„Po czymś takim ludzie mówią, że wrócił?” – Khabib ostro o Conorze i Cerrone, z uznaniem o Tonym
Mistrz kategorii lekkiej Khabib Nurmagomedov opowiedział o zbliżającym się starciu z Tonym Fergusonem oraz potencjalnym rewanżu z Conorem McGregorem.
Wielkimi krokami zbliża się wyczekiwany od lat pojedynek na szczycie kategorii lekkiej pomiędzy zasiadającym na jej tronie Khabibem Nurmagomedovem i Tonym Fergusonem.
Zestawiony po raz piąty, dojdzie do skutku – jeśli nic się nie wydarzy – 18 kwietnia w Brooklynie, wieńcząc galę UFC 249.
W rozmowie z TMZ Sports Dagestańczyk przyznał, że spodziewa się po rozpędzonym serią dwunastu zwycięstw Amerykaninie najtrudniejszej walki w zawodowej karierze.
– Tak sądzę – przyznał. – Moim zdaniem w ostatnich kilku latach walczyłem z takimi gośćmi jak Barboza, dos Anjos, Conor, Poirier, Iaquinta, a ci goście nie są tak twardzi jak Tony Ferguson. Dlatego teraz czuję prawdziwą motywację. Wcześniej do wszystkich tych rywali podchodziłem na zasadzie: dobra, mogę pokonać tego gościa. Pracowałem oczywiście ciężko, ale teraz mam naprawdę bardzo, bardzo twardego rywala. Dlatego skupiamy się jak zawsze – ale teraz skupienie jest jeszcze większe i jeszcze więcej pracy. Tony nie jest takim sam jak tamci goście. Jest trochę twardszy niż tamci.
Tymczasem do gry o najwyższe laury – w tym rewanżową konfrontację z Khabibem Nurmagomedovem – garnie się wściekle Conor McGregor. Irlandczyk powrócił do akcji w styczniu, w niespełna minutę demolując Donalda Cerrone podczas gali UFC 246.
Dagestańczyk już wcześniej odnosił się do zwycięstwa Irlandczyka z ogromnym dystansem – i nic w tym temacie nie uległo zmianie.
– Kowboj zawsze przegrywa ważne walki, walki wieczoru – powiedział. – Zawsze. Nie pamiętam, kiedy taką wygrał. Z ostatnich dziesięciu walk przegrał sześć albo siedem razy. To nie jest w tej chwili wysokiej klasy lekki czy półśredni. Ma oczywiście duże nazwisko, ale jego czas się skończył.
– Conor wybiera bardzo dobrych rywali – kontynuował. – Teraz wrócił i pokonał Kowboja, który przegrał siedem z ostatnich dziesięciu walk. Po czymś takim ludzie opowiadają, że gość „wrócił”. Nie. Musi walczyć z naprawdę mocnymi rywalami. Justin Gaethje albo ktoś taki. Musi wrócić do kategorii lekkiej. Musi ściąć wagę. Takie jest moje zdanie.
Nie brak opinii, iż następnym sportowym krokiem, jaki powinien podjąć Notorious, aby wrócić do mistrzowskiej rozgrywki, jest starcie z kroczącym od nokautu do nokautu Justinem Gaethje, który zresztą od dawna do niego dąży.
Dagestańczyk nie ma jednak wątpliwości, że Irlandczyk dobiera sobie rywali według określonego klucza – tj. stopnia trudności.
– Uważam, że po prostu ucieka przed trudnymi zestawieniami – powiedział. – Nie tylko przed Justinem Gaethje. Myśli sobie: dobra, jaka będzie moja kolejna walka? Potrzebuję łatwej walki! Może tak oczywiście robić, bo jest wielką gwiazdą. Porozmawiajmy jednak o mnie, o mojej kolejnej walce.
Przeprowadzający wywiad dziennikarz nie zamierzał jednak ustępować. Poprosił mistrza, aby ten ustosunkował się do dążeń McGregora do doprowadzenia do rewanżu.
– Uważam, że ludzie chcą po prostu obejrzeć kontynuację tamtych dramatów – stwierdził Khabib. – Chcą dramatów. Jeśli zapytacie ludzi: ok, jak sądzicie, kto wygra? 99% powie, że Khabiba, jak za pierwszym razem. Ludzie chcą tylko dramatów. Big drama show. Tylko dlatego. Z punktu widzenia pieniędzy? Dobra walka. Dramatów? Dobra walka. Ale z punktu widzenia prawdziwej walki na szczycie kategorii lekkiej? Nie. To nie jest prawdziwa walka o pas mistrzowski wagi lekkiej. Jeśli jednak mowa o dramatach i pieniądzach, jest to oczywiście dobra walka.
– Przybyłem tu jednak, żeby budować swoje dziedzictwo – powiedział. – A żeby zbudować dziedzictwo, muszę pokonywać mocnych rywali – takich jak Dustin Poirier, Al Iaquinta, inni goście. Teraz Tony Ferguson. Muszę pokonać ich wszystkich. Prawdziwych pretendentów – nie podrabianych pretendentów.
Cały wywiad poniżej:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN
*****
Błachowicz czy Reyes? „Nie wiem, jak można gościowi odmówić” – Jones zabiera głos!
Khabib jak zawsze w punkt.