„Prawda jest taka, że…” – Robert Whittaker odpowiada na przechwałki Israela Adesanyi
Zasiadający na tronie wagi średniej Robert Whittaker opowiedział o sobotniej walce z Kelvinem Gastelumem, odpowiadając też na przechwałki Israela Adesanyi.
Próbując rozłożyć na czynniki pierwsze walkę wieczoru sobotniej gali UFC 234 w Melbourne pomiędzy Robertem Whittakerem i Kelvinem Gastelumem, eksperci więksi i mniejsi oraz fani chętnie przypominając krwawe wojny, jakie ten pierwszy stoczył ostatnio z Yoelem Romero, dumając, czy aby nie odcisną się one negatywnie na jego kondycji fizycznej, wytrzymałości.
Zapytany właśnie o to podczas medialnego treningu, Whittaker zaproponował jednak inne spojrzenie na temat wojen, jakie stoczył z Żołnierzem Boga.
Ludzie powinni martwić się czymś innym.
– powiedział mistrz.
Myślę, że Yoel dał mi najlepsze dziesięć rund, jakie mógł, a i tak nie był w stanie mnie sprzątnąć. Zrobiłem więc dziesięć rund z potworem. Nikt tego nie dokonał.
Whittaker nie ukrywa, że pojedynek z Gastelumem stanowi dla niego pewnego rodzaju powiew świeżości. Poprzednie dwa starcia stoczył bowiem ze wspomnianym Romero, przez wiele długich miesięcy tylko na nim skupiając swoją uwagę.
Absolutnie jednak nie zgadza się z tezami, wedle których Amerykanin jest łatwiejszym przeciwnikiem od Kubańczyka.
To zdecydowanie nie jest krok wstecz.
– powiedział Whittaker.
Mam uznanie dla jego umiejętności. To niebezpieczny zawodnik. Wyjdzie tam spragniony zwycięstwa, nie mając nic do stracenia. To jedna z najbardziej niebezpiecznych kombinacji. Oddaję mu szacunek, na jaki zasługuje.
Dla 28-letniego Bobby’ego Knucklesa będzie to pierwsza obrona pasa mistrzowskiego w karierze. Pomimo bowiem tego, że w rewanżowym starciu z Yoelem Romero był już mistrzem, to z powodu przekroczenia limitu wagowego przez Kubańczyka na szali starcia nie znalazł się pas mistrzowski wagi średniej.
Nowozelandczyk nie ukrywa zresztą, że obu zawodników – Romero i Gasteluma – wiele łączy.
(Gastelum) jest bardzo podobny.
– powiedział Robert.
Pokonywał duże nazwiska. Jest młody. Jest głodny. Jest twardy. Ma kowadło w łapach. Posiada dobre, wszechstronne umiejętności, więc uważa, że wszystko jest bardzo, bardzo, bardzo wyrównane.
Będę jednak najmocniejszym Robertem Whittakerem, jaki może być – a jestem groźny nawet w kiepski dzień.
Przed kilkoma dniami jeden z bohaterów co-main eventu, Israel Adesanya, który zmierzy się z Andersonem Silvą, stwierdził nieskromnie, że doskonała sprzedaż biletów w Melbourne to właśnie jego zasługa i Robert Whittaker może mu za to podziękować, bo skorzysta na procencie z PPV.
Dziękuję.
– powiedział mistrz, poproszony o komentarz do słów Nigeryjczyka.
Nie wiem. Jest, jak jest. Prawda jest taka, że prawie za każdym razem, gdy walczyłem na australijskiej gali, była wyprzedana – zanim on w ogóle pojawił się na scenie. Super walka w niedzielę odbędzie się, bo ja tam jestem.
*****
WEC Aldo, Marlon jak Różal i szalony Brazylijczyk – cztery wnioski po UFC Fortaleza