Przed burzą – TUF Nations Finale, Bisping vs Kennedy
WALKA WIECZORU
185 lbs: Michael Bisping vs Tim Kennedy
Michael Bisping (24-5, 14-5 UFC) powraca po prawie rocznej przerwie spowodowanej odklejoną siatkówką w oku. Zmierzy się z mającym na koncie dwa kolejne zwycięstwa Timem Kennedym (17-4, 2-0 UFC).
Nie ulega wątpliwości, że Brytyjczyk to lepszy technicznie striker. Jego problemem jest to, że nie posiada nokautującego uderzenia… a w zasadzie, może i posiada, ale poświęca je na rzecz bezpieczeństwa i obrony przed obaleniami – nie znajdziemy w jego arsenale obszernych sierpowych, który mogłyby z jednej strony zapewniać mu nokauty, ale z drugiej – co wydaje się ważniejsze dla Hrabiego – narażać go na odsłonięcie się bądź obalenie. Bisping w bezpieczny, kontrolowany sposób zasypuje rywali gradem ciosów.
Kennedy uderza mocniej, nawet pomimo tego, że nokaut na Rafaelu Natalu w ostatnim starciu był pierwszym od sześciu lat w jego wykonaniu. Amerykanin ma też bardzo twardą szczękę – przez (T)KO przegrał tylko raz w karierze. 13 lat temu, na dodatek z uwagi na rozcięcie. Nie spodziewam się zatem, by Kennedy szczególnie obawiał się uderzeń Bispinga – to z kolei daje mu możliwość skracania dystansu, by wystrzelić z ciosami lub pójść po sprowadzenie, bez obawy o wylądowanie na deskach po jakiejś kontrze Brytyjczyka.
Tim odrobinę przypomina zawodnika, z którymi problem zawsze miewał Bisping – ma moc w rękach (nie taką jak Vitor Belfort czy Dan Henderson, ale jednak…) i ma dobre zapasy (nie takie jak Chael Sonnen czy Rashad Evans, ale jednak…). Czy jednak będzie rzeczywiście w stanie zagrozić jakąś bombą albo zapasami Brytyjczykowi? Bisping świetnie broni obaleń i jeszcze lepiej potrafi wracać do stójki – utrzymanie go tam będzie nie lada wyzwaniem dla Amerykanina. O poddaniu nie wspominam, bo pomimo tego, że Kennedy ma na koncie aż 8 poddań, to zmuszenie Hrabiego do odklepania będzie graniczyło z cudem – nie klepał on bowiem jeszcze nigdy w swojej karierze.
Kondycyjnie obaj stoją na bardzo wysokim poziomie. Bisping co prawda nigdy w karierze nie przewalczył pięciu rund – w przeciwieństwie do Kennedy’ego, który stoczył takie walki przeciwko Ronaldo Souzie i Luke’owi Rockholdowi – ale nigdy w 3-rundówkach nie miał problemów z kondycją. Oba zatem powinni być w stanie utrzymać dość równe tempo na pełnym, 5-rundowym dystansie.
Skłaniam się delikatnie ku tezie, że praca na nogach Brytyjczyka i lepszy technicznie boks w połączeniu z dobrymi defensywnymi zapasami i kapitalnym defensywnym BJJ zaprowadzą go do zwycięstwa, ale… Bisping ma znacznie większy przebieg zawodniczy niż Kennedy – ma już 35 lat, stoczył kilka zaciętych pojedynków, powraca po kontuzji, nie walczył od prawie roku. Lepszy już nie będzie. Czy jednak nieunikniony w karierze każdego zawodnika MMA regres formy w przypadku Hrabiego rozpocznie się już teraz, od pojedynku z Timem Kennedym?
Zwycięzca: Michael Bisping przez decyzję.
BUKMACHER MMA
Nie zachęcam do stawiania na Bispinga, na którego wygraną kurs aktualnie oscyluje w granicach 1.55. W pojedynku, w którym tylko minimalnie faworyzuję Brytyjczyka, zdecydowanie atrakcyjniej prezentuje się kurs w okolicach 2.60 na Tima Kennedy’ego. I na wygraną Amerykanina postawię.
Propozycja – Tim Kennedy (2.60)
A walkę Kaufman vs. Smith będziesz analizował?
Rabittt, nie, czasami odpuszczam sobie pojedynki pań ;)