Przed burzą – UFC 167, GSP vs Hendricks
KARTA WSTĘPNA
155 lbs: Donald Cerrone vs Evan Dunham
Cóż to za czasy nastały, że Donald Cerrone znajduje się na karcie wstępnej? Świadczy to o tym, jak silna jest rozpiska UFC 167 z jednej strony, oraz jaki regres nastąpił w karierze Kowboja z drugiej. Jego rywalem będzie Evan Dunham.
Trudno nie rzucić okiem na ostatnie boje obu panów, skoro obaj mierzyli się z Rafaelem dos Anjosem. Cerrone wyraźnie przegrał dwie pierwsze rundy, by w trzeciej uzyskać niewielką przewagę – ale wtedy było już za późno na to, by odwrócić losy pojedynku. Evan Dunham z kolei również stoczył 3-rundowy bój z Brazylijczykiem, ale znacznie bardziej wyrównany – ostatecznie w kontrowersyjnych okolicznościach przegrał walkę niejednogłośną decyzją sędziów punktowych. Należy, rzecz jasna, wziąć drobną poprawkę na to, że nieustannie rozwijający się RDA walczący z Cerrone był już prawdopodobnie odrobinę lepszą wersją niż ta, która weszła do oktagonu, by zmierzyć się z Dunhamem. Przed Donaldem stało zatem odrobinę trudniejsze zadanie… z którym jednak poradził sobie znacznie, znacznie gorzej.
Cerrone będzie miał przewagę wzrostu i zasięgu, na pewno lepiej też kopie. Obaj natomiast mają dziurawą gardę. Aby ocenić ten pojedynek, powinniśmy jednak przypomnieć sobie boje, jakie Kowboj toczył z Natem Diazem, Anthonym Pettisem i właśnie Rafaelem dos Anjosem. Co łączyło tą trójkę? Presja. Ciągły atak. Nie dawali Donaldowi chwili wytchnienia, ciągle spychając go do defensywy – a wtedy właśnie najczęściej gubi się Cerrone, gdy nie ma czasu na wyczucie dystansu, trafienie kilkoma ciosami. I ten element stanowi właśnie wielką szansę dla Evana Dunhama, który przecież też w każdej walce podąża jak czołg za swoim rywalem, nieustannie napierając. To wielki atut, który Dunham powinien wykorzystać.
Odrobinę niepokoić może fakt, że Evan rozkręca się wolno, na ogół przesypiając pierwsze rundy. Na jego szczęście jednak Cerrone również jest relatywnie bierny, dopóki się nie rozluźni, trafiając kilkoma uderzeniami. Nie ukrywam, że mam poważną zagwozdkę przy tej walce, bo przecież Kowboj do spółki z Gregiem Jacksonem doskonale zdają sobie sprawę z tego, co należy poprawić – czy dokonają korekt już teraz? Czy też – biorąc pod uwagę, że to ostatnia walka Donalda w dywizji lekkiej – odpuszczą, koncentrując się na późniejszym podboju kategorii piórkowej? Jak istotne okażą się kopnięcia Cerrone? Czy w oczach sędziów przyćmią nawałnicę relatywnie słabych ciosów Dunhama?
Zwycięzca: Evan Dunham przez decyzję.
185 lbs: Thales Leites vs Ed Herman
Po powrocie do UFC Thales Leites zademonstrował niezłą formę i mocno poprawioną stójkę w starciu z Tomem Watsonem. Ed Herman natomiast w prawdziwej wojnie na wyniszczenie pokonał niejednogłośną decyzją Trevora Smitha – zawodnika, delikatnie mówiąc, przeciętnego. Mający wyraźne problemy z układaniem taktyki na swoje walki Herman (vide jego starcie z Shieldsem), prawdopodobnie będzie dążył do szalonych wymian w półdystansie, raz po raz klinczując, co będzie wodą na młyn dla Brazylijczyka, który kładł będzie Amerykanina na plecach. Oczywiście, zawsze istnieje ryzyko, że któryś z cepów Hermana dotrze do szczęki Leitesa, ale za bardziej prawdopodobny uważam scenariusz, w którym Brazylijczyk poddaje Eda, który nie może pochwalić się dobrą obroną przed poddaniami. Pamiętajmy z drugiej strony, że Herman obalał Shieldsa, co okazało się jego gwoździem do trumny – nie spodziewam się, by nie spróbował tego samego choć raz z Leitesem. Z podobnym skutkiem.
Zwycięzca: Thales Leites przez poddanie.
170 lbs: Brian Ebersole vs Rick Story
Rick Story jest wyraźnym faworytem starcia z Brianem Ebersole. Nie jestem pewien, czy w pełni zasłużenie…
Ebersole to szalenie odporny i nieprzewidywalny weteran, który w parterze powinien mieć przewagę nad swoim rywalem. Przewaga siły będzie jednak zdecydowanie należeć do Story’ego – pamiętajmy, że jeszcze niedawno Brian planował zejście do dywizji lekkiej. Istotnym czynnikiem może okazać się fakt, że Ebersole nie walczył od kilkunastu miesięcy, ale też nie zapominajmy, że przegraną wówczas walkę z Jamesem Headem wziął z bardzo krótkim wyprzedzeniem czasowym, co może po części usprawiedliwiać przebieg tamtego starcia. Story bije mocno, nie ma tu wątpliwości, ale też Ebersole jeszcze nigdy w swojej przebogatej karierze nie został znokautowany, co doskonale świadczy o jego szczęce. Spodziewam się, że Story, rzucając obszernymi sierpami, zaganiał będzie Ebersole’a pod siatkę i tam męczył go wyniszczającym klinczem. Czy jednak nie straci na to zbyt dużo energii? Czy Brian nie zaskoczy jakąś szaloną techniką? Nie sądzę, żeby dał się bezczynnie obijać w klinczu – im dłużej trwać będzie walka, tym większe szanse na zwycięstwa Briana. Nie chcę przez to powiedzieć, że to on powinien być faworytem – uważam bowiem, że jednak przewaga, jaką wypracuje sobie w pierwszych dwóch rundach Story, pozwoli mu wygrać na kartach sędziowskich – ale absolutnie nie skreślam szans nieprzewidywalnego Ebersole’a. Jeśli tylko znajdzie się na górze w parterze – a defensywne zapasy Ricka do najlepszych nie należą – może sprawić nie lada niespodziankę.
Zwycięzca: Rick Story przez decyzję.
135 lbs: Erik Perez vs Edwin Figueroa
Erik Perez nie pokonywał dotychczas w swojej karierze zawodników z nazwiskami, które znaczyłyby wiele w MMA. Prawdopodobnie UFC zestawiło go z Edwinem Figueroą, by perspektywiczny marketingowo Meksykanin mógł podnieść się po niejednogłośnej porażce z Takeya Mizugakim.
Amerykanin zdaje się być słabszy w każdej płaszczyźnie aniżeli jego meksykański oponent. W stójce przyjmuje ciosy raz za razem, uderza obszerne sierpy, nie radzi sobie w parterze, daje się obalać. Dysponuje jednak dwoma potężnymi atutami. Po pierwsze jest szalenie odporny i wytrzymały – porażka z bodaj najciężej bijącym w dywizji koguciej Francisco Riverą ujmy mu nie przynosi (pamiętajmy, że nie zdołał znokautować go ciężkoręki Michael McDonald). Po drugie zaś – dysponuje bardzo dobrą kondycją. Wszystko to powoduje, że Amerykanin nieustannie napiera na swoich przeciwników, nie dając im chwili wytchnienia. Nie jest poukładany technicznie, zbiera przy tym masę ciosów na twarz – ale dalej spycha do defensywy swoich rywali.
Perez jest zdecydowanie bardziej techniczny w swoich poczynaniach i na pewno wszechstronniejszy – nie będę zdziwiony, jeśli przeplatał będzie akcje kickbokserskie akcjami zapaśniczymi. Generalnie, nie spodziewam się, by ta walka skończyła się przed czasem – celem Pereza powinno być doprowadzenie w dwóch pierwszych rundach do tego, by Edwin Figueroa do trzeciej, w której może mieć przewagę kondycyjną, wychodził mocno poobijany. Przypuszczam, że mu się to uda, choć jestem w tym przypuszczeniu znacznie ostrożniejszy niż bukmacherzy w swoich kursach.
Zwycięzca: Erik Perez przez decyzję.
170 lbs: Jason High vs Anthony Lapsley
Jason High powita w oktagonie UFC Anthony’ego Lapsley’a. Dwóch zapaśników – czy to oznacza, że czeka nas walka w stójce? Jest to bardzo możliwe, bo o ile na podstawie obejrzanych przeze mnie walk Lapsley’a mogę stwierdzić, że w aspekcie zapaśniczym jego bój z Highem może być wyrównany, to już w płaszczyźnie kickbokserskiej wyraźna przewaga powinna należeć do wszechstronniejszego i znacznie dynamiczniejszego Jasona.
Spodziewam się, że nie będzie to najbardziej efektowna walka gali, ale z dwóch mańkutów to Jason High jest znacznie sprawniejszym strikerem, który nie powinien dać się sprowadzić, samemu jednocześnie obalając naruszonego Lapsley’a, by ostatecznie poddać go w parterze. Jak wygrać może debiutant? Prawdopodobnie tylko po obaleniu i zdobyciu pleców Higha, na co się jednak raczej nie zanosi. Lapsley nie jest błyskotliwym zawodnikiem BJJ, nawet pomimo tego, że aż 15 razy odklepał swoich rywali. To solidny zapaśnik, który pokonywał tylko mało znaczące nazwiska. Motyle w brzuchu związane z debiutem również nie wpłyną nań pozytywnie.
