„Nigdy nie czułem większego bólu” – Poirier zdradza, kto zadał mu najwięcej bólu w trakcie walki
Dustin Poirier opowiedział o swoich najboleśniejszych doznaniach w karierze – zarówno w trakcie walki, jak i po niej.
Ubijając Conora McGregora w walce wieczoru gali UFC 257 w Abu Zabi i tym samym rewanżując mu się za porażkę sprzed sześciu lat, Dustin Poirier zaprzągł do działania swój cały arsenał – od stójki przez klincz po parter. Pomęczył Irlandczyka w walce na chwyty, regularnie smagał go kontrującym prawym sierpowym, nie wystawiając się jednocześnie na kontry.
Jednak najważniejszym czynnikiem, który przesądził o jego triumfie, okazały się niskie kopnięcia na wysokości łydki. Amerykanin regularnie okopywał wykroczną nogę Irlandczyka, z każdym kopnięciem odbierając rywalowi mobilność i wprowadzając do jego poczynań coraz więcej chaosu i pośpiechu. Gdy kończył go ciosami w drugiej rundzie, miał już przed sobą statyczny nieomal cel.
W rozmowie z Teddym Atlasem Diament przyznał, że nie był zaskoczony skutecznością lowkingów na wysokości łydki. Doświadczył ich bowiem na własnej skórze na początku 2017 roku w starciu z Jimem Millerem. Walkę wygrał na kartach sędziowskich, ale w jej trakcie…
– Stoczyłem ponad czterdzieści pojedynków MMA i nigdy wcześniej nie czułem… – powiedział Dustin. – Podczas walki wszystko jest oczywiście trochę przytłumione. Oczywiście gdy wychodzisz z oktagonu i adrenalina opada, to po niektórych walkach czujesz ból w całym ciele.
– Jednak nigdy w trakcie walki nie czułem większego bólu niż wtedy, gdy w Nowym Jorku Jim Miller raz za razem kopał mnie w nogę. Moja łydka bolała nieprawdopodobnie. Byłem aż zaskoczony, że ból jest tak wielki. Nawet w trakcie przerw, gdy starałem się słuchać narożnika, a oni przykładali mi do nogi lód, to był jeden z największych bólów, jakie kiedykolwiek czułem w trakcie walki.
– A miałem już rozwalony nos w trakcie walki i wtedy przewalczyłem jeszcze dziesięć minut, wygrywając ją. Miałem połamane ręce. Można by tak jeszcze wymieniać, ale kopnięcia na łydkę to jedna z najboleśniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek poczułem.
Po zakończeniu walki Poirier trafił do szpitala, gdzie rozważano nawet rozcięcie nogi, aby dać ujście zebranej w nodze opuchliźnie.
Natomiast to nie pojedynek z Jimem Millerem Diameng przypłacił najbardziej dotkliwymi konsekwencjami zdrowotnymi… W tej klasyfikacji nic nie może równać się jego walce z Justinem Gaethje, który raz za razem rąbał go atomowymi wewnętrznymi i zewnętrznymi lowkingami, tyle że na wysokości uda.
– Gdy walczyłem z Justinem Gaethje w Arizonie, naderwał częściowo mój mięsień czworogłowy, więc tak naprawdę nie byłem w stanie chodzić – powiedział Dustin w programie First We Feast. – Później chyba z powodu lotu na dużej wysokości moja noga tak mocno opuchła, że nie byłem w stanie zgiąć jej w kolanie.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
– Poruszałem się więc, jakbym zamiast nogi miał wielką kiełbasę. Ciągnąłem ją za sobą, nie mogłem nią ruszyć. Cała czerwona. To naprawdę bolało.
Natomiast z rewanżowej walki z Conorem McGregorem Dustin Poirier wyszedł bez najmniejszego uszczerbku na zdrowiu. Jak zapewnia, chce pozostać aktywny, ale liczy na zestawienie, które „ma sens”. Za takowa uważa chociażby trylogię z Irlandczykiem.
Poniżej oba przytoczone wyżej wywiady z zawodnikiem z Luizjany.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
*****