Paulo Borrachinha: „Będę następną legendą z Brazylii”
Paulo Henrique da Costa opowiedział o zwycięstwie z Johnym Hendricksem podczas gali UFC 217 oraz wskazał rywala, z którym chciałby skrzyżować pięści w kolejnym starciu.
Trzy lata temu wziął udział w The Ultimate Fighter 3, ale nie będzie tej przygody wspominał szczególnie miło, bo dostał się co prawda do programu, ale odpadł już w pierwszej rundzie, przegrywając ze zwolnionym już dawno temu z UFC Marcio Alexandre Juniorem.
W międzyczasie odniósł na brazylijskiej scenie cztery kolejne wiktorie przed czasem, zdobywając złoto 185 funtów Jungle Fight i tym samym ściągając na siebie zainteresowanie amerykańskiego giganta, pod banderą którego zadebiutował w marcu tego roku, szybko ubijając Garretha McLellana.
Dziś natomiast Paulo Henrique da Caosta (pseudonim Borrachinha, ewentualnie Racer) – bo o nim oczywiście mowa – może pochwalić się serią trzech zwycięstw przez nokauty w oktagonie, bo w kolejnej walce skończył uderzeniami Oluwale Bamgbose, a podczas sobotniej gali UFC 217 w Nowym Jorku identyczny los zafundował Johny’emu Hendricksowi.
https://twitter.com/Jonnyboy_6969/status/927000028773867520
To oczywiście największe zwycięstwo w mojej karierze. Największe nazwisko.
– powiedział po gali 26-letni Brazylijczyk łamaną angielszczyzną.
Gdy trafił mnie kilka razy, niewiele poczułem, ale gdy ja go trafiałem, czuł te ciosy. Uderzam bardzo mocno.
Paulo nie ukrywał jednak wielkiego szacunku wobec Hendricksa, serdecznie dziękując mu za zaakceptowanie walki. Wierzy, że były mistrz kategorii półśredniej nadal może pokazać wiele dobrego w oktagonie, także dzięki treningom w nowym klubie – Bigg Rigg przeniósł się bowiem do Jackson-Wink MMA.
Teraz jednak Brazylijczyk patrzy już w przyszłość – i trzeba przyznać, że mierzy wysoko.
Brazylia ma wiele legend, ale wiele z tych legend jest już na emeryturze.
– powiedział.
Teraz jest mój czas. Nowa generacja. Jestem nową generacją z Brazylii. Nie mam wątpliwości, że będę następną legendą z Brazylii.
Borrachinha póki co nie jest sklasyfikowany w pierwszej piętnastce dywizji średniej, ale niewykluczone, że trafi tam w najnowszej aktualizacji. I zamierza szybko piąć się w górę, a za trampolinę obrał sobie Dereka Brunsona, z którym najchętniej skrzyżowałby teraz rękawice.
Tak, chciałbym walczyć z Derekiem Brunsonem. Walczył teraz z Lyoto Machidą w Brazylii. Obaj mamy czas na trening i walkę. Mogę z nim walczyć.
– powiedział.
Najwyraźniej jednak takim pojedynkiem nie jest zainteresowany Amerykanin, który chce walczyć z Lukiem Rockholdem, Chrisem Weidmanem lub Michaelem Bispingiem.
100% on the juice. Not impressed at all. Slow and gassy. Get some more fights first . Not interested 😎 https://t.co/0FaZTaEYyj
— Derek Brunson (@DerekBrunson) November 5, 2017
Na 100% jest na koksie. Nie jestem w ogóle pod wrażeniem. Wolny i szybko się męczy. Stocz najpierw więcej walk. Nie jestem zainteresowany.
Gdy dziennikarze przytoczyli powyższe słowa Brunsona Brazylijczykowi, ten nie pozostawił wątpliwości, co sądzi o Amerykaninie.
Oszalał, oszalał. Boi się. Nie chce ze mną walczyć. USADA testuje cały czas wszystkich. Derek Brunson nie chce ze mną walczyć. Vitor Belfort też nie chciał ze mną walki. Tim Boetsch też nie.
– stwierdził.
Jest numerem 6. w rankingach. Chcę walczyć z czołową dziesiątką albo czołową piątką. Nie lękaj się.
Pełne nagranie:
*****