„Nie chcę brzmieć, jakbym cały czas dowalał Janowi Błachowiczowi, ale…” – Anthony Smith bez ceregieli o mistrzowskich aspiracjach Polaka
Anthony Smith zabrał głos na temat mistrzowskiej rozgrywki w wadze półciężkiej UFC, wyjaśniając, dlaczego kontent nie będzie, gdyby titleshot padł łupem Jana Błachowicza.
Podczas dzisiejszej gali UFC 277 w Dallas dojdzie do ważnego dla układu sił w wadze półciężkiej starcia – były pretendent do złota Anthony Smith skrzyżuje rękawice z rozpędzonym serią aż ośmiu zwycięstw Magomedem Ankalaevem.
Dagestańczyk jest gigantycznym faworytem zawodów, do czego jednak Amerykanin podchodzi z niemałą rezerwą. Nie pozostawił co do tego wątpliwości podczas konferencji prasowej przed galą.
– Moje pytanie brzmi tak: co w nim widzicie, czego nie widzę ja? – powiedział (za MMAFighting.com). – Słuchajcie, owszem, jest dobry. Jest bardzo dobry. Chcę, żeby to wybrzmiało. Nie próbuję ujmować jego umiejętnościom absolutnie niczego.
– Rzecz w tym, że po prostu nie dostrzegam tam nic szczególnie wyjątkowego. Na najwyższym poziomie nie musisz być jednak wyjątkowy, aby wygrywać walki. Wygrywasz walki prostymi środkami – i to jest właśnie bardzo prosty zawodnik. Jego podejście jest nieskomplikowane. Nie popełnia błędów. Nigdy nie traci pozycji. Nie robi jednak szczególnie dużo, co tez ogranicza ryzyko błędów.
– Takich gości trzeba wyciągnąć ze strefy komfortu. Gdy zacznie panikować, popełni błędy, próbując wrócić tam, gdzie czuje się komfortowo. I uważam, że właśnie w tym jestem najlepszy. Tworzę chaos. Wyciągam ludzi ze strefy komfortu. Zabieram do miejsc, których nie lubią.
– Jeśli mam być szczery, to sam za tymi miejscami nie przepadam, ale tam notuję najwięcej sukcesów. Trzeba więc iść tą drogą. Uważam, że po prostu „wyłącza” swoich rywali, co dla wielu gości z dywizji jest nie do zniesienia. A ja mam to gdzieś. Wychodzę tam i robię swoje. Mogę uczcicie i z przekonaniem stwierdzić, że zobaczymy tam takiego Ankalaeva, jakiego nie widzieliśmy nigdy wcześniej.
O oktagonowe usługi mistrza Jiriego Prochazki rywalizują obecnie byli czempioni Jan Błachowicz i Glover Teixeira. Brazylijczyk wydaje się bliższy celu, ponieważ z nim właśnie Czech chce stanąć do pierwszej obrony tronu, co zresztą bardzo imponuje szefowi UFC Danie White’owi.
Nieukrywający mistrzowskich aspiracji Lwie Serce o czesko-brazylijski rewanż jest w stanie zrozumieć, ale titleshot dla Cieszyńskiego Księcia? Co to, to nie!
– Uważam, że wygrana tutaj wystarczy mi do walki o pas – powiedział. – Naprawdę. Nie chcę brzmieć, jakbym cały czas dowalał Janowi Błachowiczowi, ale wraca po porażce w mistrzowskiej walce i starciu, które trudno nazwać zwycięstwem. Czy to była wygrana? Jasne. Czy go (Aleksandara Rakicia) pokonał? Nie sądzę, aby można było tak powiedzieć.
– Jeśli rewanż dostanie Glover, będę musiał zamilknąć, bo mam mnóstwo szacunku do Glovera. Być może dałoby się stworzyć jakiś argument na moją korzyść, ale nie zamierzam dowalać Gloverowi, aby to osiągnąć. W tym rzecz. Jeśli rzeczywiście chcą Glovera, będę musiał usiąść i zamknąć gębę. W każdym innym scenariuszu będę walczył o titleshot.
Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 600 PLN
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Smith to inteligentny gościu, dlatego zastanawiam się czy on naprawdę tak uważa („ Czy go (Aleksandara Rakicia) pokonał? Nie sądzę, aby można było tak powiedzieć.”), czy to tak poza/narracja mająca mu pomóc uzyskać titleshota.
Gadać se może, ale pewnie Ankalaev go ubije i się skończy mędrkowanie