Przed burzą – UFC Fight Night 27 – Condit vs Kampmann
W ciągu najbliższych siedmiu dni czekają nas aż trzy gale spod szyldu UFC. Maraton rozpoczynamy od UFC Fight Night 27, które odbędzie się w nocy ze środy na czwartek.
Typerów wirtualnych zapraszam do Ligi Lowking – tutaj, a bukmacherskich – tutaj.
Poniżej krótka analiza każdego z pojedynków wraz z typowaniem.
170 lbs: Carlos Condit vs Martin Kampmann
Starcie Carlosa Condita z Martinem Kampmannem mocno wpłynie na drabinkę dywizji półśredniej. Zwycięzca automatycznie włączy się do walki o titleshota.
Trudno w tym pojedynku nie faworyzować Carlosa Condita. Posiada on lepsze umiejętności kickbokserskie, żelazną szczękę (nigdy nie został skończony przez nokaut) i kapitalną kondycję potwierdzoną 5-rundowymi bojami z Nickiem Diazem i Georgesem Saint-Pierre. Pokonywał też lepszych rywali, a w starciu z Johnym Hendrickesm – w porównaniu do tego, jak z brodatym Amerykaninem zaprezentował się Duńczyk – wypadło bardzo dobrze. Piętą achillesową Condita są jego defensywne zapasy, ale nie musi oznaczać to, że przeciętny zapaśnik, jakim jest Kampmann, będzie kładł go na plecy, kiedy będzie tego chciał. Najmocniejszą bronią Duńczyka jest prawdopodobnie jego gra parterowa. Ale znów – walka z pleców Condita stoi na naprawdę wysokim poziomie. Wszystko to powoduje, że Condit nie będzie wygodnym przeciwnikiem dla Kampmanna, trudno zresztą powiedzieć, dla kogo by takowym był. Martin jest twardy, owszem, ale dziurawa garda okaże się jego gwoździem do trumny.
Zwycięzca: Carlos Condit przez TKO
155 lbs: Donald Cerrone vs Rafael dos Anjos
Kolejny szalenie istotny pojedynek dla tabeli, tym razem – dywizji lekkiej, odbędzie się tuż przed walką wieczoru – naprzeciw siebie staną Donald Cerrone oraz Rafael dos Anjos. Wygrana Amerykanina nie da mu od razu szansy walki o pas, ale jeśli zwycięży Brazylijczyk, to kto wie, czy to nie on okaże się kolejnym pretendentem po pięciu wówczas kolejnych zwycięstwach.
W tym na papierze bardzo wyrównanym pojedynku trudno wskazać wyraźnego faworyta. Pomimo tego, że Brazylijczyk to coraz lepszy kickbokser, to w stójce upatrywałbym przewagi Kowboja, który będzie dysponował przewagą wzrostu i zasięgu, a dzięki dobrym kopnięciom powinien być w stanie skutecznie kontrolować dystans. Dos Anjos od dłuższego czasu szlifuje też swoje zapasy, które w starciu z Amerykaninem mogą dla niego oznaczać być albo nie być – celem Brazylijczyka będzie prawdopodobnie przeniesienie walki do parteru, gdzie powinien mieć przewagę – nawet pomimo tego, że Cerrone to również bardzo sprawny grappler.
Sporo zależy także od podejścia do walki Donalda Cerrone – z czym nie raz, nie dwa miewał w przeszłości problemy, a co doprowadziło go do podjęcia współpracy z psychologiem sportowym. Jeśli Amerykanin wyjdzie z zimną głową, po ciężkim i wyrównanym boju powinien być w stanie wypunktować dos Anjosa.
Zwycięzca: Donald Cerrone przez decyzję
170: Kevin Gastelum vs Brian Melancon
Zwycięzca ostatniego TUFa, Kevin Gastelum schodzi w końcu do wagi półśredniej, gdzie spotka się z Brianem Melanconem.