Zwycięzca: Jason High przez poddanie.
135 lbs: Sergio Pettis vs Will Campuzano
Młodszy brat Anthony’ego, Sergio Pettis, w końcu – bo mowa o tym była już od dawna – zadebiutuje w UFC. W wieku zaledwie 20 lat, do tego z nieskazitelnym rekordem 9-0. Powiem szczerze, że po przypomnieniu sobie ostatnich walk młodszego Pettisa i obejrzeniu ostatnich potyczek Campuzano uważam, że ten ostatni miałby niezłe szanse na ubicie Pettisa. Miałby – gdyby wziął tą walkę kilka tygodni wcześniej a nie ledwie kilkanaście dni temu. To nie wróży mu nic dobrego, biorąc pod uwagę, że odniosłem wrażenie, iż tytanem kondycji nie jest.
Campuzano będzie miał przewagą warunków fizycznych, która jednak zapewne wobec jego preferencji w kierunku obszernych sierpów kosztem ciosów prostych zostanie zneutralizowana przez dysponującego znacznie bardziej techniczną stójką Pettisa. Ten ostatni – podobnie jak jego brat – nie może jednak pochwalić się najlepszymi defensywnymi zapasami. Pomimo tego – podobnie jak Anthony – dobrze walczy z pleców (dobre BJJ kluczem do pewności siebie w stójce!). Pomimo tego, że Campuzano jest strikerem, spodziewam się, że spróbuje przenieść walkę do parteru, jeśli tylko uzna, iż w kickbokserskich wymianach nie nadąża za piekielnie szybkim Pettisem.
Spodziewam się jednak, że przyjęcie tej walki tak późno w zastępstwie Vaughana Lee doprowadzi do następującego scenariusza: Will pójdzie ostro do przodu od początku, zdając sobie sprawę, że na wygranie będzie miał jedną, maksymalnie dwie rundy; ostatecznie mu się to nie uda, a próby skończenia rywala przypłaci utratą sił witalnych, co wykorzysta młodszy Pettis, poddając go w drugiej lub trzeciej odsłonie.
Zwycięzca: Sergio Pettis przez decyzję.
205 lbs: Gian Villante vs Cody Donovan
Mam wrażenie, że w Gianie Villante drzemie potencjał. Nie taki, który pozwoliłby mu walczyć o tytuł, ale taki, dzięki któremu któregoś dnia może mocno zbliżyć się do czołowej dziesiątki dywizji. Jest potwornie silny, bardzo mocno kopie, dysponuje niezłymi zapasami i dobrym gnp. Nie można tego samego powiedzieć o Cody Donovanie, który cudem wygrał walkę z Nickiem Pennerem, by już z Ovincem St. Preux rzeczonego cudu nie doświadczyć, będąc znokautowanym z gardy.
Właśnie, Slipmychowy Trójkąt Bermudzki w zmodyfikowanej postaci znów daje o sobie znać, podobnie jak w starciu Donalda Cerrone z Evanem Dunhamem. Otóż, Villante i Donovan stoczyli ostatni bój z tym samym zawodnikiem, wspomnianym wyżej Ovincem St. Preux. Gian nawiązał z nim bardzo wyrównaną walkę, wygrywając według wielu drugą rundę, by ostatecznie w trzeciej przegrać przez większościową decyzję wobec niezdolności do walki na skutek poznania z bardzo bliska wyciągniętych palców St. Preux. Donovan natomiast został brutalnie znokautowany. To solidna podstawa do tego, by wytypować walczącego kiedyś w dywizji królewskiej Giana Villante jako zwycięzcę tego pojedynku – nawet pomimo tego, że wziął tą walkę z nieco ponad 2-tygodniowym wyprzedzeniem.
Zwycięzca: Gian Villante przez TKO.
Te kciuki… niby mała rzecz, a dzięki nim możemy dużo więcej się dowiedzieć co do Twojej pewności. Na pewno pomaga ;)
Już przyzwyczaiłem się, że jak na lowkingu następują jakieś zmiany to zawsze na lepsze.
Co do typów to właściwie mam odmienne zdanie tylko co do wygranego walki Woodley vs Koscheck. Walka jest cholernie ciężka do typowania. Wg mnie Joshowi już coraz mniej się chce i przejawiają się już u niego objawy powolnego wypalania się. Właśnie ten czynnik motywacji sprawia, że skłaniam się ku Woodleyowi, który jest dopiero na początku swojej kariery w UFC. Oprócz tego ma narzędzia, aby wyjść z tej walki z tarczą.
Podział na strony – na plus.
Kciuki – w sumie na plus, bo opcja ciekawa, ale na razie jeszcze mnie zmylają (szczególnie kciuk w dół ;) Zapewne kwestia przyzwyczajenia, bo generalnie w niczym nie przeszkadzają.
Analiza bardzo dobra, kciuki i podział na strony (widoczny juz wcześniej) – na plus.
Myślałem, ze GSP nie dostanie najwyższego kciuka. Nie ukrywam, ze jest to dla mnie lekkie zaskoczenie .
Wszystkie zmiany na plus. Przed burzą na plus.
GSP nie jest jednoręki i od czasu do czasu atakuje prawą. Nie robi tego często ale jednorękim bandytą bym go nie nazywał. Nie zdziwię się jak Hendricks przyjmę kilka uderzeń na lewą stronę twarzy.
Walkę Dunham vs. dos Anjos punktowało trzech baranów, a nie dwóch i Evan przegrał przez jednogłośną decyzję.
Komentarze jakie to Che Millis sprawił MacDonaldowi problemy w stójce są genialne. Cud, że Rory jakoś przetrwał tą nawałnice i dotrwał do obalenia, bo takie cęgi zbierał, że szok. :D
Gdzieś nawet czytałem opinie, że w chwili gdy Rory poszedł po obalenie był już w połowie znokautowany i upadł na nogi Millisa przewracając go ciężarem swojego ciała. Dopiero w parterze odzyskał przytomność i zaczął znowu walczyć.
Pewnie jak teraz Lawler trafi dwa niskie kopnięcia i uderzy jeden celny sierp, po czym sromotnie przegra będzie podobna faza.
Fajna gala się szykuje.
Tim Elliott, który będzie dysponował ogromną przewagą zasięgu i wzrostu
hahahah 6 cm wzrostu a zasięgu tylko 4 cm – łał tak to jest ogromna . najver chyba się nasłuchał TJ w szklanej szczęce w której mówił to samo hee
ogromna to jak mieć 15 cm anie takie coś
Timothy Elliott i Ali Bagautinov mają taki sam zasięg – 166cm.
hahah to jeszcze lepiej hee
Dzięki, panowie!
VaiCavalo, Woodley vs Koscheck ma czerwonego kciuka, co znaczy, że BARDZO się wahałem, na kogo postawić, więc rozumiem tych, którzy typują Tyrona.
Mmammag, do końca się zastanawiałem nad tym lekko pochylonym kciukiem dla GSP… :)
Dane o wzroście/zasięgu biorę z Tapology. Tam jest 6/4. SzSz nie słuchałem – zresztą, o ile w kwestiach polskich można się czegoś ciekawego dowiedzieć, bo chłopaki są blisko, o tyle nt. UFC – nie. Masz coś do dodania, mmaartur, nt. swoich typów poza, w lekkim uproszczeniu, „sambiści są zajebiści, Greg Jackson jest zajebisty”? Chętnie posłucham rzeczowych argumentów, bo krowa nie jestem, można mnie przekonać ;)
Slipmych, pisząc o Mills vs Rory, raz jeszcze obejrzałem ich walkę, bo wiedziałem, że ten fragment zadziała na Ciebie jak płachta na byka ;) Mogę specjalnie dla Ciebie zrobić gify tych chyba niecałych 2 minut stójki, żeby Ci pokazać, że tak, Rory zebrał tam kilka mocnych ciosów, samemu nic nie robiąc. Nie piszę, że był półprzytomny, za to z pełną świadomością stwierdzam, że poszedł po obalenie, bo widział, że przegrywa wymiany kickbokserskie.
nawet jak brałeś z tapology tam jak wół jest napisane ze ma tylko 4 cm mniej
ponawiam pytanie skąd ten ogromny zasięg ?
tak sambisci narazie niszczą , nawet ślepy by to dostrzegł ostatnie ich wyniki , czy nie jest tak ???
Naiver,
artykuł jak zwykle klasa sama w sobie – naprawdę wielkie dzięki za Twoją pracę.
Mam natomiast propozycję ad. ikon – są miłym dodatkiem, ale jak na dodatek trochę przekombinowanym w wykonaniu. Kolory od zielonego do czerwonego wzmocnione dodatkowo pozycją kciuka kojarzyć się będą zawsze nie z mocą przekonania odnośnie typu, ale z samym typem (wygrana/przegrana).
Proponuję ograniczyć liczbę ikon do 3 (całkowita pewność / pewność / tylko zgaduję) i do pierwszych trzech oznaczeń (kciuk w górę / pośrednio / kciuk poziomo) – będzie znacznie czytelniej.
Dla mnie osobiście jest ok, tak jak jest.
Nie działa na mnie jak płachta na byka. Po prostu mam wyrobione swoje zdanie na temat tej walki i to co pisałem potwierdzało się w późniejszych występach Kanadyjczyka, więc się nie myliłem. Wiem, że Rory z jednowymiarowym Millisem czekał tylko i wyłącznie na obalenie, dlatego wciągnął anglika w wymiany i zrobił swoje. Późniejsze walki pokazały co by było, gdyby Rory wyszedł nastawiony na walkę w stójce, a nie w parterze. Jak chcesz kogoś uderzyć to kij się znajdzie, dlatego wspominanie walki z Millisem u osób, które na siłę szukają u Rory’ego słabych punktów jest póki co podstawą do jakiejkolwiek krytyki, no bo jakie argumenty mają przytaczać, jak nie fragmenty z 1 rundy na UFC 145, którą MacDonald wygrał 10-8?
