„Pokonaj najpierw Jana” – Corey Anderson i Thiago Santos wojują o usługi Jona Jonesa
Sposobiący się do walki z Janem Błachowiczem Thiago Santos wysłał ostrzegawcze pomruki pod adresem Coreya Andersona i Anthony’ego Smitha.
Od kilku dni Anthony Smith i Corey Anderson uwijają się jak w ukropie, prześcigając się w medialnych staraniach o oktagonowe usługi nowego-starego mistrza wagi półciężkiej Jona Jonesa.
Nieszczególnie jednak taki stan rzeczy przypadł do gustu ostatniemu pogromcy Lwiego Serca, czyli Thiago Santosowi, który przygodę z kategorią półciężką rozpoczął od dwóch zwycięstw, z miejsca włączając się do gry o najwyższe cele.
Hey @lionheartasmith and @CoreyA_MMA ! Got back from the holidays and find you guys cutting the line here? You guys forgetting there is a new bully on the block?@ufc @danawhite @Mickmaynard2 @Alexdavismma
— Thiago “Marreta” Santos (@TMarretaMMA) January 3, 2019
Hej, Anthony Smithie i Coreyu Andersonie! Wróciłem z wakacji i widzę, że próbujecie pójść na skróty? Zapomnieliście, że pojawił się nowy zabijaka?
Na odpowiedź Andersona nie trzeba było długo czekać…
Hey @CoreyA_MMA ! No desrespect my man! But your fights are boaring as hell!
— Thiago “Marreta” Santos (@TMarretaMMA) January 3, 2019
Anderson: 🤣1. Masz jedną walkę przeciwko półciężkiemu. Nie daj się ponieść rankingom. 2. Masz już walkę. 3. Jesteś jedynym z naszej trójki, który przegrał w tym roku. 4. Pokonaj najpierw Jana. I ostatnia rzecz – kto to dla ciebie napisał? Mój ziomek Pan Davis?
Santos: Hej, Corey! Szacunek, ale twoje walki są nudne jak cholera!
“ my fighting is better then my english you know. You get the gist of it!” Thank you
— Thiago “Marreta” Santos (@TMarretaMMA) January 3, 2019
Anderson: Zwycięstwo to zwycięstwo… Jakkolwiek je przedstawisz. I bez urazy, ale w słowie „boring” nie ma „a”.
Santos: „Jestem lepszy w walce niż w angielskim. Wiesz o tym.” Dziękuję.
Thiago Santos powróci do akcji podczas lutowej gali UFC on ESPN+ 3 w Pradze, gdzie w walce wieczoru skrzyżuje rękawice z rozpędzonym czterema wiktoriami Janem Błachowiczem, który, nawiasem mówiąc, trzyma się póki co na uboczu medialnego wyścigu o starcie z Jonem Jonesem.
*****