„Nie odbieram mu tego, że jest twardy i nigdy się nie poddaje” – Kevin Lee przed rewanżem z Alem Iaquintą
Kevin Lee opowiedział obszernie o rewanżowym starciu z Alem Iaquintą, do którego dojdzie w ramach walki wieczoru sobotniej gali UFC on FOX 31.
W lutym 2014 roku Kevin Lee stanął do swojego debiutanckiego boju pod sztandarem UFC, którego jednak wspominać miło nie będzie. Doznał bowiem pierwszej w zawodowej karierze porażki, będąc zmuszonym uznać wyższość Ala Iaquinty.
Prawie pięć lat i dwanaście walk później – w tym dziewięć zwycięskich – Motown Phenom stanie do rewanżu z Raging Alem, krzyżując z nim pięści w walce wieczoru sobotniej gali UFC on FOX 31 w Milwaukee.
Jestem kompletnie innym zawodnikiem niż w 2014 roku i myślę, że każdy, kto obejrzy tamtą walkę i porówna ją z moimi ostatnimi, zobaczy, że jestem po prostu innym człowiekiem.
– powiedział Lee w programie The MMA Hour.
To była pierwsza duża walka w mojej karierze. Wcześniej walczyłem w barach. Nie przychodziłem do UFC z innych organizacji, takich jak Bellator czy ONE FC. Walczyłem przed 500 fanami, a potem prosto do Prudential Center. Al był tak naprawdę pierwszym twardym gościem, z jakim się mierzyłem. Poprzedni rywale po prostu nie zawiesili mi poprzeczki wysoko. To była więc dla mnie cenna nauka. To była wtedy dla mnie najtrudniejsza walka, ale od tamtego czasu biłem się już dwanaście razy, wszystkie na najwyższym poziomie. Biłem się ze znacznie mocniejszymi rywalami. To nauka, cały czas się uczysz, zdobywasz doświadczenie. Moja defensywa przed ciosami stoi na zupełnie innym poziomie, ale i ofensywa także. I przekona się o tym w sobotę. Interesuje mnie ofensywa – wyjdę do niego ostro.
Kevin Lee wygrał sześć z ostatnich siedmiu walk, jedynej porażki doznając w tym czasie z rąk Tony’ego Fergusona w starciu o tymczasowy pas mistrzowski. W pokonanym polu zostawiał natomiast między innymi Edsona Barbozę, Francisco Trinaldo czy Michaela Chiesę.
Najcenniejszymi skalpami Ala Iaquinty pozostają natomiast Jorge Masvidal, Joe Lauzon oraz Diego Sanchez. Najmocniejszym rywalem, z jakim Ragin Al krzyżował pięści, był z kolei Khabib Nurmagomedov, z którym Amerykanin przegrał jednogłośną decyzją sędziowską.
Lee nie spodziewa się dokładnie tego samego Iaquinty, z którym przegrał przed laty, ale nie ma wątpliwości, że rozwinął się od tego czasu znacznie bardziej od rywala.
Stał się trochę starszy, ale ja w tym czasie stoczyłem dwanaście walk, a on tylko siedem. Robił sobie też długie przerwy, bo jest też agentem nieruchomości.
– powiedział Lee.
Próbuje innych rzeczy, zajmuje się nimi. Robi inne rzeczy. Gdy walczyliśmy po raz pierwszy, miał nade mną ogromną przewagę doświadczenia. Bił się w TUFie, stoczył 3-4 walki w UFC, ale teraz wszystko się zmieniło. Ja poświęcam się teraz tematowi w pełni i myślę, że będzie to widoczne. Ewolucja.
Nie jest wielkim sekretem, że Kevin Lee najlepiej czuje się w parterze, kontrolując i obijając swoich rywali, a jednocześnie poszukując okazji, aby zajść im za plecy i udusić – czego zresztą był bardzo bliski w drugiej rundzie pierwszej walki z Alem Iaquintą.
Ragin Al najprawdopodobniej zatem postara się utrzymać walkę na nogach, bo w płaszczyźnie kickbokserskiej powinien przeważać.
Ma kilka narzędzi, na które muszę uważać.
– powiedział Lee.
Al to twardy gość, tego mu nie odbieram. Nieszczególnie go lubię, ale szanuję jego styl i szanuję jego umiejętności. Wychodzi tam i nigdy się nie poddaje, a to zwiastuje cholernie dobrą walkę. Trenowałem więc tak ciężko, jak tylko się dało, bo wiem, że da mi dobrą walkę.
*****
Komentarze: 1