Podział na strony i kciuki, na bardzo duży plus.
Sato, dzięki za sugestie! 5 a nie 3 dlatego, że 3 nie wystarczałyby do opisania stanu mojego przekonania do danej walki. Każdy kciuk ma swój kolor na zasadzie, że najpewniejszy zielony i potem aż do najmniej pewnego w czerwieni. Nie do końca rozumiem, co masz na myśli, pisząc, że będą się kojarzyć z wynikiem walki? W zapowiedzi?
Mmaartur, może „ogromne” to zbyt mocne słowo, nie przeczę. Bardziej pasowałoby może „duża” – zwróć jednak uwagę, że procentowo 5 cm w najlżejszej kategorii to znacznie więcej niż 5 cm w cięższych kategoriach. Twój komentarz nt. sambistów jest, jakby to rzec, mało przekonywujący ;)
Slipmych, twierdzę, że MacDonald znacznie dłużej bawiłby się w stójkę, gdyby mu wychodziła z Millsem. Po obalenie poszedł niemal instynktownie po przyjęciu mocnego ciosu – co zresztą wcale źle o nim nie świadczy.
Witam, jako że to mój pierwszy wpis, to chciałbym pogratulować znakomitego portalu.
Do rzeczy. Zgadzam się z większością typów, poza Dunhamem. Myślę, że Cerrone wygra. Głównym powodem porażek Kowboja jest jego psychika, zatem pytanie, czy upadł już wystarczająco nisko, żeby się obudzić i zacząć walczyć, a nie padać po pierwszym przyjętym ciosie? Myślę, że to dno dla jego ambicji zostało właśnie osiągnięte, ale czy mam rację jak zwykle pokaże walka.
W kwestii GSP, również jestem w pełni przekonany jego wygranej. Hendricks nie ma innego atrybutu na żelazną taktykę kanadyjczyka, jak go zaskoczyć. Jednak sądzę, że dzisiaj jedynie Condit mógłby się o niespodziankę pokusić, nikt więcej poza nim (nawet Askren o zgrozo).
W walce Roryego z Ellenbergerem liczyłem na tego drugiego (analiza psychologiczna Slipmycha mnie tym bardziej w przekonaniu utwierdziła), dzisiaj jednak sądzę, że Lawler to za mało by wygrać, ale na pewno znajdzie się ktoś, kto Aresem powyciera matę.
Apropos nowej formuły, wprowadzenie stron jest bardzo dobre, myślę, że mógłby Pan wprowadzić ich 4, tak by na pierwszej były same walki wieczoru (tekstu wydawałoby się mniej i jakiś przypadkowy czytelnik mógłby częściej zaglądać tutaj, czytając tylko analizę jednej, interesującej go walki, i nie odstraszałby go taki długi blok tekstu). Pomysł z kciukami ciekawy, ale jaskrawe kolory nie pasują do kolorystyki całej strony (lepsze moim zdaniem byłyby bardziej stonowane, a najlepiej czarnobiałe).
Tak w sprawie niezwiązanej z tematem, czy można się w najbliższym czasie spodziewać kolejnych artykułów Panów Nóżki i Tsubasy?
Cześc, Wewiur! Dzięki za miłe słowa!
Możesz mieć rację co do Cerrone, ale to, że już zapowiedział, iż bez względu na wynik tego starcia schodzi niżej oraz to, jak (nie) radził sobie z zawodnikami wywierającymi na nim presję, powoduje, że minimalnie więcej szans daję Evanowi.
Ciekawy pomysł z dodaniem osobnej strony na main i co main event. Zdaję sobie bowiem sprawę, że objętość tekstów odstrasza wielu użytkowników. Choć z drugiej strony i tak wchodzą tu raczej tylko ci, którzy interesują się tematyką na tyle, że jednak czytają.
Co do jaskrawych kolorów – racja. Ale chodziło mi o to, by nikt nie musiał wpatrywać się, jak tam kciuk jest ułożony, ale żeby intuicyjnie po jego kolorze poznawał od razu stopień przekonania co do danego typu.
Nóżka na pewno napisze coś, jak będzie okazja na gruby strzał :) Tsubasa też nie powiedział ostatniego słowa. Jak przeczytają, pewnie sami lepiej odpowiedzą.
http://imgup.pl/di/M3UK/bandicam-2013-11-14-22-58-07-139.jpg
ali vs eliot dziś , tak duże różnicy nie ma
Kciuki bardzo fajne ale dziwi mnie zielony dla GSP bo fragment ” nie skreślam całkowicie jego rywala, bo ma narzędzia, by zwyciężyć” to idealna definicja lewej łapy Hendricksa
Zdecydowanie zmiany na plus, kciuki pozwolą w prawidłowy sposób interpretować konkretną analizę :)
Trochę się dziwię, że tak słabo oceniasz szanse Hendricksa. Moim zdaniem nie ma sensu przywoływanie statystyk bo GSP przed kontuzją i po kontuzji to już sporo gorszy zawodnik, natomiast Johny z każdą walką wygląda co raz lepiej.
GSP dał się trafić highkickiem z Conditem. Diaz był w stanie wybronić niektóre obalenia Kanadyjczyka (sic !) w dodatku pod koniec brakowało Żorżowi paliwa.
Teraz patrząc na Hendricksa można stwierdzić, że ma prawie idelane narzędzia do pokonania Kanadyjczyka. Kowadło w łapie i elitarne zapasy. Nawet jak GSP go obali to nie wierzę, że będzie go tak kontrolował jak Diaza. Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że dotychczasowi pretendenci nie skorzy byli do ataków w obawie przed obaleniem a Johny jest raczej zawodnikiem agresywnym i myślę, ze nie bedzie miał aż tak dużego szacunku do możliwości obaleń rywala.
Patrząc na walkę Hendricksa z Conditem można też stwierdzić, że Johny ma kondycję na przyzwoitym poziomie ( walka naprawde w dużym tempie).
Podsumowując, moim zdaniem Hendricks może bardzo dużo krwi napsuć w pierwszych dwóch rundach mistrzowi. Dalej wchodzi w grę czynnik X czyli pytanie: czy GSP będzie w tak dobrej kondycji jak za swoich najlepszych czasów ? Jeśli tak to zapewne wypunktuje w dwóch, trzech ostatnich rundach Amerykanina. Johny w każdej rundzie pewnie będzie mógł postraszyć swoim lewym ale patrząc na jego walkę z Conditem w rundzie 3 to już nie będzie tak agresywny (Condit więcej zadawał ciosów z dołu niż Hendricks z góry), więc spodziewam się punktowania jabem przez GSP.
Jedno jest pewne, szykuje się fantastyczna walka :)
Thx, Bosman i Steyr.
Noodles, jak wspominałem, raz po raz zmieniałem kciuk w walce GSP vs Hendricks ;) Krótko odnosząc się do Twojego komentarza:
– GSP podobno był chory w walce z Diazem, stąd zadyszka (Helwani mówił, że to pewne, tzn. choroba),
– Hendricksa kładli na plecy słabsi zapaśnicy niż GSP,
– Hendricks w starciu z Conditem według mnie pokazał, że kondycję ma co najwyżej przeciętną, by nie rzec słabą,
– myślę, że z góry GSP będzie kontrolował Amerykanina nie gorzej niż Diaza czy Condita, a wręcz lepiej.
Wszystko powyższe może oczywiście wrzucić do kosza jeden celny lewy Hendricksa, ale biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, uważam to za bardzo mało prawdopodobny scenariusz. Kataklizm mógłby spowodować, że perfekcjonista GSP nadzieje się na cepa Hendricksa. To, że nadział się na kopnięcie Condita, jest zupełnie inną parą kaloszy, bo arsenał Carlosa jest ZNACZNIE bogatszy niż Johny’ego.
ja raczej nie wierzę w takie gadki o chorobach czy, że coś mnie bolało bo każdego zawodowego fightera coś boli i mu dolega :)
O tym, że Hendricksa obalali słabsi zapaśnicy też mi nic nie mówi. Musiał byś jeszcze napisać czy z tych obaleń coś wynikało ( obstawiam, że nic). Moim zdaniem jeśli Johny będzie specjalnie nastawiony na obronę obaleń GSP to uważam, że da sobie radę.
Hendricks w walce z Conditem narzucił bardzo duże tempo, rzucał cepy z całej siły i obalał na zmianę + dostał kilka mocnych kombinacji od Carlosa. W trzeciej rundzie juz wyraźnie opadł, ale jeszcze był w stanie stwarzać zagrożenie Carlosowi więc wg mnie Hendricks ma dobrą kondycję.
W każdym bądź razie nie zdziwi mnie np wyraźna wygrana w 2 pierwszych rundach Hendricksa.
Nie mogę się doczekać :)
Jeżeli Johny będzie specjalnie nastawiony na obronę obaleń GSP to uważam, że dostanie solidne manto w stójce.
Podpisuję się pod tym. Dodatkowo, jeśli w wyniku swojej pierwszej szarży Hendricks wyląduje na plecach (uważam, że jest na to spora szansa), to stanie się znacznie bardziej bierny w dalszej fazie pojedynku.
