„Nie lękam się nikogo” – Cormier gotowy na Ngannou, jeśli UFC odbierze Miociciowi pas
Był mistrz kategorii półciężkiej i ciężkiej Daniel Cormier zapowiedział gotowość do walki z Francisem Ngannou, jeśli jego trylogia ze Stipe Miociciem spali na panewece.
Wygląda na to, że istnieje jednak nadzieja na rychły mistrzowski bój dla Francisa Ngannou, który w sobotę w Jacksonville dopisał do swojego bilansu czwarte z rzędu zwycięstwo przez nokaut w pierwszej rundzie, potrzebując jedynie dwudziestu sekund na ubicie Jairzinho Rozenstruika w ramach gali UFC 249.
Rzecz bowiem w tym, że z powodu pandemii koronawirusa i utrudnionych warunków treningowych mistrz wagi ciężkiej Stipe Miocic nie spieszy się do stręczonej mu medialnie przez Danę White’a trylogii z Danielem Cormierem, która miałaby odbyć się już w sierpniu.
Garnący się natomiast do zakończenia kariery DC i gotowy uchylić mu nieba White wiecznie czekać nie zamierzają. Dlatego ten pierwszy nie wyklucza potyczki ze wspomnianym kameruńskim Predatorem – oczywiście o tytuł mistrzowski.
– Jeśli Stipe nie będzie walczył, Francis Ngannou zapracował na swoją szansę – powiedział Cormier na ESPN.com po zakończeniu sobotniej gali, którą komentował. – Jeśli ktokolwiek będzie walczył z Francisem Ngannou o tytuł mistrzowski, bo będę to ja.
– Pełen szacunek dla Francisa Ngannou, ale nie lękam się nikogo. Wyjdę do każdego na tej planecie. Uwielbiam Francisa, jest kochany. Marzę o trylogi ze Stipe Miociciem, ale jeśli Stipe nie będzie walczył, odbiorą mu pas – tak jak Henry (Cejudo) oddał swój. Zrobią walkę o pas pomiędzy Francisem i mną. To proste.
Pytany o sytuację w kategorii ciężkiej po gali w Jacksonville, Dana White nie ukrywał zniecierpliwienia postawą Stipego Miocicia, nie wdając się jednak w szczegóły. Stwierdził jedynie, że Kameruńczyk może wkroczyć do gry, jeśli nie uda się doprowadzić do trylogii Miocicia z Cormierem. Kilka dni wcześniej uznał natomiast potencjalne odebranie tytułu mistrzowskiego temu pierwszemu za „możliwy” scenariusz.
DC nie ukrywa, że preferowałby trzecie zestawienie z Miociciem, podkreślając, że łączy ich wspólna historia – stan rywalizacji wynosi bowiem 1-1 i trzeba wyłonić zwycięzcę. Wierzy, że byłaby to większa walka aniżeli jego konfrontacja z Predatorem.
Istnieje jednak jeszcze jeden powód, dla którego wolałby stanąć w szranki z Miociciem. Nie ma bowiem wątpliwości, że jego konfrontacja z Kameruńczykiem fanów nie porwie.
– To obosieczny miecz – powiedział. – Jeśli dojdzie do walki z Francisem Ngannou, mądrze będzie po prostu przewracać go raz za razem. Zrobiłem tak w walce z Derrickiem Lewisem i ludzie mnie za to ochrzanili. „Robił tylko zapasy”. Nie zamierzam jednak walczyć w stójce z Francisem. Nie wyjdę tam, żeby bić się w stójce z Francisem Ngannou.
– Mówię to wam i mówię to jemu. Jeśli zamierzacie się denerwować, że będę go ciągle obalał, to musicie sobie z tym poradzić. Nie chcę paść znokautowany. Tak to będzie wyglądało, jeśli dojdzie do tej walki. Gdybym z nim stał, znokautowałby mnie. Prawdopodobnie więc robiłbym z nim zapasy tak długo, aż bym go poddał.
Pytany o potencjalne starcie z Danielem Cormierem podczas konferencji prasowej po gali UFC 249, Francis Ngannou wyraził na nie pełną gotowość. Zaznaczył jednak, że interesuje go wyłącznie konfrontacja o właściwy pas mistrzowski – o „gówniany tymczasowy pas” walczyć nie zamierza.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****
Justin Gaethje 2.0 – największe zagrożenie dla Khabiba Nurmagomedova?