„Pilnujcie swoich stóp i kolan!” – Mateusz Gamrot oficjalnie powitany przez ATT
W mediach społecznościowych American Top Team oficjalnie przywitano Mateusza Gamrota.
Dwa dni temu Mateusz Gamrot zawitał do Coconout Creek na Florydzie, gdzie w klubie American Top Team przygotowuje się do swojej drugiej walki pod sztandarem UFC.
Polski lekki dzielił się w już w mediach społecznościowych kilkoma zdjęciami czy migawkami z ATT, na których był widoczny w otoczeniu między innymi takich zawodników jak mistrz kategorii koguciej Petr Yan, jego kompan Denisa Lavrentyev, wojujący od lat w UFC Pedro Munhoz, mocny rosyjski lekki Alexander Shabliy czy trener stójki Anderson Franca.
We wtorek Gamera oficjalnie przywiał natomiast klub ATT, publikując w mediach społecznościowych poniższe zdjęcie.
– Polski diabeł Mateusz Gamrot jest na miejscu – napisano. – Lepiej pilnujcie swoich stóp i kolan. Czekamy na jego następną walkę w UFC.
Na opublikowanym zdjęciu widzimy kudowianina w towarzystwie wspomnianych Rosjan: Petra Yana, Alexandra Shabliya i Denisa Lavrentyeva, a także Krzysztofa Jotki, Sala Guerriero oraz Danny’ego Sabatello.
Umieszczony obok zdjęcia opis nie pozostawia wątpliwości, w których elementach Gamer jest najgroźniejszy – tj. atakach na nogi.
Pożegnawszy się w zeszłym roku z KSW dwoma zwycięstwami – z Normanem Parkiem i Marianem Ziółkowskim, Mateusz Gamrot ruszył za marzeniami, zasilając szeregi UFC.
W debiucie miał skrzyżować rękawie z Magomedem Mustafaevem, ale Dagestańczyk zmuszony był wycofać się z pojedynku. Na jego miejsce desygnowano również debiutującego w oktagonie Gurama Kutateladze.
Po niezwykle wyrównanym starciu, które zyskało honory Walki Wieczoru oraz najlepszej walki UFC w październiku, polski lekki doznał pierwszej zawodowej porażki, ustępując Gruzinowi na kartach sędziowskich niejednogłośną decyzją.
Póki co nie wiadomo, kiedy i z kim Gamer stoczy drugi pojedynek. Wiadomo natomiast, że najchętniej do oktagonu wszedłby ponownie 6 marca przy okazji gali UFC 259 w Las Vegas, którą uświetni starcie na szczycie wagi półciężkiej pomiędzy Janem Błachowiczem i Israelem Adesanyą.
*****