Skoro Hendricks ledwo wyciągnął decyzję z Pudlem i Ellenbergerem, którzy mają a) słabszą stójkę, b) słabsze zapasy niż GSP to tylko kowadło w łapie może uratować Johny’ego. To samo tyczy się Lawlera. Jeśli nie zaskoczy jakąś kombinacją w pierwszej rundzie to przegra walkę na punkty albo padnie pod koniec pojedynku. Jeśli miałbym rozdzielać szansę na zwycięstwo, większe daje Lawlerowi na wygranie z Rorym, niż Hendricksowi z GSP. Ta gala jest tragiczna do typowania, bo na papierze stają w szranki niemal równorzędni rywale. Inaczej wygląda gala z bukmacherskiego punktu widzenia, bo szanse, że Lawler, Hendricks i Bagautinov ustrzelą rywali są realne, a typy na „murowanych” faworytów są zbyt niskie, aby je grać.
Miało być tylko z Koscheckiem, bo przecież do starcia z Ellenergerem nie doszło :)
Moim zdaniem Hendricks znokautuje GSP. Nie dziwi mnie specjalnie, że większość osób jest pewna wygranej GSP, ale… no właśnie, uważam, że jeśli nie Hendricks to nikt, a ja jednak chciałbym zobaczyć jak następuje zmiana tronu w dywizji półśredniej, a uprzedzając komentarze – jestem bardzo, bardzo daleki od opinii, że Rory będzie w najbliższym czasie mistrzem tej kategorii, a już zdanie Slipmycha, że to najlepszy zawodnik w UFC bez pasa… bądźmy poważni, można z bomby wypisać 10 nazwisk bez pasa, które są lepsze od Aresa.
Podejrzewam, że detronizacja GSP dałaby solidnego kopa dywizji półśredniej, trochę na podobnej zasadzie jak miało to miejsce z kategorią średnią. Potencjalny rematch Hendricks – GSP, Hendricks – Condit lub Condit – Rory, do tego Ellenberger, Maia i Kampmann próbujący odbudować swoją pozycję, nudny Shields na horyzoncie (którego, będąc w pozycji matchmakera UFC, dałbym na przywitanie Askrenowi), Hector Lombard i jego ciężkie łapy… Mogłoby się zrobić ciekawie.
Osobiście jestem też olbrzymim fanem Brandona Thatcha i sądzę, że tylko kwestią czasu jest, nim doczekamy się go w pierwszej 10-tce tej kategorii wagowej (nawiasem mówiąc, będzie coś o nim na lowkingu?). :)
Zgadzam się, że wygrana Hendricksa byłaby ożywcza dla dywizji, choć zwycięstwo & emerytura GSP – również.
Z jednej strony mam wrażenie, że szczęka GSP < szczęka Condita, ergo - nie zdzierży on celnego ciosu Hendricksa, z drugiej natomiast trudno mi sobie wyobrazić, by dał się trafić.
„Z jednej strony mam wrażenie, że szczęka GSP szczęka każdego innego półśredniego.
Właściwa część komentarza, gdzieś zaginęła, więc się powtórzę.
Condita nie zdołał znokautować ani Ellenberger, ani Hendricks, mimo że obaj trafiali potężnymi ciosami, za to Kanadyjczyka rozbił Serra, dlatego nie ma tu nad czym dumać. Swoją drogą uważam, że szczęka NBK > szczęka każdego innego zawodnika w tej dywizji.
Zgadzam się z tą tezą.
Ten nowy styl „Przed Burzą” z kciukami bardzo przejrzysty i atrakcyjny. Niemniej już na starcie stawiasz się w kłopotliwej sytuacji, naiver. Ocena, którą opisujesz tak:
„Tylko kataklizm mógłby sprawić, że mój faworyt przegra.”
nijak nie pasuje do main eventu. Oczywiście możesz być przekonany, że GSP będzie walczył przemyślanie i konsekwentnie i dasz nawet bonus w typerze, ale czarno na białym widać, że jest przynajmniej jednak potencjalna i prawdopodobna droga dzięki której Hendricks mógłby wygrać pojedynek. Jeśli zatem kciuk w górę stawiasz w takiej walce, to jak rozwiążesz problem skali w przypadku różnego typu missmatchy?
Przypuśćmy, że opisujesz Jones vs Sonnen… gdzie jak wszyscy wiemy i wiedzieliśmy przed walką – nie było płaszczyzny w której Gangster mógłby zagrozić JJ. Wtedy kataklizm rozumiemy jako: faul, kontuzję, dyskwalifikację, czy porwanie przez UFO ze środka oktagonu. Tę samą sytuację chcesz zestawiać z gościem, który znokautował połowę swoich przeciwników, a nie walczył przecież z kelnerami… #brak2sensu.
PAN EM, opinia, że zielony kciuk nijak nie pasuje do main eventu, jest, rzecz jasna, Twoją opinią, do której masz święte prawo, ale zdajesz sobie chyba sprawę, że wszystko zależy od punktu widzenia. Dajesz Hendricksowi więcej szans niż ja. Czy Donovan nie może ubić Villante? Ależ oczywiście, że może, bije dość mocno i jak trafi czysto, Gian padnie. Hendricks też jeśli trafi czysto, GSP – przypuszczam – padnie. To, że ma narzędzia, nie oznacza, że będzie potrafił je wykorzystać – i to jest cały sekret różnic w naszych podejściach.
Żeby to lepiej zobrazować – czy Roger Gracie ma narzędzia, żeby wygrać z niemal każdym w MMA? Jasne, że ma. A mimo tego w większości walk dawałbym zielony kciuk jego rywalom. Narzędzia są (BJJ), ale nie widzę szans na ich wykorzystanie (słabe zapasy, słaba stójka). Podobnie Hendricks – narzędzia ma (potężny cios), ale nie widzę szans na ich wykorzystanie (defensywa, szybkość, zasięg, zapasy GSP, przewidywalność Hendricksa itd.). Dlatego zielony kciuk.
Ja mam przeczucie, że Hendricks wygra z GSP i gdybym nie był fanem Kanadyjczyka to bym nawet jakieś pieniądze na to postawił :D
Z resztą fani zawsze są w szoku gdy wielki mistrz przegrywa a ta chwila musi kiedyś nadejść. Wg mnie to jest ten moment. Georges już nie jest takim perfekcjonistą, szczęki z tytanu nie ma a jego rywalem jest gość, który ma kowadło w łapie i nie zawaha się by go użyć (w przeciwieństwie do poprzednich pretendentów, których celem chyba tylko było przewalczenie 5 rund).
wypatrzylem koszulke Lowkinga przy wejsciu Radziszewskiego na PLMMA
Bystre oko, Zychal :)
naiver, ja nie roszczę sobie prawa do racji w kwestii pojedynku finałowego tej gali. Oczywiście, że masz prawo do opinii, że Hendricks nie ma większych szans z GSP. Sam nawet stwierdziłem, że ma to sens, co dosadnie przedstawił Slipmych w Klubie.
Sęk w tym, że skala ocen którą przedstawiłeś wraz z opisami jest użyta nieodpowiednio i zobaczysz, że odbije Ci się to czkawką w momencie kiedy przyjedzie do oceny pojedynków, które naprawdę nie powinny się odbyć i w których tylko rzeczony kataklizm mógłby zmienić oblicze walki.
Już sam fakt, że drugiemu zawodnikowi dywizji półśredniej w walce o tytuł po tylu znaczących zwycięstwach dajesz szanse jak najgorszemu missmatchowi… mnie tu nie przekonuje relatywizm, bo po prostu przeszarżowałeś z użyciem swojej własnej skali, którą co gorsza wyjaśniłeś i opisałeś. Naprawdę nie potrzeba kataklizmu, czy innych tego typu zjawisk, żeby Hendricks trafił GSP w przeciągu 25 minut walki. Nawet jeśli szansa na to wynosi mniej niż 10%…
Oczywiście to jest Twoja skala, Twój wpis i masz pełną dowolność. Mnie chodzi tylko o to, że jak jestem pod wrażeniem Twoich działań i ich sensowności to chwalę, ale jednocześnie jeśli widzę pewną „wadę”, to też o tym mówię. W tym wypadku błędu upatruję się w użyciu skali którą wprowadziłeś, a nie w tym, że GSP uważasz za zdecydowanego faworyta.
Zgadzam się z PAN EM. Ogólnie powiem szczerze, że niezbyt mi się takie kciuki podobają, wolę jak lowking jest bardziej surowy, niż trochę cukierkowy.
PAN EM, zawsze dobrze wdać się w merytoryczną dyskusję… :)
Ale konkrety, gdzie są konkrety? „Jest użyta nieodpowiednio” to przecież nie jest argument rozstrzygający. Starałem się wyjaśnić Ci, skąd taka a nie inna interpretacja walki i myślę, że w samym opisie również to zrobiłem. Czy przykład z Gracie Cię nie przekonuje? Ma narzędzia na każdego? Ma! Zaprzeczysz? Można dawać zielony kciuk na jego rywali? Czy to, że ma narzędzia, powoduje z automatu, że jednak nie można? ;)
Kataklizmem będzie, jeśli GSP da się czysto trafić – to, że Ty uważasz inaczej, nie oznacza przecież, że ja nie mogę mieć zupełnie odmiennego zdania na ten temat. Tym bardziej, że – jak sądzę – potrafię je uzasadnić. Tak, jeśli jeden z najlepszych na świecie zawodników MMA, mający po swojej stronie masę atutów, da się trafić mającemu tak naprawdę tylko jedno nań narzędzie Hendricksowi, to będzie oznaczać kataklizm.
Czy jeśli dałbym tutaj kciuk lekko pochylony to nadal uważałbyś, że wprowadzenie tej skali nie ma sensu? Bo mam nieodparte wrażenie, że fakt, iż masz w kwestii oceny walki GSP vs Hendricks kompletnie inne zdanie, powoduje, że uznajesz wprowadzenie skali za błędne.
Chyba pierwszy raz, w pełni zgadzam się z typami.
