Oni w 2016 roku podbiją UFC – kategoria półciężka
Kto w kategorii półciężkiej może zanotować największy progres w 2016 roku? Sprawdźmy!
W pierwszej części cyklu, w którym wybieram najbardziej perspektywicznych zawodników UFC spośród tych, którzy nie mają jeszcze rozpoznawalnych nazwisk, wziąłem pod lupę kategorię ciężką. Dzisiaj zatem pora na wyłonienie najlepiej rokujących, którzy na ważenie wnoszę nie więcej niż 93 kilogramy!
Dywizja półciężka
Nie będę ukrywał – wyszukanie najciekawiej zapowiadających się zawodników w kategorii ciężkiej – pomimo przecież niewielkiej liczby jej reprezentantów – było jednak miłe, lekkie i przyjemne. Natomiast w dywizji półciężkiej jest to znacznie bardziej skomplikowane… Wśród zawodników spoza czołowej piętnastki – bo te rejony mnie w niniejszych poszukiwaniach interesują – ze świecą szukać takich, wobec których istnieją naprawdę solidne przesłanki przemawiające za tym, że w 2016 roku mogą namieszać w dywizji, przedzierając się do czołowej dziesiątki lub piętnastki.
Ostatecznie jednak mój wybór pada na…
Misha Cirkunov
Kraj: Łotwa | Wiek: 28 lat | Rekord: 10-2 | Rekord UFC: 1-0
Pochodzący z Łotwy zawodnik, który od trzynastego roku życia mieszka w Kanadzie, to wyborny grappler – posiada czarne pasy BJJ oraz Judo, dysponuje też bardzo mocnymi zapasami. Jest piekielnie silny i potężnie zbudowany, ale gdy walka przenosi się na matę, porusza się szybko i zwinnie, karcąc rywali ciężkimi uderzeniami z góry, jednocześnie aktywnie poszukując poddań.
W swoim debiucie w UFC nie miał żadnych problemów z rozmontowaniem innego debiutanta, Daniela Jolly’ego, rzucając nim jak kukłą – czy to przy pomocy technik zapaśniczych, czy tych rodem z Judo – terroryzując go z góry.
W starciu tym Łotysz zademonstrował mocną kontrolę z góry, dużą parterową aktywność i ciężkie gnp. Nie jest to zdecydowanie zawodnik, który preferuje taktykę lay and pray – nieustannie poszukuje sposobów na skończenie rywala, ewentualnie poprawienie swojej pozycji.
Pomimo tego, że ma w swoim CV efektowny nokaut wysokim kopnięciem na Rodney’u Wallace, nie ulega wątpliwości, że płaszczyzną, w której nada potrzebuje zdecydowanie najwięcej szlifów, jest stójka. Cirkunov wydaje się dysponować sporą mocą w uderzeniach, potrafi mieszać akcje pięściarskie z kopnięciami, ale w jego poruszaniu nadal mocno zauważalna jest swoista mechaniczność, charakterystyczna dla wielu zawodników, którzy późno zaczęli treningi kickbokserskie, nie posiadając do nich naturalnego drygu. Na pewno jednak na korzyść Łotysza działa odwrotna pozycja, z której walczy, a która choć w części rekompensuje jego braki w rzemiośle kickbokserskim.
Gdy jednak pojedynek przenosi się do klinczu, wtedy wszystko się zmienia. Cirkunov nie jest, jak większość zapaśników, którzy gdytracąc podchwyty, walczą tylko o to, by je odzyskać. Nie – on zaprzęga wtedy do działania swoje Judo, ciskając rywali na deski. Gdy natomiast ci dadzą mu okazję na sprowadzenie typowo zapaśnicze – mogą być pewni, że biegły i w tej sztuce Łotysz jej nie zaprzepaści.
Dzięki temu Cirkunov tak naprawdę nie potrzebuje wiele, aby znaleźć się w dogodnej dla siebie pozycji – jeśli dotrze do klinczu, bez względu na ustawienie, jest w swoim królestwie. Od niego zależy bowiem, czy i kiedy przeniesie walkę do parteru – a i tam, jak wspominałem, błyszczy. Również walcząc z pleców, prezentuje się bardzo dobrze, aktywnie szukając poddań czy odwołując się do niespotykanej w kategorii półciężkiej UFC gumowej gardy.
Oczekiwania: w tym roku trudno będzie przedrzeć się Cirkunovowi do czołowej dziesiątki dywizji. Już 6 lutego stoczy swój drugi pojedynek w UFC, mierząc się z debiutującym w organizacji Alexem Nicholsonem. Na papierze starcie wygląda na przysłowiowy spacerek, ale też ewentualne zwycięstwo raczej nie wywinduje go w drabince kategorii półciężkiej. Spodziewam się, że po pokonaniu Nicholsona otrzyma pierwszy poważniejszy test. Jeśli go przejdzie – a biorąc pod uwagę, że, jak wspomniałem, niewiele potrzebuje, aby uzyskać wyraźną przewagę przeciwko każdemu niemal średniego szczebla rywalowi w swojej dywizji (z uwagi na klinczersko-zapaśnicz-judocko-parterową maestrię) – powinien na koniec roku zagościć w czołowej piętnastce rankingu.
Honorowe wyróżnienie
Abdul Kerim-Edilov (16-4) – 24-letni zawodnik, kuzyn prezydenta Czeczenii Ramzana Kadyrova, już za kilka dni zadebiutuje w oktagonie, mierząc się z Francimarem Barroso. Będzie to dobry test dla specjalizującego się w bojowym sambo Czeczena. W swojej dotychczasowej karierze potwierdzał już, że dysponuje sporym potencjałem, czy to szybko poddając Jiriego Prochazkę, czy też będąc w stanie na początku kariery przetrwać trzy rundy z mocnym Viktorem Nemkovem. Warto mieć na niego oko. Finansów na szlifowanie umiejętności w klubie Akhmat z pewnością mu nie zabraknie.
Jonathan Wilson (7-0) – 28-letni niepokonany Amerykanin, który w swoim debiucie w UFC błyskawicznie znokautował Chrisa Dempsey’a. Dysponuje bardzo ciężkimi pięściami (6 z 7 zwycięstw przez nokauty) i niezłą pracą na nogach. Trenuje wspólnie z Lorenzem Larkinem w Milennia MMA. Pod wieloma względami – zwłaszcza zapaśniczymi i parterowymi – jest jednak jeszcze niesprawdzonym zawodnikiem.
*****
Z jakim zawodnikiem kategorii półciężkiej Wy wiążecie największe nadzieje?
*****
Poprzednie części cyklu:
Kategoria ciężka
Kategoria półciężka
Kategoria średnia
Kategoria półśrednia
Komentarze: 2