Proroctwa na 2014? Sprawdzam!
Czas najwyższy po raz kolejny dokonać rozliczenia Proroctw Branżowych – tym razem tych na 2014 rok!
Na początku 2014 roku wspólnie z redaktorami innych polskich portali poświęconych MMA spróbowaliśmy przewidzieć, którzy zawodnicy UFC zanotują najlepszy rok.
Pierwszą część Wielkich Proroctw Branży znajdziecie w tym miejscu – obejmuje typowania w kategoriach ciężkiej, półciężkiej i średniej. Proroctwa na temat pozostałych dywizji wagowych znajdują się natomiast w drugiej części.
Gdy bogatsi jesteśmy już o doświadczenia z 2014 roku, czytając zeszłoroczne przewidywania nie raz, nie dwa człowiek a to parsknie śmiechem, a to uniesie brew z uznaniem.
Czasu i miejsca nie starcza na to, by podsumować wszystkie predykcje, więc skupię się na najprostszej i najmniej konfliktowej metodzie – po raz drugi podsumuję swoje własne typy, chełpiąc się tymi poprawnymi i kajając przy błędnych.
Dywizja ciężka
Rozpoczynamy od mocnego akcentu. Na czarnego konia dywizji ciężkiej typowałem Fabricio Werduma, wieszcząc mu ubicie Travisa Browne’a i walkę o pas z Cainem Velasquezem. Ostatecznie skończyło się na tym pierwszym oraz pokonaniu Marka Hunta, co i tak daje mi wiele powodów do zadowolenia.
Drugim zawodnikiem, któremu wróżyłem udany rok, był wspomniany Mark Hunt. Samoańczyk pokonał Roy’a Nelsona, ale potem przegrał z wspomnianym Fabricio Werdumem, kończąc rok rekordem 1-1. Wyszło jako-tako, ale skoro dwóch typowanych przeze mnie zawodników się spotykało, to jeden musiał przegrać…
Kompletnie poległem z moim ostatnim typem na czarnego konia – był nim Walter Harris. Amerykanin przegrał z Nikitą Krylovem, wyleciał z organizacji, odbił się na gali Titan, pokonując dobrze nam znanego DJ-a Lindermana, by potem powrócić do UFC i znów przegrać – tym razem z Soa Peleleiem. Fatalny rok i fatalny typ z mojej strony. Nie ma chłop psychiki do tego sportu.
Dywizja półciężka
Nie podołałem wyzwaniom w kategorii półciężkiej.
Trochę zbyt optymistycznie oceniłem postawę Mauricio Shoguna Ruy w konfrontacji z Jamesem Te Huną na koniec 2013 rpli, przewidując – odrobinę życzeniowo – że w 2014 zaliczy dwa zwycięstwa. Tymczasem pomimo dobrego startu w walce z Danem Hendersonem skończył znokautowany. Tak samo stało się w drugiej batalii, w której w ekspresowym tempie odprawił go OSP.
A skoro przy Ovincie St. Preux jesteśmy… Jego również typowałem na czarnego konia dywizji i w tym przypadku ten wybór się broni. Amerykanin w 2014 roku efektownie skończył Nikitę Krylova, Ryana Jimmi i zwłaszcza wspomnianego Mauricio Ruę, przegrywając tylko z Ryanem Baderem. Rekord 3-1 w 2014 wygląda całkiem solidnie!
Moim ostatnim typem był Rafael Cavalcante. Borykający się z kontuzjami Brazylijczyk tylko raz w 2014 roku wszedł do oktagonu UFC, ulegając Ryanowi Baderowi (znów on…). Słabo, choć mogę część winy zrzucić tutaj na kontuzje.
Dywizja średnia
Nie sprawdziły się moje przewidywania co do Gegarda Mousasiego, który przegrał z Lyoto Machidą i Ronaldo Souzą, pokonując tylko Marka Munoza i kończąc nieudany dla siebie rok z bilansem 1-2, grzebiąc tym samym moje proroctwo.
Dużo lepiej wypadły moje przediwywania w stosunku do Uriaha Halla, który zanotował dwa zwycięstwa, odprawiając Chrisa Lebena i Thiago Santosa. Rywale z pewnością nie zaliczali się do tych z najwyższej półki, ale też nikt na tamtym etapie kariery Halla chyba takich nie oczekiwał. Jest dobrze!
Prorokowałem, że Yoel Romero w 2014 roku stanie się bardzo poważnym graczem dywizji średniej – i tak się stało! Kubańczyk zanotował trzy mocne zwycięstwa nad, kolejno, Derekiem Brunsonem, Bradem Tavaresem i Timem Kennedym, stając się jednym z głównych kandydatów do walki o pas mistrzowski. Jeśli ubije Ronaldo Souzę, powinien walczyć o pas, choć w kategorii do 84 kg wszystko może się w dzisiejszych czasach zdarzyć…
Moim ostatnim typem był Clint Hester. Rozpoczął bardzo udanie, pokonując Andy’ego Enza i Antonio Bragę Neto, ale na koniec roku uległ Robertowi Whittakerowi, tym samym psując trochę swój rekord i moje proroctwo.