A skala „kciukowa” bardzo fajna, mam nadzieję, że zostawisz ;)
Wie ktoś może, czy są jakieś dane na temat średniego wzrostu w danej kategorii wagowej w UFC?
189,6 – kat. cięzka
187,0 – kat. półciężka
184,9 – kat. średnia
180,6 – kat. półśrednia
176,7 – kat. lekka
172,7 – kat. piórkowa
170,4 – kat. kogucia
164,2 – kat. musza
Zaskakujące te średnie jak dla mnie. Nie dziwne, że przez modę w schodzeniu na niższe kategorie wagowe przez zawodników, cierpi waga ciężka. A za kilka lat te średnie wzrostu z pewnością jeszcze się zwiększą.
Najwięksi zawodnicy w danych kategoriach wagowych:
musza: Vinicius 175cm
kogucia: Roop 185 cm
piórkowa: Miller 185 cm
lekka: Vick 190 cm
Półśrednia: Baczyński 190cm
srednia: Barnatt 198 cm
Półciężka: Diabate 198cm
Czyli najwyższy zawodnik wagi muszej jest prawie tego samego wzrostu co najniższy z wagi ciężkiej Hunt (177cm). Z dziesięć lat temu kiedy każdy zawodnik chciał walczyć w jak najwyższej kategorii wagowej, większość obecnych zawodników z niższych wag mogłoby z powodzeniem walczyć w wadze ciężkiej.
Ciekawe info – jeszcze ciekawiej byłoby poznać rozkład wyników walk „wyższy vs niższy” w poszczególnych dywizjach, najlepiej przy konkretnych widełkach (wyższy 1-5-cm, wyższy 6-10 cm itd.). Może powstałaby kolejna teoria po Trójkącie Bermudzkim :)
Można na bieżąco to notować, za jakiś czas uzbiera się pokaźna baza danych, którą następnie Janisz wykorzysta w relacjach;)
Na tej gali tylko 3 wyższych zawodników niż rywal wygrało, na 11 pojedynków (27,2 %), plus jedna wala między zawodnikami tego samego wzrostu.
Zawodnik wyższy o 1-3cm : 1 zwycięstwo na 4 walki(25 %)
Zawodnik wyższy o 4-6cm : 2 zwycięstwa na 5 walk (40 %)
Zawodnik wyższy o 7-9cm : 0 zwycięstw na 2 walki(0 %)
Moim argumentem na nieodpowiednie użycie skali było to zdanie:
„Już sam fakt, że drugiemu zawodnikowi dywizji półśredniej w walce o tytuł po tylu znaczących zwycięstwach dajesz szanse jak najgorszemu missmatchowi…”
Na twój przykład nie odpowiedziałem, bo to tak jakbyś pytał czy Nelsonowi dawałbym jakieś szanse z Velasquezem… różnica jednak między jednowymiarowym Nelsonem, a w twoim mniemaniu jednowymiarowym Hendricksem jest taka, że Hendricks pokonał czołówkę dywizji i jak najbardziej zasłużył na starcie z GSP. Nawet jeśli nie jest faworytem, to stawianie takiej oceny jego szansom, jest jednoznaczne z tym, że postawiłbyś taką samą komukolwiek kto w tym momencie walczyłby o pas z Kanadyjczykiem…
Teraz dochodzimy do punktu w którym sznase np. Thiago Alves stawiasz na równi z szansami Hendricksa (wedle skali, którą przyjąłeś). Dla mnie to absurd i nie wiem co więcej chciałbyś usłyszeć, żeby była to „merytoryczna” dyskusja. Wydaje mi się, że napisałem wystarczająco.
Odpowiadając na Twoje pytanie:
tak, myślę, że kciuk pochylony byłby do przyjęcia, aczkolwiek tutaj dalej różnilibyśmy się oceną potencjału Hendricksa.
PAN EM, problem jest tego rodzaju, że Naiver nie ocenia walki globalnie (czyli GSP-Hendricks-reszta WW) tylko ocenia walkę w skali lokalnej. Patrząc tylko na zawodników wychodzących do ringu. Kciuk w górę, znaczy ni mniej, ni więcej tyle, że wg. Naivera i mnie też, porównując tych dwóch walczących ze sobą zawodników, jeden ma o wiele większe szanse na zwycięstwo niż drugi. Robiąc Trójkąta Bermudzkiego to oczywiście że Alves z GSP i Hendricksem byłby na mocnym minusie, ale jednak w przyjętej skali, nie patrzymy na potencjał wobec wszystkich zawodników, tylko wobec tych dwóch walczących, pomijając resztę.
Obawiam się, że patrzymy. Inaczej skala mogłaby być po prostu binarna. Dając tak szeroki wachlarz ocen, oczekuję, że będzie ona użyta z głową i skrajna ocena pozostanie dla skrajnych zestawień. Skala jest globalna dopóki pozostaje ta sama w kontekście pozostałych pojedynków. Ta pozostaje.
PAN EM, wszystkie twoje zastrzeżenie względem kciuka przy GSP vs Hendricks biorą się z tego, że inaczej postrzegasz tą walkę. Oczekuję, że swoje artykułowane od wczoraj, przejaskrawiając, „oburzenie” potrafisz uzasadnić. Nie chodzi mi oczywiście o argumenty typu „Hendricks ma zapasy i mocny cios”, bo to byłaby naprawdę licha podstawa do czepiania się o zielonego kciuka. Zatem, rozwiń, bo chyba nie oczekujesz, że przekonasz mnie jakimiś ogólnikami, że „pokonał całą dywizję” itd. Rozwiń skrzydła.
Tak, w starciu GSP vs Alves również dałbym zielony kciuk Kanadyjczykowi. Podobnie jak w starciach z 95% pozostałych zawodników półśredniej.
Rozumiem, że już zgadzasz się z tym, że posiadanie „narzędzi” nie wyklucza z automatu zielonego kciuka, bo dochodzi kwestia jego wykorzystania.
Kciuki oczywiście odnoszą się tylko i wyłącznie – tak, jak napisał Wewiur – do starć między dwoma zawodnikami. „Jest globalna dopóki pozostaje ta sama w kontekście pozostałych pojedynków”? Owszem, pozostaje, indywidualnie w kontekście każdego pojedynku z osobna.
Naiver, moje oburzenie dotyczy skali i swoje argumenty już przedstawiłem w kontekście jej użycia. Nie rozpocząłem tej polemiki z nadzieją na przekonanie Cię, że Hendricks wygra z GSP, lub, że ma znaczące szanse. Twoje zdanie odnośnie zestawienia mogą zostać takie same, aczkolwiek kciuk w górę wedle Twojej własnej legendy uważam za nieadekwatny.
hee naiver co mi powiesz w sprawie Bagutinova ?
tak tak ide ponownie do banku
w sumie łatwa wygrana 2 rundy dla niego , eliot nie istniał
Za co dostał pierwszą rundę(lub trzecią!) MacDonald od jednego sędziego? Za piękne poruszanie? Nie rozumiem dlaczego promuje się taki styl walki.Zresztą Rogan też by przyznał rundę pierwszą Macdonaldowi… Kiedy walczy Macdonald to mam czarne myśli, że tak w przyszłości będą walczyli wszyscy zawodnicy. Dlatego cieszę się jak przegrywają takiego typu zawodnicy, którzy liczą na punktowanie rywali. I przede wszystkim wygrana pieniężna , ale już myślałem, że znów przegram pieniądze przez sędziów jak w walce gomi-sanchez.
no i śmiem twierdzić Naiver, że miałem racje a walka praktycznie potoczyła się tak jak przewidywałem :) Zaskoczyła mnie może jeszcze lepsza kondycja Hendricksa niż sie spodziewałem.
Tak na szybko
1 runda – musiałbym jeszcze raz zobaczyć ale chyba GSP
2 runda – Hendricks
3 runda – GSP
4 runda – Hendricks
5 runda – GSP
więc werdykt chyba słuszny. Johny zepsuł 5 rundę a moim zdaniem mógł ją wygrać. Chyba zabrakło koncentracji i był zbyt podniecony, że wygrał 4. GSP wielki mistrz, strasznie mocna psychika. To jest właśnie cecha wielkich mistrzów; obici ale do końca walczą. Tak samo jak Silva z Sonnenem czy Jones z Gustafssonem.
Nie wiem co będzie dalej z walkami w półśredniej po tym jak Georges robi przerwę. Patrząc na pierwszą 10 to nie widzę kandydata do TS. Chyba rewanż z Hendricksem i moze Woodley vs Lawler o kolejnego pretendenta ? Sam nie wiem
Walke wieczoru punktowalem tak samo jak Noodles.
MacDonald przegral wyraznie i dziwie sie, ze mielismy SD. Robbie wygral w pelni zasluzenie. Co to byla za gala…
GSP chyba raczej zasłużenie, bo – o ile się nie mylę, bo nie widziałem statystyk – zadawał w poszczególnych (przynajmniej 3) rundach więcej ciosów, wywierał presję itd. Mocniej uderzał Johny, ale czy na tyle mocno, by zrekompensować przewagę ilości ciosów Kanadyjczyka? Kondycja i siła Hendricka? Jestem pod wrażeniem! Psychika GSP? Tak samo! Byłem pewien, że po tym jak źle stanął w drugiej rundzie, jest już po zabawie, a tu skubany dał z siebie wszystko.
Nie powiem, że Rory przegrał zgodnie z oczekiwaniami, bo tak nie było, ale jego stójkę od zawsze uważałem za przereklamowaną, co starałem się tu podkreślać. Jestem ciekawy, jak psychicznie poradzi sobie z porażką, z jakim nastawieniem wyjdzie do kolejnego pojedynku. Lawler > Ellenberger all the way.
