„Od kiedy zaczął zarabiać dobre pieniądze, trochę się zmienił, jest innym człowiekiem” – Damian Janikowski podkreśla, że Jan Błachowicz zdobył wszystko dzięki trenerowi Robertowi Joczowi
Damian Janikowski odpowiedział na pytanie o rozstanie Jana Błachowicza i trenera Roberta Jocza, nie pozostawiając wątpliwości, po czyjej stronie stoi.
W zeszłym roku na nadwiślańskiej scenie MMA zrobiło się głośno o tarciach na linii Jan Błachowicz – trener Robert Jocz wraz z opuszczeniem klubu WCA przez tego ostatniego.
Trener stwierdził w styczniu tego roku, że gdyby stał w narożniku Cieszyńskiego Księcia podczas grudniowej walki z Magomedem Ankalaevem, pas mistrzowski wagi półciężkiej UFC byłby w Polsce.
W odpowiedzi cieszynianin otwartym tekstem obwieścił, że nigdy do współpracy z trenerem Joczem nie wróci. Stwierdził, że ten opuścił klub w zasadzie bez słowa. Jeszcze ostrzej wypowiedział się w temacie Łukasz Jurkowski, podkreślając, że Robert Jocz nie raczył nawet powiadomić Cieszyńskiego Księcia o swoich zamiarach opuszczenia klubu. Stwierdził też, że trenera „nie było przy Janku, gdy ten go potrzebował”.
Temat ten wydawał się zamknięty, ale właśnie wraz z wywiadem, jakiego Damian Janikowski – były zawodnik WCA, który trenuje obecnie w Skrze między innymi pod wodzą trenera Roberta Jocza – udzielił portalowi Fansportu.pl, wrócił na tapet.
Zapytany bowiem, czy uważa, że rzeczywiście z trenerem Joczem w narożniku Błachowicz pokonałby Akalaeva, olimpijczyk przedstawił swój pogląd na całą sprawę.
– Szczerze odpowiem, jakie jest moje zdanie – powiedział Damian. – Oczywiście mogę się mylić.
– Tutaj było duże nieporozumienie. Trener Jocz – Jan Błachowicz. Jan Błachowicz – to jest moje zdanie – od kiedy zaczął zarabiać dobre pieniądze, duże pieniądze, trochę się zmienił, trochę jest innym człowiekiem.
– Mnie się wydaje, że na tej linii trener – zawodnik to zawodnik oczekiwał, że trener zadzwoni do niego prywatnie, może z nim się spotka. Aczkolwiek z tego, co wiem, to rozmawiali – tak że Janek o wszystkim wiedział. To nie było tak, że o niczym nie wiedział i nagle klubu nie było i trener Jocz odszedł.
– A druga strona jest taka, że jak trener Jocz milczał i się nie odzywał, to szkoda, że Janek do niego nie zadzwonił. „Trenerze, halo, co się dzieje?”. Tym bardziej, że oni byli na takiej linii kumpelskiej. Trenowali ze sobą wiele lat, znali się i kumplowali się na co dzień. Czas spędzali razem. Przecież jak Janek wyjeżdżał na walkę z Dorotą i zabierali dziecko, to przecież żona trenera też leciała, trochę pomagała się dzieckiem zajmować.
– Może honorem się unieśli obaj. Ten się nie skontaktował z tym, a ten się nie skontaktował z tym.
Damian podkreślił, że w podobnej sytuacji sam zadzwoniłby do trenera, chciałby się z nim spotkać, porozmawiać.
– Dlatego że Janek dzięki trenerowi Robertowi – jaki by on nie był – zdobył wszystko – ocenił. – Zdobył sławę, zdobył pieniądze, zdobył tytuł. Wszystko dzięki trenerowi Robertowi, który jako tako pracował z nami wszystkimi, ale najwięcej pracował z Jankiem. Z nim trenował, robili zadaniówki, techniki. Trener poświęcał mu strasznie dużo czasu.
– Jakim on by nie był gościem, jak bym na pewno zadzwonił do trenera i się zapytał. Z drugiej strony też wiem, że trener Jocz jest taki, że on nie dzwoni po zawodnikach. Taką ma mentalność. Jest takim człowiekiem, że nie złapie pierwszy za słuchawkę, nie zadzwoni – chyba że mu się przypomni za 2-3 miesiące. (…)
– Coś tu nie zagrało. Może być tak, że trzecie strony gdzieś po prostu coś podpowiadały, dopowiadały i się nie dogadali. To jest moje zdanie na ten temat.
– Pewnie zrobiłem wielkie boom, bo powiedziałem, że Janek o wszystkim wiedział, a w wywiadzie, który puścili on i Juras, bardzo mocno powiedzieli, że oni o niczym nie wiedzieli i trener Jocz po prostu odszedł sobie z klubu – a to jest nieprawda.
Cała rozmowa poniżej.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.