„Proszę, zróbmy to ponownie” – Greg Hardy obszernie o nieudanym debiucie w UFC
Greg Hardy zabrał głos po przegranym przez dyskwalifikację debiutanckim starciu z Allenem Crowderem podczas sobotniej gali UFC on ESPN+ 1 w Brooklynie.
Pomimo ledwie trzech zawodowych walk, a także kontrowersyjnej przeszłości były gwiazdor NFL w debiutanckim występie w oktagonie otrzymał co-main event gali UFC on ESPN+ 1 w Brooklynie.
Starcia z Allenem Crowderem, w którym był zdecydowanym bukmacherskim faworytem, do udanych jednak nie zaliczy. Po przeciętnym występie przegrał bowiem w drugiej rundzie przez dyskwalifikację – trafił bowiem rywala zabronionym kolanem na głowę w parterze, po którym Crowder nie mógł kontynuować walki.
https://twitter.com/ImShannonTho/status/1086851780967915520
Podnosił się i po prostu wyszedł mój brak doświadczenia w złej ocenie sytuacji.
– powiedział podczas konferencji prasowej po gali zasmucony Hardy.
Próbowałem wyprowadzić to kolano w odpowiednim momencie. Widziałem chwilę wcześniej, jak robi to Donald Kowboj Cerrone, jak robią to inni – i wydawało mi się, że w tym momencie to będzie odpowiedni ruch. Nie był. Schrzaniłem. Biorę za to pełną odpowiedzialność.
30-latek solennie zapewnił, że nie miał intencji sfaulowania przeciwnika. Ba, stwierdził nawet, że gdy sędzia przerwał walkę, w pierwszym odruch pomyślał, że ją wygrał.
Pomimo niepowodzenia Hardy pozostaje dobrej myśli – i nigdzie się nie wybiera.
Jestem częścią tej całej machiny. Zwycięstwa czy porażki nie mają wpływu na moje nastawienie. To część gry.
– powiedział.
Jestem Księciem Wojny. To moje życie. Gdy jest czas na walkę, walczę.
Chcę wrócić najszybciej jak to tylko możliwe. Za siedem dni jestem z powrotem w klubie. Po siedmiu obowiązkowych dniach przerwy będę trenował ponownie, żeby rozwiązać te problemy, poprawić wyczucie czasu. Wrócę ze złymi intencjami względem kogokolwiek, kto stanie naprzeciwko mnie.
Allen Crowder, proszę, wróć i zróbmy to ponownie, jeśli chcesz. Jeśli nie chce, rozumiem. Tak jak rozumiem też, że wszyscy mają o mnie swoje zdanie.
Nie jestem taki jak wy. Nie jestem taki jak inni. Rozumiem, niech ich Bóg błogosławi. Nigdzie się jednak stąd nie wybieram. Dopóki Dana White mnie chce, dopóki ESPN mnie chce, dopóki wy mnie chcecie, kocham was wszystkich i nigdzie się stąd nie wybieram. Naprawię błędy, jakie popełniłem. To nie było celowe.
Póki co Greg Hardy o swoje miejsce w szeregach UFC nie musi się martwić – sternik amerykańskiego giganta Dana White udzielił mu bowiem pełnego wsparcia, po gali porażkę zawodnika składając na karb amatorskiego błędu i nie mając wątpliwości, że były gwiazdor NFL powróci mocniejszy.
*****