Evans rewelacyjnie zapaśniczo (Tsubasa mnie poprawi, jeśli się mylę :D), był i spokój i opanowanie w jego działaniach, a także ostre przyspieszenie, gdy trzeba było. Cieszę się, bo Rashad w formie jest efektownym zawodnikiem.
Dziwię się, że ludzie tak histeryzują po walce wieczoru. White mówi po walce,ze Hendricks wygrał bo chce na GSP wymusić rewanż (kolejna wielka kasa do zgarnięcia). Dana wyzywa sędziów a sam punktował dając… jedną tylko 3 rundę dla GSP. To ja już wolę sędziów z komisji.
Co do Rory’ego to cieszę się, że przegrał. Może się mylę bo nie analizowałem dokładnie jego walk, tylko oglądałem je pod kątem fanowskim; ale znacznie zmienił styl na to by dostawać jak najmniej obrażeń a minimalistycznie wygrać (z resztą filozofia GSP zawarta w jego książce).
Ja rozumiem taktyka, inteligencja w walce ale powiem brzydko. To jest kurwa walka, tu trzeba się bić. Rory chyba nie zadał ciosu przez 3/4 rundy. I co ? Gdyby dalej nic się nie działo a powiedzmy obaliłby Lawlera pod koniec to runda byłaby dla niego. I chyba chciał żeby tak wyglądał cały jego pojedynek.
Ja chcę Macdonalda z walki z Conditem, więc ta porażka może go czegoś nauczy.
a sędziego, który dał walkę Macdonalndowi jest idiotą. Czasami chciałbym usłyszeć analizę rund takiego sędziego na jakiej oparł swój werdykt.
Ja punktowałem 48-47 i jestem w 100% pewien takiej punktacji. Sherdog i statystyki również. Wałek jak nic.
http://blog.fightmetric.com/2013/11/st-pierre-vs-hendricks-official-ufc.html
Dla Hendricksa oczywiście.
Nie powtarzaj głupot typu „wałek” jak reszta ciemnoty bo pojedynek był wyrównany i można było różnie go interpretować. Wałek to zrobił sędzia, który dał walkę dla Macdonalda.
Obejrzałem jeszcze raz 1 runde GSP vs Hendricks i hmm… teraz raczej dałbym remis. Najpierw obalenie i próba poddania przez Kanadyjczyka, więc oczywiście przewaga dla Kanadyjczyka przez 1 minutę. Później klincz i tu raczej dałbym dla Hendricksa. Później obalenie dla Hendricksa. Na koniec w stójce to raczej Żorż ma przewagę ale na 30 sek przed końcem w statystykach jest jakies 22:12 w ciosach dla Johnego. Bardziej znaczące uderzenia wg mnie też miał Amerykanin.
Naprawdę ciężko wypunktować tą rundę.
To z jakiej racji remis, skoro w ciosach 22:12 dla Hendricksa, do tego klincz i tyle samo obaleń…Nie wiem, gdzie tu masz problemy w punktowaniu tej rundy.
do statystyk wchodzą też takie ciosy jak np gdy GSP trzymał Hendricksa za jedną nogę a ten uderzał go młotkami, które nic nie wnoszą.
mamy po obaleniu z obydwu stron ale GSP z próbą poddania. W stójce częściej chyba trafiał GSP ale Hendricks miał mocniejsze ciosy.
Ta runda jest naprawde ciężka do wytypowania więc bardziej skłaniał bym się ku remisowi ale chyba nie miałbym problemu gdyby ta runda poszła w każdą stronę.
Obejrzałem walke przed chwilą i na gorąco dałem 1 dla Hendricksa. W rundach mistrzowskich nie umiałem skupić się na punktowaniu ale po końcowej syrenie miałem wrażenie że raczej Hendricks. Niemniej cieszę się, że przed prawidłowo typowałem że zapasy+lewa łapa sprawią GSP masę problemów.
Wg mnie walkę wieczoru można rozpatrywać na dwa sposoby. Jeśli chodzi o punktację rund, to ja osobiście dałbym wygraną GSP lub remis. Oraz oceniając całokształt walki, bez podziału na rundy, wtedy można stwierdzić, że Hendricks był lepszy, bo wygrywał bardziej zdecydowanie „swoje” rundy. Dlatego gdyby doszło do rewanżu, stawiałbym na amerykanina, mimo że przed walką byłem pewny wygranej GSP.
W walce wieczoru punktowałem walkę dla GSP. Pierwsza runda dla Hendricksa, więcej celnych ciosów (zwłaszcza w klinczu), które miały, moim zdaniem, większe znaczenie. Druga runda dla GSP. Od razu tłumaczę: po pierwsze, Hendricks miał w tej rundzie przewagę tylko w pierwszej minucie, gdy zamroczył kanadyjczyka, później Georges wyraźnie skontrolował rundę, zadając masę celnych ciosów, moim zdaniem ta runda powinna być przyznana jemu. Trzecia runda to znowu dużo celnych ciosów St. Pierra, ładnie też unikał kontr schodząc w bok po uderzeniach i kontrach, przez co Johnny mało ciosów trafiał. Czwarta runda to jakby kalka drugiej, jednak GSP nie zrobił wystarczająco dużo, żeby zatrzeć obraz pływania, zatem ta runda dla Hendricksa. Ostatnie starcie już wyraźnie dla GSP, który ładnie wypunktował rywala. Podsumowując: GSP-Hendricks (9-10, 10-9, 10-9, 9-10, 10-9), więc 48-47 dla mistrza.
Nie zgodzę się z tezą, że porażka GSP byłaby ożywcza (w ogólności, nie tylko sportowo patrząc) dla kategorii wagowej, bo reakcja fanów świadczy o jego wielkiej popularności, a pieniądze przyciągają publiczność.
Walka MacDonalda pokazała, że balon trochę powietrza ma za dużo napompowanego. Swoją drogą: Rory > Ellenberger, Lawler > Rory, Lawler ? Ellenberger – czas pokaże.
W walce Cerrone pojawił mi się mały uśmiech zadowolenia na twarzy, bo poniekąd moja teoria się sprawdziła, jednak tego wieczora nie miał w Evanie przeciwnika, więc i nie otrzymał tego ciosu do wyłączenia jego głowy. Zatem czekam teraz na kolejną walkę Kowboja i na moment przyjęcia jakiegoś mocnego sierpa na twarz.
Mogę prosić o źrodła tych „rewelacji” jakoby w drugiej rundzie więcej ciosów zadał GSP?
Wg fightmetric drugą rundę pod względem zadanych ciosów wygrał Hendricks: 37 total strikes (30 significant, 19 power), a GSP: 30 (28 significant, 7 power). Do tego dwa razy więcej kopnięć 14-7 i mniej ciosów w korpus 2-4.
Co do rundy 3 się zgadzam, że była dla GSP.
Runda 4. Cytując Ciebie „Czwarta runda to jakby kalka drugiej, jednak GSP nie zrobił wystarczająco dużo, żeby zatrzeć obraz pływania, zatem ta runda dla Hendricksa”.
A jak to wyglądało naprawdę? Hendricks landed 41 total strikes (18 significant) to GSP’s 24 (14 significant). W tym dominował na ziemi zadając 21 ciosów będąc z góry.
Więc z całym szacunkiem – GSP przegrał nie dlatego, że nie „zatarł obrazu pływania” :D, tylko dlatego, że otrzymał więcej ciosów w tej rundzie…Po prostu.
5 runda oczywiście dla GSP.
Natomiast 1 była decydująca i wg mnie wygrał ją Hendricks, aczkolwiek zaliczenie jej GSP nie byłoby niewybaczalne.
GSP z Rumcajsem wygrał słusznie.Jestem trochę załamanym Rorym nie wiem czemu cały czas nie dożył do obalenia Robbiego.Śmieszą mnie opinie, że Rory jest przereklamowany, bo w cale tak nie jest.Widać też, że Rory słabej szczęki, to nie ma.Rory ma dopiero 24 lat, więc jeszcze skrzydła rozłoży.
Maniera Sonnena do chwytania tajskiego klinczu będąc przy klatce po raz kolejny się na nim zemściła. W walce z Jonesem robił dokładnie to samo. O ile w zapasach kontrola obojczyka swoim łokciem może naprawdę bardzo łatwo ograniczyć ofensywne zapędy rywala zarówno w klinczu, jak i przy próbie wejścia w nogi z dalszego dystansu, tak tajski klincz będąc plecami do siatki nie pomaga mu bronić obaleń jak choćby underhook, czy body lock. Nie mówiąc już o tym, że sam też nie ma jak rozpędzić kolan, aby zrobić z nich odpowiedni użytek w wyniku zbyt małej przestrzeni. Rashad wyeliminował największy atut Sonnena i po obaleniu zrobił co powinien soczyście obijając Gangstera. Sonnen bez wyraźnej przewagi siły jaką miał w wadze średniej wydaje się nie mieć już tylu atutów, albo po prostu już czas powoli żegnać się z rywalizacją na najwyższym poziomie. Jednak jako fan Sonnena rad jestem, że w następnej walce przyjdzie mu spotkać się z Wandem, który stylistycznie będzie mu odpowiadał bardziej niż Rashad.
Moim zdaniem punktacja walki wieczoru jest do przyjęcia. Sam dałem 1r Hendricksowi i dzięki temu u mnie na kartach to on wygrał, ale nie widzę problemu w przyznaniu pierwszej GSP, bo była to wyrównana odsłona.
Myślę jednak, że jednoznacznie walka rozstrzygnęła kwestię oceny szans pretendenta. Jak sam widzisz, naiver, nie potrzeba było kataklizmu, a znaczniej mniej, żeby pas nieomal zmienił właściciela.
