„Nienawidzę tego kolesia” – Krzysztof Jotko po UFC 240 o zwycięstwie, wymarzonym rywalu i walce Whittaker vs. Adesanya
Krzysztof Jotko zabrał głos po gali UFC 240 w Edmonton, gdzie pokonał niejednogłośną decyzją sędziowską Marca-Andre Barriaulta.
W pojedynku otwierającym kartę główną sobotniej gali UFC 240 w Edmonton Krzysztof Jotko niejednogłośnie wypunktował Marca-Andre Barriaulta, odnosząc drugie z rzędu zwycięstwo.
Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem powrócić do Kanady. Zawsze dobrze się tu czułem.
– powiedział podczas konferencji prasowej po gali Polak.
Bardzo cieszę się z kolejnego zwycięstwa.
Zobacz także: Jan Błachowicz dzielił szatnię z Jonem Jonesem podczas gali UFC 239
Pojedynek nie okazał się szczególnie emocjonujący. Na przestrzeni trzech rund to Kanadyjczyk nacierał, ale jego aktywność w ofensywie była znikoma. Polski zawodnik wyprowadzał znacznie więcej uderzeń, ale czystych nie było wiele.
Chciałem trzymać walkę na nogach.
– powiedział Jotko.
Chciałem walczyć więcej w dystansie, ale Marc-Andre mi nie pozwolił. Nacierał cały czas, ustawiał mnie na siatce i szukał brudnego boksu. Dostosowałem więc swój plan na walkę pod jego grę. Próbowałem obaleń, trzymałem go na siatce, szukałem łokci, kolan.
Byłem w karcie głównej, więc chciałem dać ekscytującą walkę, ale to nie moja wina, bo walczę tak, jak pozwala mi rywal.
Słyszałem to (gwizdy). Cały czas walczyłem o pozycję, próbowałem krótkich łokci, próbowałem boksować, kopać, ale cały czas szedł do przodu i rzucał mnie na siatkę.
Tak (odnalazłem swój styl). Wchodzę do oktagonu i chcę wykorzystywać narzędzia, jakie posiadam. Te, które są najlepsze dla mnie. Nie jestem Robbiem Lawlerem. Nie jestem agresywny, gdy nie trzeba. Wykorzystuję swoją mobilność. Przez 6-7 lat tańczyłem breakdance. Lubię się poruszać, korzystać z łokci, kolan. Przez rok mieszkałem w Tajlandii. Lubię mobilny styl.
W wywiadzie po walce polski zawodnik rzucił wyzwanie Uriahowi Hallowi, który znokautował go przed dwoma laty. Jotko nie ma wątpliwości, że był to lucky shot, a na wynik walki wpłynęły też jego problemy zdrowotne.
Gdy z nim walczyłem, miałem złamaną rękę i nawet o tym nie wiedziałem. Lekarz w Polsce spierdolił mi rękę. Przez dwa lata cały czas był ból.
– powiedział reprezentant American Top Team.
Skopałem mu dupę w pierwszej rundzie. Jedna sekunda dekoncentracji, raz mnie dotknął i wygrał. Chcę więc teraz walczyć z nim ponownie, gdy jestem zdrowy, w dobrym stanie mentalnym, silny. Mam nadzieję, że Dana White i UFC zestawią dla mnie ten rewanż. Byłoby wspaniale.
Przed galą Krzysztof Jotko nie ukrywał mistrzowskich aspiracji, wierząc, że wiktoria z Alenem Amedovskim stanowi początek jego podróży na szczyt. Tymczasem tam właśnie w październiku dojdzie do konfrontacji dwóch mistrzów – tymczasowego w osobie Israela Adesanyi i prawowitego w osobie Roberta Whittakera.
Trzymam kciuki za Whittakerem, bo nienawidzę tego kolesia, Adesanyi.
– powiedział Jotko, zapytany o to zestawienie.
Gada za dużo bzdur. Może jest dobry, ale naprawdę nie lubię tego gościa. Gada, gada i gada. Dla mnie to nie jest fajne.
*****
Jotko jest beznadziejny, jego praca na nogach obecnie to dno! Gosc jest nudny i powinien porzegnac sie z ufc. Za duzo ciosow przyjal bo gada takie bzdury ze uszy krwawia.
ile Ty masz lat bez mózgu ? kup sobie słownik pierwsze co a nie będziesz pisał kto ma walczyć w ufc a kto nie , co za cep