Gastelum to młody zawodnik, który może jeszcze w UFC sporo namieszać w przyszłości. Starcie z Melanconem będzie jednak trudną przeprawą dla Kevina – Brian ma większe doświadczenie w walce z dobrymi zawodnikami, a w swoim debiucie w UFC zdemolował Setha Baczynskiego. Niezwykle ciężkie ręce Melancona mogą okazać się problemem dla zawsze agresywnie idącego do przodu Gasteluma. W normalnych okolicznościach minimalnie skłaniałbym się ku Brianowi, ale wziął on tą walkę z miesięcznym wyprzedzeniem, zastępując kontuzjowanego Paulo Thiago. W przeszłości miewał już problemy ze zbijaniem wagi, więc tak naprawdę najlepiej byłoby wstrzymać się z prorokowaniem do ważenia… Mimo wszystko:
Zwycięzca: Kevin Gastelum przez decyzję
170 lbs: Court McGee vs Robert Whittaker
Rober Whittaker w ostatnim boju upokorzył Coltona Smitha, ale Court McGee to znacznie wyższa półka – jest większy, silniejszy, ma znacznie lepszy boks niż Smith (w starciu z Whittakerem będzie też posiadał aż 13 cm przewagi w zasięgu), szczękę z granitu, doskonałą kondycję i – w porównaniu do Roberta – ogromne doświadczenie. Takich barier młody i utalentowany Whittaker nie będzie w stanie przeskoczyć.
Zwycięzca: Court McGee przez TKO
135 lbs: Takeya Mizugaki vs Erik Perez
Namaszczany na wielką meksykańską gwiazdę Erik Perez nikogo godnego uwagi jeszcze nie pokonał. Z kolei Takeya Mizugaki mierzył się w swoich walkach z absolutną czołówką dywizji i mimo, że nie wychodził z tych bojów zwycięsko, nawiązywał równorzędną walkę. Pomimo tego, że ryzykownym jest stawianie na Japończyków w UFC, uważam, że przewaga Mizugakiego w kwestii doświadczenia i wychodzenia z opresji wszelakich będzie wystarczająca na zawodnika, który poza UFC może pochwalić się rekordem 10-4.
Zwycięzca: Takeya Mizugaki przez decyzję
185 lbs: Brad Tavares vs Bubba McDaniel
Utalentowany Brad Tavares, który w opinii niżej podpisanego może stać się czarnym koniem dywizji, nie powinien mieć większych problemów z odprawieniem rzemieślnika Bubby McDaniela – zawodnika, którego w TUFie zdusił półśredni Kevin Gastelum, a znokautował przereklamowany Uriah Hall.
Zwycięzca: Brad Tavares przez decyzję
185 lbs: Dylan Andrews vs Papy Abedi
Przygoda judoki Papy Abediego w UFC to jedno wielkie pasmo rozczarowań, w które wpisuje się nawet ostatnie zwycięstwo Szweda nad Besamem Yousefem. Nawet pomimo tego, że Dylan Andrews to nie jest zawodnik z najwyższej półki, to w nim upatrywałbym faworyta. Walka odbędzie się w kategorii średniej, więc być może kondycja Abediego będzie odrobinę lepsza niż ostatnim razem, ale na niewiele mu się to przyda i w końcu padnie.
Zwycięzca: Dylan Andrews przed TKO
170 lbs: Brandon Thatch vs Dustin Edwards
Brandon Thatch debiutuje w UFC z rekordem 9-1 i wszystkimi zwycięstwami w pierwszej rundzie. Dustin Edwards walczył z lepszymi rywalami, ale w starciu z eksplozywnym Thatchem będzie miał problemy – jeśli szybko nie przeniesie walki do parteru, gdzie jego szanse na zwycięstwo powinny nieco wzrosnąć, ta walka może się dla niego szybko zakończyć. Umiejętności stójkowe i przewaga fizyczna Thatcha okażą się decydujące, choć nie będzie to dla Brandona łatwa przeprawa.
Zwycięzca: Brandon Thatch przed decyzję
145 lbs: Hatsu Hioki vs Darren Elkins
Hatsu Hioki nie ma nic przeciwko walce z pleców, nie ma nic przeciwko walce z góry Darren Elkins, ale sędziowie takie walki zwykli postrzegać tylko w jeden sposób. Pozostaje kwestia tego, czy Hioki będzie w stanie poddać Elkinsa z pleców? A może uda mu się utrzymać walce w stójce, gdzie powinien mieć przewagę?