Nie podoba mi się ta deklaracja GSP. W tym momencie w rewanżu mogłoby stać się niemal wszystko, a pozycja GSP jeszcze nigdy nie była tak zagrożona. Widzę tylko jedno rozwiązanie – szybki rewanż.
Kataklizmu nie było. Zwolennicy twojej teorii („Hendricks ma spore szanse na ubicie GSP”) – jak się okazało – opierali się na błędnych przesłankach, więc byłbym ostrożny z jakimkolwiek „a nie mówiłem”. Zakładali, że Johny może ustrzelić GSP swoim lewym, a nie – jak rzeczywiście się wydarzyło – że kondycyjnie wytrwa 5 rund na niezłym tempie i będzie mógł zwyciężyć przez decyzję.
Jeśli więc ktoś stawiał na wygraną Hendricksa przez decyzję i argumentował to sensownie, wtedy chapeau bas. Nikogo takiego jednak nie zauważyłem (chyba, że w Lidze przeoczyłem, ale nie wydaje mi się).
Myślę, że faworytem w rewanżu tym razem byłby Hendricks. GSP pokazał to co wszyscy się spodziewaliśmy, pytanie było czy Hendricks będzie zdolny się temu przeciwstawic. Odpowiedź mimo ostatecznego wyniku jest pozytywna. Hendricks dodatkowo zdobył doświadczenie w walce 5 rund i moim zdaniem wyciągnie wnioski. GSP nie może już go niczym zaskoczyć.
http://mmadecisions.com/decision/4707/Georges-St-Pierre-vs-Johny-Hendricks
Nie ma już chyba wątpliwości kto wygrał.
… and the new! :)
nie widziałem tego zasięgu i wzrostu w walce Baqutinova ;)
Drobna uwaga odnośnie FightMetrica i celnych ciosów – sugeruję z OGROMNĄ rezerwą podchodzić do tamtejszych statystyk jak kluczowego argumentu na rzecz jednego bądź drugiego zawodnika. O szczegółach pisałem tutaj –> http://www.lowking.pl/fightmetric-analizy-mma-analityka-statystyki/
mmaartur, zasięg był widoczny przy ciosach prostych, ale masz rację, od tej pory – mając na uwadze, że „sambo jest zajebiste” – będę bardziej ostrożny przy typowaniu walk sambistów ;D
@naiver, próbujesz po omacku wybrnąć z tego, zamiast przyznać się do błędu. To logiczne, że największe szanse upatrywaliśmy w nokaucie, aczkolwiek nikt z nas nie skreślał Hendricksa w pozostałych aspektach. To zresztą dało się zaobserwować w walkach w których Hend nie kończył przed czasem, a wygrywał vide Condit. Kiedy pisałem, ze jeśli ktoś pokonuje całą dywizję i dochodzi do TS w tak imponujący sposób, to zawsze musi być poważnie traktowany, nawet jeśli kondycja i boks są po stronie mistrza.
No nokaut zresztą były okazje i GPS był zagrożony. Ty natomiast twierdziłeś, że lewa Hendricksa zostanie całkowicie zneutralizowana.
PAN EM, nie zrozumiałeś mnie. Ewentualnie – źle się wyraziłem. Przecież dla każdego oczywiste jest, że zielony kciuk nie okazał się adekwatny w tym pojedynku do jego rzeczywistego przebiegu, nawet pomimo tego, że mistrz ostatecznie zwyciężył. Nie uznaję jednak racji tych, którzy mówią teraz w zawoalowany sposób „a nie mówiłem”, prognozując wcześniej (na ogół maksymalnie 2-zdaniowo) zupełnie inny przebieg pojedynku.
Przejaskrawiając odrobinę, popatrz na mmaartura, już drugi czy trzeci raz dobrze postawił na sambistę, ale uzasadniał to jednym czy dwoma zdaniami typu „sambo rządzi, ruskie dobre, Greg Jackson dobry” – to nie są argumenty, które moim zdaniem można potem wyciągać, pyszniąc się dobrym typem.
Przed tym starciem brak było jakichkolwiek mocnych przesłanek, które sugerowałyby, że Hendricks przez 5 rund utrzyma równe tempo. Spodziewałem się, że kondycyjnie zajedzie go GSP – myliłem się. Zwolennicy Hendricksa spodziewali się, że ustrzeli swoją lewą GSP – również się mylili. A na końcu i tak wygrał Kanadyjczyk.
hola, hola ja napisałem, że Hendricks posiada dobrą kondycję i w niczym mnie nie zaskoczyła jego dyspozycja.
W skrócie jak przewidywałem przebieg walki.
-Hendricks zniweluje obalenia GSP dzięki swoim elitarnym zapasom a jeśli Kanadyjczyk go sprowadzi to Johny szybko wstanie (Ty twierdziłeś, że GSP będzie go kontrolował lepiej niż Diaza)
– Johny najwięcej krwi popsuje w GSP w dwóch pierwszych rundach, później nie będzie już tak agresywny ale przez całą walkę będzie groźny ( po części miałem racje, 1 runda wyrównana, 2 wygrał Hendricks, trzecią już wyraźnie przegrał. Niespodziewałem się natomiast, że w czwartej to Amerykanin będzie górą)
– O walce zadecyduje czynnik X czyli, czy GSP będzie miał tak dobrą kondycję jak za swoich starych czasów ? Jeśli tak to wypunktuje Hendricksa. Okazało się, że GSP nie ma już takiego rytmu jak kiedyś ale to i tak wystarczyło do wypunktowania Kanadyjczyka.
Więc nie obraźcie się panowie ale powiem nieskromnie to ja byłem najbliżej przewidzenia przebiegu tej walki a opinii podobnych do mojej raczej nie było :)
*do wypunktowania Amerykanina miało być.
Moim zdaniem, Jason High pokazał się z bardzo dobrej strony i daje nadzieję, że w przyszłości będziemy się raczyć jego walkami z lepszymi rywalami wyżej w rozpisce, jeżeli tylko popracuje nad kondycją. Zawodem był elektryzujący niektórych debiut Sergio Pettisa, tu moja ocena walki różniła się o 180° od sędziowskiej, szkoda, że punktacja walki wydała się być napisana przed walką, ale mniejsza o to. Nie zachwycał, wydawało się, że był zagubiony, przy próbach poddań cieszył się, że założył technikę kończącą, ale już o wykończeniu nie było mowy. Chłopak jest jeszcze młody i ma wiele nauki przed sobą, toteż zastanawia mnie, czy aby nie jest za wcześnie na jego obecność w najlepszej lidze świata, wszak kilka niepotrzebnych porażek może mu się przytrafić.
@noodles, w sumie masz rację, że byłeś najbliżej tego, co się wydarzyło, wiec czapki z głów. Pamiętam, że podważałem Twoją opinię o kondycji Hendricksa, bo… naprawdę nie było przesłanek, żeby twierdzić, iż utrzyma tempo 5 rund z GSP. Jego 3-rundowe boje absolutnie o tym nie świadczyły moim zdaniem.
W ogóle dyskusje przed i po galach są bardzo ciekawe – wyobraźmy sobie, że istniał użytkownik X, który prorokował, iż Weidman znokautuje w pierwszym boju Pająka. Argumentował to 2-3 zdaniami, średniej wartości merytorycznej. I po walce wychodzi na to, że, faktycznie, Weidman znokautował Silvę. I teraz pytanie jest takie – czy należy oddać honory temu gościowi, który prorokował takie rozstrzygnięcie pomimo tego, że z której strony by nie patrzeć, nie było żadnych (ciśnie mi się na usta słowo „obiektywnych”…) przesłanek do takich prognoz, a jego argumentacja przed pojedynkiem nie była w stanie się obronić? Czy też fakt, że jego prognozy się sprawdziły, powoduje, że trzeba przyznać mu rację na zasadzie, że „dostrzegał przed walką więcej, choć nie potrafił tego przekazać”?
Wewiur, Jason High w pierwszej rundzie = czarny Askren. Byłem pod ogromnym wrażeniem.
Szkoda tylko, że High zapomniał o tym, że uczestniczy w pojedynku mma a nie na zasadach submission fighting. Świetnie wyglądała 1. runda w jego wykonaniu. Spokojnie sędziowie mogli pokusić się o punktację 10-8.
Naiver, nie wiem czy pamiętasz, czy nie, ale to ja stawiałem i kłóciłem się z kilkoma osobami że Weidman jest w stanie wygrać przez (t)ko z Silvą. O ile dobrze pamiętam, to mówiłem, że Chris bije znacznie mocniej od Chaela. Co prawda ja mówiłem o ciosach w parterze, ale cóż…
Faktycznie, pamiętam :) Połowicznie zatem (bo w stójce a nie parterze) przewidziałeś ten wynik, a przynajmniej byłeś bliżej niż 99% typujących.
Naiver ma dużo racji odnosząc się do dyskusji „przed” i „po” walce. Często ktoś kto ma do napisania jedno zdanie przed walką, po walce zaczyna pisać eseje i analizować to co się wydarzyło na 100 różnych sposobów, pomijając fakt, że sam nie przewidział pewnych zwrotów wydarzeń, które miały miejsce. Sztuką jest przed walką napisać co się sądzi o danym pojedynku i napisać coś naprawdę sensownego a nie „ten wygra, bo ten jest przereklamowany” albo „wygra ten bo trenuje u Jacksona” itd.
