyobrazić scenariusz, w którym Iaquinta obija Płetwala przez 3 rundy, jak i taki, w którym Polak szybko go obala i ubija/poddaje w parterze. Ogólnie każde rozstrzygnięcie – poza poddaniem w wykonaniu Iaquinty – wchodzi w grę. 50/50. No, dobra, 51/49 dla naszego! :)
Ale też chyba nie ma co tak demonizować jego stójki, bo nie wywodzi się ze stójkowych sztuk walk, a i też przeciwników wybitnych jak do tej pory nie miał. A Hallmann też potrafi się bić w stójce.