Dywizja półśrednia
Bardzo przyzwoicie wypadły moje przewidywania odnośnie dywizji półśredniej w odniesieniu do czterech z pięciu typowanych przeze mnie zawodników.
Hector Lombard z uwagi na kontuzję stoczył tylko jeden, ale zwycięski pojedynek – przeciwko Jake’owi Shieldsowi. Jordan Mein wygrywał dwukrotnie, pokonując najpierw Hernaniego Perpetuo, później w świetnym stylu Mike’a Pyle’a. Kelvin Gastelum natomiast schodził z oktagonu z tarczą aż trzykrotnie, w pokonanym polu pozostawiając Ricka Story’ego, Nicholasa Musoke i Jake’a Ellenbergera.
Nicholas Musoke z kolei, którego również typowałem do roli czarnego konia, przegrał ze wspomnianym Gastelumem, ale zaliczył też dwa zwycięstwa (nad Viscardim Andrade i Alexandrem Yakovlevem), kończąc rok z bilansem 2-1. Jego wybór się broni.
Inaczej natomiast sprawa przedstawia się z… Pawłem Pawlakiem! Strzeliłem kulą w płot, dostając potężnym rykoszetem prosto w pusty czerep.
Dywizja lekka
W kategorii lekkiej najwięcej oczekiwań wiązałem z trójką Brazylijczyków.
Niezły rok zanotował mimo wszystko Edson Barboza, który przegrał na jego rozpoczęcie z Donaldem Cerrone, ale potem nie dał szans Evanowi Dunhamowi i solidnemu Bobby’emu Greenowi.
Gdyby również nie wspomniany niszczyciel moich typowań w tej kategorii, czyli Donald Cerrone, to i Adriano Martins miałby szansę na bardzo udany rok, ale ostatecznie skończył go z bilansem 1-1, ulegając najpierw Kowbojowi właśnie, by potem odprawić Juana Manuela Puiga.
Wreszcie Elias Silverio, który był moim ostatnim typem, rozpoczął udanie, pokonując Isaaca Vallie-Flagga i Ernesta Chaveza, ale skończył znacznie gorzej, padając po ciosach Rashida Magomedova.
Kategoria lekka zatem bez wielkich sukcesów (ten Donald…), ale i bez wielkich porażek.
Dywizja piórkowa
Przeciętnie wypadły moje proroctwa w odniesieniu do dywizji piórkowej.
Conor McGregor zaliczył doskonały rok, ubijając na swojej drodze Diego Brandao i Dustina Poiriera, ale średnia to pociecha, bo chyba każdy prorokował, że zostanie czarnym koniem swojej kategorii.
Andre Fili wypadł średniawo, najpierw przegrywając z Maxem Holloway’em, potem jednak pokonując Felipe Arantesa. Kompletnie rozczarował natomiast Tom Niinimaki, który przegrał aż trzy (!) kolejne walki w 2014 roku, stając się jednym z moich najgorszych (najgorszym?) typów w całych przewidywaniach…
Dywizja kogucia
Tutaj mam swoją chwilę triumfu! Zacytuję siebie sprzed roku:
TJ Dillashaw – tak, wiem, że TJ już teraz znajduje się w czołówce, ale prezentuje tak wyborną pracę na nogach w stójce, że ręce aż same składają się do oklasków. Jeśli dodamy do tego dobre zapasy i świetną kondycję, to jak najbardziej powstaje nam materiał na mistrza.
I faktycznie – TJ Dillashaw pokonał Mike’a Eastona, potem odebrał pas mistrzowski Renanowi Barao i na koniec zaliczył udaną jego obronę, stopując Joe Soto. Kapitalny rok!
Mój drugi typ okazał się już znacznie gorszy. Alex Caceres dobrze rozpoczął, pokonując Sergio Pettisa, ale potem przyszły porażki z Urijahem Faberem (zrozumiała) i z Masanori Kaneharą (zrozumiała mniej) i ostatecznie zakończył rok ze słabym bilansem 1-2.
Dywizja musza
Ze zmiennym szczęście typowałem w kategorii muszej. Louis Smolka zakończył rok z solidnym bilansem 2-1, pokonując Alptekina Ozkilica i Richiego Vaculika, pogromcę znajdując tylko w osobie Chrisa Cariaso, natomiast Tim Elliott walczył tylko raz – przegrał z Josephem Benavidezem.
***
Już wkrótce natomiast, jeśli wszystko pójdzie dobrze, kolejna edycja naszych branżowych proroctw!