Co do Hendricksa to już posypałem głowę popiołem w Betting Club, ale… Czy ktoś z Was przewidział, że Johny będzie obijał mistrza latającymi kolanami i kopnięciami? Przecież nie dało się tego przewidzieć na podstawie wcześniejszych walk brodatego mężczyzny. Jego zapasy też zdały egzamin w nieoczekiwanie dobry sposób, biorąc pod uwagę co pokazał w walce z Koscheckiem czy Pierce’m. O kondycji to już nawet nie wspominam, bo to chyba największe zaskoczenie w całej walce To był najlepszy Hendricks w historii. GSP osiągnął jakiś czas poziom, którego już raczej nie przeskoczy, ale czy nie dopiero ta walka to pokazała?
Dla mnie trójca Woodley Lawler i Hendricks to najwięksi zwycięzcy tej gali i o ich występach będzie się mówić jeszcze długo. Dodam, że po nokaucie Woodley’a zbierałem szczękę z podłogi – ten sierp był po prostu galaktyczny.
Panowie, co do kondycji Hendricksa polecam Wam jeszcze raz zobaczyć pojedynek Rumcajcsa z Conditem. Hendricks narzucił szalone tempo, uderzał z całej siły i na zmianę obalał. Jako osoba trenująca nawet amatorsko wiem ile to kosztuje sił a jednak Johny mimo wyraźnego osłabnięcia stwarzał zagrożenie Conditowi, zdołał go nadal obalać w tej trzeciej rundzie mimo, ze na GnP nie miał już siły i to Carlos bił go z pleców.
Pamiętam jak pomyślałem w tej walce po pierwszej rundzie, że Hendricks umrze w drugiej a on nadal stał.
Ja o tym pisałem przed pojedynkiem.
Z GSP Hendricks wyraźnie rozłożył siły ale mnie też zaskoczył tą 4 rundą.
Hendricks mnie zaskoczył niesamowicie, w ogóle się nie spodziewałem, że tak napsuje mistrzowi krwi.czapki z głów przed nim. Czekam na ich rewanż z niecierpliwością.
Najbardziej nie mogę przeboleć porażki Rorego.Ciekawi mnie jaki miał plan na tą walkę. A byłem taki pewny jego wygranej, a tu taki klops. Oglądałem chyba ze trzy razy tą walkę, to 1 runda mogło iść w obie strony, 2 dla Rorego, 3 dla Robbiego, chociaż nie wiem dla czego Yamasaki podczas 3 rundy, gdy Rory obalił Robbiego podniósł walkę do stójki.Mam nadzieje, że Rory wróci jeszcze silniejszy i się szybko odbuduje.
„Przed tym starciem brak było jakichkolwiek mocnych przesłanek, które sugerowałyby, że Hendricks przez 5 rund utrzyma równe tempo. Spodziewałem się, że kondycyjnie zajedzie go GSP – myliłem się. Zwolennicy Hendricksa spodziewali się, że ustrzeli swoją lewą GSP – również się mylili. A na końcu i tak wygrał Kanadyjczyk”
Naiver, pełna zgoda, ale przypomnij sobie, że ja byłem oburzony tym jak lekceważysz Hendricksa dając zielony kciuk, a nie tym, że GSP jest faworytem, bo na podstawie tego co widzieliśmy przed tym starciem, faktycznie nim był. Różnica polega na tym, że Ty nie dawałeś mu żadnych szans, a ja apelowałem o rozwagę, bo mimo, że sam nie spodziewałem się tak dobrego przygotowania kondycyjnego, to uważałem, że Hendricks jest najgroźniejszym przeciwnikiem dla Kanadyjczyka.
Cała nasza dysputa dotyczyła Twojej skali i jej użycia, a nie tego, że stawiałeś na GSP w tej walce. Ciężko zresztą zarzucić brak rozwagi ludziom, którzy przed walką stawiali na mistrza.
Mimo, że nie znokautował GSP, to jednak pokazał ile znaczy „uderzać mocno” w MMA. Jestem również pod wrażeniem jego niedźwiedziej siły. Przy siatce ustawiał sobie GSP jak chciał.
Macie jednak rację, że warto uargumentować jakoś swój typ przed galą… może zrobiłem to zbyt lakonicznie, ale jednak w przypadku Overeema wystarczyło tylko to, że ma słabą szczękę, co nadmieniałem i w zasadzie nie była potrzebna żadna dalsza i głębsza analiza… teraz po prostu wiedziałem, że Hendricks bije niesamowicie mocno i był to jeden z kluczowych czynników w walce. Oczywiście prawdą jest, że takiej kondycji, czy latających kolan nie spodziewałem się, więc nie będę ściemniał, że nie byłem w ogóle zaskoczony. Bardziej jednak byłem zaskoczony waszą (Naiver, Slip) pewnością, że pretendent jest bez szans.
To czekamy Naiver na szczegolowa analize walki GSP vs Rumcajs z naciskiem na 1- decydujaca runde
2 tygodnie do kolejnej gali, więc powinienem się wyrobić ;)
Występ Hendricksa bardzo zaskakujący, w życiu niespodziewałem się, że nie tylko sam będzie obalał, ale tak dobrze poradzi sobie w stójce (wiem, miał big left hand, ale poza tym zaskoczył mocno, spodziewałem się doskok – karate kombo/jab-jab-jab-low kick – odskok w wykonaniu GSP przez pięc rund). Moim zdaniem Rumcajs wygrał, ale walka była na tyle bliska, że nie widzę kontrowersji.
Sonnen słabiutko niestety. Po prawdzie to ciężko mi ocenić po tej walce prawdziwą formę Rashada, bo złotousty nie postawił niestety zbyt twardych warunków.
Rory zawalił strasznie i to w sposób średnio dla mnie zrozumiały. Miał narzędzia, by spokojnie wygrać, ale raz, że jego gameplan sprawdzał się średnio (o ile był jakiś poza „dużo prostych i obalaj”, a dwa, że pogubił się przy agresywnym uderzaczu z nokautującym ciosem. (ja wiem, o Condicie też to można powiedzieć, ale styl Robbiego jest jednak bardziej „in your face”).
Woodley na całe szczęście uratował nas od 15 minut pod siatką, ale nie wiadomo co odwali w następnej walce…
Od walki Nurmy z Healym postanowiłem nigdy nie typować przeciwko sambistom i póki co się to sprawdza :)
Cieszy bardzo forma zaprezentowana przez Donalda, odklepanie Dunhama godne pochwały. TKD w postaci kolan na twarz zawsze w cenie.
Lil Pettis ładnie, pamiętajmy, że ma dopiero 20 lat.
Pan Em.
No to już jest pomówienie. Nie pisałem, że Hendricks jest bez szans. Napisałem między innymi w mojej analizie takie coś:
„Rozwój. Mimo, że Hendricks nie jest najbardziej finezyjnym zawodnikiem na świecie, w każdej kolejnej walce wygląda lepiej i lepiej. Wszystko wskazuje na to, że podczas UFC 167 zaprezentuje się w najlepszej formie, co może zwiastować ciekawą walkę.”
Moja (i Naivera?) analiza posypała się głównie dzięki fenomenalnej kondycji Hendricksa. Nawet jeśli tak jak pisał Noodles tempo walki z Conditem było wysokie, to i tak trzeba wziąć pod uwagę, że Carlos rundy 4 i 5 z GSP przegrał wyraźnie, a Johny nie uchodził za lepszego kondycyjnie od Condita, więc trudno było wyrokować taki przebieg ostatnich 10 minut. Wcześniejsze 15 minut to latające kolana + kopnięcia, których nie zaobserwowałem we wcześniejszych walkach brodatego. To był super Hendricks i nie spodziewałem się, aż takich postępów. Jestem „analitykiem” a nie jasnowidzem, dlatego akurat o analizę do tej walki nie mam do siebie większych pretensji. Jeszcze nie dawno oglądałem walkę Hendricksa z Koscheckiem i mam wrażenie, że teraz Johny jest 2 razy lepszym zawodnikiem. Nie wiem czy można było przewidzieć, aż taki postęp u Rumcajsa.
Taki to jest właśnie sport – cuda na kiju i trójkąty bermudzkie.
@Slimpych
Nie rozumiem porównania kondycji Hendricksa i Condita o tym, że Carlos przegrał z GSP dwie ostatnie rundy. O tym, że przegrał zadecydowały przede wszystkim umiejętnosci. Condit był kładziony przez GSP kiedy ten chciał, z Hendricksem to po prostu fruwał w powietrzu. A ile razy GSP obalił Johnego ? Chyba 2.
Nie będę ściemniał, myślałem, że GSP jeśli się nie nadzieje na cios, wygra spokojnie trzy ostatnie rundy z Hendricksem bo ten opadnie z sił i nie będzie tak agresywny (ale też nie będzie kompletnie pasywny bo ma dobrą kondycję). Byłem zszokowany gdy Johny wygrał 4 rundę. Trzeba jeszcze dodać, że Hendricks tym razem nie wkładał 100%mocy (jak w walce z Carlosem) w każdy cios żeby się nie wygazować o czym sam mówił na konferencji
W mojej subiektywnej opinii to już po prostu nie jest ten sam Georges. Dużo słabsza kondycja, dużo mniej atletyczny, mniej skoncentrowany oraz agresywny. Niestety kontuzja pozostawiła trwały ślad na GSP co było widać w jego walkach z Conditem a szczególnie z Diazem.
Noodles.
Nie rozumiem czego nie rozumiesz skoro sam piszesz:
„Nie będę ściemniał, myślałem, że GSP jeśli się nie nadzieje na cios, wygra spokojnie trzy ostatnie rundy z Hendricksem bo ten opadnie z sił i nie będzie tak agresywny”
Sam sobie odpowiedziałeś na pytanie. Moja opinia dotyczyła przewidywań fachowców przed walką, a nie tego jaki miała przebieg. Kondycja Hendricksa była dla mnie sporym zaskoczeniem i to tyle do rozumienia, jeśli ktoś czegoś nie zrozumiał.