„Po kościach czuję, że to może być kolejny rywal” – Jan Błachowicz o swoich planach i potencjalnej walce w Pradze
Jan Błachowicz opowiedział o najbardziej prawdopodobnym scenariuszu powrotu do oktagonu, terminie kolejnej walki oraz potencjalnym występie na gali UFC w Pradze.
W ocenie wielu najbardziej sensownym eliminatorem do walki o złoto w kategorii półciężkiej w UFC jest w tej chwili konfrontacja sklasyfikowanych na miejscach 4. i 3. Jana Błachowicza i Anthony’ego Smitha.
Rozpędzony czterema wiktoriami Cieszyński Książę nie ukrywa, że wolałby dostać od razu titleshota ze zwycięzcą rewanżowej batalii Jona Jonesa z Alexandrem Gustafssonem w grudniu, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że starcie z Lwim Sercem jest jednak bardziej prawdopodobne.
Obserwuję go od czasu, jak wygrał z Shogunem. Po kościach czuję, że to może być kolejny rywal.
– powiedział Błachowicz w rozmowie z MyMMA.pl.
Walkę z Oezdemirem sobie oglądałem – fajna walka. Dużo mi pokazała, jak trzeba byłoby walczyć z jednym i drugim. Wydaje mi się, że obydwaj są do przejścia. Jakiś tam plan w głowie mam już ułożony, gdyby do tych starć doszło – z jednym i drugim.
Anthony jest na początku bardzo niebezpieczny, bo rusza, ma takie zrywy, dynamiczny i na to trzeba by się było głównie przygotować. A Oezdemir, wiadomo, ciężkie ręce, mocno bije, ale gdzieś tam ta walka fajnie pokazała, gdzie można zrobić obu.
Tymczasem Jan Błachowicz i Anthony Johnson nie są jedynymi zawodnikami w 205 funtach, którzy roszczą sobie pretensje do tronu. Mistrzowskich aspiracji nie ukrywają też Ilir Latifi i Corey Anderson, którzy skrzyżują rękawice podczas gali UFC 232, uświetnionej starciem Bonesa i Maulera.
Każdy teraz będzie krzyczał, każdy będzie chciał utorować sobie drogę do pasa, wygrywając walki i krzycząc w mediach – „ja bardziej – ty nie!”. To jest normalne, że tak to będzie wyglądać. Ja też krzyczę, że ja zasługuję, a nie oni.
– powiedział Błachowicz, przyznając jednak, że sam nie jest fanem takiego podejścia do sportu..
Ja nie lubię krzyczeć, lubię walczyć, ale chyba trzeba będzie zmienić podejście i zacząć gadać te pierdoły wszystkie, bo widzę, że… „Aaa, mi się należy ta walka, kurwa!!!”. Nie, no, nie lubię, ale zobaczymy. Jeżeli będzie trzeba, oni zaczną przesadzać, to ja się wtedy uaktywnię.
Na samych medialnych pohukiwaniach Cieszyński Ksiażę nie zamierza jednak poprzestać. Działa też za kulisami – wysłał mianowicie wiadomość matchmakerom, wskazując rywali, z którymi chciałby pójść w oktagonowe tany w kolejnym pojedynku.
Chcemy albo Jona Jonesa, albo Anthony’ego Smitha o to, kto się bije następny o pas.
– powiedział.
Jeszcze teraz Latifi będzie bił się z Coreyem i ta walka może znów tę układankę poprzestawiać.
Polak przyznał, że nie otrzymał jeszcze żadnej odpowiedzi – ale takowej się też nie spodziewa. Wszystko dlatego, że zaznaczył, iż interesuje go powrót do oktagonu dopiero w marcu. Teraz bowiem wybiera się do Tajlandii, gdzie zamierza wypocząć – choć aktywnie.
Cieszynianin nie ukrywa wobec tego, że jego występ podczas gali zaplanowanej na 23 lutego w Pradze byłby problematyczny.
Gdybym wiedział wcześniej, że taka gala jest, to bym inaczej sobie wszystko rozplanował, bo fajnie by było w Czechach zawalczyć.
– stwierdził.
Nie wiem, czy będę w stanie po powrocie z wakacji przygotować się tak naprawdę w półtora miesiąca. Na hura można by to było brać, ale czy ma sens brać coś na hura? Lepiej się przygotować na sto procent, niż później sobie wypominać albo szukać wymówek… tak że ja celuję w marzec. Zobaczymy.
*****
Komentarze: 1