„Pokazałem, że w stójce to ja jestem lepszy” – Marian Ziółkowski po rozbiciu Gracjana Szadzińskiego
Marian Ziółkowski obszernie podsumował wiktorię z Gracjanem Szadzińskim podczas gali KSW 48 w Lublinie.
Marian Ziółkowski nie był bukmacherskim faworytem przed starciem z Gracjanem Szadzińskim podczas gali KSW 48 w Lublinie. Niewiele jednak sobie z tego robiąc, mocno porozbijał na pełnym dystansie Berserkera, odnosząc prawdopodobnie najcenniejsze zwycięstwo w karierze.
Wyniki KSW 48: Marian Ziółkowski deklasuje Gracjana Szadzińskiego
Przyzwyczaiłem się do tego, że nie jestem faworytem, ale zupełnie mi to nie przeszkadza.
– powiedział pełen emocji warszawiak podczas spotkania z dziennikarzami po gali.
Podoba mi się właśnie to, że (wygrywam) na przekór ludziom, którzy skazują mnie na porażkę. Cieszę się. Teraz nie ma to już dla mnie żadnego znaczenia. Na razie staram się poukładać swoje emocje w głowie.
Pomimo tego, iż Szadziński słynie z piekielnie ciężkich rąk, Ziółkowski nie stronił od wymian w stójce – i radził sobie w nich doskonale, rozbijając rywala ciosami prostymi i świetnie utrzymując go na dystans.
Mimo, że wywodzę się z parteru – mam brązowy pas BJJ – to wolę stójkę. Zawsze staram się w stójce walczyć.
– powiedział Golden Boy o planie na pojedynek.
Zazwyczaj swoje walki przegrywałem, bo ktoś mnie obalił i nie mogłem przeciwstawić się jego jiu-jitsu. Mój plan zawsze jest taki sam – bić w stójce, dominować tam swoich rywali.
W trzeciej rundzie Ziółkowski zaprzęgnął w końcu do działania zapasy i położywszy Szadzińskiego na plecach, mocno porozbijał go łokciami z góry. Jak przyznał, zdawał sobie jednak sprawę, że nie skończy rywala w ten sposób, bo ten w pewnej chwili – pomimo licznych rozcięć – zachęcał go nawet do kolejnych uderzeń, niewiele sobie z nich robiąc.
Miałem oczywiście w głowie, aby przenieść tę walkę do parteru – bo wiedziałem, że ułatwię sobie tę walkę. Wiem, jaki Gracjan ma parter i wiedziałem, że w ogóle nie ma ze mną szans na ziemi.
– powiedział Marian.
Chciałem jednak udowodnić pewnym ludziom i sobie udowodnić, że w stójce jestem dobry. I też uśpić czujność Gracjana. W pierwszej rundzie w ogóle nie myślałem o tym, żeby obalać – chyba że Gracjan sam by upadł. Tak jak właśnie się stało po moim prawym prostym. Ale plan był taki, żeby uśpić jego czujność. Dominować w stójce, a potem ewentualnie go wywrócić.
Jak widziałem w trzeciej rundzie, że nie męczy się – widzieliście, że cały czas na mnie szedł… Udowodnił też to, że bardzo ciężko przepracował ten okres, bo w trzeciej rundzie naprawdę cały czas miał kondycję. Wtedy w trzeciej rundzie pomyślałem, że to jest dobry moment, żeby go obalić.
Ziółkowski nie ma wątpliwości, że jego świetna ostatnimi czasy forma to zasługa przejścia pod sztandar Berkutu WCA Fight Team, gdzie trenuje pod okiem Roberta Jocza.
To nie jest Rębecki, który zaczynał od parteru. Z Rębeckim nie zrobiłbym tyle na ziemi. Rębecki ma świetny parter.
– powiedział Ziółkowski, dopytany o umiejętności chwytane Szadzińskiego.
Gracjan to jest bokser. To jest gość, który wywodzi się z boksu.
Wiedziałem, że w parterze mi nie dorówna, ale ja wiedziałem, że mogę dorównać mu w stójce – mimo że jest bokserem. Wiedziałem, bo w boksie liczą się też takie rzeczy jak szybkość, czas reakcji, przewidywanie ruchów. Z kolei na ziemi bardziej się liczy doświadczenie. Jeśli trenujesz ten parter dziesięć lat, to wszystko zaczyna ci się układać w głowie. Parter jest bardziej jak szachy.
Dla Mariana Ziółkowskiego zwycięstwo z Gracjanem Szadzińskim jest drugim dominującym z rzędu. W poprzednim występie rozbił na pełnym dystansie byłego pretendenta do pasa mistrzowskiego wagi lekkiej Grzegorza Szulakowskiego.
28-latek nie ukrywa, że po głowie chodzi mu teraz starcie o złoto z Mateuszem Gamrotem, choć zdecydowanie nie stawia tematu na ostrzu noża.
Na pewno ważne jest to, że w fajny sposób pokonałem Gracjana.
– powiedział Marian.
Nie było tak, że wymęczyłem trzy rundy, cały czas pchałem go na siatkę, w parterze męczyłem. Jednak pokazałem w stójce – czyli tam, gdzie był najlepszy – że to ja jestem lepszy. Były knockdowny, a był rozbity nie tylko przez łokcie.
Myślę więc, że ten sposób zwycięstwa może przekonać organizatorów, żeby dali mi walkę o pas. Na razie nie chcę jednak nie wiadomo jak tego narzucać. Czekam, pozostaję pokorny i zobaczymy, co wymyślą organizatorzy.
Jak natomiast odniósłby się do potencjalnej walki ze zwycięzcą konfrontacji pomiędzy Normanem Parke i Arturem Sowińskim, która odbędzie się podczas majowej gali KSW 49 w umownym limicie 74 kilogramów?
Norman bardziej mi wygląda na 77 niż na 70 – ale, kurde, dlaczego nie?
– powiedział Golden Boy
Ze mną nie będzie takiego trashtalku, bo ja nic nie będę mu odpowiadał. Nie lubię takich rzeczy, nie bawię się w to.
Potencjalna walka z którymś z nich byłaby też fajna, ale gdzieś tam po cichu liczę na walkę o pas, bo wszyscy, wysyłając mnie na pogrzeb, mówili, że Gracjan dostanie tę walkę o pas. Wygrałem z nim, więc czemu miałoby mnie to ominąć.
*****
KSW 48: Szymański vs. Parnasse – wyniki, relacja i punktacja
Zdecydowanie świetne występy ostatnio Ale w potencjalnej walce z Gamerem srogo faworyzowałbym Mateusza