Zwycięzca: Darren Elkins przed decyzję
170 lbs: James Head vs Jason High
Obaj zawodnicy muszą zrobić wszystko, by wygrać, jeśli chcą zabawić w UFC na dłużej. James Head będzie dysponował przewagą warunków fizycznych, ale to Jason High jest zdecydowanie bardziej eksplozywny, co w ostatecznym rozrachunku zapewni mu zwycięstwo na kartach sędziowskich.
Zwycięzca: Jason High przez decyzję
170 lbs: Ben Alloway vs Zak Cummings
Ta walka to jak wróżenie z fusów… Debiutujący w UFC Zak Cummings nie pokazał nic w walce z Timem Kennedym i Ryanem Jimmo i chociaż ci dwaj to zdecydowanie wyższa półka niż Ben Alloway, to postawię na tego ostatniego – głównie dlatego, że w przegranym co prawda starciu z Ryanem LaFlare króciutkimi momentami prezentował się nieźle, a jego kondycja wydaje się nie być najgorsza.
Zwycięzca: Ben Alloway przez TKO
155 lbs: Roger Bowling vs Abel Trujillo
Abel Trujillo to dynamiczny zawodnik, który braki techniczne nadrabia atletyzmem. Bije mocno, ale jego obrona przed sprowadzeniami mocno kuleje. Zarówno on, jak i Roger Bowling to zawodnicy, którzy lubią ostre wymiany i często są bardzo agresywni w oktagonie. Nie zdziwi mnie żaden wynik, ale biorąc pod uwagę, że nawet w fatalnym starciu z Khabibem Nurmagomedovem Trujillo był w stanie trafić kilka mocnych ciosów, to wydaje mi się, że trafi i tutaj – a Bowling może tego nie przetrwać.
Zwycięzca: Abel Trujillo przez TKO
fot. ufc.com
Im bliżej gali tym bardziej mi się ona podoba. Przede wszystkim masa wyrównanych pojedynków, w których ciężko wskazać faworyta, i ciężko w ogóle przewidzieć przebieg walki, co pobudza ciekawość.
W Twoich analizach najbardziej mnie razi w oczy „Court McGee przez TKO”. Abstrahując od tego, że Robert Whittaker to lider mojej drużyny na UFC FN 27, jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, żeby McGee, który nie potrafił skończyć prezentującego fatalną formę Neera, zgasił ciosami młodego, dynamicznego Australijczyka. Już bardziej prawdopodobna wydaje mi się wygrana przez poddanie, ale i tak wątpię w zwycięstwo Amerykanina.
I chyba przeceniasz zapasy Elkinsa, albo nie doceniasz Hiokiego, jednak przyznaje, że różnie to się może potoczyć, znając poczynania Azjatów w oktagonie.
Widzę to tak – 3 runda, zmęczony ciągłą presją Courta i siłowaniem się w klinczu Whittaker słania się na nogach. McGee trafia mocnym ciosem, Whittaker pada na deski (powalił go niejaki Colton Smith, COLTON SMITH), gdzie zostaje dobity. I po sprawie ;P
Robert w walce z Coltonem walczył w nietypowy sposób i jego taktyka spełniła zamierzony efekt, najgroźniejsza broń Coltona (zapasy), została w 100% wykluczona, kosztem tego jednak była ryzykowna garda, która pozwalała Coltonowi trafiać boksersko. McGee już raczej takiego prezentu nie dostanie. To „powalenie” było efektem złapania Whittakera w chwili gdy biegł do tyłu i miał źle ustawione nogi. Nie było tam mowy o żadnym zamroczeniu.
Kondycja Whittakera została już nieco zweryfikowana w walce ze Scottem, która toczyła się w szybkim tempie i to Robert błyszczał w 3 rundzie, szarżując z odważnymi atakami. W walce ze Smithem również było widać kto lepiej wyglądał pod koniec walki. Nie wydaje mi się zatem, aby wypluwał płuca pod koniec 3 rundy w walce z Courtem.