Paweł Kiełek chce rewanżu z Romanem Szymańskim
Paweł Kiełek opowiada o walce z Mindaugasem Verzbickasem, wsparciu rodziców oraz potencjalnym rewanżu z Romanem Szymańskim.
Jeden z najbardziej utalentowanych polskich zawodników, ledwie 19-letni Paweł Kiełek powraca dzisiaj do klatkoringu Fight Exclusive Night na gali oznaczonej numerem 10. Problemy w wypełnieniem limitu wagowego kategorii lekkiej, jakich doświadczył w poprzedniej walce, spowodowały, że dziś zadebiutuje w limicie do 77 kilogramów.
Przede wszystkim (czuję się) zdrowiej, lepiej i, o dziwo, szybciej, mocniej, silniej. Jestem zaskoczony. Sam jestem zaskoczony tym, że na 77 jestem dynamiczniejszy niż na 70.
Czuję się dużo lepiej. Przede wszystkim nie skupiam się na cięciu tak dużej ilości kilogramów. Mogę się skupić na odżywieniu organizmu, po prostu na trenowaniu.
– stwierdził reprezentant Berkutu Arrachionu Olsztyn w rozmowie z MMANews.pl.
Polak stanie dziś naprzeciwko Mindaugasa Verzbickasa, który w kwietniu 2014 roku na gali FEN 7 – Real Combat niespodziewanie pokonał Alberta Odzimkowskiego. Litewski zawodnik ma też w swoim sportowym CV inne polskie skalpy w osobach Karola Szałowskiego i Marcina Mencela.
Był zapowiadany na ważeniu jako dwukrotny mistrz Europy combat sambo. Nie wiem, jeżeli ktoś się interesuje, to combat sambo to jest coś podobnego do MMA, więc można powiedzieć, że jest dwukrotnym mistrzem Europy MMA, tak upraszczając. Solidny rywal. Trzeba będzie dużo pracować w klatce, trzeba będzie uważać i wykonywać gameplan, bo myślę, że on będzie tutaj odgrywał kluczową rolę.
Kiełek przyznał, że okresie, w którym zmagał się z urazami i nie mógł przyjmować uderzeń na głowę, nie zasypiał gruszek w popiele, ale szlifował swoje umiejętności grapplerskie.
Jestem zawodnikiem, który ciągle się rozwija. Czerpie nowe inspiracje czy to z sali, czy spoza sali, i staram się rozwijać w każdym aspekcie, też technicznym.
Olsztynianin nie ukrywa, że jego największym wsparciem w dotychczasowej karierze byli rodzice, którzy zawsze stali za nim murem, pomagając mu zarówno od strony finansowej, jak i mentalnej. Teraz co prawda, jak przyznaje, wsparcie ze strony sponsorów jest coraz większe, ale jest przekonany, że gdyby nie pomoc ze strony rodziny, nie byłby w tym miejscu, w którym znajduje się dzisiaj.
Czuję w nich ogromne wsparcie. To jest naprawdę komfortowa sytuacja dla zawodnika, gdy ma takich ludzi, bo duża część zawodników jest sama w tym wszystkim, a ja mam wsparcie w rodzicach, dziewczynie i naprawdę uważam, że to jest coś bardzo, bardzo dobrego.
W swoim ostatnim pojedynku doznał pierwszej w karierze porażki, ulegając na gali FEN 8 Romanowi Szymańskiemu. Z powodu problemów ze zbijaniem wagi przeniósł się co prawda do wspomnianej kategorii półśredniej, ale…
Jest coś takiego jak ambicja sportowa. Ja jestem człowiekiem, który ma ogólnie ambicje troszeczkę zawyżone. Nie wiem, z czego to wynika, po prostu chcę trochę za dużo czasami i teraz to już rozumiem. Ale jest jedna rzecz, która myślę, że w tym wszystkim jest dobra – właśnie walka rewanżowa z Romanem. Nie mówię, że na będzie za dwa miesiące, pół roku, za rok, nie wiem. Ale to jest rzecz, która we mnie powoli iskrzy, zaraz się zapali, a jak zapłonie, to… podpisujemy papiery i jedziemy z koksem!